Pochodzący z Oslo norweski Hegel należy do ścisłej światowej czołówki wśród producentów wzmacniaczy zintegrowanych, a każdy kolejny nowo powstały model jest bardziej dopracowaną konstrukcją od poprzedniej. Norwegowie kładą nacisk przede wszystkim na wyposażenie i funkcjonalność, bo jeśli chodzi o samą amplifikację oraz konstrukcję sekcji przedwzmacniającej, to są to tak dopracowane i znakomicie funkcjonujące moduły, że w zasadzie zmiany obejmują niewiele elementów.
Budowa według ścisłych zasad
Jeśli spojrzymy na H190, to raczej trudno będzie skojarzyć go z jakąkolwiek inną manufakturą, bowiem wszystkie urządzenia marki Hegel wykonywane są według charakterystycznej linii wzorniczej. Hegel niewątpliwie hołduje minimalistycznej koncepcji, co bezpośrednio przekłada się również na wygląd modelu H190 – klasyczna bryła została uzupełniona typowym dla Hegla, łukowato wygiętym w centralnej części frontem, odlanym z metali lekkich. Z przodu po obydwu stronach ciekłokrystalicznego wyświetlacza (swoją drogą prezentuje się on dużo lepiej niż starsze wersje i przede wszystkim zyskał jeszcze na czytelności) znalazły się pokrętła służące regulacji głośności oraz nastawy selektora źródeł (użytkownik może wybierać spośród wielu wejść cyfrowych i analogowych).
Jest też wejście słuchawkowe połączone ze specjalnie opracowanym dla tego modelu wzmacniaczem słuchawkowym, więc właściciele dobrze brzmiących, markowych słuchawek powinni być z tego faktu zadowoleni. Naturalnie włącznik sieciowy został ulokowany klasycznie, a więc pod spodem obudowy z lewej strony, jak w każdym wzmacniaczu marki Hegel. Z tyłu użytkownik może wybierać wśród szerokiej gamy gniazd, nie tylko cyfrowych, ale również analogowych. W sekcji analogowej znalazły się wejścia XLR oraz dwie pary standardowych wejść RCA. Co ciekawe, można również skorzystać z wyjść z sekcji przedwzmacniacza w wersji regulowanej i nieregulowanej. Wzmacniacz spoczywa na klasycznej, trzyelementowej kombinacji stopek tłumiących wibracje. Wewnątrz znalazł się potężny toroidalny transformator dostarczający prąd do wszystkich sekcji. Warto jednak podkreślić, że każda kluczowa sekcja otrzymuje napięcie z oddzielnej gałęzi. Tak więc stopnie końcowe dysponują własnym, wysokoprądowym torem zasilającym, również sekcja cyfrowa i analogowa wraz z przedwzmacniaczem otrzymują napięcie z osobnych gałęzi.
Imponująco prezentuje się magazyn prądowy dla stopni końcowych, oparty na sześciu ponadwymiarowych kondensatorach elektrolitycznych produkcji NoVer, każdy o pojemności 10.000µF, co daje sumaryczną pojemność na obydwa kanały rzędu 60.000µF. W sekcji przedwzmacniacza zauważyć można nowe mostki z modułami Sound Engine oraz wysokiej jakości elementy bierne, tj. kondensatory marki Nichicon z serii Muse oraz niewielkie pojemności wśród blokowych polipropylenowych kondensatorów sprzęgających od Wimy. W sekcji wyjściowej pracują tranzystory marki Toshiba w konfiguracji równoległej (mamy tutaj cztery pary jednostek 2SA2121+2SC5949). Wszystkie tranzystory mocy przytwierdzono do pojedynczego, dość masywnego aluminiowego radiatora, wspomaganego przez kratki wentylacyjne ulokowane od spodu oraz w górnej pokrywie. Równie okazale prezentuje się płytka z obwodami cyfrowymi, bo w jej obrębie znalazł się m.in. układ Tenor TE7022L, nadajnik i odbiornik cyfrowy AKM AK4118AEQ oraz przetwornik cyfrowo-analogowy AKM AK4127. Dalej znalazły się wzmacniacze operacyjne N5532. Układ zabezpieczający stopnie końcowe przed przeciążeniem zrealizowano za pomocą czujnika temperatury przytwierdzonego do radiatora oraz sterowanych przekaźników dla każdego z kanałów osobno. Kable łączące ze sobą sekcję wyjściową wzmacniacza z terminalami głośnikowymi wykonano z miedzi beztlenowej, tworzącej nitki o sporym przekroju poprzecznym. H190 wyposażono w autokorygujący układ pozbawiony ujemnego sprzężenia zwrotnego, wydatnie wpływający na obniżenie zniekształceń, zwłaszcza w zakresie wysokich tonów.
