Na stronie internetowej koreańskiej marki Rose umieszczono kilka chwytliwych sloganów typu "Made a new standard for Audio" czy "Make audio for tomorrow", podkreślających jej nowoczesne, wręcz przyszłościowe myślenie o sprzęcie audiowizualnym. Słowem, które najlepiej podsumowuje starania inżynierów Rose, jest "multimedialny". Doskonale widać to na przykładzie najnowszego streamera RS250, który zadziwia kompatybilnością nie tylko z praktycznie każdym dostępnym formatem audio, ale także z wieloma formatami plików wideo. A to zaledwie początek możliwości tego niezwykle wszechstronnego urządzenia.
Budowa i funkcjonalność
Zaskoczyło mnie to, jak kompaktowy jest RS250. Spodziewałem się raczej typowego "klocka" hi-fi, a tymczasem z kartonu podobnego do walizki wyskoczyło zgrabne urządzonko w eleganckiej, aluminiowej obudowie (przód i góra w kolorze srebrnym/perłowym, boki anodowane na czarno). Dobór tego materiału oraz rozmiarów obudowy nie był jednak podyktowany wyłącznie walorami estetycznymi – chodziło także o efektywne rozpraszanie ciepła oraz minimalizację wibracji mogących negatywnie wpływać na jakość brzmienia.
Najważniejszym elementem interfejsu RS250 jest 8,8-calowy, dotykowy, kolorowy wyświetlacz LCD, stanowiący mniej więcej 90% ścianki frontowej (uzupełniają ją włącznik, niewielkie pokrętło głośności oraz gniazdo słuchawkowe 3,5mm – wszystkie umieszczone pionowo po prawej stronie).
Na displeju wyświetlane są obok siebie ikony systemowe (ich wygląd można zmienić; przewijamy je palcem albo za pomocą pilota), które dają dostęp do zainstalowanych aplikacji (dostęp poprzez jedną z nich o nazwie RoseStore). Do najważniejszych należą: TIDAL, Qobuz, In/Out Setting (gdzie można włączyć/wyłączyć poszczególne wej./wyj.), CD Play i CD Ripping (do współpracy ze stacją CD; płyty można zgrywać do formatu FLAC, FLAC(comp) oraz WAV – w praktyce działa to doskonale, zwłaszcza że RS250 łączy się z internetową bazą danych i w większości wypadków bezbłędnie otagowuje pliki), Radio (internetowe/RoseFM) oraz Settings, czyli ustawienia, które obejmują wygląd wyświetlacza, połączenia WiFi/Ethernet/Bluetooth, datę oraz czas, a ponadto dostęp do konta użytkownika (po jego wcześniejszym utworzeniu). Oprócz tego swoje ustawienia szczegółowe ma każde z aktywnych wejść/wyjść, np. dla wyjścia analogowego można ustawić rodzaj filtru interpolacyjnego FIR (dostępnych siedem: Brick Wall, Corrected minimum phase Fast Roll-off, Apodizing Fast Roll-off, Minimum phase Slow/Fast Roll-off, Linerar phase Slow/Fast Roll-off), resampling PCM (oryginalny, 44,1/48/88,2/96/176,4/192kHz), tryb DSD (Native/DoP) czy impedancję wyjściową dla słuchawek (16/32/50/100Ω).
Ścianka tylna i spód RS250 zdradza, z jak wszechstronnym urządzeniem mamy do czynienia. Oprócz typowych wejść i wyjść cyfrowych, tj. optycznego i koaksjalnego, znalazły się tam aż trzy porty USB (dwa wejścia: jedno typu B, służące do podłączenia komputera, i jedno typu A 3.0, a także jedno wyjście typu A, do którego można podłączyć zewnętrzny DAC), wyjście HDMI (z możliwością przesłania sygnału do 3840x2160px/60Hz), port LAN i po jednym analogowym wejściu oraz wyjściu RCA. Do tego ostatniego można – korzystając z regulacji głośności w RS250 – podłączyć końcówkę mocy albo głośniki aktywne. Całości dopełniają gniazdo zasilania IEC zintegrowane z bezpiecznikiem i zacisk uziemienia. Z kolei w spodzie obudowy zamontowano kieszeń na opcjonalny dysk SSD. Slot zakryto odkręcaną klapką. Po umieszczeniu nośnika na swoim miejscu należy przykręcić go czterema śrubkami, które znajdują się wśród dołączonych do RS250 akcesoriów.
