Roberto Barletta, konstruktor i założyciel Xaviana, bazował na przetwornikach znanego duńskiego producenta Scan Speaka, jednak wykonywanych na zamówienie i według specyfikacji dostarczonej przez Xaviana. Od niedawna w ofercie firmy zaczęły pojawiać się kolumny oparte na przetwornikach elektroakustycznych sygnowanych nazwą AudioBarletta, a ich brzmienie, przynajmniej w mojej opinii, osiągnęło znacznie wyższy pułap jakościowy. Jestem przekonany, że podyktowane to było faktem, że temu włoskiemu konstruktorowi, mimo iż korzystał z najlepszych skandynawskich głośników, brakowało kropki nad "i". Ostatecznie w swoich najbardziej zaawansowanych modelach zastosował głośniki własnej konstrukcji.
Należy jednak pamiętać, że Xavian jest stosunkowo niewielką manufakturą i nie może sobie pozwolić, tak jak światowi giganci, na wielkoseryjną produkcję głośników, więc połączył swoje siły z jednym z włoskich producentów. W efekcie tego mariażu powstała marka AudioBarletta, a Roberto Barletta uniezależnił się od zewnętrznych producentów i teraz sam ma większą kontrolę nad wszystkim. Sądzę, że był to doskonały ruch, bo ta sytuacja, o czym wiem z zaufanego źródła, pozwala temu włoskiemu konstruktorowi na wdrażanie wielu pomysłów, co w przypadku duńskiego producenta Scan Speak nie było takie łatwe. Pamiętajmy, że głośniki są najważniejszymi podzespołami w każdej kolumnie i ich roli nie można bagatelizować – z kiepskiego głośnika nawet najzdolniejszy konstruktor nie wyciśnie zbyt wiele. Dlatego tak ważne jest, aby głośnik już w fazie projektu, a potem produkcji, cechował się pewnymi założeniami konstrukcyjnymi i określonymi wartościami parametrów, jakie w uznaniu konstruktora kolumn są bezsprzecznie najważniejsze.
Tradycja i pasja
Wielokrotnie miałem okazję zachwycać się jakością stolarki i wyglądem kolumn Xaviana. Nie inaczej jest w przypadku Orfeo: skrzynie wykonane z orzecha włoskiego, gruba pozłacana i grawerowana tabliczka z terminalami wejściowymi, supercieniutkie maskownice mocowane za pomocą układu magnetycznego czy wreszcie pięknie wyeksponowany wzór słojów drewna na poszczególnych drewnianych klepkach oraz satynowe wykończenie bezbarwnym lakierem. Można by tak jeszcze długo wymieniać. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia kolumn, albo obejrzeć je z bliska w salonie audio, aby przekonać się, że to produkt luksusowy. Obcowanie z tymi pięknymi kolumnami to coś więcej niż słuchanie muzyki, bo mnie towarzyszyły odczucia porównywalne z oglądaniem dzieł malarstwa czy rzeźby. Siedząc wygodnie w fotelu, napawałem swoje oczy wspaniałym wyglądem tych kolumn, które czarują również cudownym dźwiękiem, o czym za chwilę. Kunszt rzemiosła i jakość stolarki w przypadku Orfeo są bez wątpienia najwyższej próby i już sam ten fakt wielu osobom powinien wystarczyć za argument przemawiający za rozważeniem kupna tych kolumn. Ale jak wiadomo, nie tylko skrzynie mają wpływ na jakość dźwięku, ale przede wszystkim głośniki. W tym przypadku, mimo że wykonano je z tradycyjnych materiałów, to są unikatowe, gdyż zaprojektował je Roberto Barletta i stosowane są wyłącznie w kolumnach marki Xavian. O ile kopułka wysokotonowa prezentuje się raczej tradycyjnie – jest wykonana z jedwabiu nasączanego silikonem, o tyle głośnik odtwarzający bas i tony średnie jest oryginalną konstrukcją, jakiej nie spotkamy w innych kolumnach.
