Model M6s DAC to najbardziej zaawansowana konstrukcja wśród przetworników cyfrowo-analogowych marki Musical Fidelity. Tuż za nim plasuje się nieco tańszy M3scd, wyposażony w odtwarzacz CD. Do konstrukcji średniej klasy należy zaliczyć model MX-DAC kosztujący 3.795 złotych, a stawkę zamyka minimalistyczny V90-DAC, również w wersji z Bluetooth (model oznaczony jako V90-BLU). Wysokiej jakości zewnętrzne przetworniki cyfrowo-analogowe producenci wyposażają zwykle w ekstra dodatki, dzięki czemu mogą np. działać jako w pełni audiofilskie przedwzmacniacze lub wzmacniacze słuchawkowe. M6s DAC może pełnić obie te funkcje, wypada więc uznać go za wszechstronne i uniwersalne urządzenie.
Jakość i staranność wykonania
Musical Fidelity niewątpliwie należy do grona producentów przykładających wielką wagę do jakości wytwarzanych urządzeń. Mając wcześniej styczność z wieloma produktami tej brytyjskiej marki, zdążyłem się już przyzwyczaić do tego, że niezależnie od tego, z jakim urządzeniem mam do czynienia, zawsze bardzo dobrze prezentuje się ono od strony konstrukcyjnej. Nie inaczej jest i tym razem, a staranność montażu poszczególnych podzespołów oraz jakość samych elementów użytych do budowy M6s DAC nie pozostawia złudzeń – mamy do czynienia z urządzeniem z górnej półki cenowej.
Oczywiście front wykonano typowo dla linii produktów z serii M6. Odlany z metali lekkich przedni panel przyozdobiono subtelnymi diodami kontrolnymi oraz niewielkim pokrętłem regulacji głośności, ponieważ M6s DAC z powodzeniem można wykorzystać w systemach klasy średniej i wyższej jako pełnowartościowy przedwzmacniacz. Z przodu znalazło się jeszcze wyjście dla słuchawek oparte na przyzwoitym wzmacniaczu słuchawkowym. Pozostałe elementy obudowy wykonano ze stali pokrytej lakierem odpornym na uszkodzenia mechaniczne.
Tylny panel także prezentuje się ciekawie, od razu widać, że mamy do czynienia z urządzeniem wszechstronnym, gwarantującym szeroki wachlarz możliwości. Użytkownik ma do dyspozycji łącznie aż sześć klasycznych wejść cyfrowych – trzy koaksjalne i trzy optyczne. Złącze USB jest, ale w wersji micro, co jest zaskakujące jak na obecne standardy, ale z drugiej strony świadczy o tym, że producent wspiera również posiadaczy smartfonów (w przypadku łączenia z komputerem należy użyć przejściówki z micro-USB na klasyczne USB, która stanowi część wyposażenia). Z tyłu znalazły się również analogowe wyjścia w wersji RCA i XLR, i już samo to świadczy o profesjonalnym podejściu producenta do M6s DAC – obydwa typy wyjść mogą pracować jako liniowe ze stałym napięciem wyjściowym lub mogą być sterowane za pomocą układu regulacji głośności przy zmiennym poziomie napięcia, co pozwala wykorzystać M6s DAC nie tylko jako typowy przetwornik cyfrowo-analogowy wpięty w system audio między źródło a przedwzmacniacz, ale również jako pełnoprawny przedwzmacniacz. Wychodzi więc na to, że jeśli ktoś szykuje się do zakupu M6s DAC, może zaoszczędzić trochę pieniędzy na przedwzmacniaczu. Zaoszczędzone środki można przeznaczyć na inny cel, np. wyższej klasy końcówkę mocy lub zestawy głośnikowe. Tak czy inaczej, M6s DAC można wykorzystać dwojako, co z pewnością przysporzy mu wielu fanów.