Obsługa streamera, głównie za sprawą dużego i responsywnego, dotykowego wyświetlacza, jest bardzo wygodna. Producent nie zapomniał przy tym ani o osobnym sterowniku (mały plastikowy pilot Bluetooth należy z RS250 sparować, naciskając na nim przez trzy sekundy przyciski Home i Options, a następnie na wyświetlaczu RS-a, na liście dostępnych urządzeń BT wybrać ROSE RCU – niestety nie wspominano o tym w instrukcji obsługi), ani o dedykowanej aplikacji (Rose Hifi), której jedną z funkcji jest zamiana ekranu smartfona w... pilot zdalnego sterowania.
Jak wspomniałem, obsługa odtwarzacza jest w większości intuicyjna, ale znalazłem jeden element, w którym aplikacja (i sam streamer) może wywołać pewną konsternację – jest to połączenie z dyskiem sieciowym albo komputerem z zainstalowanym serwerem mediów (Network). RS250 żąda w takiej sytuacji od użytkownika podania (jednorazowo) loginu i hasła do NAS-a/komputera – bez tych danych połączenie z biblioteką mediów nie zostanie nawiązane (można to obejść, korzystając np. z aplikacji BubbleUPnP albo mconnect, aczkolwiek kosztem trybu gapless).
Z punktu widzenia audiofila, zainteresowanego przede wszystkim jakością brzmienia, sercem RS250 jest DAC ES9038Q2M. Dzięki niemu odtwarzacz jest w stanie obsłużyć praktycznie każdy format audio: od mp3 przez PCM (16/44,1–32/768) aż do plików DSD512 (imponująco przedstawia się również lista obsługiwanych formatów wideo). Oprócz WiFi, Bluetootha i Airplay na pokładzie znalazł się także dekoder MQA. Nie zapomniano o coraz popularniejszej funkcji Roon Ready, dzięki której RS250 sam łączy się z Roonem poprzez sieć i pobiera od niego sygnał bit-perfect.
Najlepsze efekty brzmieniowe uzyskałem, używając RS250 jako USB-DAC-a – po uprzednim zainstalowaniu sterownika ASIO (należy go pobrać ze strony producenta). Bardzo dobrze, nie tylko jako ripper, ale także jako napęd CD, sprawdziła się także stacja CD RSA780E (do RS250 należy ją podłączyć kablem USB). Dwa tryby jej działania: Isolation Mode i Normal Mode sprawiają, że może ona współpracować zarówno z RS250, jak i komputerem.
Jakość brzmienia
Rozpoczynanie opisu brzmienia RS250 od przymiotnika, który często bywa nadużywany w stosunku do odtwarzaczy cyfrowych, jest dość ryzykowne, ale trudno znaleźć mi inne, lepsze określenie. Analogowo i naturalnie – tak właśnie brzmi to urządzenie (acz bez przesadnej emfazy). Najważniejsza jego cecha to płynność przekazu, a co za tym idzie muzykalność, która wynika z zachowania proporcji między liniami melodycznymi a detalami. Innymi słowy jest to odtwarzacz, którego brzmienie płynie jakby od niechcenia, z całym bogactwem i pełnią barw, czym można się delektować przez długie godziny bez poczucia znużenia.
Scena jest w dużej mierze budowana przez eteryczność, lekkość obecną w najwyższym podzakresie, czemu towarzyszy znakomita lokalizacja źródeł pozornych.
