Mniej więcej pięć lat temu za sprawą niesamowitych odtwarzaczy Blu-ray na świecie zrobiło się głośno o amerykańskiej firmie Oppo Digital. Audiofile robili wielkie oczy, słysząc o audiofilskim odtwarzaczu BD, bo jakże to? Co wspólnego może mieć taki odtwarzacz z naszym uwielbieniem dla muzyki i dobrego dźwięku. Wkrótce jednak mogliśmy się przekonać, że nie były to jedynie czcze przechwałki nieznanego producenta. Oczywiście odtwarzacze były de facto wieloformatowe, akceptowały zarówno płyty Blu-ray, DVD, jak i CD, SACD, a nawet DVD-Audio. Urządzenia te zainteresowały audiofilów nie tylko dlatego, że były w stanie odtwarzać wszystkie formaty płyt z muzyką, również te "szlachetniejsze", ale głównie ze względu na wysoką jakość dźwięku oferowanego przez model Oppo BDP-83. Cena tego urządzenia, o ile dobrze pamiętam, wynosiła 499 dolarów, a więc była z punktu widzenia rynku audio szokująco niska. Wszyscy, którzy mieli okazję posłuchać BDP-83, twierdzili, że spokojnie może konkurować nawet z 2-3-krotnie droższymi, dedykowanymi odtwarzaczami CD, a przecież zapewniał jeszcze możliwość słuchania audiofilskich formatów - SACD i DVD-Audio. Wkrótce kilka firm zajmujących się profesjonalnie modyfikacjami sprzętu audio zauważyło, że produkty Oppo można zmodyfikować, podnosząc jeszcze znacząco jakość oferowanego przez nie dźwięku stereo, ale także i 5.1. Takie firmy, jak NuForce czy ModWright opracowały własne rozwiązania i zaczęły oferować zmodyfikowane odtwarzacze Oppo, które cieszyły się ogromnym powodzeniem wśród osób, które przywiązują dużą uwagę do wysokiej jakości dźwięku i obrazu, a nie chciały wydawać majątku na sprzęt stricte audiofilski. Nawet bowiem po dodaniu kosztów modyfikacji Oppo nadal oferowało wybitny stosunek oferowanej jakości dźwięku do ceny. Wkrótce sam producent także zauważył otwierający się przed nim nowy rynek, więc kolejne modele odtwarzaczy, które swoją drogą zdobyły także opinię jednych z najlepszych w zakresie jakości reprodukowanego obrazu, miały coraz bardziej dopracowane sekcje audio. Sam do dziś posiadam model Oppo BDP-83SE zmodyfikowany przez Dana Wrighta z firmy ModWright i nadal używam go i do oglądania filmów, i do słuchania muzyki z płyt (choć coraz częściej zamiast CD wybieram pliki muzyczne). Oppo jest więc firmą bliską mojemu sercu. Dlatego gdy jakiś czas temu gruchnęła wieść, że firma przymierza się do wypuszczenia słuchawek planarnych oraz DAC-a i wzmacniacza słuchawkowego w jednej obudowie, wiedziałem, że muszę ich posłuchać.
