W ofercie amerykańskiego producenta model RP-160M pod względem ceny zajmuje miejsce w środku stawki, ale trzeba przyznać, że ta konstrukcja podstawkowa aspiruje do miana jednej z najlepszych wśród monitorów, jakie Klipsch wyprodukował w ostatnich kilku latach. Składa się na to wiele czynników, a najważniejszym z nich jest fakt, że RP-160M bazują na najnowszej i, jak pokazały ostatnie testy, najlepiej brzmiącej wersji tubowego przetwornika wysokotonowego Tractrix Horn. Tubka wysokotonowa w konstrukcjach Klipscha odgrywa kluczową rolę i to w zasadzie na tym przetworniku opiera się cała filozofia brzmienia wszystkich kolumn, jakie do tej pory amerykański potentat wprowadził do sprzedaży. Oprócz wysokiej efektywności kolumny Klipscha charakteryzują się niespotykaną w swojej cenie dynamiką i energicznością brzmienia. Mimo że tubowe przetworniki wytwarzane przez Amerykanów całkowicie zaprzeczają stereotypom, jakie wiele lat temu powstały na temat tego typu głośników, Klipsch wciąż prowadzi badania i rozwija swoje głośniki. Chodzi tu przede wszystkim o brzmienie, które wciąż ulega poprawie. Test ostatniego modelu kolumn podłogowych z najnowszej serii Reference Premiere pokazał, że Klipsch idzie w dobrym kierunku. Nowa tubka Tractrix Horn nabrała zupełnie nowego kształtu i powstała w zasadzie z połączenia dwóch tubek – okrągłej i prostokątnej. Poza tym tubka została zoptymalizowana pod kątem jeszcze lepszego rozpraszania pasma wysokich częstotliwości w jak najszerszym spektrum, a ponadto wyłożono ją specjalną gumową substancją (producent określa ją jako skompresowana guma). Zapobiega ona powstawaniu ewentualnych rezonansów oraz ma subtelny wpływ na złagodzenie brzmienia w zakresie średnich partii wysokich tonów, powodując że stały się one nieco łagodniejsze, ale jednocześnie nic nie tracą ze swej żywiołowości i energiczności, co przecież zawsze było typowe dla produkowanych przez Klipscha przetworników tubowych.
Model RP-160M jest konstrukcją dwudrożną, podstawkową i wyposażoną we wszystkie najnowsze technologiczne zdobycze, jakie ostatnio opracował Klipsch.
Tubka tubce nierówna
Te amerykańskie monitory bazują przede wszystkim na nowo opracowanym tytanowym przetworniku wysokotonowym Tractrix Horn. Producent zdecydował się również zastosować jeszcze lżejszą i sztywniejszą membranę Cerametallic dla głośnika nisko-średniotonowego, dzięki czemu bas oraz tony średnie mają zyskać na precyzji w odwzorowaniu wszelkich rytmicznych niuansów. W starszych modelach, w głośnikach odtwarzających tony średnie i bas można było spotkać membrany wykonane z grafitu IMG – cechowały się one przede wszystkim plastycznym i pełnym brzmieniem, ale mimo wszystko nie miały w sobie tak nieprzeciętnej motoryki i tego dynamitu, jaki oferowały stare dobre membrany Cerametallic. Dlatego producent wrócił do stożków Cerametallic, nie tylko ze względu na walory brzmieniowe, jakie oferują, ale aby charakterem lepiej pasowały do nowych tubowych przetworników Tractrix Horn. W modelu RP-160M, tak jak w przypadku wszystkich pozostałych kolumn z nowej gamy Reference Premium, zmieniono design na jeszcze nowocześniejszy. Nawet ten monitor wyposażono w charakterystyczny cokół montowany na stałe (swoją drogą podobne rozwiązanie stosuje też Tannoy w najnowszej serii Revolution, ale tam cokół połączono ze spodnią ścianką za pomocą chromowanych tulei), co nadaje kolumnom ciekawy wygląd, ale też skutecznie eliminuje wibracje, bowiem dolna ścianka jest przez to dociążona i mniej podatna na drgania. W testowanych monitorach Klipsch RP-160M zastosowano również specyficzny prostokątny port układu bas-refleks, który znalazł się z tyłu, tuż nad pojedynczymi terminalami wejściowymi. Trudno nie zauważyć, że tunel rezonansowy nawiązuje kształtem do tubek Tractrix Horn, jednak przy bliższych oględzinach okazuje się, że jego kształt jest nieco inny, zwłaszcza jeśli chodzi o wewnętrzne ścianki wylotu, co odpowiada za lepsze rozpraszanie fal niskotonowych bez zwiększenia słyszalnych turbulencji podczas pracy membrany głośnika nisko-średniotonowego przy maksymalnej amplitudzie wychyleń.
