Klipsch w ostatnim czasie zdecydował się nieco odmłodzić serię Reference i wypuścił na rynek nowe modele, które mają charakteryzować się jeszcze lepszym stosunkiem jakości brzmienia do ceny. Zmiany objęły wiele obszarów konstrukcyjnych, mających bezpośredni wpływ na jakość dźwięku, co znalazło potwierdzenie w kilku przeprowadzonych już przeze mnie testach takich modeli, jak chociażby monitorów R-15M czy też podłogowych zespołów głośnikowych R-26F (test w n-rze poprzednim 11/14). Model R-28F jest najbardziej okazałą i największą konstrukcją, imponującą parametrami technicznymi i stworzoną przede wszystkim do nagłaśniania znacznie większych pokoi niż te, do jakich przeznaczone są mniejsze kolumny R-26F. Wysoka skuteczność na poziomie 98dB i przyjazna dla wzmacniaczy 8-omowa impedancja sygnalizują, że przyszły użytkownik tych kolumn z pewnością nie będzie miał problemu z doborem do nich wzmacniacza. Poza tym kolejnym pozytywem wynikającym z tych znakomitych parametrów technicznych jest to, że R-28F spokojnie nagłośnią nawet pokoje o powierzchni powyżej 30 metrów kwadratowych, co przy kwocie, jaką trzeba wydać na te konstrukcje, wydaje się kuszącą propozycją.
Ekstremalna konstrukcja
R-28F mają w sobie wiele cech typowych dla kolumn produkowanych przez Klipsch Loudspeakers. Naturalnie najważniejszy jest fakt, że bazują one na znakomitym przetworniku wysokotonowym wyposażonym w słynną tubkę Tractrix Horn, ale nie mniejszą rolę odgrywają tutaj jeszcze większe stożki odtwarzające pasmo średnicy i basu oraz dobrana do nich objętościowo skrzynia. Jak wspomniałem wcześniej, model ten został zaprojektowany z myślą o pracy w dużych pomieszczeniach. To z kolei oznacza, że ilość powietrza, jaką muszą poruszyć membrany głośników stożkowych, jest spora. Żeby uniknąć problemów z niewystarczającym wypełnieniem dużego pokoju dźwiękiem, położono przede wszystkim nacisk na powierzchnię stożków nisko-średniotonowych oraz objętość komory akustycznej. Dzięki temu nie tylko wzrosła fizyczna zdolność kolumn do przepompowywania znacznie większych mas powietrza, ale również ich efektywność, co sprawia, że będą one tak samo łatwe do napędzania, jak chociażby mniejszy model R-26F. Wyższa o jeden decybel efektywność w całym paśmie w stosunku do mniejszego modelu niweluje przede wszystkim wyższe zapotrzebowanie na prąd dostarczany ze wzmacniacza do głośników stożkowych o większej powierzchni, co w ostatecznym rozrachunku przekłada się na taką samą łatwość w napędzaniu tych kolumn, jak mniejszego modelu R-26F.
Tak więc przyszły użytkownik, nawet jeśli posiada określony wzmacniacz, którym nagłaśniał mniejsze pomieszczenie, używając mniejszych kolumn, przy wymianie ich na model R-28F nie będzie musiał zadawać sobie pytania, czy obecnie posiadany przez niego model poradzi sobie również z napędzeniem R-28F, do tego pracujących w pokoju o większej powierzchni. To jest bardzo duża zaleta, ponieważ dzięki wysokoefektywnym konstrukcjom, do których niewątpliwie należą testowane zespoły głośnikowe, można pozwolić sobie na częstsze eksperymenty z doborem wzmacniacza i wcale nie musi on być wydajnym piecem, dostarczającym takie ilości amperów, jak spawarka. Testowane kolumny, tak jak nieco mniejsze podłogowe R-26F, również pracują w układzie dwudrożnym przy identycznej wartości podziału częstotliwości wynoszącej 1800Hz. Stosowanie większych głośników nisko-średniotonowych wiąże się z tym, że ich charakterystyka przenoszenia w paśmie wyższych partii średnich tonów pogarsza się, toteż aby uniknąć problemów ze spadkiem efektywności w tym zakresie, konstruktorzy często sięgają po filtry o jeszcze bardziej stromej charakterystyce tłumienia, a do tego też obniżają nieco wartość częstotliwości podziału między tweeterem a stożkami. W przypadku modelu R-28F nie było jednak takiej potrzeby, bo mimo że zastosowano przetworniki z większymi membranami, to przy wartości podziału wynoszącej 1800Hz nadal są one w stanie liniowo przetwarzać powierzony im zakres częstotliwości. To świadczy tylko o klasie tych głośników. Klipsch R-28F również wyposażono w tunel rezonansowy układu bas-refleks znajdujący się z przodu, co znacznie ułatwi ustawienie tych kolumn w pomieszczeniu - użytkownik nie będzie musiał się aż tak bardzo przejmować odstępem kolumn od ściany znajdującej się za nimi, co może się spodobać przede wszystkim tym osobom, które z jakichś względów nie mogą pozwolić sobie na zbytnie wysuwanie kolumn. We wcześniejszych modelach stosowano też stopki, które należało wkręcić tuż po wypakowaniu skrzyń z pudełek, ale teraz są one zamontowane na stałe, co znacznie przyśpiesza i ułatwia proces instalacji.
