Testowany wzmacniacz kanadyjskiej firmy Paradigm, model Shift PW AMP, wchodzi w skład grupy urządzeń należących do serii Premium Wireless, a więc komponentów działających w oparciu o technologię bezprzewodowego przesyłu sygnału dźwiękowego Play-Fi, opracowaną w laboratoriach DTS. Jakiś czas temu miałem okazję posłuchać nietypowej aktywnej kolumny Paradigm PW 600, a teraz przyszła kolej na test oryginalnie prezentującego się wzmacniacza PW AMP. Co ciekawe, PW AMP zbudowano w oparciu o monolityczną formę i mimo że jest on niewielki, to sprawia wrażenie bardzo solidnego urządzenia. Wyposażono go w podstawowe przyciski obsługi ręcznej – pełne sterowanie nie tylko tym wzmacniaczem, ale również innymi komponentami wchodzącymi w skład instalacji opartej na systemie skonfigurowanym w technologii Play-Fi otrzymamy właśnie za pomocą aplikacji Play-Fi. Tę z kolei można zainstalować na takich systemach operacyjnych, jak Windows, iOS czy Android.
Paradigm PW AMP bazuje na amplifikacji pracującej w klasie D, zaprojektowanej przez inżynierów Anthem Electronics – nie od dziś wiadomo, że biura projektowe marki Anthem, jak i Paradigm ściśle z sobą współpracują. Testowany wzmacniacz wyposażono również w system automatycznej kalibracji ARC, co pozwoli uzyskać dobrą jakość dźwięku w niezbyt sprzyjających warunkach akustycznych.
Futurystyczne technologie
Paradigm PW AMP stosuje technologie, jakie w niedalekiej przyszłości prawdopodobnie znajdziemy w większości urządzeń audio. Mam tu na myśli nie tylko wzmacniacze klasy D, które nieustannie są udoskonalane, ale również Play-Fi umożliwiającą bezprzewodowe łączenie z sobą poszczególnych komponentów audio oraz bezprzewodowy przesył do nich muzyki z urządzeń przenośnych. Wszystkie te możliwości zamknięto w małym zgrabnym pudełku, cechującym się imponującą mocą 100W na kanał. PW AMP dysponuje analogowymi wejściami stereo, więc można go również wykorzystać w klasycznej konfiguracji stereofonicznej. A jeśli ktoś lubi potężnie brzmiący bas, można również wzmocnić ten zakres pasma, łącząc ten filigranowy wzmacniacz z aktywnym subwooferem, ponieważ posiada on niskopoziomowe gniazdo wyjściowe.
Jednak jak wykazał test, o czym dalej, kiedy wzmacniacz połączymy z dużymi kolumnami podłogowymi, stosowanie dodatkowego basowego dopalacza w postaci aktywnej jednostki niskotonowej staje się zbędne. Play-Fi daje możliwość konfiguracji dowolnego systemu multi-room lub kina domowego – wszystko zależy od tego, jakie urządzenia zdecydujemy się zakupić i w jaki sposób będziemy je chcieli z sobą połączyć. PW AMP wyposażono również w układ automatycznej kalibracji ARC. System ten obsługuje się tak samo, jak w przypadku innych urządzeń marki Anthem – oprogramowanie instaluje się na komputerze i to on przejmuje na siebie obowiązki wyliczenia wszystkiego. Ten filigranowy wzmacniacz ma niewielkie gabaryty, co głównie zawdzięcza wydajnemu impulsowemu układowi zasilania oraz końcówkom mocy klasy D. Można go instalować gdziekolwiek, w tym w specjalnych, profesjonalnych regałach typu rack.
Małe pudełko... wielki dźwięk!
