Seria kolumn Airmotive Emotivy liczy obecnie 13 konstrukcji. Są wśród nich podłogówki, subwoofery, głośniki do zabudowy, centralne, efektowe (Dolby Atmos), typowe surroundy, a także para dość niepozornie wyglądających "podstawek" B1+. Plus w ich nazwie oznacza, że mamy do czynienia z ulepszoną wersją oryginalnych B1, które debiutowały kilka lat temu. Cena B1+ nie zapowiada wprawdzie niczego nadzwyczajnego, ale pamiętajmy, że w przypadku tego producenta nie ma to większego znaczenia.
Budowa
Najwyraźniej kwestie wyglądu są dla Emotivy drugorzędne. Nie żeby B1+ wyglądały źle, ale do niepospolitej stolarki im daleko, o "włoskiej szkole" nie wspominając. Oszczędności są widoczne gołym okiem – chodzi przede wszystkim o czarną winylową okleinę, którą wykończono skrzynki wykonane z HDF-u. Z drugiej strony trudno nie docenić w monitorach za nieco ponad 1.200zł takich elementów, jak poprzeczne wzmocnienie wewnątrz obudowy, "wstęgowy" tweeter czy maskownice mocowane na magnesach.
Broni się także panel przedni wykończony wieloma warstwami czarnego lakieru o satynowym wykończeniu, odporny na odciski palców i zadrapania. Wykonano go z litej płyty HDF o grubości 25mm, której krawędzie ścięto ukośnie, tworząc swego rodzaju fasety. B1+ zyskały dzięki temu zarówno lekko futurystyczny, jak i profesjonalny wygląd, choć główny powód był zapewne inny – chodziło o zminimalizowanie zjawisk dyfrakcyjnych (w dużym uproszczeniu można powiedzieć, że krawędź, do której dociera dźwięk z głośnika, jest dodatkowym źródłem dźwięku, zaś fala akustyczna powstająca w wyniku dyfrakcji jest zależna od kształtu tejże krawędzi).
Bas i średnicę w B1+ przetwarza woofer z membraną o średnicy 13cm, z plecionki włókien szklanych, która zapewnia dużą sztywność i trwałość. Układ magnetyczny jest chłodzony przez mały otwór w jego tylnej części. Głośnik przymocowano do ścianki przedniej przy pomocy czterech śrub, a na wierzch przykręcono plastikowe kołnierze. Gumowy resor zawieszenia tego drivera przynajmniej teoretycznie powinien pozwalać na znaczne wychylenie membrany.
Clou omawianej konstrukcji, jak również prawie całej rodziny kolumn Emotivy (wyjątkiem są subwoofery aktywne) stanowią głośniki wysokotonowe Airmotiv. I choć producent informuje, że mamy do czynienia z głośnikami wstęgowymi (folded ribbon tweeter), to wydaje się, że są one wariacjami na temat klasycznych "wstęgówek". Dlaczego? W przypadku B1+ wskazówką może być już obniżenie częstotliwości podziału do 2kHz. Typowe głośniki wstęgowe nie są w stanie zejść do takich częstotliwości przetwarzania. To bodaj najpoważniejsza wada tego typu przetworników, tłumacząca jednocześnie, dlaczego większość producentów takich głośników nie stosuje. Na tym etapie "śledztwa" można dojść do wniosku, że "wstęgówki" wykorzystywane przez Emotivę tylko bazują na materiałach porównywalnych z tymi, jakich używa się w klasycznych driverach wstęgowych. Rzeczywista powierzchnia (czynna) tweeterów w B1+ jest znacznie większa niż to, co widać na zewnątrz, dzięki czemu mogą przenosić większą moc.
Oznaczenie HR3326B umieszczone na głośnikach od wewnątrz pozwala rozszyfrować zagadkę – to tweetery AMT, czyli Air Motion Transformer, często błędnie nazywane tweeterami wstęgowymi, charakteryzujące się fałdowaną membraną, co zwiększa jej powierzchnię, a w konsekwencji efektywność poruszania powietrza przy niewielkich ruchach. Takie quasi-wstęgi mają także znacznie większy zapas dynamiki i pozwalają uzyskać wyższe poziomy SPL. Oczywiście charakteryzują się szerokim pasmem przenoszenia – w tym wypadku mowa o 28kHz. Jakie to ma znaczenie, skoro tylko nieliczni słyszą 20kHz? Pamiętajmy, że w muzyce sporo dźwięków ma charakter impulsowy. Jak wynika z analizy widmowej, takie dźwięki wymagają jak najszerszego pasma przenoszenia, niejednokrotnie wykraczającego poza granice słyszalności. Im lepszych "narzędzi" do tego użyjemy, tym większa szansa na to, że przybliżymy się do oryginału.
