s-e-r-v-e-r-a-d-s-3

hi-fi

Bowers & Wilkins 705 S2

test |
Kolumny podstawkowe - Bowers & Wilkins 705 S2

Testujemy warte swojej ceny kolumny podstawkowe Bowers & Wilkins 705 S2, które oferują spójne, lekkie granie, muzykalne w dobrym znaczeniu tego słowa.

Moje doświadczenia z serią 700 sięgają kilkunastu lat wstecz. Byłem wtedy na etapie poszukiwania kolumn i po dość ostrej selekcji na podium zostały tylko dwa modele jednego producenta – 804S i 703 Bowers and Wilkins. Wtedy wygrał model z ósemką w nazwie, ale od tamtych czasów wiele się zmieniło. Najnowsze wcielenie "siedemsetek" ma zupełnie inne rozwiązania techniczne niż wtedy. Nawet możliwości wykończenia są inne – po prostu zupełnie nowe podejście do tematu.

Niedawno testowałem nowe wcielenie 805-tek, wersję D3, która zachwyciła mnie w kilku aspektach. Tak więc wiem, jak bardzo dźwięk obecnych kolumn jest odległy od wspomnianych przeze mnie czasów. Ale wtedy 703 nie do końca mnie do siebie przekonały, były to kolumny bardziej dla miłośników dzielenia włosa na czworo, bezlitosne dla nagrań i wzmacniaczy. Producent twierdzi, że najnowsze wcielenie to "prawie" 800. Postanowiłem to dla Państwa i dla siebie zweryfikować.

Wszystko co najlepsze przejęte z wyższej serii

W przeciwieństwie do "osiemsetek" 705 S2 to nie jest najmniejszy dostępny model podstawkowy, w drużynie 700 S2 mamy jeszcze 706 i 707. W odróżnieniu od tych mniejszych wersji "siedemsetpiątki" mają na obudowie tubę wykonaną z jednego bloku aluminium, stanowiącą – odizolowany od obudowy goszczącej głośnik średnio-niskotonowy – element mocowania głośnika wysokotonowego. Jednocześnie tuba ta stanowi system wygłuszania drgań pochodzących z tylnej części jego membrany. Trzeba też wspomnieć o samym głośniku, zwanym Carbon Cone. Nazwa może być zwodnicza, ponieważ membrana jest aluminiowa. Właściwie do złudzenia przypomina on głośnik zasiedlający tubę w moich 804S. Ale jest to zupełnie inna konstrukcja, z elementami węglowymi w zawieszeniu - wygląda to tak, że na aluminiową membranę napylona jest warstwa karbonu, dodatkowo z tyłu membrany znajduje się karbonowy pierścień, którego zadaniem jest usztywnienie membrany. Dzięki temu firmie udało się przenieść moment rezonansu w rejon 47kHz (dla porównania starszy głośnik miał go w okolicy 38kHz) oraz doprowadzić do liniowej pracy membrany praktycznie aż do tej granicy. Poprawiła się też dyspersja dźwięku poza osią główną głośnika, co przekłada się m.in. na możliwość łatwiejszego ustawienia kolumn w pomieszczeniu, nie będą one bowiem aż tak wrażliwe na dogięcie. Co prawda głośnik diamentowy podnosi te parametry jeszcze wyżej (rezonans jest w okolicy 79kHz), ale wywindowałby cenę kolumny dość drastycznie do góry.

kolumny Bowers & Wilkins 705 S2

Głośnik średnio-niskotonowy przypomina ten z 805 D3. Membrana jest zrobiona z tego samego materiału, Continuum, który według inżynierów firmy pozwala na lepszą kontrolę rezonansów i osiągnięcie czystszej średnicy. Mocowanie głośnika w obudowie jest inne niż w droższej serii, zresztą sama obudowa jest zupełnie inna. W przeciwieństwie do wygiętych kształtów serii 800 tutaj mamy do czynienia z obudową w kształcie prostopadłościanu. Na głośnik wyfrezowano dość duży otwór i ma on ładną, aluminiową ramkę z zeszlifowanym brzegiem, całość wygląda całkiem fajnie. Intrygujące jest umieszczenie portu bas-refleks, nazwanego firmowo Flowport, z typowym dla tej firmy wzorem na powierzchni, minimalizującym turbulencje, z tyłu kolumny. Nie wiem czy to do końca przemyślana sprawa, ponieważ takie umiejscowienie nie pozwala na postawienie kolumn zbyt blisko tylnej ściany, a w niewielkich pomieszczeniach, gdzie zazwyczaj stosujemy kolumny podstawkowe, często liczy się każdy centymetr.