Pierwszy na rynku pojawił się model słuchawek oznaczony symbolem PM-1. To słuchawki planarne o konstrukcji otwartej, prezentujące się wręcz luksusowo i wyróżniające się jeszcze jedną cechą - są mniejsze i lżejsze od konkurentów, co w czasach, gdy na rynku jest wiele bardzo wysokiej klasy przenośnych odtwarzaczy, już na starcie daje im pewną przewagę. Niebawem Oppo wprowadziło na rynek wzmacniacz słuchawkowy i przetwornik cyfrowo-analogowy w jednym, model HA-1. Wystarczy jedynie dodać do tego zestawu cyfrowe źródło i mamy kompletny, w założeniu wysokiej klasy system. Przy konstruowaniu HA-1 inżynierowie Oppo wykorzystali swoje doświadczenie z budowy tak lubianych przez klientów odtwarzaczy multiformatowych z serii BDP. Przetwornik cyfrowo-analogowy oparto więc na sprawdzonych rozwiązaniach. Wykorzystano tu te same kości DAC-a, ESS 9018 Sabre, niemal identyczny jest także stopień wyjściowy. Ponadto HA-1 wyposażono w bogaty zestaw wejść cyfrowych. Użytkownik do dyspozycji dostaje wejście optyczne (Toslink), koaksjalne, AES/EBU oraz asynchroniczne USB. To ostatnie, jak przystało na nowoczesne urządzenie, akceptuje nie tylko gęste sygnały PCM (do 32 bitów i 384kHz, czyli rozdzielczość DXD), ale i DSD, zarówno w standardzie 64, 128 jak i 256. Wzmacniacz słuchawkowy pracuje w klasie A bez sprzężenia zwrotnego. Wyposażono go zarówno w wyjście na dużego jacka (niezbalansowane), jak i w 4-pinowego XLR-a (wyjście zbalansowane). HA-1 to układ w pełni zbalansowany oparty o elementy dyskretne. De facto urządzenie to może być także używane jako przedwzmacniacz. Wyposażono je bowiem w wejścia analogowe oraz wyjścia pre-out (jedne i drugie zarówno RCA, jak i XLR). Nie zapomniano o osobnym wejściu USB dla urządzeń mobilnych (kompatybilnym także z urządzeniami apple'owskimi) oraz łączności Bluetooth z kodekiem Apt-X dla osób, które jako źródła chciałyby używać np. smartfonu. Urządzenie umieszczono w solidnej, dobrze spasowanej i porządnie wykończonej metalowej obudowie, która wyróżnia się bardzo dobrej jakości wyświetlaczem. Użytkownik dzięki temu wyświetlaczowi może, po pierwsze, poruszać się po menu urządzenia i wybierać stosowne ustawienia, a po drugie wybrać jeden z predefiniowanych ekranów, które będą wyświetlane w czasie odtwarzania muzyki. Jedna opcja to ekran wyświetlający szereg informacji technicznych, w tym o rodzaju i rozdzielczości odtwarzanego sygnału. Inny, dla mnie oczywisty wybór, to vintage'owe wskaźniki wychyłowe, bardzo przekonująco zastępujące prawdziwe wskazówki. Każdy posiadacz HA-1 może dodatkowo zamówić firmową podstawę pod swoje urządzenie. Prezentuje się ona nad wyraz ładnie, a dodatkowo spełnia funkcje antywibracyjne.
HA-1 nie ma na rynku wielu godnych konkurentów na swojej półce cenowej, trzeba ich szukać nieco wyżej
Do testu otrzymaliśmy drugi w ofercie firmy model słuchawek oznaczony symbolem PM-2. Miałem wcześniej styczność z modelem PM-1 i muszę przyznać, że słuchawki te prezentowały się znakomicie, zyskały także ogromne uznanie użytkowników i wielu recenzentów. Niestety z punktu widzenia wielu potencjalnych nabywców ich największą wadą była stosunkowo wysoka cena. Oppo od początku zapowiadało, że wkrótce po PM-1 pojawi się nowy, tańszy model słuchawek. Kilka miesięcy po premierze tych pierwszych na rynek trafiły te drugie. Amerykańska firma zaskoczyła wszystkich nie po raz pierwszy w swoje historii. Model PM-2 to bowiem właściwie te same pod względem technicznym słuchawki co PM-1, tyle że w skromniejszej oprawie, co pozwoliło znacząco obniżyć ich cenę.
W obu modelach zastosowano przetwornik planarny w kształcie owalu o wymiarach 85x69mm - słowem naprawdę spory. Według danych producenta membrana ma aż siedem warstw, zwinięty spiralnie przewodnik naniesiono po obydwu jej stronach, a za jej napęd odpowiada układ magnesów neodymowych rozmieszczonych symetrycznie po obu stronach membrany. Tańszy model jest, pomimo takich samych, stosunkowo niewielkich (zwłaszcza w porównaniu z innymi magnetostatami) rozmiarów minimalnie lżejszy (385g), co zapewne wynika z użycia innych materiałów do ich konstrukcji i wykończenia. Jak już wspomniałem, PM-1 to bardzo atrakcyjnie wyglądające słuchawki i wręcz luksusowo wykończone. PM-2 na pierwszy rzut oka właściwie niczym się nie różnią, dopiero po bliższych oględzinach można zauważyć, że zamiast elementów metalowych użyto plastiku, a materiał, którym wyłożono pałąk i obciągnięto poduszeczki, to już nie jest delikatna, naturalna skóra, ale tańsza, choć nadal dobrze prezentująca się sztuczna skóra. Nawet w dotyku różnica nie jest aż tak duża, choć zauważalna. Poduszeczki są wykonane z takiego samego, naturalnego lateksu, co w połączeniu ze skórzanym wykończeniem oraz rozsądnie dobranym naciskiem na uszy zapewnia użytkownikowi wysoki poziom komfortu. PM-2 standardowo wyposażone są w kabel z miedzi OCC (3m) zakończony dużym jackiem (6,3mm), dodatkowo można zamówić kabel zbalansowany, zakończony wtykiem XLR - wrócę do tego w opisie brzmienia, ale już teraz podkreślę, że jest to wydatek zdecydowanie wskazany. Od strony słuchawek kabel zakończony jest dwoma minijackami.
