Kiedy kilka lat temu światło dzienne ujrzał model R909 i cała seria Reference, Jamo doczekało się uznania w oczach audiofilów na całym świecie. Wydawało się wówczas, że firma z duńskim rodowodem, ale już w rękach amerykańskich (kupił ją Klipsch), skupi się na produkcji konstrukcji hi-endowych. Ale tak się nie stało - owszem, seria Reference podniosła prestiż marki, ale w jej ofercie wciąż dominują produkty po zdecydowanie przystępnych cenach. Wydaje się też, że bardziej promowane są zestawy głośników do kina domowego niż typowe kolumny do stereo. Zapewne dlatego informacja o wprowadzeniu do sprzedaży drugiej generacji kolumn z serii Concert, na bazie których można zbudować zestaw do kina domowego, nie rozbudziła specjalnie mojej ciekawości. Do tego wygląd tych kolumn zdawał się potwierdzać, że są to produkty lifestyle'owe, a te zazwyczaj najlepiej wypadają w nowocześnie urządzonych wnętrzach, w towarzystwie płaskich ekranów, amplitunerów oraz odtwarzaczy Blu-ray. Tymczasem Jamo postarało się o coś specjalnego, bo kolumny, które dotarły do testu, model C103, mogą stać się nie tylko ozdobą, ale wręcz pierwszoplanowym elementem niejednego systemu dwukanałowego.
Budowa
C103 to największe kolumny podstawkowe w obecnej ofercie Jamo. Są nie tylko duże, ale i ciężkie - waga jednej sztuki to prawie 11,5kg. Za sprawą charakterystycznych, łukowato wygiętych ścianek bocznych (projekt Kierona Dunka) przypominają trochę niektóre konstrukcje Geneleca, firmy o rodowodzie studyjnym. Ale Jamo naprawdę zaszalało - front to satynowo wykończona płyta z MDF-u, a boki i tył pysznią się albo ręcznie polerowanym wykończeniem na wysoki połysk (czarny lub biały lakier), albo orzechowym fornirem. Z tyłu każdego monitora znajduje się port bas-refleksu oraz wygodne, szeroko rozstawione gniazda głośnikowe, które pozwalają na eksperymenty z podwójnym okablowaniem tudzież z bi-ampingiem. Stylowego wyglądu "stotrójek" dopełnia umieszczone z przodu polerowane, chromowane logo.
C103 znakomicie radzą sobie z utworami mocno skompresowanymi dynamicznie
Clou całej konstrukcji stanowią głośniki: 25mm tweeter i 177,8mm woofer. Choć łatwo dostrzec tu oryginalne, rzadko spotykane w innych kolumnach elementy, np. ozdobne pierścienie z satynowanego aluminium, które służą do zamocowania okrągłych maskownic, czy aluminiowy korektor fazy w kształcie ściętego pocisku, to najważniejsze i tak są zastosowane technologie. W przypadku wysokotonowca są to: Anti-Diffraction WaveGuide (zapewnia bardziej przestrzenny i potężny dźwięk poza optymalnym obszarem odsłuchu) oraz Tweeter Distortion Reduction (zminimalizowanie zniekształceń i poszerzenie zakresu górnych częstotliwości), a w przypadku woofera - Hybrid Composition Conical Cone (sztywność i wytrzymałość aluminium połączono z gładkością włókien drzewnych) i Long Displacement Surround (nowe zawieszenie pozwoliło uzyskać lepszą odpowiedź impulsową, a przez to bardziej naturalne i otwarte brzmienie).
Jak to wszystko wygląda w praktyce? To, że stożek woofera jest bardzo sztywny, widać już gołym okiem - aby go rozbujać, trzeba naprawdę mocno pokręcić gałką wzmocnienia, a wówczas jego posuwisto-zwrotny ruch przypomina działanie tłoka. Wspomniany korektor fazy jest elementem nieruchomym, przytwierdzonym do układu magnetycznego, dzięki czemu membrana jest bardzo lekka. Na tym przykładzie doskonale widać, że to właśnie te dwie cechy - sztywność i lekkość - cały czas napędzają rozwój technologii produkcji membran głośnikowych. Z kolei tweeter współpracuje z falowodem, który optymalnie rozprasza wysokie tony, a ponadto pozwala na wyrównanie faz obu przetworników w okolicach częstotliwości podziału. Prosta zwrotnica, składająca się z rezystorów ceramicznych, kondensatorów polipropylenowych oraz cewek powietrznych i rdzeniowych, minimalizuje straty, a także przesunięcia fazowe.