Na koniec wspomnę, że dostępne wykończenia obejmują okleinę palisandrową, biały lakier satynowy oraz czarny na wysoki połysk. Ja dostałem do testu tę ostatnią wersję, która wygląda naprawdę zawodowo.

kolumny Bowers & Wilkins 705 S2

Wysoko postawiona poprzeczka

Jak już wspomniałem wcześniej, starsze wersje "siedemsetek" nie zrobiły na mnie aż tak dobrego wrażenia, jak seria 800. Ale już na samym początku chcę wszystkich uspokoić – producent i jego przedstawiciele mówili w 100% prawdę. Nowe 705 S2 grają zupełnie inaczej niż te, które pamiętam sprzed lat. I obiektywnie grają dużo lepiej. Ale powiedzmy równie jasno kolejną rzecz – nie grają tak dobrze, jak testowane wcześniej 805 D3. Ale to chyba nikogo nie powinno zdziwić – kosztują też sporo mniej. Jednak sam charakter brzmienia jest jak najbardziej zbliżony. Dźwięk jest otwarty i dość jasny, ale jednocześnie nie popada w przesadę i kliniczność. Muszę przyznać, że w tej wersji 705 mają lepszą górę niż moje ukochane 804S. Ten nowy głośnik naprawdę się sprawdza. Ilość informacji wydaje się większa, rozdzielczość tego zakresu też, ale brak tu wyostrzeń czy zapiaszczenia. Dzięki temu mamy olbrzymią scenę, z dużą przestrzenią między muzykami i świetnym, niemal holograficznym pozycjonowaniem ich na scenie. W porównaniu ze starszym bratem, czyli 805 D3, brakuje tu może lekkiego doświetlenia tylnych planów i wyciętych diamentem sylwetek muzyków, ale i tak jest bardzo dobrze. Oczywiście "poddałem" testowane kolumny podobnej playliście jak w przypadku wyższej serii – i podobnie jak wtedy nie udało mi się znaleźć żadnego momentu, w którym coś by zasyczało czy zaszkliło. Diamentowe wysokotonowce szły jeszcze o krok dalej, dopieszczały każdy niuans, wycinały każdy dźwięk z tła, ale tutaj aluminium pokazało, że też na wiele je stać. Jak dla mnie ten podzakres jest zdecydowanie mocnym punktem tych kolumn.

Ciekawa sprawa jest ze średnicą. Jest bowiem ustawiona nieco cieplej niż w 805 D3. Tam była idealnie neutralna, tutaj mamy nieco więcej złotych nici zszywających muzykę. Nie należy się jednak spodziewać litrów miodu wylanych na dźwięk, zamieniających wszystko w lukrowane, lecz mało strawne ciastko. Nie. Po prostu mamy trochę więcej pozłoty na dźwiękach blach czy dęciaków. Głosy brzmią przez to nieco bardziej zmysłowo, instrumenty szarpane mają trochę większe body, ale jako całość sprawdza się to doskonale. Rozdzielczość jest bardzo dobra, ilość przekazanych szczegółów również. Świetne spisuje się to w muzyce wokalnej i jazzowej, w klasyce również. Jeśli chodzi o ciężkie klimaty (w stylu Sentenced), to ich miłośnikom może zabraknąć nieco pazura. Z drugiej strony osoby słuchające metalu okazjonalnie będą cieszyć się z tego, że nie każde potknięcie realizatorów zostanie pokazane neonową strzałką.

kolumny Bowers & Wilkins 705 S2

Teraz kilka słów o basie. Schodził naprawdę nisko, szczególnie jak na podawane przez producenta parametry. Było też całkiem sporo wypełnienia i absolutnie monitorowa szybkość. Słuchając muzyki rockowej, w zasadzie niczego mi nie brakowało. Ale przełączenie na moje podłogówki pokazało, że te kolumny ucieszą się z dopalenia niższych tonów subwooferem. Trzeba by więc poeksperymentować, zwłaszcza że producent ma w ofercie kilka całkiem udanych basowców. Tak czy siak, nie ma się co obawiać o rytmikę, bo ta jest na najwyższym poziomie. A że timing to podstawa większości nagrań, to i całość przekazywanej muzyki na tym zyskuje.

Wspominałem już przy opisie wysokich tonów o takich elementach, jak budowa sceny czy spójność brzmienia, ale myślę, że warto je na koniec ponownie przywołać. Bo w obu przypadkach jest więcej niż dobrze. Scena proponowana przez Bowersy jest szeroka i wystarczająco głęboka, a ustawienie muzyków na niej bardzo precyzyjne. Muzycy mają też mnóstwo miejsca wokół siebie, na pewno nie będą sobie nawzajem przeszkadzać. Spójność grania też jest świetna, tak jak w wyższym modelu, inżynierom marki udało się bardzo dobrze zgrać oba zastosowane przetworniki. Muzykalność, w dobrym tego słowa znaczeniu, brak popadania w kliniczność, pełne zszycie pasma – to naprawdę świetne kolumny.