Proszę nie wyciągać z powyższego opisu wniosków nazbyt pochopnych. Owszem, Rose prezentuje dźwięk gładki i naturalny, ale nie oznacza to braku detali czy prezentacji o zubożonym aspekcie analitycznym. Rzecz w tym, że RS250 nie sili się na wybitną analityczność (która rzadko kiedy idzie w parze z muzykalnością) i nie kieruje uwagi wyłącznie na detale, co sprawia, że słuchacz jest skłonny odbierać brzmienie w sposób bardziej syntetyczny niż analityczny. Szczegółów jednak nie brakuje, bo – mimo specyficznej tkanki będącej pochodną płynności – "dwieściepięćdziesiątka" zachowuje spontaniczność, dzięki której w muzyce da się z łatwością odnaleźć witalność i energię (wrażenie nieznacznego ujednolicenia pojawiało się zwłaszcza przy streamingu plików z dysku sieciowego; podczas korzystania z RS250 jako USB-DAC-a do spółki z PC/Roonem, jak również w czasie odtwarzania płyt CD za pośrednictwem stacji CD RSA780E nie było to już tak wyraźne).
Oprócz tego, że gładka, gęsta i pełna detali faktura brzmienia szybko przekonuje do siebie słuchacza, to jeszcze z łatwością wypełnia całą dostępną przestrzeń – to kolejny bardzo mocny punkt prezentacji RS250. Jego operowanie przestrzenią nie ogranicza się do rozkładania źródeł pozornych w płaskiej, jednowymiarowej przestrzeni na linii między głośnikami. Scena jest w dużej mierze budowana przez eteryczność, lekkość obecną w najwyższym podzakresie, czemu towarzyszy znakomita lokalizacja źródeł pozornych. W efekcie nie ma najmniejszych wątpliwości, że – jeśli tylko tak zostało to nagrane – muzycy grają przed nami, że muzyka jest na sto procent obecna w pokoju odsłuchowym. Dokładnie tak było to słychać na płycie "String Quartets Opp 71 & 74" The London Haydn Quartet (FLAC, 24/96) – Rose wyciągnął z brzmienia kameralnego kwartetu cały urok, prezentując jego muzykę w sposób soczysty, dosadny, a zarazem naturalny. Z kolei na płycie "Zaświeć niesiądzu" (Apolonia Novak, ARS NOVA, Jacek Urbaniak) odtworzonej na stacji CD scena miała bardzo wyraźny kształt litery "U", z lekko cofniętym do tyłu środkiem, co podkreślało wrażenie głębi. Głos śpiewaczki, odgłosy przyrody i instrumenty przybierały przy tym całkiem wiarygodne kształty i wyraźnie odcinały się od tła – namacalność brzmienia, choć inna niż wcześniej, bo uzupełniona wyraźną perspektywą, także robiła duże wrażenie.
Jeśli w brzmieniu RS250 miałbym wyróżnić którąś część pasma, to byłaby to góra. Owszem, bas i środek też mają swoje mocne strony (ten pierwszy jest całkiem przyjemny, mięsisty, nieco zmiękczony, a średnica pełna urokliwych barw, ale też subiektywnie "przezorna", tj. zachowująca pewien dystans), ale to właśnie klarowne górne rejestry nadają całości świeżości i zapewniają brzmieniu RS250 odpowiednią dozę analityczności. Co nie zmienia faktu, że podczas odsłuchów moja uwaga była skupiona przede wszystkim na czerpaniu przyjemności z kontaktu z muzyką, a nie wyłapywaniu detali czy potknięć realizatorów. Krótko mówiąc, świetne źródło!
Podsumowanie
Rose RS250 to nieprzeciętny odtwarzacz o wybornej funkcjonalności i barwnym, muzykalnym, a jednocześnie detalicznym brzmieniu. Soczyste barwy, klarowna góra pasma i znakomita przestrzeń z pewnością znajdą uznanie wśród wielu melomanów i audiofilów.