Roberto Barletta postawił na tradycyjny materiał, jakim jest celuloza, gdyż membrany wykonane z papieru uchodzą za dające najbardziej naturalne brzmienie i wielu producentów wciąż decyduje się na ich stosowanie, nawet w najdroższych kolumnach. W modelu Orfeo stożek wykonany jest z cieniutkiej i lekkiej celulozy impregnowanej na całej powierzchni w celu jej usztywnienia, ale też lepszego tłumienia wewnętrznego. W centrum znalazł się ponadprzeciętnie duży korektor fazy – jego średnica jest spora, co świadczy również o użyciu cewki głośnikowej o dużej średnicy. Mamy tu jednak swego rodzaju kompromis między masą cewki a jej odpornością na wysokie temperatury. Uwagę zwraca również zawieszenie z podwójną niewielką fałdą, a więc rozwiązanie typowe dla popularnych konstrukcji z lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Skrzynia jest wytłumiona wieloma warstwami gąbki oraz przyklejonymi do ścianek filcowymi matami, zaś tunel bas-refleks wyprowadzono z tyłu. Zwrotnica bazuje na wyszukanych elementach najwyższego sortu – na drewnianej płytce znalazły się bezpośrednio łączone ze sobą elementy, a wśród nich są zarówno powietrzne cewki taśmowe, jak i kondensatory marki Mundorf (aluminiowo-olejowe serii EVO na napięcie 450VDC) i jedne z lepszych rezystorów (nawinięte drutem na ceramiczny walec). Jakość ręcznego montażu zasługuje na uznanie, ale z drugiej strony, uwzględniając cenę tych kolumn, należy to uznać za oczywiste.
Synergia i organiczność
Orfeo zaskakują wręcz wybitną rozdzielczością dźwięku i tym, w jaki sposób wyławiają z muzyki najsubtelniejsze detale. Zastanawiając się, jak najbardziej obrazowo opisać swoje wrażenia z odsłuchu tych kolumn, przyszły mi na myśl takie obrazy – wyobraźcie sobie przesypujący się piasek w klepsydrze, który przemieszcza się wąską strużką, w której jednak bardzo trudno jest dostrzec i wyodrębnić wszystkie poszczególne ziarenka. Dopiero gdybyśmy użyli superszybkiej kamery i obejrzeli ten proces w zwolnionym tempie, dostrzeglibyśmy każde ziarenko piasku. Takie są właśnie Orfeo! Zachowując niespotykaną, wręcz doskonałą spójność brzmienia, dają możliwość wglądu w jego najdrobniejsze i najsubtelniejsze struktury. Za ten stan rzeczy odpowiada nie tylko rewelacyjnie brzmiąca kopułka wysokotonowa, ale również kondensatory olejowo-aluminiowe marki Mundorf, charakteryzujące się brzmieniem o fenomenalnej rozdzielczości (mówię o tym z przekonaniem, gdyż sam stosowałem takie elementy w kolumnach własnego projektu). Jeśli chodzi o znakomitą rozdzielczość tych monitorów, to udowodniły to w praktyce podczas odsłuchu moich ulubionych płyt.
Na pierwszy ogień poszedł album z muzyką niezwykle złożoną brzmieniowo, gdyż z wykorzystaniem klawesynu – utwory Bacha w wykonaniu japońskiego klawesynisty, organisty i dyrygenta Masaakiego Suzuki. To, w jaki sposób Orfeo odtworzyły brzmienie tego instrumentu, przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek spotkał się z takim brzmieniem generowanym przez dwudrożne monitory porównywalnej wielkości i za podobne pieniądze. Ujęła mnie przede wszystkim swoboda przekazu i niezwykle złożona barwa klawesynu, która była fantastycznie oddana. W tym miejscu muszę podkreślić, że Orfeo odsłuchiwałem w towarzystwie dwóch wzmacniaczy – Denona PMA-2500NE oraz Accuphase E-370. Przez kilka dni sprawdzałem obydwa systemy, aż w końcu zdecydowałem się pozostać przy modelu E-370, bo w połączeniu z Orfeo zaprezentował brzmienie, jakiego można by już oczekiwać po naprawdę drogich i najlepszych zestawieniach stereo. Jednak od razu muszę podkreślić, że Orfeo należą do kolumn lubiących spore dawki prądu (8-omowa impedancja znamionowa i skuteczność na poziomie 85dB), zatem należy łączyć je z wydajnymi prądowo wzmacniaczami – kilkuwatowe lampowe egzotyki single-ended oraz słabsze tranzystory w ogóle nie wchodzą w rachubę. Jeśli chcecie uzyskać naprawdę dobre efekty brzmieniowe i przede wszystkim spore poziomy natężenia dźwięku, to te czeskie kolumny należy łączyć z solidnymi amplifikacjami, a do takich z pewnością należą obydwa wyżej wymienione przeze mnie wzmacniacze.