Bas, przestrzeń i werwa!
W przypadku modelu R-28F obowiązuje jedna zasadnicza cecha - duży dźwięk z dużych skrzyń, a do tego dynamika o skali, której trudno będzie dorównać konkurencji w tym przedziale cenowym. Kolumny marki Klipsch aż palą się do grania i już na samym wstępie, obojętnie czy posłuchacie za ich pośrednictwem spokojnego zmysłowego jazzu z równie zmysłowym wokalem Diany Krall, czy też sięgniecie po bardziej energiczną muzykę, dostaniecie solidną dawkę emocji. To właśnie dzięki imponującej dynamice, zarówno w skali makro, jak i mikro, R-28F potrafią urzec ponadprzeciętnie energicznym przekazem. Dzieje się naprawdę sporo, ale dzięki wyspecjalizowanemu przetwornikowi tubowemu mikroinformacje i wszelkie najdrobniejsze niuanse podane są z kulturą i przede wszystkim selektywnie. Nie musicie więc obawiać się, że te amerykańskie podłogówki zasypią Was od razu lawiną informacji. Owszem, już podczas pierwszych minut odsłuchu zwrócicie uwagę na to, że prezentują one muzykę żwawiej i bardziej żywiołowo niż większość konkurencyjnych konstrukcji, ale z drugiej strony nie odbywa się to w atmosferze zgiełku i bałaganu czy też nawarstwiania pewnych dźwięków.
Pod względem klarowności i rozdzielczości przekazu szczególnie dobrze wypada zakres wysokich tonów - można odnieść wrażenie, że mimo rozżarzonej do czerwoności barwy i niezwykle szybkiej reakcji kopułki na zmieniający się rytm Klipsche nie gubią żadnej z zawartych na płycie informacji. Podczas odsłuchu mocno zróżnicowanej muzyki instrumentalnej w wykonaniu Mike'a Oldfielda na kilku jego najlepiej wydanych płytach moją uwagę zwrócił właśnie ten aspekt, ponieważ jest na nich mnóstwo mikrodźwięków, z odtworzeniem których R-28F nie miały problemu, nawet jeśli porównać by je ze znacznie droższymi kolumnami. Wysokie tony brzmią za pośrednictwem tubowego głośnika z wielką swobodą. Odczucia są takie, że Klipsche w ogóle się nie męczą, odtwarzając skomplikowane i mocno zagęszczone faktury dźwiękowe, co przekłada się przede wszystkim na komfort słuchania. Kiedy postanowiłem podczas kolejnej sesji odsłuchowej spędzić w towarzystwie tych kolumn równo 4 godziny, nadal moje uszy nie były zmęczone, co świadczy tylko o klasie tubowych przetworników - kiedyś tego typu głośniki były naprawdę męczące. To właśnie ze względu na agresywny sposób grania tubek potencjalni klienci często rezygnowali z ich zakupu. Dziś przetworniki tubowe brzmią zupełnie inaczej, co wyraźnie słychać nie tylko na przykładzie kolumn marki Klipsch, ale też JBL i wielu innych podobnych konstrukcji.
