Holenderska firma Kharma International zasłynęła wieloma znakomitymi konstrukcjami high-end, wśród których prym wiodą kolumny głośnikowe. Dotychczas produkty tej firmy nie miały szczęścia do dystrybucji w naszym kraju, ale od niedawna sytuacja uległa zmianie za sprawą wrocławskiej Galerii Audio. Niedawno oferta firmy powiększyła się o produkty Kharma International i Goldmund Audio, klasyfikowane jako high-end, a nawet top-high-end.
Historii Kharmy International i filozofii jej założyciela Charlesa van Oosteruma poświęciliśmy odrębny artykuł, do przeczytania którego gorąco zachęcam. Przejdę więc od razu do dnia dzisiejszego.
Aktualna oferta obejmuje kolumny, elektronikę i kable, ale i systemy wykonywane na zamówienie. Jako że do testu trafiły kolumny głośnikowe, skupmy się więc na nich. Kharma oferuje trzy serie obejmujące wyłącznie modele podłogowe i subwoofery. Topowa nosi nazwę Enigma Veyron i składa się z czterech modeli plus subwoofer. Środkowa linia to z kolei Exquisite, z trzema modelami podłogowymi i subwooferem.
Do testu trafił przedstawiciel serii Elegance otwierającej portfolio holenderskiej marki. Składają się na nią cztery modele i subwoofer. Testowany model to najmniejsza, 2-drożna podłogówka Elegance S7. Warto dodać, że ten model, podobnie jak i dwa wyższe, można zamówić w specjalnej serii Signature.
Dotychczas nie miałem możliwości przetestowania produktów Kharmy w swoim systemie. Wprawdzie kilkukrotnie zetknąłem się z nimi podczas wystawy High End w Monachium, ale to za mało żeby poznać je od podszewki.
Budowa
Elegance S7 to relatywnie nieduże, 2-drożne kolumny podłogowe w obudowie wentylowanej bas-refleksem. Jej kształt odbiega od typowych, prostopadłościennych skrzynek, ale to celowy zabieg mający na celu zminimalizowanie dyfrakcję fal dźwiękowych na przedniej ściance. Obudowy są solidne, wykonano je bowiem z MDF-u o podwyższonej gęstości, a ich grubość wynosi 35mm. Dodatkowo producent wprowadził wewnętrzne wzmocnienia zwiększające sztywność całej konstrukcji i minimalizujące rezonanse.
Przednia i tylna ścianka są lekko pochylone do tyłu, co zapewnia zgodność fazową i czasową między dwoma przetwornikami. Obudowy są dostępne w dwóch podstawowych kolorach: Piano Black i Aubergine, oraz kolejnych sześciu dostępnych na zamówienie za dopłatą. Dodatkowymi elementami ozdobnymi są eleganckie, grawerowane srebrne tabliczki - na dole frontu z nawą firmy i logiem, a na bocznych ściankach z nazwą serii. Wokół obu przetworników znajdują się metalowe pierścienie, które w testowanej wersji Piano Black są czarne. Na tylnej ściance uwagę zwraca metalowy wylot bas-refleksu oraz charakterystyczne zaciski głośnikowe Cardasa (z jedną, dużą nakrętką pośrodku).
Przetworniki to 1-calowe berylowe kopułki True Berylium, a także 7-calowe, opracowane przez inżynierów Kharmy, woofery Kharma Composite Woofer z kompozytowymi membranami (ultrasztywne włókna węglowe, zmieszane ze specjalną żywicą). Jedną z różnic między wersją podstawową (testowaną) a Signature jest inny woofer - w droższej wersji to Kharma Omega-7. Pozostałe różnice to bardziej zaawansowane wytłumienie obudowy i lepsze wewnętrzne okablowanie. W zestawie dostarczane są okrągłe, mocowane magnetycznie, maskownice. Elementem dodatkowym, który można zamówić z modelem Elegance S7 jest niezwykle solidna metalowa podstawa montowana do obudowy od spodu, którą producent nazywa "Spiked Disc Suspension System" (SDSS). Mocowane za pomocą śrub imbusowych, zwiększają wagę, a tym samym stabilność kolumny. Ich zastosowanie zwiększa również wysokość kolumny, a więc i wysokość na której znajdują się przetworniki (co jest ważniejsze w przypadku tweetera).
W zestawie znajdują się również duże solidne regulowane stożki wkręcane w podstawę, oraz podstawki chroniące podłogę. Kolumny jako całość prezentują się doskonale, więc mogą być ozdobą każdego pokoju.
Z pozoru Elegance S7 to nieduże podłogówki. Przynajmniej można odnieść takie wrażenie patrząc na nie od frontu, bo ich imponującej głębokości po prostu nie zobaczymy z tej pozycji. Natomiast o solidności ich budowy dobitnie przekonałem się wnosząc je na trzecie piętro w starym budownictwie bez windy. Po wypakowaniu z drewnianych skrzyń miałem okazję przyjrzeć się zachwalanej na stronie producenta najwyższej jakości wykonania z unikalnych materiałów. Nie da się ukryć, że to kapitalnie się prezentujące, eleganckie, by nie rzec wręcz luksusowe kolumny. A przecież one zaledwie otwierają ofertę...