Nowy panel czołowy oklejony jest polimerową szczotkowaną okleiną, co nadaje mu ciekawy i oryginalny wygląd. Poza tym front prezentuje się wyśmienicie, ponieważ producent zdecydował się zastosować magnetyczny układ mocowania maskownic, przez co z przedniej ścianki zniknęły szpecące ją niegdyś otwory na bolce. Poza tym otwory montażowe wraz ze śrubami dla głośnika nisko-średniotonowego zostały zamaskowane ozdobnym pierścieniem. Reasumując – front w nowej serii kolumn Reference Premium prezentuje się lepiej niż kiedykolwiek. Skrzynki tłumione są wełną syntetyczną, którą wyłożono wszystkie ścianki wewnętrzne. Z kolei folia winylowa, którą pokryto wszystkie ścianki z wyjątkiem przedniej (ta bez względu na opcję kolorystyczną zawsze pozostaje taka sama), dostępna jest w dwóch wersjach i jest to heban lub wiśnia. Naturalnie producent dołączył do kolumn gumowe podkładki, które nie tylko chronią cokół i powierzchnię, na której stoją kolumny, od przypadkowego zarysowania, ale są również elementem tłumiącym wibracje.
Duża skala
Klipsch RP-160M oferują rzadko spotykane brzmienie nie tylko w swojej kategorii cenowej, ale też wśród tej wielkości monitorów w ogóle. Przede wszystkim mam tu na myśli zdolność do reprodukcji sceny dźwiękowej o rozmiarach zbliżonych do tego, co mogą zaoferować konstrukcje podłogowe.
W zasadzie już od pierwszych minut odsłuchu RP-160M od razu zwracają tym na siebie uwagę. Źródła pozorne są wielkie, ale też rozstawione szeroko i precyzyjnie, tak że nawet mniej osłuchane osoby od razu zwrócą na ten aspekt uwagę. Testy zacząłem od nowoczesnego jazzu w wykonaniu Lee Ritenoura. Od pierwszych taktów do moich uszu docierał dźwięk o dużej skali dynamicznej, a poszczególne źródła pozorne ukazane były w ich naturalnych rozmiarach. Każdy z instrumentów był ostro zogniskowany, a dzięki adekwatnym rozmiarom do tych, jakie można spotkać w rzeczywistości, można było odnieść wrażenie, że dźwięk generowany przez RP-160M jest taki, jakby te amerykańskie monitory były dużymi konstrukcjami podłogowymi. Dużą zasługę w kreowaniu takiego stylu grania z pewnością ma nowy przetwornik wysokotonowy z ulepszoną tubką Tractrix Horn, ale nie mniejszą rolę odgrywa w tym wszystkim także nowocześniejszy stożek z kompozytową membraną Cerametallic. Fakt, że spory wpływ na reprodukcję sceny dźwiękowej ma tweeter, ale z drugiej strony ważne jest również pożądane dociążenie brzmienia w zakresie średnich i niskich tonów oraz odtwarzanie tych zakresów częstotliwości z precyzją i energią. A najnowszym podstawkowym kolumnom marki Klipsch z pewnością tego nie brakuje. Słychać wyraźnie, że te amerykańskie monitory brzmią bardziej otwarcie, zwłaszcza w zakresie średnich i wysokich tonów, ale jednocześnie dźwięk nie stał się przez to bardziej agresywny. Odtwarzana muzyka okazała się bardziej subtelna i wyrafinowana niż w poprzednich konstrukcjach tego producenta. Klipsch może nie zbliżył się aż tak mocno z charakterem brzmienia swojego tubowego tweetera na przykład do delikatnych miękkich kopułek, jakie w swoich kolumnach stosuje chociażby duńskie Dynaudio, ale moją uwagę od razu zwróciło to, że wysokie tony reprodukowane przez Tractrix Horn mają w sobie więcej delikatności i subtelności niż kiedykolwiek. Oczywiście nadal słychać ten charakterystyczny żar i energię, przez co muzyka rockowa oraz inne energicznie brzmiące muzyczne gatunki odtwarzane przez Klipsch RP-160M brzmią tak, jak powinny. Bo ze względu na walory brzmieniowe tych kolumn wydaje się, że w tej cenie bardziej idealnych zespołów głośnikowych, na przykład do odtwarzania rocka, nie ma. Obojętnie czy na tacce odtwarzacza lądował materiał z muzyką gitarowego wirtuoza Steve'a Vai, czy też solowe wydawnictwa z psychodelicznym rockiem Stevena Wilsona