Moc, siła, kontrola
Dla mnie Hegel stał się już jakiś czas temu wyznacznikiem jakości wśród wzmacniaczy kreujących dźwięk jak najbardziej neutralny i przede wszystkim wierny, bez względu na model czy półkę cenową. Dzięki tym zaletom Hegla można uznać za doskonałe narzędzie do testowania kolumn głośnikowych, ponieważ nie uatrakcyjnia on brzmienia na siłę i przez to nie wpływa nadmiernie na charakter dźwięku systemu, dając jednocześnie kolumnom spore pole do popisu. Zatem wiele będzie zależało od samych zespołów głośnikowych i ich walorów brzmieniowych. Hegel może więc okazać się świetną platformą, na bazie której będzie można stworzyć system stereo o określonej brzmieniowej charakterystyce. Dla modelu H190 granica, gdzie szybko możemy dojść do kresu jego możliwości w zakresie oddawanej mocy czy wydajności prądowej, praktycznie nie istnieje – rezerwa dynamiczna wyczuwalna jest niezależnie od poziomu natężenia dźwięku, o czym przekonałem się podczas odsłuchu najbardziej wymagających gatunków muzycznych. Dźwięki organów kościelnych dla H190 to bułka z masłem i tak naprawdę wszystko będzie tutaj zależało już od samych zespołów głośnikowych i ich zasięgu w basie. Norweski wzmacniacz dysponuje doskonałą kontrolą, zwłaszcza w zakresie niskich tonów, a więc tam, gdzie kolumny wymagają od wzmacniacza, aby ten dostarczał do nich najwyższe dawki prądu.
Miałem okazję odsłuchać Hegla między innymi z trójdrożnymi kolumnami ATC SCM 40 i Hegel robił z nimi, co chciał, a są to przecież kolumny, które zadowolą się wyłącznie mocarną i wydajną prądowo amplifikacją. Te brytyjskie kolumny z pewnością należą do grona najbardziej prądożernych zespołów głośnikowych, jakie można znaleźć na rynku i pewnikiem jest, że jeśli ktoś zdecyduje się połączyć je z byle jakim wzmacniaczem, to cała konfiguracja spali na panewce. H190 pokazał się jednak od bardzo dobrej strony, ponieważ zwykle z takimi kolumnami radzą sobie tylko wzmacniacze z górnej półki cenowej, wyposażone w układy zasilające, które z powodzeniem mogłyby dostarczać prąd do spawarki.
H190 tchnął w ATC adekwatne dawki prądu w zależności od ich aktualnego zapotrzebowania na waty i ampery – kiedy sięgałem po muzykę z dużym składem symfonicznym, od razu słyszałem znakomitą kontrolę w basie i nieograniczony jego zasięg w najniższych składowych. Nie zapominajmy jednak o tym, że Hegel okazuje się wdzięcznym wzmacniaczem również w połączeniu z wysokoefektywnymi kolumnami, które w przeciwieństwie do sporej ilości watów bardziej wyczulone są przede wszystkim na jakość dostarczanego sygnału. Prawdą jest, że wysokoefektywne kolumny nie narażają amplifikacji na generowanie zbyt wysokich zniekształceń, ponieważ nie obciążają tak intensywnie stopni końcowych. Jednak mimo wszystko kolumny oferujące ponadprzeciętną efektywność i przejrzystość grania są wyczulone na każdy, nawet najsubtelniejszy muzyczny detal i są w stanie szybko obnażyć konstrukcje oferujące dźwięk o niezadowalającej jakości. Podczas odsłuchu Hegla z kolumnami mojej konstrukcji, dysponującymi ponadprzeciętną przejrzystością grania, nie tylko w zakresie wysokich tonów, ale również w średnicy i basie, udało mi się osiągnąć brzmienie, które mocno mnie usatysfakcjonowało, zwłaszcza pod względem precyzji, naturalności barwy oraz dynamiki.