Ten niewielki wzmacniacz w formie ładnego plastikowego pudełka może bardzo dużo... o wiele więcej niż mogłoby się to komukolwiek wydawać. Paradigm PW AMP jest dowodem na to, jakie możliwości daje zarówno zasilacz impulsowy, jak i stopnie końcowe pracujące w wysokoefektywnej klasie D. Paradigm totalnie mnie zaskoczył, bo nie spodziewałem się, że trafi mi się właśnie taka niespodzianka w postaci niewielkiego urządzenia o tak wielkiej mocy i wydajności prądowej. PW AMP waży zaledwie 3kg, a potrafi wykrzesać z siebie 100 watów czystej mocy na kanał! Jest to bezdyskusyjnie znakomite osiągnięcie. W ten sposób Paradigm może szokować posiadaczy sporej wielkości wzmaków, w tym tych pracujących w klasie A, z potężnymi układami zasilania, ważących nawet po kilkadziesiąt kilogramów. Oczywiście dla purystów i konserwatywnych audiofilów klasa A wciąż jest świętością, tak samo jak amplifikacje oparte na żarzących się bańkach dla miłośników lamp. Ale odkąd na rynku zaczęły pojawiać się urządzenia klasy D, ich jakość dźwięku z roku na rok poprawiała się w bardzo dużym tempie i obecnie pod wieloma względami zaczynają dorównywać tym bardziej purystycznym konstrukcjom, a dzięki sporej wydajności są w stanie wysterować dowolne zespoły głośnikowe. Co zatem potrafi wzmacniacz pracujący w wysokoefektywnej klasie D? O tym łatwo można się przekonać, słuchając PW AMP z różnymi zespołami głośnikowymi.
Odsłuch tej kanadyjskiej konstrukcji zacząłem od konfiguracji z podstawkowymi kolumnami Indiana Line Diva 262, ponieważ bardzo spodobały mi się te włoskie kolumny z racji dojrzałego i przede wszystkim neutralnego przekazu. To zestawienie miało być tylko początkiem, bo kilka sesji odsłuchowych zaplanowałem sobie w towarzystwie przeróżnych konstrukcji, żeby jak najwięcej dowiedzieć się na temat walorów brzmieniowych PW AMP.
Zamiast syntetycznego i nieprzyjemnego chłodu, z jakim niegdyś miałem do czynienia w przypadku amplifikacji klasy D, w dźwięku pojawiała się subtelna miękkość, delikatnie doprawiona szczyptą słodyczy
Z Indiana Line Diva 262 PW AMP zabrzmiał ponadprzeciętnie neutralnie i rozdzielczo, ale mimo wszystko dźwięk momentami okazywał się zbyt ostry i analityczny. Brakowało mi też nieco najniższych rejestrów – Divy z racji swojej specyfiki konstrukcyjnej nie oferują zbyt nisko schodzącego basu, ale ze wzmacniaczem klasy D po raz kolejny pokazały niezłą kontrolę brzmienia w całym paśmie i otwarty dźwięk. Na tym właśnie polega cała sztuka w konfigurowaniu systemu audio, a więc doświadczalnym zestawieniu różnych urządzeń. Często bywa tak, że z jednymi kolumnami pewien wzmacniacz zabrzmi dobrze, a z innymi już nieco gorzej i nigdy się o tym nie przekonamy, jeśli danej konfiguracji nie odsłuchamy. Z kolei Divy z Heglem H80 zabrzmiały fantastycznie, ale z PW AMP już niekoniecznie i mimo że pod pewnymi względami brzmienie z PW AMP mogło okazać się nieco lepsze, to w ostatecznym rozrachunku konfiguracja z H80 dawała zdecydowanie więcej przyjemności z odsłuchu. W pewnej chwili spojrzałem na PW AMP, a potem na stojące obok potężne skrzynie Dynaudio Excite X44, ale pierwszą myślą, jaka przewinęła mi się przez głowę, było stwierdzenie – że przecież to małe, ważące 3kg plastikowe pudełko nie ma prawa dobrze zagrać z tymi sporymi, trójdrożnymi, wolnostojącymi kolumnami, wyposażonymi m.in. w dwa sporej wielkości przetworniki niskotonowe. Ale z drugiej strony skoro PW AMP pracuje w klasie D, to dlaczego by nie spróbować? Jak pomyślałem, tak zrobiłem i okazało się, że Paradigm PW AMP robił z Dynaudio co chciał, a te spore duńskie zespoły głośnikowe grały pod jego dyktando i świetnie czuły się z niemal każdym rodzajem muzyki! Ten kanadyjski wzmacniacz jest jak wytrawny dyrygent mający pod swoją batutą orkiestrę z dużym składem symfonicznym. Chciałbym zobaczyć minę mojego znajomego, będącego posiadaczem sporej wielkości wzmacniacza lampowego, nie do końca radzącego sobie z napędzaniem jego równie wielkich podłogówek marki Dynaudio, kiedy wpiąłbym w jego system to małe lekkie pudełko.
