Kilka lat temu miałem okazję testować pierwsze iPhono, niedrogi przedwzmacniacz gramofonowy brytyjskiej firmy iFi. Teraz, po kilku latach, na rynek trafił jego następca oznaczony cyferką 2. Ponieważ pierwowzór okazał się bardzo dobrym urządzeniem, więc i nowej wersji, z założenia lepszej, koniecznie chciałem posłuchać.
iPhono był de facto jednym z pierwszym produktów iFi, jakich miałem okazję posłuchać we własnym systemie. Było to ciekawe doświadczenie, bo i cała idea stojąca za powstaniem tej marki jest niecodzienna. Oto inżynierowie (w tym Thorsten Loesch) znanej high-endowej firmy Abbington Music Research (znanej jako AMR) postanowili wykorzystać ogromną wiedzę i doświadczenie zdobyte w trakcie lat projektowania urządzeń z wysokiej półki i zbudować relatywnie niedrogie, niewielkie urządzenia dla niezwykle dynamicznie rozwijającego się rynku tzw. systemów biurkowych.
Oznaczało to przede wszystkim DAC-i, wzmacniacze słuchawkowe i urządzenia oraz akcesoria służące do poprawy brzmienia systemów, w których źródłem sygnału były komputery i urządzenia przenośne. Wśród nich znalazło się miejsce również dla przedwzmacniacza gramofonowego, który przy bardzo umiarkowanej cenie współpracował zarówno z wkładkami typu MM, jak i z MC. Oferował także szeroką gamę ustawień, które pozwalały dopasować parametry przedwzmacniacza do konkretnej wkładki oraz kilka korekcji, a nie tylko klasyczną RIAA. A wszystko to w malutkiej metalowej obudowie o wymiarach 158x68x28mm, ważącej 300g. Nie było to oczywiście najlepsze phono na świecie, ale przy swojej cenie i tak bogatej funkcjonalności było prawdziwym "killerem". Dlatego też po teście zostało u mnie na stałe, służąc wiele razy w czasie testów niedrogich gramofonów, wkładek czy też jako urządzenie odniesienia, gdy recenzowałem przedwzmacniacze gramofonowe w cenie nawet do kilku tysięcy złotych.
Pomimo ładnych już kilku lat działalności, którą trudno określić inaczej niż mianem sporego sukcesu, iFi nie zasypia gruszek w popiele, doskonale zdając sobie sprawę, że kto nie idzie naprzód, ten się cofa. Rynek audio jest szczególny pod tym względem. Aby się na nim utrzymać i odnosić sukcesy, nie wystarczy zaproponować udanych produktów w rozsądnych cenach, trzeba jeszcze regularnie odświeżać, rozszerzać i udoskonalać ofertę. Najlepiej wprowadzając produkty, które faktycznie są lepsze od poprzedników. W przypadku iPhono2 wystarczy spojrzeć na specyfikację, aby przekonać się, że przynajmniej część parametrów udało się Brytyjczykom znacząco poprawić. Jednym z nich, którym iFi chwali się na swojej stronie, jest poprawa odstępu sygnału do szumu, czyli tzw. S/N, który w nowym urządzeniu wynosi 85dB (w pierwszej wersji było to 82dB) czy też zwiększenie zakresu dynamicznego do ponad 105dB (vs 90dB u poprzednika). Dodatkowo maksymalne wzmocnienie dla wkładek MC zwiększono do 72dB, dzięki czemu nawet posiadacze wkładek o bardzo niskim poziomie sygnału wyjściowego mogą je parować z tym urządzeniem.