Bez znaczenia jest dla Hegla czy dostarczymy do niego sygnał za pośrednictwem wysokiej klasy odtwarzacza CD, nawet takiego jak najnowszy Ayon CD-10 wyposażony w lampowe stopnie wyjściowe, czy też odpalimy muzykę z wysokiej jakości plików z komputera, wykorzystując asynchroniczne wejście USB, ponieważ do naszych uszu zawsze będzie docierał dźwięk uporządkowany i wierny, bez grama fałszu i zniekształceń. Można by rzec, że H190 wciąż oferuje ponadprzeciętną neutralność, a to z kolei przekłada się na rzetelny dźwiękowy przekaz. Za to zmieniła się nieco średnica, zwłaszcza jeśli H190 porównamy do modelu H160 – barwa stała się bardziej kwiecista, ale i dźwięk w średnich partiach częstotliwości okazał się bardziej plastyczny. Choć mi zawsze odpowiadał charakter brzmienia, jaki prezentował Hegel, to wiem, że są ludzie, którzy nieco narzekali na zbytnią powściągliwość norweskich wzmacniaczy właśnie w zakresie plastyki i nasycenia barwy. Widocznie konstruktorzy tej skandynawskiej marki wzięli sobie do serca skrajne opinie klientów i zmodyfikowali nieco konstrukcje w celu uzyskania jeszcze bardziej wyrafinowanego dźwięku.
Warto wiedzieć
Hegel może pochwalić się najwyższym współczynnikiem tłumienia w swojej grupie cenowej, dzięki czemu może napędzać dowolne zespoły głośnikowe – tyczy się to nie tylko najnowszego modelu H190 (wartość współczynnika tłumienia w okolicach 4000), ale również takich konstrukcji, jak Röst czy H90 (następca modelu H80). Norweski wzmacniacz został opracowany nie tylko w oparciu o znane już z wcześniejszych konstrukcji moduły Sound Engine (patent firmy Hegel i pojawienie się w modelu H190 modułów Sound Engine nowej generacji), ale przede wszystkim ponadprzeciętnie wydajne stopnie końcowe współpracujące z solidnym układem zasilającym. Hegel H190 mimo niewysokiej ceny należy zaliczyć do konstrukcji aspirujących do grupy urządzeń klasy hi-end, chociażby ze względu na fakt, że w zasadzie nie ma na rynku kolumn, jakich nie byłby w stanie wysterować, co z punktu widzenia miłośników egzotycznych zestawień jest wielkim atutem.
Podsumowanie
Hegel dostarcza do kolumn sygnał o nieskazitelnej czystości, do tego jest rewelacyjna kontrola brzmienia, zwłaszcza w zakresie prowadzenia basu, ale też wybrzmień najdelikatniejszych dźwięków. Nowa konstrukcja wypuszczona na rynek przez Norwegów jest ukłonem w kierunku osób, które mogły nieco kręcić nosem na zbytnią powściągliwość norweskich wzmacniaczy pod względem barwy czy w ogóle muzykalności. Testowany wzmacniacz oferuje perfekcyjnie zbalansowany i jednocześnie czytelny dźwięk, niezależnie od tego czy wykorzystamy zewnętrzne analogowe źródło, czy też połączymy go z cyfrowymi, wykorzystując przy tym wbudowany w H190 wysokiej jakości przetwornik cyfrowo-analogowy. Hegel potrafi ująć bezbłędną interpretacją brzmienia, obojętnie po jaki muzyczny gatunek byśmy nie sięgnęli, a jednocześnie nad każdym dźwiękiem stawia teraz tę kropkę nad "i", której wcześniej mogło brakować fanom bardziej wyrafinowanego grania.