Purystyczne konstrukcje wśród lampowych wzmacniaczy mają własną, niepowtarzalną specyfikę. Polega ona nie tylko na implementacji żarzących się baniek w torze wzmacniającym, możliwie najmniej ingerującym w sygnał, ale przede wszystkim na zmaksymalizowaniu jakości poszczególnych podzespołów, zwłaszcza mających niebagatelny wpływ na dźwięk. Włosi doskonale znają się na projektowaniu i produkcji wzmacniaczy lampowych, o czym świadczy staż jakim może się pochwalić Synthesis, ale i bogata oferta lampowych i hybrydowych wzmacniaczy.
Model Soprano należy do klasycznych konstrukcji lampowych dysponujących niewielką mocą, ale posiadających niezwykłą specyfikę grania – wręcz eksploduje nieprzeciętnie bogatą barwą, co w połączeniu z wysokoefektywnymi zestawami głośnikowymi, może okazać się receptą na cudowny dźwięk uwielbiany przez miłośników lamp.
Soprano ze względu na specyfikę w zakresie mocy i układ lamp skojarzył mi się z pewną wybitną lampową konstrukcją, a chodzi mi tu konkretnie o model CS300F japońskiej marki Leben, dysponujący porównywalną mocą i wysokiej klasy wykonaniem. Leben jest jednak ponad dwukrotnie droższy, co dodaje pikanterii, jeśli porównamy te dwie konstrukcje, zwłaszcza pod względem brzmienia.
Zarówno Leben, jak i Synthesis należą do firm mających własny, wypracowane przez lata styl wzorniczy, rozpoznawalny na całym świecie, oraz bogaty katalog. Ale należy wspomnieć, że to właśnie w ofercie Synthesis brakowało tej kropki na "i" w postaci purystycznego, niewielkiego wzmacniacza o prostej, aczkolwiek wysmakowanej i dopracowanej konstrukcji. Soprano ma spopularyzować wśród fanów lampowych konstrukcji, niewielkie i dysponujące małą mocą wzmacniacze wyposażone w żarzące się bańki – cel ma być łatwy do osiągnięcia, nie tylko dzięki renomie jaką może poszczyć się ten włoski producent, ale przede wszystkim ze względu na cenę tego urządzenia i jego brzmienie.
To co trzeba
Soprano jest lampowym zintegrowanym wzmacniaczem, bazującym na dwóch parach lamp EL84EH pracujących w konfiguracji Push-pull (równoległej), otrzymujących sygnał z nowoczesnej półprzewodnikowej sekcji przedwzmacniacza. Lampy zainstalowane w egzemplarzu testowym są produkcji rosyjskiej (Electro-Harmonix) – zamocowano je w solidnych ceramicznych podstawkach z pozłacanymi pinami, gwarantujących pewne połączenie ze stykami lamp, a także pożądaną stabilność termiczną. Wszystkie lampy wyposażono w dodatkową, efektownie prezentującą się osłonę, zabezpieczającą je nie tylko przed uszkodzeniami mechanicznymi, ale też pełniącą rolę jednego wielkiego radiatora, skutecznie odprowadzającego nadmiar ciepła.
Nie znam żadnego innego wzmacniacza lampowego w cenie Soprano, a prezentującego tak mocno lampowy, wykwintny i finezyjny dźwięk.
Stabilność termiczna w przypadku wzmacniaczy lampowych dysponujących niewielką mocą jest szczególnie ważna dla prawidłowej pracy urządzenia w szerokim zakresie oddawanej mocy, oraz ze względu na chęć uzyskania jak najniższych zniekształceń - jest to oczywiście jeden z wielu czynników decydujących o minimalizacji zniekształceń. Istnieje również prawdopodobieństwo, że wzmacniacz lampowy dysponujący tak niewielką mocą będzie pracował częściej blisko granicy mocy maksymalnej, z tego też względu wydajne chłodzenie jest tutaj bardzo ważne i widać, że tego problemu włoski producent nie zbagatelizował.
Radiator wykonano w postaci 8 połączonych ze sobą poziomych stalowych płyt pokrytych tym samym czarnym lakierem proszkowym, co pozostałe osłony wzmacniacza. Wyjątkiem jest anodyzowany na czarno front wytworzony z eleganckiego szczotkowanego aluminium. Z drugiej strony, ta oryginalnie zaprojektowana osłona pełni również funkcję estetyczną i trzeba przyznać, że nadaje ona temu niewielkiemu wzmacniaczowi niezwykłego uroku.