z Porcupine Tree, zawsze do moich uszu docierał zwarty i przepełniony energią dźwięk, do tego bogato zróżnicowany, co okazało się niewątpliwą zaletą, zwłaszcza podczas odsłuchu złożonej muzyki w wykonaniu Stevena Wilsona. Na przestrzeni całego zakresu częstotliwości RP-160M okazują się bardzo komunikatywnymi kolumnami, wyłapującymi z muzyki wiele niuansów i detali. Niewątpliwie pomaga im w tym swego rodzaju bezkompromisowość w odtwarzaniu wysokich i średnich tonów, typowa dla kolumn wyposażonych w przetworniki tubowe. Z drugiej jednak strony miłośnicy skrajnej subtelności i delikatności mogą poczuć się nieco zawiedzeni bezpośredniością, z jaką grają te amerykańskie monitory. Gdyby jednak ich brzmienie było bardziej uniwersalne, to wielu osobom mogłyby się wydać po prostu nudne. Niewątpliwie RP-160M są najszybszymi kolumnami w swoim przedziale cenowym, a to oznacza, że bardzo żwawo reagują na zmiany rytmu, co słychać zwłaszcza w momentach wzrostu głośności czy intensywności grania na poszczególnych instrumentach – spiętrzenia dźwięku narastają błyskawicznie, a to z kolei odbywa się przy znakomitej kontroli. Sporą zaletą testowanych monitorów jest też fakt, że dzięki ponadprzeciętnej efektywności są one idealnym partnerem dla lampowych wzmacniaczy, a zwłaszcza tych konstrukcji, które nie dysponują zbyt dużą ilością watów. Jeśli posiadacie niezbyt mocną lampową amplifikację i chcecie słuchać rocka, to dysponując stosunkowo niewielkim budżetem, możecie stać się posiadaczami kolumn, które z pewnością okażą się idealnym elementem takiego stereofonicznego zestawienia. Przykładowo z Lebenem CS-300F RP-160M stworzyły bardzo udany duet, ponieważ mimo niezbyt wysokiej mocy tego niewielkiego japońskiego wzmacniacza udało mi się uzyskać dynamiczny dźwięk o skali typowej dla dużo mocniejszych zestawień. Poza tym ze względu na swój bezpośredni charakter brzmienia RP-160M w połączeniu z lampowym wzmacniaczem nieco łagodnieją, co w ostatecznym rozrachunku może przekonać nawet osoby niekoniecznie przepadające za zbyt bezpośrednim stylem grania, jaki ogólnie prezentują kolumny produkowane przez Klipsch Loudspeakers. Jeśli chodzi o bas, to cechuje się on zasięgiem, o który można by bardziej posądzić podłogówki niż podstawkowe zespoły głośnikowe. Naturalnie RP-160M są monitorami i jak każda taka konstrukcja, mają pewne niedostatki w basie, ale dzięki niespotykanej motoryce i wolumenie w zakresie niskich tonów ograniczenia związane z przetwarzaniem głębi niskich składowych w zasadzie przestają przeszkadzać w czasie odsłuchu. Oczywiście jeśli lubicie duże składy symfoniczne, to może się okazać, że podstawkowe kolumny mogą być dla Was niewystarczające. Ale z drugiej strony w pokojach o powierzchni do 20 metrów kwadratowych ilość basu jest wystarczająca, a więc tylko nieliczni i bardzo wyczuleni słuchacze mogą odczuć niewielki niedosyt związany z głębią niskich tonów. Dotyczy to przede wszystkim muzyki opartej na instrumentach, które zapuszczają się naprawdę nisko, bo nawet przy muzyce tanecznej i klubowej w zasadzie nie odczujecie różnicy między podstawkowymi Klipschami a innymi podłogowymi kolumnami. Muszę również podkreślić, że RP-160M są kolumnami stosunkowo łatwymi w ustawieniu, ponieważ nawet gdy znajdą się blisko ścian, na przykład na komodzie, nie odczujecie niekorzystnych interakcji z pomieszczeniem. Owszem, bas nabierze masy i ciut zwolni, ale nadal będzie trzymał rezon i co najważniejsze do Waszych uszu nie będzie docierać nieprzyjemne dudnienie związane z podbiciem wyższych partii niskich tonów. Jeśli jednak idzie o przestrzeń i tę niesamowitą zdolność tych amerykańskich kolumn do budowy ogromnej stereofonii, to zdecydowanie najlepsze efekty uzyskacie, stawiając je na drewnianych standach.