Album 'Blue Train' Johna Coltrane'a, który większość fanów jazzu słuchała dziesiątki, jeśli nie setki razy, zabrzmiał w sposób ciekawy, wzbudzający emocje, pozwalający docenić klasę muzyków i wartość muzyczną tego nagrania
Jak informuje producent, aby ulepszyć iPhono, które przez wielu uznawane było za urządzenie referencyjne w zakresie cenowym do 1000 dolarów, trzeba było wrócić do podstaw, czyli na dobrą sprawę zaprojektować iPhono2 od nowa. Takie stwierdzenie to pewna przesada, bo forma, rozwiązania dotyczące rozmieszczenia przełączników czy złączy, a także funkcje są właściwie takie same, ale żeby osiągnąć wspomnianą poprawę parametrów, trzeba było przeprojektować wnętrze. Przede wszystkim na nowo zaprojektowano układ korekcji RIAA, który w nowej wersji iPhono według producenta gwarantuje dokładność na poziomie +/-0,2dB w paśmie od 20Hz do 20kHz. To wartości imponujące i pozostałyby takimi, nawet gdyby cena była wielokrotnie wyższa. iPhono2 wykorzystuje również udoskonalony układ wzmacniający sygnał TubeState, nadal pracujący w klasie A. Jego sercem jest zupełnie nowy wzmacniacz J-FET Burr-Brown Soundplus, wraz z buforem J-FET/BJT. W materiałach firmowych czytamy, iż zastosowanie nowego układu znacząco obniżyło obciążenie widziane przez główne układy wzmacniające, co wyraźnie poprawiło wewnętrzną liniowość pracy.
Urządzenie nadal dysponuje zasilaczem wtyczkowym (acz nowym), a filtrowanie prądu zasilającego zwiększono pięciokrotnie. Jak podaje producent, aby pozbyć się stałej składowej (DC), typowy przedwzmacniacz gramofonowy ma do pięciu kondensatorów sprzęgających oraz DC serwo na drodze sygnału z wkładki MC. Każdy z tych elementów ma negatywny wpływ na brzmienie. W pierwszym iPhono wykorzystano dwa kondensatory sprzęgające. iPhono2 korzysta z nowego układu Direct Drive Servoless "DC Infinity", co pozwoliło uniknąć stosowania kondensatorów tudzież serwo, a więc wyeliminować potencjalne źródła szumów i zniekształceń w ścieżce sygnału.
Aby uzyskać lepsze brzmienie, zastosowano również więcej komponentów wysokiej klasy – w środku znajdziemy sporo japońskich kondensatorów TDK C0G oraz Panasonic ECPU o bardzo niskich zniekształceniach (<0,00001% @ 1V/10kHz) dedykowanych do zastosowań audio. Wspomniany 15V zasilacz jest rekomendowany przez producenta jako jedynie słuszny, ale... no właśnie, w przypadku wcześniejszego modelu wymiana firmowego zasilacza na dobrej klasy liniowy przynosiła znaczącą poprawę brzmienia. Dlatego, jeśli ktoś z Państwa nabędzie iPhono2, a po jakimś czasie będzie rozważać jego wymianę na jeszcze lepsze urządzenie, proponuję zacząć od wypożyczenia dobrego, liniowego zasilacza (koniecznie 15V) i podejmowanie decyzji dopiero po wykonaniu takiego eksperymentu – może się okazać, że nowe phono nie jest wcale potrzebne.
Wracając do wyglądu i funkcjonalności iPhono2. Jak już wspomniałem, mamy tu do czynienia z przedwzmacniaczem gramofonowym współpracującym z wkładkami MM i MC. Zakres wzmocnienia sygnału jest imponujący – 36 lub 48dB dla MM i 60 lub 72dB dla MC – co w praktyce oznacza, że urządzenie to może współpracować z niemal wszystkimi wkładkami dostępnymi na rynku. Niewielkie rozmiary wymusiły ciasne upakowanie złączy i manipulatorów oraz wykorzystanie nie tylko ścianki frontowej i tylnej, ale i spodu obudowy. Po jednej stronie umieszczono wyjście RCA, gniazdo zasilania i przełącznik trzech krzywych EQ – RIAA, Decca i Columbia. Na drugim wejścia RCA, osobne dla wkładek MM i MC, acz jednocześnie można podłączyć tylko jedną, oraz zacisk uziemienia. Do tego ostatniego dostajemy coś w rodzaju przedłużki, którą montuje się w tym zacisku, a kabelek uziemiający biegnący od ramienia gramofonu przykręcamy na drugim jej końcu.