kolumny Bowers & Wilkins 705 S2

Warto wiedzieć

W czasie testu przywoływałem informacje o głośniku wysokotonowym. Spróbuję w kilku słowach wyjaśnić, dlaczego jest to takie istotne. Otóż głośnik idealny powinien się zachowywać jak idealnie lekki i sztywny tłok. Niestety w realnym świecie nie ma miejsca na rzeczy idealne, więc głośniki konstruuje się w taki sposób, żeby w zakresie użytecznym membrana takiego głośnika zachowywała się w przybliżeniu jak sztywny tłok. Większość uwagi inżynierów pochłania przerzucenie rezonansów poza pasmo akustyczne lub poza zakres pracy głośnika. W przypadku głośników wysokotonowych uważa się, że im dalej od krańca słyszalnego pasma akustycznego, tym lepiej. Niektórzy uważają, że mimo tego, iż ludzkie ucho tego nie słyszy, częstotliwości powyżej 20kHz też mają wpływ na odbiór muzyki. Dlatego już w kolumnach sprzed kilkunastu lat głośniki wysokotonowe były w stanie przetwarzać częstotliwości do ok. 25kHz. Ich częstotliwość graniczna, powyżej której gwałtownie narastały zniekształcenia, znajdowała się w okolicy 30kHz.

kolumny Bowers & Wilkins 705 S2

Jak inżynierowie radzili sobie z tym problemem? Tworzyli membrany z materiałów coraz lżejszych i coraz sztywniejszych. Różne firmy miały swoje rozwiązania, Bowers & Wilkins stosuje membrany aluminiowe i diamentowe, Accuton opracował głośniki ceramiczne i również diamentowe, Focal i Paradigm stosują beryl. Generalnie można powiedzieć, że im cieńsza i sztywniejsza membrana, tym rezonanse są przesunięte dalej od pasma akustycznego (głośniki z membraną diamentową osiągają ok. 80kHz). Ale na przykładzie testowanych kolumn widać, ze nawet z kopułek aluminiowych można sporo wyciągnąć. A przecież jest też cała rzesza producentów przywiązanych do jedwabiu jako materiału na kopułki – jest bardzo lekki, ale mniej sztywny niż metale – którzy też mają sukcesy w omawianej kategorii. Współcześnie stosowane "gwizdki" pozwalają więc konstruktorom kolumn na osiąganie bardzo wysokich częstotliwości bez problemów, a dzięki bardzo liniowej pracy w zakresie słyszalnym pomagają osiągnąć świetne rezultaty brzmieniowe.

Podsumowanie

Przyznaję się, że lubię markę Bowers & Wilkins, ale 705 S2 i tak mnie zaskoczyły. Świetny, spójny, muzykalny dźwięk – naprawdę wcielenie S2 serii siedemset warte jest grzechu. Doskonałe wysokie tony (jak na głośnik bez membrany diamentowej wręcz wybitne), krótki bas i nasycona średnica. Myślę, że kolumny z tej serii będą naprawdę świetnym partnerem dla wszelkich wzmacniaczy, niezależnie od technologii ich wykonania. Przekażą całą prawdę o nagraniu niezależnie od tego, czy jest to ładna prawda, ale zachowując przy tym pełnię muzykalności. Miłośnicy klinicznego brzmienia powinni poszukać gdzie indziej, a wszyscy pozostali posłuchać tych kolumn. Bowers & Wilkins zrobili nie jeden, ale mnóstwo kroków do przodu. Zdecydowanie warto dać im szansę!

Werdykt: Bowers & Wilkins 705 S2

  • Jakość dźwięku

  • Jakość / Cena

  • Wykonanie

  • Możliwości

Plusy: Dobre wysokie, spójne, lekkie granie, muzykalne w dobrym znaczeniu tego słowa

Minusy: Bas-refleks skierowany do tyłu utrudnia ustawienie

Ogółem: Bardzo dobre podstawkowce, warte swojej ceny. Muzykalne i szczegółowe – dwie rzeczy, które często się nawzajem wykluczają, tutaj dodają się do siebie

Ocena ogólna:

PRODUKT
Bowers & Wilkins 705 S2
RODZAJ
Kolumny podstawkowe
CENA
9.898 zł (para)
WAGA
9,3 kg (szt.)
WYMIARY (SxWxG)
200x407x301 mm
DYSTRYBUCJA
Audio Klan
www.audioklan.pl
NAJWAŻNIEJSZE CECHY
  • Pasmo przenoszenia: 50Hz–28kHz (+/-3dB na osi głównej)
  • Skuteczność/impedancja: 88dB/8Ω
  • Zalecana moc wzmacniacza: 30–120W
  • Technologia Tweeter-on-top separuje głośnik wysokotonowy od rezonansów obudowy
  • Dwudrożna kolumna podstawkowa w obudowie bas-refleks
  • 25mm głośnik wysokotonowy Carbon Dome
  • 165mm głośnik średnio-niskotonowy z membraną Continuum
  • Flowport
  • Dostępne wykończenia: satynowa biel, błyszcząca czerń i palisander