Kolumny bazują na znakomitym przetworniku wysokotonowym wyposażonym w tubkę Tractrix Horn, ale nie mniejszą rolę odgrywają stożki odtwarzające pasmo średnicy i basu oraz dobrane do nich objętościowo skrzynie
Wracając jednak do brzmienia R-28F, to równie duże wrażenie wywarł na mnie bas tych kolumn - szybki, zrywny, sprężysty, ale jednocześnie nisko schodzący, mięsisty i, kiedy trzeba, potężnie brzmiący. Czego można chcieć więcej od kolumn w tej cenie? Moim zdaniem niczego. Natomiast w kwestii zróżnicowania dźwięku, zwłaszcza pod względem jego barwy, więcej pokażą już tylko droższe i bardziej zaawansowane konstrukcje. Co do stereofonii, to R-28F wydają się pod tym względem brzmieć nieco obszerniej od tańszego i nieco mniejszego brata R-26F, ale jest to głównie związane z faktem, że te kolumny były przeze mnie odsłuchiwane w znacznie większym pomieszczeniu, w którym R-26F mogłyby mieć już problem z prawidłowym jego wypełnieniem. To właśnie tutaj wyraźnie widać przewagę większych konstrukcji, mimo że zaprojektowano je dokładnie według takiej samej koncepcji i brzmią w zasadzie tak samo pod względem barwy i równowagi tonalnej. Para tych kolumn jest jednak droższa o 400zł, więc w ostatecznym rozrachunku dla potencjalnego klienta ta dopłata do większego modelu jest naprawdę symboliczna na tle korzyści, jakie może uzyskać, nagłaśniając nimi większy pokój.
Warto wiedzieć
Dobierając kolumny do konkretnego pomieszczenia, należy kierować się nie tylko parametrami technicznymi, ale przede wszystkim wielkością skrzyń oraz powierzchnią membran zainstalowanych w nich przetworników, zwłaszcza tych odtwarzających zakres tonów średnich i basu. Klipsch R-28F wyposażono w dwa ponad 200mm stożki pracujące w układzie dwudrożnym, a więc obydwa odtwarzają tony średnie i bas. W przypadku tak wielkich skrzyń i głośników należy pamiętać o tym, że kupno takich kolumn do pomieszczenia mniejszego niż 20 metrów kwadratowych może wiązać się ze znacznym pogorszeniem jakości dźwięku. Wynika to z tego, że zostanie zachwiana równowaga między wielkością zespołów głośnikowych a powierzchnią pokoju. W zbyt małym pokoju tak wielkie kolumny po prostu będą się zwyczajnie dusić, co najczęściej objawia się nadmiarem niekontrolowanego basu. Dlatego w ofercie każdego szanującego się producenta znajduje się wśród podłogowych kolumn przynajmniej kilka modeli, które są przeznaczone do pracy w pomieszczeniach o różnej kubaturze. Zwykle między takimi kolumnami pochodzącymi z jednej serii różnice w cenie nie są zbyt wielkie, co jeszcze bardziej zachęca klientów do podjęcia właściwego wyboru bez kierowania się tylko i wyłącznie presją związaną z kwestiami finansowymi.
Podsumowanie
Model R-28F został stworzony z myślą o pracy w większych pomieszczeniach, takich, których powierzchnia może grubo przekraczać 30 metrów kwadratowych. Najpiękniejsze jest jednak to, że do napędzenia R-28F nawet w tak wielkim pokoju nie będzie potrzebny duży "piec", a wystarczy wzmacniacz o przeciętnej mocy. Druga strona medalu jest taka, że Klipsche bardzo lubią się też z lampowymi konstrukcjami (Leben CS300F zabrzmiał z nimi naprawdę głośno), więc miłośnicy amplifikacji opartych na żarzących się bańkach z pewnością będą mogli pozwolić sobie na eksperymenty z różnymi konstrukcjami o mocy zaledwie kilku czy kilkunastu watów. Klipsch z modelem R-28F powiela model brzmienia, jaki wypracowany został na przestrzeni wielu lat, a dostępny był wcześniej tylko za pośrednictwem znacznie droższych kolumn tego producenta. Dziś ten standard został przeniesiony do kolumn bardziej dostępnych dla szerszego grona odbiorców, co jest dużym osiągnięciem Klipscha.