Jak na niewielkie, niedrogie urządzenie iPhono oferuje pokaźną ilość opcji/regulacji. Oprócz wspomnianego już wzmocnienia dla wkładek MM można regulować pojemność wejścia w zakresie 100–500pF, natomiast dla MC obciążenie rezystancji na wejściu 22Ω–47kΩ (22, 33, 75, 100, 250, 330, 1K i 47k) – wyboru dokonuje się dobrze opisanymi mikroprzełącznikami umieszczonymi na spodzie. To nadal nie wszystko – iFi oferuje także możliwość wyboru jednej z sześciu krzywych EQ. Oprócz wspomnianych już RIAA, Columbia i Decca przełączniki na spodzie umożliwiają wybór trzech kolejnych – eRIAA, IEC i eRIAA+IEC.
Razem z iPhono2 otrzymałem urządzenie o nazwie iTube2. Cyferka pokazuje, że to również druga wersja tego produktu, ale z pierwszą, o ile pamiętam, nie miałem styczności. Jest to bufor lampowy, który może pracować również jako przedwzmacniacz, a dokładniej służyć do regulacji głośności, gdyż wyposażony jest w tylko jedno wejście liniowe RCA. Do tego wejścia podłączamy źródło – to może być przedwzmacniacz gramofonowy, ale równie dobrze DAC (i nie musi to być urządzenie iFi), z umieszczonego obok wyjścia wyprowadzamy sygnał interkonektem do wzmacniacza (końcówki mocy, jeśli chcemy korzystać z regulacji głośności, bądź integry, gdy planujemy używać iTube2 jako bufora lampowego). Na frontowej ściance znajduje się małe pokrętło regulacji głośności, które także włącza/wyłącza urządzenie oraz trzy trójpozycyjne przełączniki.
Dwie uruchamiane nimi funkcje są znane z innych urządzeń iFi. Jedna to Xbass+, którego nazwa wskazuje, iż daje możliwość podbicia basu. Druga to 3D Holographic+, czyli możliwość zwiększenia przestrzenności dźwięku. Trzeci przełącznik pozwala na wybór lampowego trybu pracy stopnia wyjściowego, opartego o GE5670. Do wyboru mamy tryb Classic, SE (od Single Ended) i Push-pull, a sygnatura dźwiękowa każdego z nich ma odpowiadać kojarzonym z takimi właśnie typami wzmacniaczy lampowych. Na spodzie umieszczono zestaw 8 mikroprzełączników. W zależności od ich konfiguracji urządzenie pracuje jako bufor bądź jako przedwzmacniacz, a dodatkowo w każdej z tych opcji można dodać 9dB do sygnału. Ujmując rzecz krótko – to urządzenie dla tych, którym w danym systemie brakuje odrobiny lampowej magii.
Ostatnim elementem był firmowy stojak na urządzenia, czyli iRack. To proste, acz sprytne rozwiązanie, dzięki któremu nawet kilka komponentów, np. również wzmacniacz słuchawkowy czy DAC z tej samej serii Micro, można ustawić jedno nad drugim na kolejnych półkach, dzięki czemu nawet rozbudowany system będzie po pierwsze zajmował niewiele miejsca, a po drugie dobrze wyglądał.
Jakość brzmienia
Jakoś tak się złożyło, że odsłuchy iPhono2 (najpierw solo) zacząłem od płyt rockowych. "Abacab" Genesis (z japońskiego wydania) zabrzmiał energetycznie, szybko, czysto od pierwszych sekund przyciągając moją uwagę (nawet jeśli nie jest to najbardziej udany album w historii tego zespołu). Bas schodził nisko z dobrą kontrolą, był zwarty, nieźle różnicowany, mocny. Żadnych zastrzeżeń nie miałem do prezentacji głosu Collinsa, nawet chwilami lekko dyskotekowe klawisze wypadały więcej niż dobrze.