PM-1 klient otrzymuje w bardzo eleganckim, drewnianym pudełku, które oprócz samych słuchawek zawiera drugi kabel, krótszy i zakończony małym jackiem (do urządzeń mobilnych), drugi zestaw wymiennych padów, oraz materiałowy pokrowiec do łatwego i bezpiecznego przenoszenia słuchawek. PM-2 dostajemy w materiałowym pokrowcu i bez drugiego zestawu padów - to kolejne oszczędności, które pozwoliły znacząco obniżyć cenę. Również do swoich słuchawek Oppo oferuje stand utrzymany w podobnej stylistyce co ten przeznaczony dla HA-1. Oczywiście podobnie jak w przypadku kabla zbalansowanego jest to opcja dodatkowo płatna.
Jakość brzmienia
Miałem okazję słuchać wcześniej zestawu PM-1 i HA-1, acz wówczas dysponowałem wyłącznie niezbalansowanym kablem słuchawkowym. Tym razem poprosiłem dystrybutora o wypożyczenie mi również kabla zbalansowanego. Już po pierwszych próbach zdecydowałem, że to właśnie z nim przeprowadzę odsłuchy na potrzeby tej recenzji. Bez wątpienia słuchawki PM-2 podłączone do zbalansowanego wyjścia wzmacniacza grały po prostu lepiej - z lepszą kontrolą w całym paśmie, lepszą dynamiką, pełniejszym, bardziej dociążonym dźwiękiem. Proszę więc wziąć pod uwagę fakt, że opisane poniżej wrażenia dotyczą przede wszystkim odsłuchu z kablem XLR. Taki kabel długości 3m to co prawda dodatkowy wydatek rzędu prawie 850zł, ale po prostu jest tego wart. W czasie testu głównym źródłem był mój dedykowany do audio komputer PC (m.in. z kartą USB Jplay z bateryjnym zasilaniem Bakoona), który podłączałem na przemian do wejścia USB HA-1 bądź do wejścia AES/EBU za pośrednictwem Bady Alpha.
Zazwyczaj producenci słuchawek prędzej czy później decydują się stworzyć dla własnych produktów także wzmacniacz/wzmacniacze słuchawkowe. Wychodzi to różnie, choć najczęściej efekty są co najmniej dobre. W przypadku Oppo zestawienie HA-1 z PM-1 lub PM-2 wydaje się tym słuchawkom wybitnie służyć. Jedne i drugie podłączałem także do innych posiadanych wzmacniaczy (Schiit LYR, Questyle CMA800R), ale to właśnie urządzenie Oppo wydawało się tworzyć najbardziej udane połączenie z firmowymi słuchawkami, choć i pozostałe miały swoje zalety. Zestaw PM-2 i HA-1 to dość gładkie, spójnie granie z namacalną i delikatnie ciepłą, ale i czytelną średnicą. Góra pasma jest otwarta i dźwięczna, choć odniosłem wrażenie, że na samym topie nieco zaokrąglona. Bas jest dość mocny, acz nie schodzi tak nisko, jak w przypadku innych topowych planarów. Jest za to pewnie prowadzony, ma dobrą definicję i nic nie można zarzucić jego różnicowaniu. PM-2 nie oferują superkonturowego basu, ale to jeden z tych elementów, które zauważalnie poprawia kabel zbalansowany. Jak przystało na słuchawki planarne, kreują one dużą, dobrze poukładaną przestrzeń (jak na słuchawki oczywiście), ze sporą ilością powietrza wokół instrumentów. Pierwszy plan pokazywany jest dość blisko uszu, a dalsze tworzą półkulę wokół głowy, w której poszczególne elementy są po pierwsze pokazywane jako mające "ciało", trójwymiarowe obiekty, po drugie każdy z ich ma swoje konkretne miejsce w przestrzeni, odpowiednio bliżej lub dalej uszu słuchacza.
