Wzmacniacz zintegrowany IDA-6 jest urządzeniem niewielkim, które przypomina bardziej przetwornik C/A niż amplifikację wyposażoną w wydajne stopnie końcowe. W sumie to nic nowego, w katalogach wielu producentów coraz częściej pojawiają się zminiaturyzowane wzmacniacze, co ma związek z postępem technologicznym, jaki w ostatnich latach dokonał się w konstrukcjach klasy D. Tego typu amplifikacje charakteryzują się znacznie wyższą sprawnością niż wciąż najpopularniejsze wzmacniacze pracujące w klasie AB. Klasa D oznacza bardzo małą utratę energii w postaci ciepła, co zwalnia projektantów m.in. z konieczności stosowania rozbudowanych radiatorów chłodzących tranzystory końcowe. To z kolei oznacza, że wymiary takich wzmacniaczy można znacznie zredukować. Dobrym tego przykładem jest właśnie opisywana tu integra IDA-6 amerykańskiej marki NuPrime.
Sprytne rozwiązania
Obudowa o tak niewielkich rozmiarach może rodzić pewne obawy o wydajność wzmacniacza, jednak rzut okiem na dane techniczne od razu uspokaja – to malutkie urządzenie dysponuje mocą 60W na kanał przy 8-omowym obciążeniu, co jest wynikiem bardzo przyzwoitym, rodzącym nadzieję na to, że IDA-6 poradzi sobie z napędzeniem większości kolumn o przeciętnych parametrach.
NuPrime stawia na wręcz futurystyczny design, o czym przekonałem się, testując wcześniej inną integrę klasy D, model IDA-16. Jednak tamten wzmacniacz oferuje znacznie wyższą moc i ma bardziej typową pod względem wymiarów obudowę, choć o kształcie modułu jakby żywcem wyjętego z jakiegoś promu kosmicznego. IDA-6 przy IDA-16 wygląda bardziej na akcesorium do systemu audio niż pełnowartościowy wzmacniacz. Uważam jednak, że taka forma wielu osobom przypadnie do gustu, zwłaszcza miłośnikom wszystkiego co małe, a więc zajmujące niewiele miejsca i wyglądające inaczej.
IDA-6 zaprojektowano z dbałością o wiele detali – przedni panel w całości odlano z metali lekkich, a w jego centralnej części znalazł się czytelny wyświetlacz uzupełniony wielofunkcyjnym pokrętłem ulokowanym z prawej strony. Wzmacniaczem można również sterować za pomocą niewielkiego pilota znajdującego się na wyposażeniu standardowym lub też za pośrednictwem opcjonalnego panelu kontrolnego marki NuPrime. Pozostałą część obudowy wykonano już w formie jednoczęściowej platformy służącej do zainstalowania całej elektroniki. Producent wykorzystał wnętrze wzmacniacza niemal co do centymetra kwadratowego, praktycznie nie pozostawiając niewykorzystanej powierzchni. Uwagę zwracają dwie oddzielne płytki drukowane: jedna zawiera zasilacz impulsowy dostarczający napięcie do każdej sekcji wzmacniacza, a na drugiej znalazły się obwody wbudowanego w IDA-6 DAC-a oraz przedwzmacniacza pracującego w klasie A i stopni końcowych klasy D. Cały tor sygnałowy, łącznie z obwodami przetwornika C/A i torem wzmacniającym sygnał, wykonano w technologii SMD, co oczywiście również przełożyło się na niewielkie rozmiary urządzenia. Mimo tak niewielkiej powierzchni do wykorzystania starczyło jednak miejsca na to, aby zarówno dla lewego, jak i prawego kanału wydzielić na oddzielnych płytkach drukowanych moduły stopni końcowych klasy D, co oczywiście ma przełożenie na wyższej jakości dźwięk. W obrębie przetwornika C/A znalazły się głównie układy scalone sygnowane logo NuPrime, ale w torze obsługującym