Tył każdej kolumny zrobił na mnie nawet większe wrażenie niż front. O ile bowiem widok 7-calowego woofera uzupełnionego tweeterem berylowym, nie powoduje przyspieszonego bicia serca, to wielki, metalowy, srebrny, lśniący wylot bas-refleksu i owszem.
Mówiąc szczerze nie jestem fanem BR i już uszami wyobraźni, że tak to ujmę, słyszałem wielkie dudnienie, którego można się po tym elemencie spodziewać. Ale już pierwszy, krótki odsłuch, szybko rozwiał moje obawy. Ciekawostką jest fakt, że posłużyłem się wzmacniaczem zupełnie nie spełniającym rekomendacji producenta, który zaleca amplifikację o minimalnej mocy 50W.
Jakość brzmienia
Podstawowym źródłem w czasie odsłuchu był mój serwer wysyłający sygnał do referencyjnego przetwornika cyfrowo-analogowego LampizatOra Pacific. Z niego z kolei sygnał wędrował do wzmacniacza lampowego polskiej marki Audio Reveal modelu Junior. To najmniejszy i najtańszy model lampowej integry tego producenta, ale zachowujący dwa podstawowe założenia całej oferty. Jest to bowiem konstrukcja dual mono ze stopniem wyjściowym single ended, choć tym razem na lampach 6550. Wzmacniacz ten, dysponujący mocą 10W na kanał, testowałem bezpośrednio przed Kharmami i zagrał naprawdę pięknie z moimi wysokoskutecznymi GrandiNote MACH4.
Elegance S7 to model o impedancji nominalnej 8Ω, ale skuteczności na poziomie zaledwie 86dB. Na papierze wydawało się, że to nie ma prawa zagrać. Tymczasem, oczywiście bez szaleństw w kwestii poziomu głośności, taki system zabrzmiał bardzo dobrze.
Berylowy tweeter Kharmy oferuje wysoką rozdzielczość i precyzję, ale nie brzmi ani sucho ani ostro, co w połączeniu z delikatną, otwartą, czystą, pięknie dźwięczną prezentacją wzmacniacza single ended okazało się być strzałem, no może nie w 10-tkę, a w 9-tkę, ale tak czy siak, świetnym. Na średnich poziomach głośności również napędzenie woofera nie było zbyt dużym wyzwaniem dla Juniora, co skutkowało pełną, barwną, namacalną średnicą, i całkiem mocnym, schodzącym nisko, nieźle różnicowanym, choć nie jakoś wybitnie definiowanym i kontrolowanym basem. Całość czarowała płynnością, naturalnością i muzykalnością, które to określenia dla mnie najlepiej definiują nowego Audio Reveala. To z kolei pokazało mi już na wstępie, że Elegance S7 to kolumny o dobrej przezroczystości, potrafiące oddać charakter wzmacniacza, nie narzucając własnego charakteru. Dodam jeszcze, że owe 10W z Juniora nie zapewniało idealnej kontroli niskich tonów, ale wystarczyło żeby podświadomie oczekiwane dudnienie z bas-refleksu, nie przeszkadzało mi w słuchaniu.
Po tych pierwszych doświadczeniach nastąpiła zmiana wzmacniacza. Kolejne odsłuchy prowadziłem już z dwoma innymi: moim GrandiNote Shinai (klasa A, 2x37W) oraz lampowym Allnic Audio T-2000 30th Anniversary na lampach KT170, który w trybie pentodowym potrafi dostarczyć 120W (60W w triodzie). W ich przypadku prowadziłem już "normalne" odsłuchy, czyli czasem słuchając głośno, innymi razy cicho (wieczorami). Teraz, gdy pokrętło głośności wędrowało dość daleko w górę skali, korzystne było odsunięcie kolumn o dodatkowe 15cm od ściany za nimi (czyli do 50cm, przy rekomendowanym przez producenta minimum wynoszącym 40cm). Zanim to zrobiłem, bas był zbyt mocny, niemal dominujący, czego ja po prostu nie lubię. Bas to właśnie owa cecha własna Elegance S7, która występowała w każdym zestawieniu i ustawieniu - mocna, podstawa basowa, na pierwszy rzut ucha, niewspółmierna do niezbyt dużych wymiarów tych kolumn. Rzecz w znalezieniu takiego ustawienia/konfiguracji, by basu było tyle, ile najlepiej sprawdza się w danym pomieszczeniu i odpowiada oczekiwaniom słuchacza.
