Szwajcarska firma Boenicke Audio została założona przez Svena Boenicke'go w roku 1999, a filozofia jej twórcy i podejście do wielu kluczowych sfer w projektowaniu zestawów głośnikowych, znacznie różniło się od standardowych rozwiązań. Obecnie Boenicke Audio tworzą trzy kluczowe postaci: właściciel Sven Boenicke podejmujący najważniejsze decyzje, w tym o ostatecznym charakterze brzmienia kolumn, Christoph Schranz odpowiadający za stolarkę, Paddy Hablutzel sprawujący pieczę nad montażem, kontrolą jakości oraz wysyłką. Ten niewielki zespół ludzi tworzy firmę podchodzącą do produkcji kolumn głośnikowych na swój własny sposób. Dążąc do osiągnięcia spektakularnych efektów brzmieniowych swoich kolumn, omijają utarte schematy i standardy wprowadzając w życie własne, oryginalne rozwiązania. Przekłada się to nie tylko na atrakcyjny wygląd zestawów głośnikowych wytwarzanych przez tę szwajcarską firmę, ale także na ich spektakularne brzmienie.
Obecnie w katalogu Boenicke Audio są trzy konstrukcje wolnostojące: W8, W11, W13 oraz jedna podstawkowa W5. Każda z kolumn występuje w trzech wersjach: Standard, SE oraz SE+. Wersje standardowe są oczywiście najtańsze, natomiast każda kolejna dodatkowa opcja, wymaga sporej dopłaty. Przykładowo wersja SE testowanego modelu W5 jest wzbogacona o głośnik basowy pracujący bez filtra i o zwiększonym skoku, dostrojony do 50Hz, dodatkowo wyposażony w równoległy rezonator elektromechaniczny. Zmieniono także topologię filtrów i zastosowano srebrny foliowy kondensator buforowy marki Duelund - kondensatory te uznawane są za najlepsze na świecie - o pojemności 0,01 mikrofarada. Jednak za tak dopalony zestaw kolumn należy już zapłacić 21.900zł. Ale jest jeszcze wyższa opcja, a mianowicie wersji SE+ modelu W5 w cenie 29.900zł za parę, która została wzbogacona o równoległe rezonatory elektromechaniczne dla obydwu głośników (łącznie z dodatkowymi, szeregowymi drugiego stopnia) oraz układ linearyzacji fazy akustycznej.
W przypadku kolumn wolnostojących również występują wersje SE i SE+. Najdroższą i najbardziej ekskluzywną parą kolumn w ofercie marki Boenicke Audio jest model W13 w wersji SE+, kosztującej 139.900zł, dla porównania wersja standardowa dostępna jest w cenie 99.000zł za parę.
Szwajcarski majstersztyk
W5 należą do najmniejszych i jednocześnie najtańszych kolumn w ofercie Boenicke Audio. Niewielkie, smukłe skrzyneczki zbudowano z litego drewna. Doprecyzuję jednak, że na obudowę składają się dwie połówki, których wykonanie wcale nie należy do łatwych, więc dla przeciętnego stolarza może stanowić wielkie wyzwanie. W Boenicke Audio opanowano jednak proces obróbki drewna do perfekcji. Żeby powstały takie skrzynki drewno musi przejść przez pełen cykl przygotowań, począwszy od właściwie przeprowadzonego sezonowania w odpowiednich warunkach - z określoną temperaturą i wilgotnością powietrza - poprzez trudny proces łączenia i klejenia poszczególnych elementów drewna. Potem następuje wstępna faza precyzyjnej obróbki frezarką CNC. Cały proces zostaje zwieńczony ręczną obróbką przeprowadzoną przez specjalistę stolarza Christopha Schranza.