Nawet jeśli konstrukcja HA-1 wywodzi się w dużej mierze z odtwarzaczy wieloformatowych Oppo, to jednak taki wybór nie był tylko drogą na skróty. DAC oparty na chipie Sabre'a oferuje szybki, transparentny i detaliczny dźwięk, który doskonale uzupełnia zalety wzmacniacza słuchawkowego w klasie A i słuchawek planarnych. To zalety tych wszystkich rozwiązań zsumowane razem sprawiają, że jest to zestaw uniwersalny, pozwalający słuchać z przyjemnością niemal każdej muzyki. Sprawdza się bowiem przy płytach z akustycznym jazzem, gdzie wrażenie robi ilość i sposób pokazania najdrobniejszych nawet szczegółów, które razem układają się w spójną, płynną całość. Ale równie dobrze słuchało mi się mocnych nagrań rockowych - choćby Rush czy Led Zeppelin, gdzie pewne prowadzenie rytmu, mocny, mięsisty bas doskonale łączyły się z transparentną, otwartą średnicą i góra pasma. W takiej muzyce, ale i w dużej klasyce najwyraźniej słychać było wkład zbalansowanego kabla. To dzięki niemu wzrastała konturowość basu, to on zapewniał lepszą kontrolę w całym paśmie, która jest niezbędna, bo przy tego typu nagraniach w reprodukcję dźwięku łatwo wkrada się chaos, nerwowość, które rujnują przyjemność odbioru. Także energetyczność i rozmach dźwięku były zdecydowanie lepsze niż przy zwykłym kablu. Co ciekawe, w tym zestawieniu bardziej przekonująco wypadały również rockowe wokale. To w większości przypadków "doświadczone" czy też, nazywając rzeczy wprost, nieco "zdarte" głosy, których prezentacja wcale nie jest tak prosta (również dlatego, że nagrania rockowe zazwyczaj nie należą do audiofilskich). Zestaw z Oppo sprawiał, że nawet i takie głosy były czytelne, zrozumiałe i właściwie nigdy nie brzmiały nieprzyjemnie. Bardziej audiofilskie nagrania potwierdziły, że prezentacja wokali jest mocną stroną tego systemu - daje on dobry wgląd w fakturę głosu, prawdziwie przedstawia barwę i przekazuje dużą dawkę emocji. Również dużej klasyki słuchałem z dużą przyjemnością. Testowany zestaw dysponuje bowiem dobrą rozdzielczością, która w połączeniu z detalicznością, transparentnością, rozmachem i przestrzennym graniem stwarza warunki do udanej prezentacji nawet tak dużego składu, jakim jest orkiestra. Trudno także cokolwiek zarzucić Oppo w zakresie dynamiki. Nawet jeśli żaden sprzęt audio nie potrafi oddać pełnego zakresu dynamicznego muzyki symfonicznej, to jednak PM-2 z HA-1, w kategorii słuchawek oczywiście, mają się czym pochwalić w tym zakresie. Prezentują klarownie jedną z zalet słuchawek planarnych - doskonałą kontrolę i szybkość membrany takiego przetwornika, które zapewniają znakomite oddanie dużych skoków dynamiki przy minimalnych zniekształceniach. Dlatego otrzymujemy bardzo czysty, uporządkowany dźwięk, nawet gdy orkiestra przechodzi nagle z cichego piano do wielkiego forte. Zaletą tego zestawu jest nie tylko dynamika w skali makro, ale i w mikro.