Jeszcze lepiej, bardziej ekspresyjnie, klimatycznie i... zdecydowanie ciężej (w dobrym tego słowa znaczeniu) zabrzmiał album "Prog Noir" Sticka Mena wydany przez Audio Anatomy. Gitary miały odpowiednie mięcho, a basowa potrafiła pomasować wątrobę, co patrząc na malutką obudowę iPhono2, budziło wręcz mój podziw. Jasne, że moje kosztujące 8 tys. euro phono (GrandiNote Celio mk IV) gra ten krążek jeszcze bardziej prog-rockowo, że tak powiem, głebiej wnika w nagranie, ale to, co pokazywało iFi, było imponujące, nawet zapominając o jego cenie. Kolejne rockowe, ale i bluesowe płyty potwierdzały bardzo dobre prowadzenie tempa i rytmu, świetną dynamikę i wysoki poziom energii grania sprawiające, że iPhono2 będzie dobrym wyborem dla miłośników tych gatunków muzycznych.
Gdy przyszło do muzyki jazzowej i wokalnej, moją uwagę w pierwszym rzędzie przyciągały wokale – ciepłe, nasycone, obecne, zlokalizowane w centrum uwagi, blisko, namacalne. Znakomicie słuchało mi się np. krążka Elli Fitzgerald i Louisa Armstronga już z samym iPhono2, ale dodanie iTube2 w trybie SE jeszcze wzmocniło to wyjątkowe doświadczenie. Jedną z zalet użycia tej opcji było nadanie bardziej ludzkiego/akceptowalnego oblicza sybilantom Louisa. Bez iTube2 głos maestro po prostu za bardzo syczał, wprawdzie po dodaniu bufora lampowego syczał nadal, ale w bardziej przyjazny dla ucha czy też bardziej naturalny sposób.
Skorzystałem także z funkcji 3D Holographic+, która po prostu działa. Płyta, na której nie ma wybitnej głębi (a to cecha brzmienia, którą ja bardzo lubię, więc mi jej tu brakowało), dzięki tej opcji zyskała nowe oblicze. Zostało to zrobione z wyczuciem, że tak powiem, dzięki czemu nie miałem wrażenia sztucznego rozdmuchania sceny. Brzmiało to tak naturalnie i prawdziwie, że podświadomie przyjąłem tę wersję jako właściwą. Pozostałe dwa tryby (Classic i PP) na tej płycie nie dawały aż takiego efektu "wow", nie dodawały bowiem w tak oczywisty sposób lampowej magii.
Także na krążku "Blue Train" Johna Coltrane'a bufor lampowy (już nie tylko w trybie SE, ale i w pewnym stopniu również w PP) tchnął jeszcze nieco więcej życia w fantastyczny saksofon mistrza, dając mu oddech, otwarcie, którego bez iTube2 co prawda mi nie brakowało, ale gdy posłuchałem z nim, to nie było już odwrotu, bo wypadało to po prostu prawdziwiej. Na tym japońskim wydaniu zestaw iFi miał okazję wykazać się naprawdę niezłą rozdzielczością, dobrą lokalizacją instrumentów na scenie i spójnością całej prezentacji. Potrafił zagrać album, który większość fanów jazzu słuchała dziesiątki, jeśli nie setki razy w sposób ciekawy, wzbudzający emocje, pozwalający docenić klasę muzyków i wartość muzyczną tego nagrania.
W moim przypadku to niemała sztuka, bo przez mój system przewinęły się trudne do zapomnienia przedwzmacniacze gramofonowe kosztujące nawet i kilkadziesiąt razy więcej niż iFi, oferujące iście kosmiczną klasę grania. A jednak ten maluch sprawił, że z zamkniętymi oczami siedziałem od pierwszej do ostatniej sekundy, chłonąc tę muzykę niemal równie łapczywie, jak przy pierwszym odsłuchu. Proszę mnie dobrze zrozumieć – to nie znaczy, że iPhono2 gra równie dobrze, jak Tenor Audio Phono 1, Ypsilon VPS100, propozycje AudioTekne czy Allnic Audio. Gra jednakże, zwłaszcza wraz z iTube2, w sposób, który sprawia, że człowiek przestaje analizować jakość dźwięku i daje się całkowicie pochłonąć muzyce. W trybie SE brzmienie było najgładsze, najbardziej muzykalne, najbardziej plastyczne. W push-pullu robiło się nieco bardziej energetyczne, z mocniej zaznaczonymi elementami dynamicznymi, z lepszą motoryką grania. Classic brzmiał natomiast najczyściej, acz nie tak energetycznie, jak PP, ani tak eufonicznie, jak SE. Dla każdego coś miłego.