koncentryczne 3,5mm wejście analogowe znajduje się przyzwoity wzmacniacz operacyjny N5532, jak również oddzielny DAC obsługiwany przez kość marki Cirrus Logic. Mimo filigranowych rozmiarów obudowy IDA-6 z tyłu udało się wygospodarować miejsce nie tylko dla podwójnych terminali wyjściowych, ale również na wejście IEC dla klasycznego kabla zasilającego (można poeksperymentować z solidnymi ekranowanymi "prądówkami" różnych marek). Analogową sekcję audio zbagatelizowano celowo, w jej obrębie znalazło się jedynie wspomniane wyżej koncentryczne wejście 3,5mm. Producent wyraźnie podkreśla, że IDA-6 dysponuje na tyle dopracowanym przetwornikiem C/A, że korzystanie z wejść cyfrowych jest wręcz priorytetem. W sekcji cyfrowej znaleźć można dwa wejścia optyczne i dwa koaksjalne. Niestety nie ma asynchronicznego wejścia USB-B dla komputera, a jedynie USB-A dla opcjonalnego modułu Wi-Fi lub Bluetooth. Zestaw złączy z tyłu uzupełnia jeszcze specjalne gniazdo służące do połączenia IDA-6 z opcjonalnym zewnętrznym kontrolerem marki NuPrime.
Potencjał do wykorzystania
Mimo niewielkich gabarytów IDA-6 generuje wystarczającą ilość watów, aby zapewnić użytkownikowi pełen komfort związany z prawidłowym wysterowaniem kolumn nawet o przeciętnej efektywności. Podczas testu korzystałem z zaprojektowanych przez siebie dwudrożnych kolumn podłogowych o impedancji 4Ω i efektywności przekraczającej 90dB, a także nowych podłogowych zespołów głośnikowych A4 marki Spendor. W takim zestawieniu filigranowy NuPrime bez najmniejszych problemów był w stanie osiągać przyzwoite poziomy głośności, nawet w pomieszczeniu o powierzchni większej niż 30 metrów kwadratowych, co należy uznać za bardzo dobry wynik. Oczywiście IDA-6 nie należy traktować jako narzędzia do zgłębiania potęgi brzmienia instrumentów przy maksymalnym ciśnieniu akustycznym, jednak z drugiej strony ilość watów i amperów generowana przez stopnie końcowe klasy D jest na tyle wystarczająca, że słuchanie przy dosyć wysokich poziomach głośności muzyki rockowej lub instrumentalnej daje sporo przyjemności, zwłaszcza pod względem zróżnicowania poziomu dynamiki czy jakości basu.
Mimo niewielkich gabarytów NuPrime IDA-6 ma wielkie serce do grania za sprawą efektywnej amplifikacji klasy D
IDA-6 generuje dosyć szczupły bas, ale o niskim zasięgu i przyzwoitej kontroli. Oczywiście jak porównamy te 60W generowane przez IDA-6 z przykładowo 80W wytwarzanymi przez wzmacniacz pracujący w klasie AB (w tym konkretnym wypadku był to Hegel H-80), to okaże się, że amerykański wzmacniacz wypadnie nieco gorzej w zakresie dynamiki na poziomie makro czy też ogólnej potęgi brzmienia, a także pod względem masywności zakresu niskich tonów. Jednak z drugiej strony te 60W wcale nie jest wartością skromną, a wzmacniacz wyraźnie stawia na jakość, a nie na ilość dźwięku, co słychać właśnie w paśmie basu. Na wielu płytach z muzyką jazzową, np. Patricii Barber, ten niewielki amerykański "piecyk" był w stanie bardzo ładnie przekazać brzmienie kontrabasu – struny miały w sobie pożądane wibracje i mimo że instrument ten nie brzmiał tak masywnie, jak za pośrednictwem dużo mocniejszej integry pracującej w klasie AB, to jednak dało się odczuć, że kontrabas na tle innych instrumentów jest po prostu większy, a do tego zapuszcza się dosyć nisko.