Przesłuchując swoją bibliotekę muzyczną, odtwarzałem płyty z różnych gatunków muzycznych, nagrania akustyczne, elektryczne i elektroniczne, małe i duże składy, nagrania studyjne i "live", zwykłe PCM-y (14/44), gęste PCM-y (do 24/192) i pliki DSD (64 i 128). Za każdym razem grało to na tyle dobrze i ciekawie, że nie zdarzyło mi się żadnej płyty wyłączyć czy pominąć. W czasie blisko dwóch tygodni słuchania nie przydarzył mi się także żaden problem natury technicznej - HA-1 przyjmował wszystkie pliki, niezależnie od tego, czy trafiały do niego przez wejście USB, czy za pośrednictwem Bady Alpha (tu wchodziły w grę wyłącznie pliki PCM, bo Bada Alpha nie obsługuje DSD). Porównując bezpośrednio te dwa rozwiązania, pozostaję przy opinii, że konwerter Berkeleya to jedno z najlepszych urządzeń tego typu na rynku, oferujące fantastyczny dźwięk i dopiero wejścia USB przetworników za kilkadziesiąt tysięcy złotych (np. Meitnera) mogą z nim konkurować. Całe urządzenie Oppo kosztuje mniej niż sam konwerter, więc porównanie może i nie było fair, ale pozwoliło mi ocenić, że HA-1 spisuje się na wejściu USB naprawdę dobrze, a gdy dostanie sygnał wysokiej jakości na innym wejściu, potrafi się za to odwdzięczyć jeszcze lepszym brzmieniem. Słowem w swojej cenie Oppo HA-1 wydaje się być bardzo poważną propozycją dla osób, które szukają zintegrowanego rozwiązania obejmującego DAC-a i wzmacniacz słuchawkowy. Trzeba także pamiętać, że Oppo może sterować bezpośrednio końcówką mocy, czyli pełnić funkcję całkiem niezłego przedwzmacniacza. Kupujemy więc trzy urządzenia w jednym, ale także świetnego partnera dla słuchawek tej samej marki. Wydaje mi się, że decydując się na jeden z tych produktów, zamiast szukać innych rozwiązań, lepiej uzupełnić system drugim - inżynierowie Oppo zadbali, aby HA-1 i oba modele słuchawek razem tworzyły synergiczne połączenie. Po co więc szukać innego?
Podsumowanie
Firma Oppo Digital ma niejako we krwi udane debiuty, przynajmniej od czasów pierwszego odtwarzacza wieloformatowego. Każdy nowy produkt odnosi sukces, bo po prostu jest udaną i rozsądnie wycenioną propozycją, co doceniają potencjalni klienci. Nie inaczej jest w przypadku słuchawek i wzmacniacza słuchawkowego/DAC-a tej marki. W mojej ocenie słuchawki Oppo nieznacznie ustępują jeszcze topowym Audeze czy HiFiManom, ale jako osoba, która miała do czynienia z pierwszymi modelami tych marek mogę powiedzieć, że żadna z nich nie startowała z tak wysokiego poziomu, jak Oppo. Firma ta wystartowała wprawdzie nieco później, ale wykorzystała ten czas do studiowania rynku i jego potrzeb. Dlatego zaoferowała świetnie wyglądające i bardziej przenośne (dzięki mniejszej wadze i wielkości, a także zdecydowanie wyższej skuteczności) słuchawki niż konkurencja. Z racji konstrukcji otwartej to nadal może nie są idealne nauszniki do słuchania muzyki na ulicy, ale na pewno zdecydowanie łatwiej je zabrać na wszelkie wyjazdy niż wielkie i ciężkie produkty konkurentów. Swoją drogą już pojawiły się informacje, że Oppo szykuje konstrukcję zamkniętą - jeśli będzie tak wykonana i tak przenośna, jak PM-1 i PM-2, to może okazać się jedną z najciekawszych propozycji dla osób słuchających muzyki w drodze.
HA-1 z kolei nie znajdzie na rynku wielu godnych konkurentów na swojej półce cenowej, szukać ich trzeba raczej wyżej. To świetne urządzenie od strony brzmieniowej o znakomitej funkcjonalności (choćby kwestia odtwarzania najgęstszych nawet PCM-owych plików czy DSD i to aż do poczwórnej prędkości - DSD256), które spokojnie może służyć w domowym systemie za główne źródło (a nawet i przedwzmacniacz). Jeśli więc rozglądacie się Państwo za świetnie wyglądającymi i grającymi słuchawkami, to warto posłuchać Oppo. Których? To już kwestia funduszy - brzmieniowo prezentują bardzo zbliżony poziom, więc osoby niedysponujące większą kwotą mogą spokojnie kupić PM-2, acz koniecznie z kablem zbalansowanym (jeśli zdecydują się także na HA-1 lub inny zbalansowany wzmacniacz). Jeśli dysponujemy większym budżetem, to jednak PM-1, są bowiem bardziej luksusowo wykończone, a miękka, naturalna skóra daje jeszcze większy komfort korzystania z tych, tak czy owak, wygodnych słuchawek.