Czy to, co napisałem wcześniej, oznacza, że iTube2 jest koniecznym dodatkiem do iPhono2? To zależy... Choćby od gustu użytkownika czy ulubionych, a więc najczęściej słuchanych gatunków muzycznych. Zacząłem od rocka i bluesa (elektrycznego) i w ich przypadku wolałem samo phono. OK, w niektórych nagraniach funkcje wzmocnienia basu czy zwiększenia przestrzenności przydawały się, by częściowo zrównoważyć braki tych realizacji. Niemniej w ogólnym rozrachunku takiej muzyki słuchałem w większości bez bufora lampowego, bo brzmiała czyściej, bardziej dynamicznie i energetycznie, czy też po prostu bardziej rockowo. Gdy natomiast przyszło do wokali bądź nagrań akustycznych, lampowa nutka na mnie (żeby było jasne – fana urządzeń lampowych, szczególnie tych w układzie Single Ended) działała bardzo dobrze. Dźwięk robił się bardziej naturalny, nieco gęstszy, a jednocześnie było w nim więcej powietrza. Służyło to przede wszystkim starszym nagraniom z ery analogowej, które brzmiały prawdziwiej, ale w pewnym stopniu i nowszym, cyfrowym realizacjom, które iTube2 humanizował, czyli wygładzał, zaokrąglał, nieco dociążał w średnicy, czynił je przyjemniejszymi dla uszu (nie popadając w przesadę, nie przesładzając).
Efekt działania iTube2 summa summarum był pozytywny, acz nie wszystkie elementy i nie w każdym nagraniu były jednoznacznie lepsze. Choćby blachy perkusji czasem robiły się odrobinę bardziej matowe, a ostre trąbki nieco na owej naturalnej(!) ostrości traciły. To nie były duże różnice, trochę inaczej wypadało to także w poszczególnych trybach (SE, Classic i Push-pull), ale można to wskazać jako cenę, którą przynajmniej czasem trzeba zapłacić za wszystkie pozytywy wnoszone przez iTube'a. Można przyjąć, że jeśli słuchacie przede wszystkim muzyki elektrycznej, to samo iPhono2 da Wam mnóstwo frajdy, zapewni dobrą zabawę.
Chyba że nagrania te nie będą zbyt dobrej jakości – będą zbyt jasne, zbyt chude, zbyt płaskie – wówczas bufor lampowy może sprawić, że drażniące elementy zostaną w pewnym stopniu utemperowane, a słuchanie zrobi się przyjemniejsze, a przynajmniej bardziej akceptowalne (proszę bowiem nie oczekiwać po iFi cudów – ze słabych nagrań nie zrobi doskonałych). Jeśli natomiast większość Waszych płyt zawiera muzykę akustyczną i wokalną, albo po prostu lubicie lampowe brzmienie (cokolwiek to dla Was oznacza), to iTube2 może być relatywnie niedrogim sposobem na dodanie nutki lampowego czaru, wypełnienia, gęstości, płynności do brzmienia Waszego systemu – może przecież być używany nie tylko z przedwzmacniaczem gramofonowym. Dla wielu osób bardzo ważnym aspektem posiadania tego urządzenia może być fakt, że gdy przyjdzie im taka ochota, to mogą je czasowo... wypiąć z toru i uzyskać inne brzmienie, albo użyć go dla odmiany np. z DAC-iem czy odtwarzaczem CD. To daje użytkownikowi ogromną swobodę w kształtowaniu brzmienia systemu i to bez ponoszenia wielkich kosztów. Już choćby dlatego warto posiadać iTube2.