O kunszcie i stopniu zaawansowania procesu produkcyjnego w zakresie obróbki drewna niech świadczy fakt, że tunel rezonansowy jest jednolitym, łukowatym kanałem nierozerwalnie związanym z drewnianą strukturą połówek, z których wykonuje się skrzynkę. To samo dotyczy wyizolowania komór zarówno dla głośnika średnio-wysokotonowego, jak i nisko-średniotonowego, które powstają w wyniku obróbki skrzynki przy wykorzystaniu frezarki, bez użycia jakichkolwiek wciskanych czy wklejanych elementów. Dzięki takiemu rozwiązaniu obudowy wykonane są w całości z drewna, na czym najbardziej zależy Svenowi Boenicke'mu, ponieważ w jego opinii tylko skrzynki z litego drewna zagwarantują zagwarantują naturalny dźwięk bez podbarwień, jakie mogą wprowadzać inne materiały, jak np. aluminium, czy sklejka.
Wewnątrz skrzynek i na powierzchni poszczególnych komór, widać wzdłużne, niezbyt głębokie nacięcia. Takie samo rozwiązanie zastosowano w przypadku wyprowadzonego z tyłu tunelu bas-refleks, który nie dość, że jest łukowaty to jeszcze ma prostokątną geometrię. Tak ukształtowany tunel rezonansowy skutecznie eliminuje szumy i turbulencje.
W przypadku testowanych kolumn W5 widać zupełnie inną filozofię strojenia głośników, jakże odmienną od ogólnie przyjętych zasad. Z przodu znalazł się niewielki głośnik średnio-wysokotonowy wyposażony w lekką, aluminiową, anodyzowaną membranę stożkową. Ma on do dyspozycji zamkniętą, niewielką, okrągłą komorę wytłumioną wełną syntetyczną. Oprócz tego uwagę zwraca równoległy rezonator elektromechaniczny w formie sztywnego drutu o przekroju 1mm kwadratowego, z nawiniętą na całej jego długości spiralą z tworzywa sztucznego. Całość zamknięta jest w przezroczystej, miękkiej rurce. Rezonator jest przylutowany do ujemnego zacisku głośnikowego i wygięty łagodnie tuż przy bocznej krawędzi magnesu. Element ten ma za zadanie silnie rezonować w pewnym narzuconym przez projektanta zakresie częstotliwości, wpływając pozytywnie na charakterystykę pracy membrany stożkowej. Jest to rozwiązanie oryginalne, praktycznie niespotykane w przypadku jakichkolwiek innych zestawów głośnikowych. Co ciekawe, w kolumnach podłogowych Boenicke Audio stosuje się jeszcze inne typy rezonatorów, ale to już temat na kolejne testy.
W zasadzie każdy producent ma własne pomysły na zestrojenie głośników, a w Boenicke Audio wygląda to tak, jak chociażby w przypadku testowanych kolumienek W5. Z boku znalazł się woofer marki Peerless wyposażony w celulozową, impregnowaną membranę z umieszczoną w centrum bardzo dużą nakładką polipropylenową usztywniającą membranę w obszarze najbardziej narażonym na odkształcenia pod wpływem drgań. Górne zawieszenie jest gumowe, umożliwiające swobodną pracę membrany przy sporym skoku. Głośnik jest filtrowany przez łagodny filtr pierwszego rzędu oparty na niewielkiej powietrznej cewce marki Mundorf o wartości 1,2mH.
Wentylowana tunelem bas-refleks komora tego głośnika również została wytłumiona wełną syntetyczną. Natomiast z tyłu znalazł się 15mm głośnik wysokotonowy, wyposażony w mikroskopijny, wręcz neodymowy układ magnetyczny. Ten głośnik również otrzymuje sygnał z łagodnego filtra pierwszego rzędu. Płytka ze zwrotnicą jest również niewielka, a w jej obszarze wykorzystano wysokiej jakości podzespoły, między innymi cewki powietrzne i rezystory dostarczone przez renomowanego Mundorfa oraz rosyjskie, audiofilskie kondensatory polipropylenowe KZK White Line. Mam pewne zastrzeżenia do usytuowania cewek powietrznych – są one umieszczone zbyt blisko siebie, przez co mogą się wzajemnie zakłócać. Można to ryzyko zminimalizować obracając jedną z cewek o 90 stopni, ale tego nie zrobiono.