Front wykonano przy zachowaniu przejrzystości, ale i ergonomii – duże i jednocześnie płaskie pokrętło regulacji głośności jest nie mniej wygodne w użyciu niż przyciski selektora źródeł znajdujące się tuż obok niego, po prawej stronie. W Synthesis od zawsze stawiano na dobry design, ale i przyjemną obsługę. Naturalnie wszelkimi funkcjami tego wzmacniacza możemy również sterować za pomocą pilota, który dodatkowo zwiększa komfort użytkowania.
Jeśli jednak spojrzymy na tylny panel urządzenia, to przekonamy się, że mimo swojego minimalistycznego podejścia do tej konstrukcji, sprawił niespodziankę fanom nowoczesnych rozwiązań konstrukcyjnych. Trzy wejścia cyfrowe (optyczne, koaksjalne i USB B), oznaczają że w Soprano wbudowano przetwornik cyfrowo-analogowy i mimo że nie akceptuje formatu DSD (za to czyta pliki bezstratne WAV i FLAC), to układ wyprodukowany przez Burr-Brown (model PCM2707) jest gwarantem wysokiej jakości dźwięku.
Ważne jest też to, że sygnał cyfrowy można odtwarzać nie tylko z klasycznych źródeł wyposażonych w wyjścia optyczne czy koaksjalne, ale również z komputera dzięki użyciu wejścia USB w specyfikacji B. Z tyłu znalazły się jeszcze, obok podstawowej gamy wejść cyfrowych, niezbalansowane gniazda analogowe na klasycznych, wysokiej jakości ceramicznych gniazdach RCA z pozłacanymi elementami przewodzącymi zarówno dla Phono Stage obsługującego gramofony wyposażone we wkładki magnetyczne typu MM, jak i dla źródła analogowego.
Wprawdzie Soprano nie urzeka mnogością wejść, ale z drugiej strony są wszystkie złącza jakie powinny się znaleźć, abyśmy mogli łączyć ten wzmacniacz z różnego rodzaju źródłami sygnału. Zaciski głośnikowe są pojedyncze i wyposażone w plastikowe nakrętki, dlatego też użytkownicy masywnych kabli wyposażonych w widełki powinni być szczególnie uczuleni na siłę z jaką dokręcają owe nakrętki – jeśli przesadzimy z momentem obrotowym, to może dojść do uszkodzenia gwintów w owych nakrętkach.
Po zdemontowaniu wszystkich pokryw Soprano, widok wnętrza a zwłaszcza porządek jaki panuje w środku sprawia, że mamy pewność, co do wysokiej jakości tego urządzenia - nie znajdziemy tutaj plątaniny kabli, jak to bywało w przypadku klasycznych, produkowanych wedle starej szkoły, wzmacniaczy lampowych. Wszystkie podzespoły zainstalowano na starannie przygotowanych płytkach drukowanych (tak produkowane są też wzmacniacze Octave i Ayon).
Uwagę zwraca osobna płytka dla stopni końcowych ulokowana nad sygnałową, co niesie ze sobą wiele korzyści, bo odizolowano od siebie stopnie (z przedwzmacniacza oraz końcowe) operujące przy skrajnie różnych wartościach prądowych i termicznych, co wpływa pozytywnie na komfort pracy elektroniki, a tym samym przekłada się na dźwięk).
Tak więc nad dużą drukowaną płytką sygnałową, w obszarze której wszystkie elementy elektroniczne zaimplementowano w technologii SMD (jest to również typowe dla wzmacniaczy marki Musical Fidelity), znalazła się mniejsza płytka drukowana z obwodami stopni końcowych, montowanych według klasycznego sposobu przewlekanego, oczywiście przy zastosowaniu pełnowymiarowych, dyskretnych elementów biernych. Tam też znalazły się wspomniane wcześniej porządne ceramiczne podstawki dla lamp EL84, oraz wysokiej jakości metalizowane rezystory, a także kondensatory sprzęgające MPW marki ICEL wyposażone w polipropylenową, metalizowaną folię.