Na sam koniec pozostawiłem sobie najtrudniejsze, najbardziej złożone wyzwanie, jakie można rzucić sprzętowi audio, czyli muzykę orkiestrową, w tym moje ukochane opery. Choćby znakomite "Wesele Figara" Mozarta pod Currentzisem. Po kilku próbach za optymalny uznałem system z iTube'em w trybie PP (to oczywiście moja preferencja – możecie dokonać innego wyboru). Dał on bowiem efekt nie tylko potężnego, dobrze zorganizowanego, płynnego, nasyconego, ale i szybkiego, dynamicznego dźwięku. Śpiewacy zostali umiejscowieni wyraźnie na pierwszym planie, ich głosy były duże, pełne, ekspresyjne, a muzyka miała świetny tzw. flow. Wrażenie robiła potęga brzmienia, którą te dwa malutkie urządzenia potrafiły oddać. W czasie odsłuchów nie mogło również zabraknąć sesji z "Carmen" Bizeta pod Karajanem z cudowną Leontyną Price w tytułowej roli.
Tu dużą rolę odegrała funkcja 3D, bo dopiero ona oddała niezwykłą głębię sceny, na której część wydarzeń rozgrywa się kilkanaście metrów za pierwszym planem. Pięknie pokazane zostały wszystkie aspekty przestrzenne, w tym przemieszczanie się śpiewaków i chórów po scenie. To wyjątkowe w tym zakresie nagranie, ale też zwykle dopiero urządzenia z wysokiej półki potrafią to tak dobrze pokazać, jak testowany duet iFi. Również dynamika i energia tej wersji "Carmen" są wyjątkowe – nazwisko dyrygenta mówi w końcu samo za siebie – i to też te maluchy potrafiły naprawdę nieźle przekazać. Może nawet lepiej jeszcze było to słychać, gdy na talerzu wylądowało nagranie, na które powołuje się samo iFi na swojej stronie – "Rok 1812" Czajkowskiego, które zagrałem w wersji Telarca, gdzie użyto prawdziwych dział i dzwonów. Ów bardzo szeroki zakres dynamiczny iPhono2, którym Brytyjczycy tak bardzo się chwalą, zdecydowanie się tu przydał i dzięki niemu armaty grzmiały, a dzwony mocno i długo wybrzmiewały.
Podsumowanie
Choć nowa wersja iPhono jest nieco droższa od poprzedniej, to nadal jest urządzeniem o wyjątkowo korzystnym stosunku jakości do ceny, bo po prostu od niego lepsza w niemal każdym aspekcie. Nie wspominałem o tym do tej pory, ale testowany duet grał u mnie w systemie bardzo wysokiej klasy, z gramofonem Transrotor Massimo uzbrojonym drugą od góry wkładką My Sonic Lab Reference Gold, z integrą i kolumnami GrandiNote. To system z wszystkimi dodatkami za jakieś ćwierć miliona, który bardzo dobrze pokazuje słabości podłączonych do niego komponentów, bo stawia im wysokie wymagania. Można powiedzieć, że iPhono2, zwłaszcza wsparte iTube2, sprostało tym wymaganiom w dużo większym stopniu, niż można się było spodziewać, zważywszy na jego cenę.
Bufor lampowy daje użytkownikowi dodatkową swobodę w kształtowaniu brzmienia i dostosowywaniu go do konkretnych nagrań czy nastroju chwili. Razem dostarczają dynamiczne, ekspresyjne, wciągające brzmienie, a dzięki bogactwu opcji można takowe uzyskać właściwie niezależnie od rodzaju odtwarzanej muzyki. Moim zdaniem oba urządzenia są bardzo ciekawą propozycją, a razem tworzą wyjątkowo zgrany, synergistyczny duet, który potrafi w bardzo muzykalny sposób zagrać właściwie każdą muzykę.