Terminale wejściowe to znakomite, bezkompromisowe WBT Next Gen, wyposażone w tłumiki wibracji oraz wskaźnik siły docisku. Do głośników sygnał doprowadzany jest za pośrednictwem wielożyłowych kabli kierunkowych typu Litz w jedwabnym oplocie, ale widać też inne rozwiązanie w postaci cienkich jednolitych przewodów solid core, łączących głośnik wysokotonowy z filtrami zwrotnicy oraz ujemny terminal głośnika nisko-średniotonowego z masowym trzpieniem terminala wejściowego.
Kolumny nie mają maskownic, ale w komplecie są metalowe standy łączone z kolumnami za pośrednictwem śrub. Naturalnie ze względu na niewielkie rozmiary, W5 są wręcz stworzone do odsłuchu w bliskim polu, można je więc ustawić na biurku czy komodzie, bez konieczności stosowania standów.
Oryginalne brzmienie
Jak wspomniałem wcześniej, Boenicke Audio ma zupełnie inne podejście do konstruowania zestawów głośnikowych niż większość producentów i to przekłada się na dźwięk ich kolumn. Małe W5 stworzono z myślą o niewielkich pomieszczeniach, co pokazały też przeprowadzone próby odsłuchowe. W pomieszczeniu o powierzchni przekraczającej 30 metrów kwadratowych Boenicke Audio W5 wypadły blado – słabo było z basem i przestrzennością grania. Mogły się jedynie pochwalić dynamiką na dość dobrym poziomie. Dlatego po krótkiej i mało angażującej sesji odsłuchowej zdecydowałem się przenieść kolumny do znacznie mniejszego pomieszczenia odsłuchowego, o powierzchni 14-metrów kwadratowych. W takim metrażu W5 ożyły = to było zupełnie inne granie!
Boenicke Audio ma zupełnie inne podejście do konstruowania zestawów głośnikowych niż większość producentów i to przekłada się na dźwięk ich kolumn.
W muzyce pojawił się konturowy, barwny i punktualny bas o sporej masie. Wyraźnie zarysowana została głęboka, dobrze wypełniona scena z prawidłowo rozlokowanymi źródłami pozornymi. Ale W5 ze względu na specyfikę strojenia poszczególnych głośników, brzmią inaczej niż znakomita większość kolumn. Objawia się to zupełnie inną reprodukcją przestrzeni, która kreowana jest w stylu przypominającym kolumny dipolowe. Głębia jest oszałamiająca, co wyraźnie było słychać nie tylko w muzyce Marka Bilińskiego z albumu "Wolne Loty", ale też w spokojniejszych i bardziej akustycznych utworach Karii Bremnes. Ponadto W5 z łatwością znikają z pomieszczenia odsłuchowego, zostawiając nas sam na sam z odtwarzaną muzyką, mającą znamiona spektaklu rozgrywającego się na żywo. Efekt ten potęguje muzyka koncertowa, na przykład jazzowa w wykonaniu Lee Ritenoura (album "Alive In L.A.") czy Patricii Barber (album "Companion").
Generalnie przestrzeń jest kreślona z rozmachem i wielką swobodą, godną znacznie większych kolumn, ale nie jest tak precyzyjna i oparta na ostro zogniskowanych źródłach pozornych jak ma to miejsce w przypadku większości klasycznych kolumn dwudrożnych w zbliżonej cenie. Wiąże się to ze specyfiką konstrukcyjną tych kolumn, głównie ich głośnikową kombinacją oraz zgraniem fazowym. W5 pozwalają niektórym dźwiękom uwalniać się, wręcz dryfować w powietrzu, więc pojawiają się one w miejscach, w których byśmy ich nie spodziewali – mam tu na myśli utwory znane mi niemalże na pamięć, które nagle za pośrednictwem tych kolumn prezentują zaskakująco inny układ przestrzenny.