Oczywiście, co podkreśla włoski producent, wszystkie elementy aktywne, a zwłaszcza bierne już w fazie budowy każdego egzemplarza wzmacniacza są selekcjonowane, a potem indywidualnie dobierane według ściśle określonych zasad związanych z procesem pomiarowym. Chodzi o to żeby obydwa kanały we wzmacniaczu, począwszy od toru sygnałowego, a skończywszy na stopniach wyjściowych, charakteryzowały się idealną równowagą.
Układ zasilania również zwraca uwagę solidnym wykonaniem. Klasyczny transformator sieciowy zbudowano ręcznie przy zachowaniu wielkiej dbałości o detale. Zresztą to samo dotyczy transformatorów wyjściowych bazujących na rdzeniu z mocno ściśniętych żelaznych płytek, oraz doskonale izolującym wszelkie drgania specjalnym silikonie. W torze prądowym znalazł się również zintegrowany mostek prostowniczy, a także dwa kondensatory elektrolityczne marki Daewoo o pojemności 220 mikrofaradów na napięcie 450V.
Lampowa magia
Synthesis od początków swojej działalności specjalizuje się w produkcji wzmacniaczy lampowych, wyrabiając sobie przez długie lata niepodważalną pozycję i renomę wśród fanów amplifikacji wyposażonych w żarzące się bańki. Tym bardziej interesowało mnie, jak ludzie ze Synthesis, poradzą sobie z aplikacją lamp EL84, bo są to dość łatwe w implementacji lampy elektronowe, ale w ich przypadku na całokształt brzmienia ogromny wpływ mają detale konstrukcyjne, niemal tak, jak w kultowych lampach 300B, pracujących w konfiguracji single-ended.
Tutaj mamy co prawda układ push-pull, dysponujący również niewielką mocą, zwłaszcza jeśli Soprano porównamy do znacznie mocniejszych amplifikacji, bazujących na dużo większych i wydajniejszych lampach. Ale i w tym przypadku lampy EL84 są niezwykle czułe na wszelkie zmiany w sposobie dystrybucji sygnału. Z drugiej jednak strony, zdarzało mi się słuchać różnych wzmacniaczy na lampach EL84 brzmiących perfekcyjnie np. japońskiego wzmacniacza CS300 marki Leben.
Soprano należy konfigurować z wysokoefektywnymi zespołami głośnikowymi, bo tylko wtedy uzyskamy brzmienie o satysfakcjonującej dynamice i kontroli, zwłaszcza w zakresie niskich tonów. W czasie sesji odsłuchowych korzystałem z dwudrożnych podłogowych kolumn własnej konstrukcji, a jako źródła sygnału analogowego użyłem fenomenalnego odtwarzacza Ayon CD-10 w wersji Signature.
Soprano w tym towarzystwie czuł się znakomicie o czym świadczył fakt, jak ten wzmacniacz zabrzmiał. Moją szczególną uwagę zwróciła kontrola niskich tonów, bo po lampowym wzmacniaczu dysponującym tak niewielką mocą, nie spodziewałem się aż tak sprężystego i energicznego basu. Utwór "No Sanctuary Here" Chrisa Jonesa zabrzmiał fantastycznie - z mocną podstawą basową i wyraźnymi wokalami. Bas zapuszczał się nisko, a jednocześnie ani na chwilę nie odniosłem wrażenia, że Soprano miałby choć na sekundę stracić kontrolę nad zakresem niskich tonów.
Oczywiście w parze z rytmicznym i punktualnym brzmieniem szła dynamika, zwłaszcza w skali mikro. A jeśli chodzi o skalę marko, to było nieco słabiej, co wcale mnie nie zaskoczyło, ponieważ nie da się wykrzesać z lamp EL84 takiej dynamiki, jak na przykład z lamp KT88 itp. tego żaden konstruktor wzmacniacza nie przeskoczy. Za to z lamp EL84 można wycisnąć znacznie więcej w zakresie plastyki dźwięku, jego soczystości i bogactwa barwy. I to właśnie bezbłędnie udało się dokonać konstruktorom z Synthesis udało, bo ten filigranowy Soprano brzmi po tym względem wzorcowo, wręcz obłędnie
Perfekcyjną, nasyconą w alikwoty barwę dźwięku, słychać było szczególnie w wokalach, ale również w muzyce jazzowej, ze szczególnym wyróżnieniem świetnie zrealizowanych płyt z katalogu wytwórni Stockfisch. Przepiękne brzmienie dęciaków w muzyce jazzowej i smyczków w klasyce robi piorunujące wrażenie, zwłaszcza, że Soprano ma tendencję do subtelnego ocieplania brzmienia niektórych takich instrumentów. Także akordeon i trąbka brzmią tak bardziej promieniście, jakby były dopalone w zakresie barwy, co potęguje styl typowego lampowego charakteru brzmienia jakim dysponuje ten wysmakowany wzmacniacz.