Miłośnicy odkrywania muzycznych niuansów powinni być z tego DAC-a zadowoleni, bo jest to urządzenie oferujące przenikliwość w odkrywaniu najsubtelniejszych dźwiękowych detali na poziomie konstrukcji z wyższej półki cenowej
Wnętrze urządzenia zaskakuje sporą niewykorzystaną przestrzenią, ale z drugiej strony DAC ani nie wymaga ponadwymiarowego zasilania (dużego transformatora), ani też tor cyfrowy i analogowy nie potrzebują aż tyle powierzchni. Jednak dla spójności z linią wzorniczą prezentowaną przez pozostałe urządzenia z serii M6 producent zastosował obudowę o niemal identycznych gabarytach jak w przypadku wzmacniacza M6si czy też odtwarzacza M6scd. Z drugiej strony dzięki tak dużej platformie, jaką tworzy spodnia płyta, można było zwiększyć odległości między kluczowymi podzespołami, dzięki czemu udało się zminimalizować ryzyko ewentualnych zakłóceń.
W środku znalazło się pięć płytek drukowanych, z czego aż dwie zajmuje dosyć mocno rozbudowany układ zasilania – pierwsza zawiera układy wejściowe wraz z filtrami i dodatkowym transformatorem, prostownikiem oraz sekcją stabilizującą napięcie dla układów logiki i sterowania; w dalszej części mamy już osobny transformator toroidalny z oddzielną płytką wraz z najwyższej klasy odrębnymi układami (mostki na elementach dyskretnych, kondensatory filtrujące i magazynujące pierwszego sortu) dla lewego i prawego kanału. Na pozostałych dwóch płytkach znalazł się wzmacniacz słuchawkowy oraz cały tor cyfrowo-analogowy, oparty m.in. na znakomitej kości ESS Sabre Pro ES9028PRO Hyperstream II (768kHz/32-bit). Co typowe dla Musical Fidelity, całą płytkę obsługującą sygnały cyfrowe i analogowe wykonano w technologii SMD, a wykorzystane elementy bierne są wysokiej jakości.
Szczegółowo i rozdzielczo
M6s DAC wywarł na mnie duże wrażenie za sprawą ponadprzeciętnej szczegółowości brzmienia, a także tym, jak precyzyjnie potrafi oddać klimat danego nagrania, nie tylko w oparciu o naturalnie zaprezentowaną barwę, ale przede wszystkim rzetelnie budowaną scenę dźwiękową. W ostatnim czasie miałem sporo do czynienia z różnego rodzaju przetwornikami cyfrowo-analogowymi i jeśli miałbym wybierać spośród konstrukcji wyższej klasy, to Musical Fidelity z pewnością znalazłby się w gronie moich faworytów. W muzyce odtwarzanej z plików DSD M6s DAC popisał się niesamowitą muzykalnością – podczas odsłuchu muzyki klasycznej, a w szczególności interpretacji utworów Bacha, do moich uszu docierał dźwięk bogato nasycony w alikwoty, z niemal perfekcyjnie odwzorowaną sceną dźwiękową. Ale najbardziej do gustu przypadła mi barwa zaprezentowana przez ten wysokiej klasy DAC – otóż dało się wyczuć charakterystyczną dla urządzeń lampowymi namacalność i organiczność w prezentacji niemal każdego dźwięku, jego struktury i wybrzmienia. A to jest naprawdę coś, gdyż z tak perfekcyjnie zaprezentowaną barwą spotykam się w przypadku drogich hi-endowych konstrukcji. M6s DAC jest pod tym względem bardzo miłym zaskoczeniem. Obojętnie czy będziemy odtwarzać muzykę z komputera, czy odtwarzacza CD – do naszych uszu zawsze będzie docierał dźwięk perfekcyjnie wyważony, z ładną barwą (podczas testu wykorzystałem dwa transporty – jeden z odtwarzacza Cambridge Audio DVD99, a drugi z odtwarzacza CD-10 austriackiej marki Ayon, dysponującego lampowymi stopniami wyjściowymi, jednak z racji cyfrowej transmisji sygnału w tym konkretnym wypadku nie wykorzystałem lampowego toru wyjściowego). Oczywiście z racji tego, że Musical Fidelity jest typową konstrukcją półprzewodnikową miłośnicy lampowego dźwięku nie powinni się po nim spodziewać słodyczy i żaru jak w przypadku konstrukcji wyposażonych w żarzące się bańki, jednak ujmująca gładkość przekazu połączona z precyzją i szczegółowością brzmienia zrobiły na mnie duże wrażenie.