Jakość brzmienia
Jamo C103 grają z animuszem i rześkością, wręcz po mistrzowsku obchodząc się z dźwiękami transjentowymi, które - pozbawione kompresji - wzbogacają rytmiczny charakter prezentacji. To kolumny bardzo szybkie i dynamiczne, kapitalnie odpowiadające na impulsy docierające ze wzmacniacza. W ich brzmieniu uwagę przykuwa też bardzo dobra rozdzielczość, która bez trudu pozwala wyodrębnić poszczególne źródła pozorne. Przykładem może być utwór "Playground" kończący płytę "Munia: The Tale" Richarda Bony, w którym saksofon i gitara basowa grają tę samą melodię. Za pośrednictwem C103 oba te instrumenty są jakby wycięte skalpelem, stanowiąc osobne "warstwy", które z łatwością dają się śledzić. Do tego Jamo potrafią przekazać wiele różnych odcieni barwy gitary Kameruńczyka, zwłaszcza w momentach, w których basówka "ucieka" od głównego tematu. Dynamika w skali mikro jest równie uderzająca, a duża ilość selektywnie podanych detali wręcz onieśmiela. Nie przypominam sobie żadnych kolumn w cenie do 4.000zł, które pokazały równie wyraźny atak i precyzyjne wybrzmienia instrumentów perkusyjnych w drugiej części utworu "The Man from the Planet Marzipan" zespołu Marillion - na tę angażującą reprodukcję złożyła się zarówno błyszcząca i żywa góra pasma, jak i wspomniana już swoboda dynamiczna, podkreślająca akcenty rytmiczne.
C103 znakomicie radzą sobie z utworami mocno skompresowanymi dynamicznie. Nie chodzi jednak o "trzeszczące CD", a o realizacje, które imponują właśnie umiejętnie zastosowaną kompresją - do tych nielicznych dzieł należą np. "Anastasis" Dead Can Dance czy "Składam się z ciągłych powtórzeń" Artura Rojka. Testowane kolumny bardzo wyraźnie pokazały też różnice między obiema wersjami płyty "Hesitation Marks" Nine Inch Nails (FLAC 24/48), tj. między masterem audiofilskim (Audiophile Master) i standardowym, bardziej "tłustym" (Loud Master). Ma to związek z faktem, iż C103 są "przezroczyste" pod względem barwy. Jeśli więc podłączy się do nich wzmacniacz, który nad muzykalność przedkłada klarowność i szczegółowość, to w brzmieniu może pojawić się pewna twardość, w wyniku czego prezentacja stanie się nieco zbyt ofensywna i przenikliwa. Najlepiej więc od razu wybrać wzmacniacz przejrzysty i zarazem muzykalny - świetnym kandydatem wydaje się np. Creek Destiny 2.
Stereofonia "stotrójek" utrzymuje się głównie na pierwszym planie. Na dalszych obraz staje się trochę mniej konkretny. Głębia jest więc lekko spłaszczona, a i scena mogłaby być nieco szersza - nie znaczy to, że Jamo są pod tym względem przeciętne, po prostu na tle pozostałych, wyśrubowanych cech dźwięku akurat ta specjalnie nie błyszczy, choć i tak prezentuje solidny poziom, dość typowy dla kolumn z tego przedziału cenowego.
Podsumowanie
Aerodynamiczne, opływowe kształty Jamo C103 kojarzą się z szybkością i siłą przekazu. I to są skojarzenia, przynajmniej w tym wypadku, jak najbardziej słuszne. Te kolumny są szybkie, transparentne i rozdzielcze, dlatego warto podłączyć do nich muzykalny wzmacniacz/źródło dźwięku - takie zestawienie zadziała elektryzująco.