Orfeo oferują fenomenalnie rozciągnięty bas. Są to prawdopodobnie jedne z nielicznych tego typu kolumn na rynku sięgających tak nisko, bo do 33Hz
Orfeo są też wyjątkowe w innym aspekcie brzmienia, a mianowicie oferują fenomenalnie rozciągnięty bas – są to prawdopodobnie jedne z nielicznych tego typu kolumn na rynku sięgających tak nisko, bo do 33Hz i to po prostu słychać. W ślepym teście wiele osób pomyślałoby, że mają do czynienia z dużymi kolumnami podłogowymi. Z drugiej strony bas Orfeo, mimo że schodzi bardzo nisko, jest idealnie wyważony w proporcjach i nie zalewa słuchacza nadmierną masą niskich tonów, rzekłbym, tak jak na monitor wysokiej klasy przystało. Niskie tony odzywają się tylko wtedy, kiedy zachodzi taka potrzeba, a system rezonansowy nie wzbudza się niepotrzebnie za każdym razem, pracując w dosyć wąskim zakresie, co świadczy o niemal perfekcyjnym zestrojeniu układu bas-refleks. Średnie tony okazały się mocno wyrafinowane i trudno mi w tej chwili przypomnieć sobie kolumny, nawet te droższe, dysponujące tak wspaniałą średnicą – wokale brzmią niemal jak na żywo – słuchanie Diany Krall to prawdziwa uczta.
Na uznanie zasługuje także fakt, że w brzmieniu Xavian Orfeo nie ma śladu nerwowości (świadczy to o doskonałym zestrojeniu filtrów w zwrotnicy), dźwięk jest obłędnie gładki, trzymający neutralną temperaturę, ale jednocześnie naturalny, urzekający barwą o niemal tak wiernym kolorycie, z jakim można zetknąć się podczas słuchania muzyki na żywo. Te monitory emanują przestrzennym przekazem i niemal całkowicie znikają z pokoju odsłuchowego. Z kolei źródła pozorne kreślone są perfekcyjnie zarówno pod względem lokalizacji, jak i ich wielkości. Czy można chcieć czegoś więcej?
Warto wiedzieć
W prawidłowo zaprojektowanej zwrotnicy filtry mają ogromny wpływ na brzmienie kolumn i to właśnie najczęściej jakość poszczególnych elementów może pozytywnie lub negatywnie wpływać na pewne cechy dźwięku. Orfeo bazują na najwyższej klasy podzespołach, wliczając w to nie tylko olejowo-aluminiowe kondensatory, ale również cewki taśmowe, których cena za sztukę może sięgać nawet grubo ponad tysiąc złotych. Można by rzec, że powietrzne cewki taśmowe są swego rodzaju Rolls Royce'em wśród cewek stosowanych w filtrach zespołów głośnikowych. Po elementy produkowane przez Raimunda Mundorfa sięga między innymi tak duży rynkowy gracz, jak chociażby B&W, stosując je w swojej topowej serii kolumn Nautilus.
Podsumowanie
Ja już tak mam, że wybierając się na zakupy, np. butów, marynarki itp., staram się wybierać produkty dobre jakościowo i moim zdaniem uczciwie wycenione. Bazuję przy tym na swoich wcześniejszych doświadczeniach i na chłodno oceniam dany produkt, odrzucając wszelkie sugestie i namowy, jakimi jestem atakowany zewsząd – poczynając od sprzedawców, a na nachalnych reklamach kończąc. Jeśli trafiam na, moim zdaniem, wysokiej jakości produkt, a do tego charakteryzujący się znakomitym wykonaniem w stosunku do ceny, to nie zastanawiam się długo. Kupuję go i wracam zadowolony do domu, nie zaprzątając już sobie głowy czy aby dobrą markę wybrałem, a może powinienem jeszcze odwiedzić kilka innych sklepów w nadziei, że znajdę tam coś lepszego. Jestem po prostu przekonany o wyższości tego produktu nad innymi, bazując na własnych odczuciach, a nie innych opiniach czy reklamach i jakoś nie mam chęci próbować czegoś innego, mimo że wybór jest bogaty i szeroki niczym Panorama Racławicka. Tak też jest z testowanymi kolumnami, bo obcując z nimi, za każdym razem jestem przekonany, że w tej cenie nie mogę trafić na nic lepszego, mimo że jest Sonus Faber i inni. Wiecie, co mam na myśli?