Miłośnicy odkrywania muzycznych niuansów powinni być z tego DAC-a zadowoleni, bo jest to urządzenie oferujące przenikliwość w odkrywaniu najsubtelniejszych dźwiękowych detali na poziomie konstrukcji z wyższej półki cenowej. Jeśli zaś chodzi o bas, to jego charakter zmierza raczej w kierunku subtelnej miękkości i rozłożystości niż twardości i bezwzględnego uderzenia. Przekonałem się o tym, gdy sięgałem po muzykę Mike'a Oldfielda, a także hard rock w wykonaniu australijskiej grupy AC/DC – szczególnie przypadła mi do gustu gitara basowa z kultowego albumu "Back In Black", bo jej brzmienie dostało jakiegoś dodatkowego "kopa" oraz masywności. Musical Fidelity dysponuje na tyle przyzwoitą dynamiką, że był w stanie pokazać wyższość Ayona nad Cambridge'em, zwłaszcza pod względem dynamiki w obydwu skalach (transport również ma znaczenie, a ten w austriackim odtwarzaczu jest zdecydowanie wyższej klasy, nie wspominając już o dalszym torze cyfrowym aż do gniazd wyjściowych dla zewnętrznego przetwornika C/A). Ponadto opisywany tu DAC jest dobrze wyposażony w wyjścia, dzięki czemu mogłem docenić jego dźwięk w połączeniu ze wzmacniaczem Hegel H-80 za pośrednictwem gniazd XLR – brzmienie wyraźnie zyskało na jakości w porównaniu z transmisją poprzez niezbalansowane gniazda RCA.
Warto wiedzieć
Wśród różnych przetworników cyfrowo-analogowych trafiają się wyjątkowe i rozbudowane konstrukcje, będące w stanie pełnić nie tylko podstawową funkcję, a więc konwersję sygnałów cyfrowych na analogowe, ale mogące również pracować w systemie audio jako przedwzmacniacz czy też wzmacniacz słuchawkowy. Coraz częściej można zauważyć trend, zwłaszcza wśród znanych i cenionych producentów z wielkimi tradycjami, łączenia roli klasycznego przetwornika cyfrowo-analogowego z opcją przedwzmacniacza. A wynika to przede wszystkim z tego, że siłą rzeczy wysokiej jakości DAC poza obwodami cyfrowymi zajmującymi się obróbką sygnału cyfrowego musi posiadać również dopracowany dalszy tor analogowy. W związku z tym producenci łączą funkcję DAC-a z przedwzmacniaczem, który jest w stanie sterować zewnętrzną dwukanałową końcówką mocy lub też monoblokami. Z purystycznego punktu widzenia może nie jest to rozwiązanie idealne, bo najbardziej rozbudowane systemy bazują właśnie na oddzielnym przedwzmacniaczu i przetworniku C/A, ale mimo wszystko w wielu wypadkach taki system sprawdza się znakomicie, wcale nie stojąc na z góry przegranej pozycji w porównaniu z najbardziej rozbudowanymi systemami audio. Tego dowodzi chociażby model M6s DAC.
Podsumowanie
Musical Fidelity M6s DAC to świetny przetwornik, opierający swoje brzmienie na doskonałej szczegółowości i bardzo naturalnie zinterpretowanej barwie. Jego zadaniem jest poprawić dźwięk z cyfrowych urządzeń i z tej roli wywiązuje się bardzo dobrze.