IDA-6 pozytywnie zaskakuje brzmieniem w zakresie średnich tonów, gdyż są one prezentowane bardzo bezpośrednio. Sprężysta, dokładna i otwarta średnica z pewnością przypadnie do gustu osobom preferującym muzykę akustyczną czy ogólnie opartą na brzmieniu naturalnych instrumentów, takich jak skrzypce, wiolonczela, trąbka czy klawesyn. Fani subsonicznych wrażeń i potężnego dźwięku mogą się nieco zawieść, ale z drugiej strony nie ma co oczekiwać od tak małego wzmacniacza brzmienia wielkiego kalibru. Warto jednak zaznaczyć, że IDA-6 potrafi popisać się przyjemną w odbiorze barwą, dosyć wyraźnym konturem, ale z nieco atłasową gładkością. Z kolei zakres wysokich tonów został ładnie dobrany w proporcjach do basu i średnicy, a to oznacza, że jeśli użytkownik tego wzmacniacza dysponuje wyrównanymi tonalnie kolumnami z nienarzucającym się zakresem wysokich tonów, to uda się z takiego zestawienia wyciągnąć naturalny i wierny dźwięk.
Pod względem kreowania przestrzeni amerykańskiemu wzmacniaczowi nie można nic zarzucić –gra on z naciskiem na pierwszy plan, gdzie wyrazistość ulokowania poszczególnych źródeł jest znacząca, natomiast dalsze plany są traktowane raczej jako tło niż szkielet, w oparciu o który budowana jest trójwymiarowa scena, co ma miejsce w przypadku znacznie droższych i wydajniejszych wzmacniaczy zintegrowanych, nie wspominając już o kosztownych zestawieniach dzielonych.
Warto wiedzieć
Wzmacniacz IDA-6 wyposażono w podwójne terminale głośnikowe, dzięki czemu można za jego pomocą napędzić jednocześnie dwie pary kolumn lub też wykorzystać stopnie końcowe do oddzielnego połączenia sekcji wysokotonowej i nisko-średniotonowej.
W pierwszej z wymienionych sytuacji należy zwrócić szczególną uwagę na to, by nie przekroczyć dopuszczalnej normy dla wzmacniacza w zakresie impedancji – dla dwóch par kolumn napędzanych jednocześnie nie powinna ona być mniejsza niż 4Ω (może się to wiązać z pogorszeniem jakości dźwięku i słyszalnymi zniekształceniami), co w praktyce oznacza, że nie można napędzać jednocześnie dwóch par kolumn o oporności 4Ω, bo nominalnie dla wzmacniacza będzie to obciążenie 2Ω (IDA-6 dysponuje dwoma, a nie czterema końcówkami mocy, podwójne wyjścia widoczne na tylnym panelu są połączone ze stopniami końcowymi równolegle). Najlepiej będzie więc wykorzystać konstrukcje 8Ω, co w przypadku równoległego połączenia ze stopniami wyjściowymi da w pełni akceptowalną dla wzmacniacza impedancję o wartości 4Ω.
Jeśli ktoś zdecyduje się na konfigurację bi-wire, to sekcję nisko-średniotonową kolumn powinien połączyć ze wzmacniaczem za pomocą jednej pary kabli, a wysokotonową za pośrednictwem drugiej. W przypadku takiego podziału sumaryczna impedancja dla stopni końcowych nie ma większego znaczenia, ponieważ sekcja wysokotonowa w praktycznie wszystkich kolumnach nie wymusza na wzmacniaczu wielkiego poboru mocy.
Podsumowanie
Mimo niewielkich gabarytów NuPrime IDA-6 ma wielkie serce do grania za sprawą efektywnej amplifikacji klasy D. Miłośnicy minimalizmu będą nim zachwyceni, zwłaszcza że oferuje dźwięk wysokiej jakości. Najlepiej sprawdzi się z jazzem oraz klasyką, acz z pozostałymi gatunkami też nie będzie żadnego problemu.