Zwrotnicę wykonano na płytce drukowanej i przykręcono do terminala. Wygląda całkiem nieźle: zastosowano trzy cewki (dwie rdzeniowe, jedną powietrzną), trzy kondensatory marki CYC (w tym jeden MKT) oraz dwa rezystory. Wnętrze skrzynki obficie wytłumiono włókniną. Z tyłu wyprowadzono tunel bas-refleksu o średnicy ok. 4cm i długości 12cm. Producent nie ujawnia, na jaką częstotliwość go zestrojono. Instrukcja podaje, że trzydecybelowe pasmo przenoszenia rozciąga się od 48Hz do 28kHz.
Warto odnotować, że monitory B1+ mogą być używane z powodzeniem zarówno w systemie dwukanałowym (w pomieszczeniach o powierzchni kilkunastu metrów kwadratowych – w takim "środowisku" były testowane), jak i w systemie dźwięku przestrzennego (np. z innymi głośnikami Emotivy, jak Airmotiv T1 i C1), a także w systemie desktopowym albo np. w domowym studiu nagrań.
Jakość dźwięku
B1+ są w swojej kategorii cenowej niezrównane. Oferują znacznie więcej niż to, czego można by oczekiwać po monitorach za 1.250 złotych. Są jednocześnie muzykalne i analityczne, a w towarzystwie obficie brzmiącej końcówki mocy A-300 Emotivy pozwalają zatopić się w odsłuch na długie godziny (te dwie konstrukcje bardzo dobrze do siebie pasują). Im dłużej się ich słucha, tym bardziej wciągają. Niebywałe, ile dobrego brzmienia da się z nich wycisnąć.
Jeśli już miałbym się do czegoś przyczepić, to byłby to bas, choć na tle bezpośrednich konkurentów B1+ i tak wypadają pod tym względem więcej niż dobrze. Nie chodzi bynajmniej o to, że basu jest mało, że jest uszczuplony, albo że nie schodzi odpowiednio nisko – monitory Emotivy potrafią zagrać całkiem obfitym dołem i wydobyć z siebie naprawdę pełne brzmienie. Oczywiście cudów nie ma – bas kończy się stosunkowo szybko, co jednak jest zrozumiałe, wziąwszy pod uwagę gabaryty obudowy i wymiary głośnika nisko-średniotonowego. Istotniejsza jest jakość niskich tonów.
B1+ są w swojej kategorii cenowej niezrównane.
Rzecz w tym, że wyraźnie słychać ich bas-refleksowy charakter, co rozumiem jako poświęcenie zróżnicowania na rzecz obszerności. Niższy podzakres basu wydaje się przez to odrobinę "martwy". Wyższy jest z kolei nieco podbity. Do tego dochodzi zaokrąglenie, które daje wrażenie lekkiego rozmycia. Krótko mówiąc, przydałby się ciut lepszy kontur, szybkość i różnicowanie. Co ciekawe, nawet przy całkiem głośnym graniu niełatwo poruszyć wooferem – szkoda, że amplituda jego wychyleń nie jest większa. Mimo to dynamika jest naprawdę dobra. Gdyby tylko niskie składowe były odrobinę żwawsze i żywsze, uznałbym, że dźwiękowo B1+ są pozbawione niedoskonałości.
Im wyżej, tym brzmienie monitorów Emotivy staje się bardziej ekscytujące – średnica i góra są na tyle przezroczyste, że ich barwa zależy głównie od nagrania. Środek pasma jest czysty, ma świetną rozdzielczość i uwalnia mnóstwo informacji ukrytych w nagraniach. Reprodukcja transjentów w tej części pasma jest nieprzeciętna. Słychać każde szarpnięcie strun, ich uderzenia o progi, oddechy muzyków itp. B1+ rzetelnie przekazują także głosy wokalistów – mają one naturalną barwę, są czytelne i szczegółowe.
Góra pasma jest detaliczna, przestrzenna i "przewiewna". Łatwo odgadnąć, skąd wzięła się nazwa Airmotiv. Soprany wpuszczają do przekazu dużo powietrza i aktywnie uczestniczą w pokazywaniu odległości między źródłami pozornymi (perkusyjne blachy), wyraźnie akcentując głębię sceny. Precyzja lokalizacji i uporządkowanie obrazu przestrzennego zasługują na najwyższe noty – bez dopisku "w tej cenie". Znam nawet trzykrotnie droższe monitory, które nie są pod tym względem tak sugestywne, jak B1+. Wyglądają lepiej od B1+, ale nie mają ani tak równej średnicy, ani tak otwartej góry pasma. Odpowiednio ustawione w pomieszczeniu odsłuchowym (podczas testu skręciłem osie głośników do środka tak, że przednie ścianki "patrzyły" wprost na mnie i siedziałem blisko, ok. 2 metrów od bazy), monitory Emotivy potrafią tak sugestywnie pokazać głębię sceny, że w zasadzie można mówić o trójwymiarowości dźwięku. I wszystko to w monitorach za 1.250zł!
Podsumowanie
Niby nie od dziś wiadomo, że dobra kolumna nie musi być złożona z bardzo drogich podzespołów (przetworniki, elementy w zwrotnicy, obudowy), ale nic tak nie uczy, jak doświadczenie. Emotiva udziela najlepszych lekcji. Pozwólcie tym monitorom grać, a zrozumiecie, co mam na myśli.