U mnie, po kilku eksperymentach i przesuwaniu Kharm dalej i dalej od ściany za nimi, kolumny nadal oferowały wyjątkowo solidną podstawę basową, ale już dobrze kontrolowaną i definiowaną. Co ciekawe, to 37W z Shinai zapewniało bardziej zwartą, szybszą, mocniej "kopiącą" wersję niskich tonów, niż teoretycznie dużo mocniejszy, lampowy Allnic Audio. Z drugiej strony zestawienie lamp z berylowym tweeterem, daje doskonałe efekty. Poza diamentowymi, to chyba najbardziej rozdzielcze głośniki wysokotonowe dostępne na rynku (mówię ogólnie o berylowych, a nie o konkretnym, wykorzystanym tu modelu), a jednocześnie gładkie i płynne. Nie ma tu cyzelowania detali, nie ma za grosz wyostrzania wysokich tonów. Ich dźwięczność, energia i różnicowanie stoją na bardzo wysokim poziomie. Dźwięk jest pięknie otwarty, pozbawiony twardości, zwłaszcza gdy sygnał do kolumn trafia z dobrego wzmacniacza lampowego (ale i tranzystorowego klasy A).
Testowane kolumny potrafiły zbudować gorącą atmosferę koncertu przekonująco oddając żywiołowe reakcje publiczności.
Kolumny, niezależnie od podłączonego wzmacniacza, imponowały wielkością i precyzją sceny oraz wrażeniem realności reprodukcji środowiska akustycznego, w którym zrealizowano nagranie. Nie mówię oczywiście o nagraniach studyjnych, w których przestrzeń powstaje zwykle na konsolach realizatorów dźwięku, ale o realizacjach w prawdziwych wnętrzach. Elegance S7 nie dość, że potrafią pięknie zrekonstruować ogromną przestrzeń, śmiało wykraczającą poza rozmiary pokoju odsłuchowego, to na dodatek świetnie różnicują wielkość i kształt tejże przestrzeni, w zależności od nagrania. Doskonale było więc "widać", iż Ai Kuwabara w nagraniu z tokijskiego Blue Note'a, której towarzyszyło jeszcze dwóch muzyków (w tym wspaniały Steve Gadd) ma dużo miejsca na scenie wokół siebie. Z kolei wokół Muddy'ego Watersa, a właściwie za nim, w niedużej przestrzeni chicagowskiego Checkerboard Lounge muzycy (w tym Rolling Stonesi) muszą walczyć o swój kawałek podłogi. Na tym drugim nagraniu holenderskie kolumny wykazały się nie tylko wysoką rozdzielczością, ale i bardzo dobrym różnicowaniem i separacją, dzięki którym śledzenie wybranego z tłumu gitarzysty (oprócz Muddy'ego grali tam choćby Junior Wells, Buddy Guy, Lefty Dizz, a gościnnie także Keith Richards i Ron Wood), nie stanowiło problemu. Choć panowie dosłownie trącali się łokciami, brzmienie każdego z nich (jego gitary) było pokazane w czysty, odrębny sposób. Testowane kolumny potrafiły również zbudować gorącą atmosferę koncertu przekonująco oddając żywiołowe reakcje publiczności.
Bluesowy koncert, ale i kilka krążków rockowych, z nowym remasterem albumu "Metallica" włącznie, pokazały, jak dobrze brzmi taka muzyka z Elegance S7. Rzecz w ważnej w tym gatunku energetyczności i żywiołowości brzmienia. Ale też w mocnym, równo prowadzony, trzymanym w ryzach basie, w dociążonej, pełnej średnicy zapewniającej odpowiednie "mięcho" gitarom elektrycznym. To właśnie średnica odpowiedzialna jest za mocne, nasycone emocjami, świetnie różnicowane wokale, co z kolei pozwalało kolumnom przekazać charyzmę (szczególnie) rockowych wokalistów i wokalistek. Dorzućmy do tego fakt, iż Kharmy potrafią zagrać wysoce dynamicznie, wręcz kipiąc energią. Jeśli jest taka potrzeba, świetnie prowadzą tempo i rytm, co oparte jest o bardzo dobry timing (oczywiście zależny w dużej mierze od wzmacniacza napędzającego te kolumny). W rezultacie nagrań wysoce energetycznych słucha się z prawdziwą przyjemnością tym bardziej, że mimo wysokiej wierności, testowane kolumny nie są bezwzględnym katem gorzej zrealizowanych płyt, które przecież stanowią większość nagrań z tego gatunku muzycznego.
Podsumowanie
Nieduże, acz ciężkie, 2-drożne, ale grające większym dźwiękiem niż niejedna 3-drożna konstrukcja, Kharmy Elegance S7 to fantastycznie, luksusowo wykonane i wykończone, kolumny podłogowe do systemów z wysokiej półki. Będą stanowiły wizualną ozdobę pokoju bez dominowania go swoimi rozmiarami, ale przede wszystkim zaprezentują dźwięk wysokiej próby. Czysty, rozdzielczy, poukładany, energetyczny, wsparty mocną podstawą basową, gęstą, wypełnioną średnicą i rozdzielczą, wysoce detaliczną, ale jednocześnie gładką górą pasma. Wszystkie te elementy są wyjątkowo dobrze zszyte w jedną spójną całość.
To propozycja dla osób, które chcą mieć dźwięk wysokiej jakości w pokoju średniej wielkości, ale jednocześnie są w stanie zapewnić kolumnom sporo miejsca za nimi i po bokach. Podejrzewam, choć nie miałem okazji posłuchać tego zestawienia, że testowany niedawno wzmacniacz Goldmund Telos 7, może być dla nich doskonałym partnerem.