Harman Kardon nie śpieszył się specjalnie z zaprezentowaniem światu następców bezprzewodowych słuchawek Soho. Przerwa była tak długa, że można się było zastanawiać, czy przypadkiem HK nie porzuci słuchawek na dobre. Jeśli ktoś miał tego typu wątpliwości, to rozwiały je tegoroczne targi CES, na których amerykański producent przedstawił nową linię słuchawek o nazwie FLY.
Na razie w jej skład wchodzą trzy modele: prawdziwie bezprzewodowe FLY TWS, a także FLY BT oraz FLY ANC. Te ostatnie są najbardziej zaawansowaną konstrukcją. Przystosowano je do podróżowania, aplikując w nich system redukcji dźwięków otoczenia i wsparcie dla asystentów głosowych.
Budowa
FLY ANC wyglądają wyśmienicie. Od razu widać, że mamy do czynienia zarówno z wyszukanym projektem, jak i wysokiej jakości materiałami. Uwagę zwracają zwłaszcza muszle wykonane z metalu. Skórzane elementy też nie są oczywiste: w całości tym materiałem pokryto elastyczny pałąk, a ponadto miłe w dotyku, gube pady i zewnętrzną część wsporników, do których przymocowano muszle.
Wewnątrz pałąka znajduje się kanał na mechanizm regulacyjny. Rdzeń jest plastikowy, a zapadki działają z "klikiem". Inna rzecz, że maksymalne rozsunięcie pałąka to tylko pięć oczek z każdej strony. Obawiam się, że taki zapas regulacji dla niektórych może być niewystarczający.
Choć nie są najlżejsze, to słuchawki te bardzo dobrze opierają się na głowie. Nacisk dobrano z wyczuciem, co pozwala na długie, komfortowe odsłuchy i efektywną pasywną izolację uszu od otoczenia. W hałaśliwym pomieszczeniu lub przestrzeni wypełnionej niepożądanymi odgłosami warto skorzystać z ANC. Działa całkiem skutecznie, eliminując dźwięki z dolnej części pasma przenoszenia i wyraźnie wpływając na brzmienie, zwłaszcza w zakresie niskich częstotliwości (zob. dalej).
Muszle w modelu FLY ANC mają owalny kształt. Przymocowane do zewnętrznych wsporników, wyglądają trochę jak jeden z bezprzewodowych modeli JBL-a. Możemy je (muszle) obracać o ponad 90 stopni, co jest przydatne np. w sytuacji, gdy słuchawki spoczywają na szyi. Z drobiazgów ułatwiających obsługę FLY ANC należy także wymienić duże i wyraźne oznaczenia kanałów w postaci nadruków na siateczkach oddzielających uszy od 40-milimetrowych przetworników.
Wszystkie przyciski umieszczono z prawej strony. Najważniejszy, czyli ON/OFF ma postać niewielkiego dwupozycyjnego przełącznika (wraca automatycznie do pozycji wyjściowej), a włączenie inicjuje parowanie BT. Najmniejszym okrągłym guzikiem obsługujemy połączenia telefoniczne, a także start/pauzę odtwarzacza. Dwukrotne jego naciśnięcie wywołuje asystenta. Plus i minus to regulatory głośności i jednocześnie "przeskakiwacze" do kolejnego/poprzedniego utworu. Dwa pozostałe przyciski aktywują BT i funkcję ANC. We wsporniku prawej muszli znalazły się też dwa LED-owe wskaźniki (zasilanie/łączenie/połączenie Bluetooth oraz funkcji ANC), mikrofon do rozmów i gniazdo microjack (2,5mm).
W lewym wsporniku znalazło się tylko gniazdo micro-USB (szkoda, że nie USB-C) do ładowania baterii, LED-owy wskaźnik i mikrofon. "Majki" obsługujące funkcję ANC wbudowano bezpośrednio w muszle, zarówno z lewej, jak i prawej strony.
Średnica jest żywa, aktywna i komunikatywna.
Zastosowany w tych słuchawkach akumulator litowo-jonowy o pojemności 700mAh naładujemy w ciągu niespełna dwóch godzin. Pozwala on na 20-godzinną pracę w trybie Bluetooth z włączoną funkcją ANC. Wyłączenie aktywnej redukcji szumów wydłuży ten czas o 10 godzin. 15 minut ładowania zapewni dwie i pół godziny pracy słuchawek.
Wyposażenie modelu FLY ANC stanowi solidne, utwardzone etui podróżnicze, dwa kable (audio i ładujący) oraz samolotowy adapter. Jego dopełnieniem jest darmowa aplikacja My Harman/Kardon Headphones z eleganckim interfejsem, która pozwala m.in. na sprawdzenie stanu naładowania baterii, zmianę charakterystyki dźwięku (korektor), włączenie/wyłączenie ANC oraz asystenta Google'a/Amazona.
Jakość brzmienia
Z włączoną funkcją ANC brzmienie słuchawek FLY ANC prowadzi aktywny, obfity bas wspomagany przez soczystą średnicę i delikatnie wycofaną górę. Równowaga tonalna faworyzuje wówczas niższe częstotliwości. W efekcie dostajemy dźwięk dosadny i mocny, osadzony na bardzo solidnym basowym fundamencie, charakteryzujący się ciepłymi barwami. Wyłączenie ANC skutkuje brzmieniem lżejszym, z wyraźniej zaakcentowaną średnicą, w pierwszej chwili mniej spójnym, ale w gruncie rzeczy nieźle wypełnionym i energicznym.
Niskie tony są tu kluczowe. W zależności od funkcji ANC mogą być rysowane albo grubą, albo średnio grubą kreską, co ma bezpośredni wpływ na lekkie spowolnienie bądź podkręcenie rytmu. Trochę inaczej efekt ten słychać, jeśli korzysta się z TIDAL-a – bez ANC dostajemy brzmienie jakby mniej ekspansywne, bardziej stabilne i zdyscyplinowane. Generalnie FLY ANC mają dobre oparcie w basie, brzmią w sposób dojrzały i ujawniają niemały potencjał dynamiczny.
Średnica jest żywa, aktywna i komunikatywna. Wokale nie są suche czy tylko "naszkicowane" – mają koloryt, są czytelne, a czasami (TIDAL) całkiem namacalne, plastyczne.
Mikrodynamika nie jest najmocniejszą stroną FLY ANC, szczegóły są pokazywane trochę niedbale. Zresztą charakter wysokich częstotliwości też jest zmienny. Podczas streamu z TIDAL-a nowej płyty Artura Rojka "Kundel" soprany wydawały mi się słabiej doświetlone, co skutkowało tym, że w przekazie obecna była nie tyle przestrzenność, ile obszerność podkreślana głównie przez niższe tony (funkcja ANC wyłączona). Włączenie funkcji ANC to jakby przejście na "jaśniejszą stronę mocy", co jednak może skutkować tym, że w przekaz niekiedy wkradnie się lekki chaos.
Podsumowanie
Słuchawki FLY ANC pozwalają słuchaczowi łatwo wczuć się w muzykę. Ich walory brzmieniowe docenią przede wszystkim te osoby, które szukają "nauszników" uniwersalnych brzmieniowo, zarówno do jazzu, jak i rocka, metalu, muzyki elektronicznej czy hip-hopu. Funkcja ANC wyraźnie wpływa na brzmienie, co należy umiejętnie wykorzystać.