Warto wiedzieć
O ile w przypadku klasycznych przetworników wysokotonowych największe znaczenie i wpływ na dźwięk ma naturalnie materiał, z jakiego wykonano samą kopułkę, o tyle w przypadku tubowych głośników wiele zależy nie tyle od samej membrany, co przede wszystkim od tubki. Na przykładzie wielu producentów widać, że tuby mogą przybierać różne kształty i mogą być wykonane z różnego rodzaju materiałów. Klipsch obrał podobną drogę jak JBL i wiele lat temu zaczął stosować prostokątne tuby, ale z czasem zaczęły one przybierać nieco inne kształty. Przełomowe okazały się tuby pochodzące z głośników wysokotonowych serii Icon, które zapewne przyczyniły się do tego, jak dziś prezentują się tubki Tractrix Horn, które zastosowano w najnowszej linii kolumn Reference Premium. Brzmienie tubowego głośnika wysokotonowego może przybierać różny charakter w zależności od kształtu i materiału, z jakiego wykonano tubkę. Dlatego też najnowsze tubki Tractrix Horn opracowano w taki sposób, aby w możliwie najlepszym stylu łączyły w sobie cechy brzmienia typowe dla klasycznych konstrukcji oraz tubowych. W efekcie kolumny serii Reference Premium brzmią dużo lepiej niż poprzednie modele, zwłaszcza w zakresie wysokich tonów, a jednocześnie nic nie straciły ze swojego firmowego – ekspresyjnego i energetycznego brzmienia.
Podsumowanie
Nowe monitory w ofercie amerykańskiego producenta mają wszelkie podstawy ku temu, aby stać się jednym z najlepszych debiutów w tym roku wśród tego typu kolumn na rynku w ogóle. Dwie średniej wielkości konstrukcje potrafią wprowadzić słuchacza w dźwięk o dużej skali, tak jakby były zaprzeczeniem stylu grania zespołów głośnikowych przeznaczonych na podstawkę. Pod tym względem kawał dobrej roboty wykonuje odmieniona tubka Tractrix Horn, wspomagająca i w zasadzie odpowiadająca w znacznym stopniu za charakterystykę tytanowego tweetera. Ale wcale nie mniej pod tym względem ma do powiedzenia charakterystyczny, mieniący się miedzianą barwą stożek Cerametallic, który przede wszystkim został stworzony, aby dorównać ponadprzeciętnie sprawnemu głośnikowy wysokotonowemu. Ten fantastyczny duet głośnikowy sprawia, że muzyka docierająca do naszych uszu cechuje się przede wszystkim niespotykaną w tej cenie dynamiką i to zarówno w skali mikro, jak i makro. Poza tym nowe RP-160M budują obszerną scenę dźwiękową z niemal naturalnej wielkości źródłami pozornymi, co można uznać za swego rodzaju fenomen nie tylko ze względu na cenę tych kolumn, ale również na fakt, że są to przecież podstawkowe zespoły głośnikowe. Tak jak większość konstrukcji marki Klipsch, również i RP-160M są idealnym partnerem dla niezbyt mocnych wzmacniaczy lampowych – dzięki wysokiej efektywności można uzyskać więcej niż przyzwoite poziomy głośności, napędzając je zaledwie kilkuwatowym lampowcem.