W5 oferują otwarty przekaz, szczególnie w zakresie średnio-wysokotonowym, przy czym muszę podkreślić, że w niższych partiach średnich tonów brakowało mi nieco wypełnienia, co objawiało się przykładowo dość szczupło brzmiącym wokalem Freddy'ego Cole'a. Ale rekompensują to niesamowitym wglądem w muzykę, w jej poszczególne warstwy i detale, w zakresie średnich i wysokich tonów. Perfekcyjnie i w niewymuszony sposób pokazują naturalną strukturę wszelkich dźwięków. Dzięki temu możemy zanurzyć się w muzyce z każdego gatunku i śledzić nie tylko technikę grania artystów na konkretnych instrumentach, ale też porównywać jakość nagrań z płyt pochodzących z różnych wytwórni.
Warto wiedzieć
Szwajcarskie kolumny W5 posiadają nietypowy i rzadko spotykany układ głośnikowy oparty na trzech rożnych jednostkach. Pierwszy głośnik nisko-średniotonowy jest największy i ulokowany z boku skrzynki. Jego filtracja przebiega jednak przy wykorzystaniu zupełnie innych założeń niż w przypadku ogólnie przyjętych standardów. Nie jest on odcięty zbyt nisko, odtwarzając również dolne partie tonów średnich, co nie pozostaje bez wpływu na charakterystykę fazową modelu W5. Dalej pałeczkę przejmuje niewielki głośnik średnio-wysokotonowy wyposażony w stożkową lekką aluminiową membranę, dostosowaną również do odtwarzania zakresu wysokich tonów, co generalnie jest rzadko spotykane.
Natomiast z tyłu zainstalowano jeszcze jeden głośnik, a mianowicie niewielką kopułkę wysokotonową, odtwarzającą wyłącznie najwyższe partie wysokich tonów. Producent nie podaje jednak informacji odnośnie pasma przenoszenia modelu W5 i punktów podziału między poszczególnymi głośnikami. Jednak z konstrukcji jaką zastosowano oraz sposobu filtracji można wywnioskować, że W5 w zakresie wysokich tonów, odtwarzają dźwięk jednocześnie z dwóch głośników, zarówno z niewielkiego stożka frontowego, jak i tylnej kopułki wysokotonowej, która odcięta jest przez filtry dosyć wysoko. To właśnie ze względu na ową specyfikę Boenicke Audio W5 prezentują tak obszerną stereofonię i nieprzeciętną przestrzenność, jak byśmy mieli do czynienia z kolumnami dipolowymi.
Podsumowanie
Podczas testu korzystałem ze wzmacniacza Heed Obelisk Si III oraz dedykowanego do niego modułu zasilającego Obelisk X2. Jako źródło sygnału zastosowałem odtwarzacz Ayon CD-10 II Ultimate i było to zestawienie, w towarzystwie którego W5 były w stanie pokazać swój pełen potencjał brzmieniowy. Również ze wzmacniaczem BAT VK-3000SE te małe W5 popisały się nie tylko dużym dźwiękiem, ale też doskonałą reakcją na zmieniający się rytm. Pokazały też spory potencjał w zakresie przyjmowanej mocy, bo zarówno z jednym, jak i drugim wzmacniaczem nie miały najmniejszych problemów z poprawnym przenoszeniem mocy, nawet przy bardzo wysokich poziomach głośności – jest to szczególnie zaskakujące, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę rozmiary kolumn i głośników w jakie je wyposażono.
Jeśli więc poszukujecie małych, zgrabnych i eleganckich kolumn o oryginalnym wyglądzie, które znakomicie zagrają w niewielkich pomieszczeniach, to te małe W5 są propozycją godną rozważenia. Należy pamiętać, że mają one własną receptę na dźwięk, różniącą się od tego, co oferuje większość kolumn dostępnych na rynku – gorszą, czy lepszą – to już kwestia indywidualnych preferencji.