PW AMP z Dynaudio Excite X44 stworzył fantastyczny duet, doskonale ukazujący subtelne muzyczne tekstury, a do tego dysponujący ponadprzeciętną dynamiką, sprawiającą, że po prostu nie ma się ochoty przerywać odsłuchu, zwłaszcza jeśli jest to muzyka rockowa albo klubowa. Paradigm dostarczał do X44 pożądane dawki prądu, ponieważ duńskie kolumny znakomicie odtwarzały zakres niskich tonów – utwory zespołu Mesh z płyty "An Alternative Solution" brzmiały w zakresie niskich tonów niesamowicie sprężyście, soczyście, a każdy basowy pomruk był odczuwalny przeze mnie niemal fizycznie. Wibracje, plastyka, rozciągnięcie – te wszystkie elementy pojawiały się za każdym razem, czego nie mogę powiedzieć o niektórych, nawet znacznie droższych wzmacniaczach klasy AB, zwłaszcza jeśli połączymy je z tak wymagającymi kolumnami, jak Dynaudio. Szczególnie mocno urzekła mnie linia basowa w utworze "Mieć czy być" zespołu Myslovitz – faktura dźwiękowa niskich tonów okazała się klarowna, kreślona z przytupem, energicznie i z niemal doskonałym wybrzmieniem. Bas absolutnie się nie spóźniał, za każdym razem kiedy odzywały się struny gitary basowej. Moją uwagę zwróciła również barwa brzmienia w zakresie średnich tonów – moim zdaniem w połączeniu z X44 mało kto zorientowałby się, że napędza je właśnie wzmacniacz klasy D. Zamiast syntetycznego i nieprzyjemnego chłodu, z jakim niegdyś miałem do czynienia w przypadku amplifikacji klasy D, pojawiała się subtelna miękkość, delikatnie doprawiona szczyptą słodyczy. Naturalnie za ten stan rzeczy w dużej mierze odpowiadały właśnie Dynaudio, ale z drugiej strony, skoro te kolumny tak pięknie zabrzmiały z PW AMP, to znaczy, że amplifikacja klasy D w pewnych zestawieniach sprawdzi się znakomicie. Tutaj nie było mowy o charakterystycznej szklistości brzmienia, typowej dla wzmacniaczy klasy D, bo w dźwięku pojawiała się plastyka i koloryt typowy dla konstrukcji pracujących w klasie AB. Paradigm zachwycił mnie również stereofonią, ponieważ poszczególne źródła pozorne zlokalizowane były w przestrzeni z taką precyzją i ostrością, że nie miałem najmniejszego problemu ze wskazaniem położenia konkretnych instrumentów towarzyszącym artystom na scenie.
Warto wiedzieć
Dzięki sporej wydajności testowanego wzmacniacza można go wykorzystać również do współpracy z procesorem i przedwzmacniaczem w klasycznej wielokanałowej instalacji kina domowego. Oczywiście w celu stworzenia wielokanałowego systemu potrzebne będą co najmniej trzy takie wzmacniacze, aby przykładowo mogły obsłużyć system 5.1. Jest to jednak stosunkowo tanie i przede wszystkim nastawione na wydajność rozwiązanie, ponieważ każdy ze wzmacniaczy PW AMP posiada przecież własny impulsowy układ zasilający, dzięki czemu wydajność prądowa wszystkich zastosowanych końcówek mocy będzie stała i niezależna od podpiętych kolumn. W typowym amplitunerze stopnie końcowe "ciągną" prąd z tego samego układu zasilania, więc czasem w ekstremalnych sytuacjach, kiedy amplituner obsługuje trudne do wysterowania zespoły głośnikowe, może dojść do sytuacji, w której końcówki mocy klasy AB zainstalowane w amplitunerze nie będą otrzymywać pożądanych dawek prądu, co będzie przekładało się na nieprawidłową kontrolę dźwięku czy zaburzenia w odtwarzaniu basu. Stopnie końcowe klasy D są bardzo wydajne, więc znakomicie nadają się na potrzeby profesjonalnego wielokanałowego systemu kina domowego.
Podsumowanie
Zostałem zmiażdżony i zszokowany, bo Paradigm wprowadził mnie w zupełnie nowy świat muzycznych doznań. Poczułem się tak, jak bym znalazł się na statku kosmicznym, gdzie miła pani robot podała mi filiżankę z gorącą wodą, a do tego komplet kilku kaw w kolorowych kapsułkach do wyboru. Po wrzuceniu jednej z kapsułek do owej filiżanki od razu poczułem fantastyczny zapach kawy. I co z tego, że była syntetyczna? Skoro smakowała jak prawdziwa, mielona...