M-DAC+, najbardziej zaawansowany w aktualnej ofercie Audiolaba przetwornik cyfrowo-analogowy, jest następcą wciąż sprzedawanego M-DAC-a, który w momencie wprowadzenia na rynek w 2011 roku funkcjonalnością i wyposażeniem dosłownie zmiótł konkurencję ze swojej (i nie tylko) półki cenowej. Czy "plus" jest równie udanym urządzeniem jak jego utytułowany poprzednik?
Budowa i funkcjonalność
M-DAC+ jest z jednej strony niewielki (połowa typowej szerokości), a z drugiej średnio nadaje się na przetwornik/head-amp biurkowy. Czołówka jest zaskakująco wysoka, zwłaszcza w porównaniu z pełnowymiarowymi klockami Audiolaba, takimi jak np. integra i "cedek" z serii 8300. Umieszczono tam dwa pokrętła, SEL i VOL (to pierwsze, oprócz wyboru źródła, po wciśnięciu pozwala na wejście w rozbudowane menu – zob. dalej), charakterystyczny dla urządzeń tego producenta zaokrąglony wyświetlacz z OLED-ową matrycą, gniazdo jack 6,3mm i przycisk standby.
Główny włącznik umieszczono z tyłu, nad gniazdem IEC zintegrowanym z bezpiecznikiem. Obok umieszczono szereg gniazd: wyjścia analogowe w standardzie RCA i XLR (mają regulowany poziom, co można wyłączyć w menu), wyjścia cyfrowe: optyczne i elektryczne, wejścia cyfrowe (po dwa "optyki" i "koaksjale", AES3, USB-B i USB-A), a ponadto dwa triggery i wejście dla sygnałów IR.
Wnętrze wypełniono "po brzegi" starannie dobranymi komponentami. Podstawę zasilania stanowi zaekranowane trafo Noratela z oddzielnymi odczepami dla sekcji analogowej i cyfrowej. Uwagę zwraca kilkadziesiąt elektrolitów o imponującej całkowitej pojemności 140.000µF! Płytki są trzy, ustawione piętrowo. Sercem układu jest przetwornik ESS Sabre32 9018. Kość nie jest najnowsza, ale bez problemu radzi sobie nawet z tak "trudnymi" formatami, jak PCM 32bit/384kHz i DSD256.
Mowa rzecz jasna o sygnale doprowadzonym do wejścia USB-B (w przypadku pecetów konieczna jest instalacja sterownika dostarczonego wraz z M-DAC+ na płycie CD), pozostałe wejścia cyfrowe obsługują PCM 24bit/192kHz. Drugie z gniazd USB, typu A, zoptymalizowano pod kątem współpracy z urządzeniami marki Apple (certyfikat Made for iPhone).
Wspomniałem o menu – warto rozwinąć ten temat, bo ustawień jest naprawdę sporo, począwszy od cyfrowych filtrów, których dla sygnałów PCM jest aż siedem: Optimal Transient, Optimal Transient XD, Optimal Transient DD, Sharp Rolloff, Slow Rolloff, Minimum Phase i Optimal Spectrum. Różnice pomiędzy nimi są bardziej teoretyczne, stawiam dolary przeciwko orzechom, że w ślepym teście nikomu nie uda się ich prawidłowo rozpoznać.
W średnicy i zakresie wysokotonowym udało się połączyć kilka elementów, dzięki którym przekaz jest zarówno gładki, jak i pełen ekspresji.
Kolejne cztery filtry dotyczą sygnałów DSD (DSD Bandwidth), a konkretnie regulacji częstotliwości odcięcia (częstotliwość filtrowania w kilohercach): 47kHz (Normal), 50k, 60k i 70k. Oprócz tego możemy m.in. regulować jasność wyświetlacza i pokazywane na nim informacje (nazwa aktywnego wejścia, parametry sygnałów wejściowych i wzmocnienie), układy upsamplera, redukcji jittera, zrównoważenia kanałów, napięcia na wyjściach analogowych, automatycznego wyłączenia w trybie standby czy możliwość ładowania urządzeń Apple'a przez port USB-A.
Jakość brzmienia
Pod względem brzmienia M-DAC+ dobrze pasuje do klocków z serii 8300. Oferuje równie żywe barwy, bardzo dobrą szybkość, dynamikę i namacalność, niebudzącą zastrzeżeń równowagę tonalną i nieprzeciętną klarowność przekazu.
Bas imponuje zwartością i wyrazistością, ma konkretny atak i wyraźne wygaszenie. Dzięki temu dźwięk odbiera się jako szybki i bardzo dobrze kontrolowany, pozbawiony śladu przeciągania itp. Wysoka rozdzielczość pozwala z łatwością oddzielić dźwięki różnych instrumentów operujących w zakresie niskotonowym, gitary basowej, perkusyjnej "stopy" czy np. basu z instrumentów klawiszowych. Impulsy są przetwarzane bardzo sprawnie, zarówno transjenty, jak i skoki dynamiki większych składów robią bardzo dobre wrażenie.
W średnicy i zakresie wysokotonowym udało się połączyć kilka elementów, dzięki którym przekaz jest zarówno gładki, jak i pełen ekspresji. Mamy tu wysoką dynamikę, transparentność, nieprzeciętne zróżnicowanie barw (te ostatnie są żywe, ale nie kwieciste) i pewną "twardość" (to określenie nie jest może najlepsze, ale z pewnością brak tu zmiękczenia), co razem daje brzmienie przyjemne, a jednocześnie pozbawione ocieplenia. Wokale są bardzo ładnie wyeksponowane, ale nie podbarwione. Instrumenty (zwłaszcza gitara akustyczna) mają naturalny dźwięk, słychać pogłos strun, dzięki czemu brzmią wiarygodnie i przestrzennie.
Góra pasma jest wolna od chropowatości, pełna detali, powietrza i mikroplanktonu. Blachy perkusji są ciężkie, detaliczne, a uderzenia pałek wyraźne – słychać znacznie więcej niż tylko szelest. Szczegóły są przy tym po prostu słyszalne, nie narzucają się.
Do sposobu przedstawiania zjawisk przestrzennych, porządku na scenie również nie można się przyczepić. Głębia i szerokość są dobre, ogniskowanie źródeł w całym paśmie wystarczająco precyzyjne, separacja wiarygodna, a śledzenie wydarzeń nie wymaga najmniejszego wysiłku.
Podsumowanie
M-DAC+ to nietuzinkowy DAC o znakomitej funkcjonalności i szybkim, precyzyjnym, neutralnym, przejrzystym brzmieniu. Perfekcyjnie współpracuje z komputerem i jest świetny jako head-amp. Stosunek jakość/cena wypada po prostu znakomicie. Zasłużona rekomenDACja.