Jeśli zaś chodzi o równowagę tonalną, to nie miałem absolutnie najmniejszych zastrzeżeń, zwłaszcza że Soprano z wielką rozwagą podchodził nawet do dość jasno zrealizowanych płyt. Przykładowo album "Wonderful Life" z roku 1987, artysty o pseudonimie Black, utrzymany w pięknych synth-popowych klimatach wywodzących się z okresu New Romantic, zawsze brzmiał zimno. Przeszkadzał mi ten przenikliwy chłód i nieco podciągnięta przez realizatora dźwięku efektywność zakresu wysokich tonów, co może na pierwszy rzut ucha daje efekt ponadprzeciętnej szczegółowości, ale de facto góry jest za dużo, co spłyciło dźwięk w średnicy i w basie.
Ale Soprano doskonale poradził sobie z tą płytą, czyniąc ją bardziej plastyczną i przyjemniejszą dla ucha. Więcej ciepła oraz miękkości sprawiało, że nie brzmiała ona już tak klinicznie i jasno, jak za pośrednictwem innych wzmacniaczy. Oczywiście, że rozpatrując brzmienie tego wzmacniacza w kategoriach hi-fidelity trudno go uznać za wybitnie neutralny. Ale przecież miłośnicy lampowego brzmienia, kochających ciepełko w brzmieniu nie kierują się tym przy wyborze sprzętu. Soprano po mistrzowsku "uszlachetniają" brzmienie każdej płyty, a w szczególności tych niezbyt starannie zrealizowanych.
Warto wiedzieć
Model Soprano dowodzi, że postęp technologiczny w przypadku wzmacniaczy lampowych wcale nie musi oznaczać wykastrowania ich z ulotnego, charakterystycznego dla żarzących się baniek brzmienia. Choć w tym konkretnym wzmacniaczu zrezygnowanego ze sposobu budowy w stylu vintage, dla którego charakterystyczna jest stara szkoła montażu poszczególnych podzespołów dla lampowych amplifikacji, oparta na przestrzennym, mocno skomplikowanym schemacie z plątaniną kabli, to i tak udało się uzyskać dźwięk o stricte lampowym charakterze z magią i nutą finezji jakiej mamy prawo wymagać od klasycznych konstrukcji lampowych.
W przypadku budowy modelu Soprano opierano się na skutecznym i przejrzystym montażu SMD (dla sekcji sygnałowej, aż do przedwzmacniacza), ale zastosowano także bardziej tradycyjny montaż przewlekany z użyciem pełnowymiarowych elementów dla odizolowanej fizycznie sekcji stopni końcowych. Wewnątrz panuje porządek i zachowane są pożądane odległości między poszczególnymi modułami, co pozwoliło zminimalizować zniekształcenia, a także przesłuchy między kanałami. A to bez wątpienia przełożyło się na znakomity dźwięk tej włoskiej konstrukcji.
Podsumowanie
Synthesis brzmi przepięknie i prezentuje typowy lampowy dźwięk, bez nadmiernego wdawania się w techniczne niuanse danych płyt. Soprano w wyjątkowym stylu potrafi pokazać urok drzemiący w muzyce i choć nie zaliczyłbym tego wzmacniacza do grona mocno technicznie grających lampowych amplifikacji, to jednak ze względu na specyfikę brzmienia, opartą na pełnym wydobyciu całego potencjału z lamp EL84, należy uznać tę włoską konstrukcję za urządzenie wybitne w swojej ceni. Nie znam bowiem żadnego innego wzmacniacza lampowego w cenie Soprano, a prezentującego tak mocno lampowy, wykwintny i finezyjny dźwięk. Swoją drogą ciekaw jestem jak Soprano zabrzmiałby gdyby wymienić fabryczne lampy EL84 na jakieś egzotyczne NOS-y.