Kanadyjska firma Bluesound to dziecko inżynierów NAD oraz projektantów PSB. Ich współpraca zaowocowała ciekawą grupą urządzeń tworzących spójny i przemyślany system multi-room – zarówno przewodowy, jak i bezprzewodowy. Tworzą go głośniki Pulse Flex, Pulse Mini i Pulse, przeznaczone do współpracy z telewizorami Pulse Soundbar+ i Pulse Sub+ (soundbar i subwoofer), a także dysk sieciowy/CD ripper/streamer o nazwie Vault, streamer Node oraz wzmacniacz streamujący Powernode. Dwa ostatnie z wymienionych urządzeń doczekały się już nowych wersji, zyskując m.in. nowe moduły przetwornika C/A, mocniejsze procesory i intuicyjne panele dotykowe. Jak wpłynęło to na ich obsługę i brzmienie? Zdecydowanie korzystnie, przynajmniej jeśli chodzi o Powernode'a.
Budowa
Niewielkie wymiary Powernode'a (do wyboru dwa kolory: czarny i biały) stoją wyraźnie w opozycji do typowych "klocków" hi-fi, nie wspominając o hi-endzie, który kojarzy się z dużymi, ciężkimi i niezgrabnymi "klocami". Kompaktowa, wykonana niemal w całości z tworzywa (wyjątkiem jest kawałek ażurowej blachy pod wyświetlaczem) obudowa wzmacniacza Bluesound wygląda całkiem stylowo i nowocześnie. Minimalistyczny front podzielono na dwie części, górną i dolną. Ozdabia go jedynie logo producenta, dioda statusu i 3,5mm gniazdo słuchawkowe. Nie ma tu żadnych pokręteł czy przycisków. Zastąpił je podświetlany LED-ami i wyposażony w czujnik ruchu panel dotykowy na ściance górnej. Wygląda bardzo prosto: siedem kropek (pięć to programowalne presety, dwie to regulacja głośności poprzez "tapnięcia"), kreska (regulacja głośności w formie slidera), dwie strzałki (poprzedni/następny utwór) i zmieniające kolor kółeczko – dioda statusu i zarazem Play/Pause/włącznik.
Panel tylny nie obfituje w zbyt wiele gniazd. Niektóre z nich, jak wejścia analogowe i cyfrowe (optyczne), są współdzielone i korzystają ze złącza minijack (w zestawie znajduje się przejściówka Toslink/minijack 3,5mm). Listę złączy uzupełnia port USB, Ethernet, wyjście dla subwoofera, wejście HDMI eARC, IR In, pojedyncze gniazda głośnikowe oraz zasilający IEC. Ponadto Powernode ma wbudowany dwupasmowy moduł Wi-Fi 2,4/5GHz i jest Roon ready.
W ściance dolnej umieszczono dużą gumowaną stopę, która skutecznie amortyzuje całe urządzenie i zapobiega jego ślizganiu się po gładkiej powierzchni stolika czy półki.
Wnętrze Powernode'a pozostaje zagadką, ponieważ dostanie się do środka wymaga umiejętności włamywacza. Można podejrzewać, że podobnie jak w pierwszej wersji wzmacniacza, inżynierowie Bluesounda wykorzystali zasilacz impulsowy oraz moduł UcD Hypexa pracujący w klasie D (moc wzrosła z 60 do 80W na kanał przy 8Ω). Z informacji udostępnionych przez producenta wynika, że sięgnięto po wydajniejszy 4-rdzeniowy procesor ARM Cortex A53 (1,8GHz; jak twierdzi producent, przetwarza on dźwięk osiem razy szybciej niż poprzednie generacje architektury Bluesound) oraz DAC 384kHz/32bity z pełną obsługą formatu MQA. Ponadto Powernode wykorzystuje dwukierunkowy moduł Bluetooth z kodekiem aptX HD (czyli jest nie tylko odbiornikiem, ale także nadajnikiem, dzięki czemu może wysłać sygnał do słuchawek BT) i jest kompatybilny z technologią AirPlay 2.
Jak na urządzenie sieciowe przystało, ustawienia Powernode'a są dostępne zarówno z poziomu aplikacji (BluOS Controller/BluOS), jak i przeglądarki, i obejmują m.in.: ustalenie nazwy pomieszczenia, konfigurację Wi-Fi, ustawienia audio (w tym regulację tonów i określenie częstotliwości odcięcia dla subwoofera), dostosowanie wejść/źródeł (m.in. automatyczną detekcję i opóźnienie dźwięku dla wejść cyfrowych), konfigurację serwisów muzycznych, aktualizację oprogramowania oraz diagnostykę połączenia.
Potwierdzeniem nieprzeciętnej funkcjonalności urządzenia jest całkiem imponująca lista serwisów streamingowych, w tym stacji radiowych nadających treści zakodowane w formacie MQA (np. Radio Paradise), obsługa asystentów głosowych (Siri, Google, Alexa), jak również współpraca z popularnymi systemami sterowania, na czele z Lutronem, Crestronem, RTI i ELAN-em.
Jakość brzmienia
80W na kanał z małego plastikowego pudełeczka niby nikogo już nie dziwi, ale wciąż robi znakomite wrażenie. Sytuacja przypomina nieco słynne naimowe waty, które na papierze wyglądają skromnie, ale w praktyce dają kolumnom niezłego kopa. Co prawda konstrukcje oparte na modułach Hypexa od dawna już słyną z efektywności, ale do tej pory rzadko kiedy czarowały brzmieniem, oferując coś, co niektórym kojarzyło się ze sztywnością, a innym wręcz z bezdusznością. Tymczasem w tym wypadku za mocą stoi dźwięk bardzo dojrzały. Trudno oprzeć się wrażeniu, że choć Powernode jest wzmacniaczem cyfrowym, to oferuje dźwięk bardziej "analogowy" niż niejedna integra pracująca w klasie AB.
W zasadzie nie ma tu słabych punktów. Bas? Jest solidny, prężny, masywny i zdecydowany. Średnica? Pełna, soczysta, z wyrazistymi wokalami. Góra? Jest i detal, i barwa, i całkiem przyzwoita przestrzeń. Najważniejsze jednak, że słuchanie tego wzmacniaczyka sprawia prawdziwą przyjemność. Gdzie szukać przyczyny tego stanu rzeczy?
Drzemie w nim spora moc i energia zdolna wysterować prawie każde kolumny.
Przede wszystkim brzmienie Powernoda jest dobrze zrównoważone i, przynajmniej w pierwszej chwili, wydaje się nie faworyzować żadnego z zakresów. Jeśli jednak wsłuchać się dłużej, to okaże się, że dźwięk jest "umocowany" w niższej średnicy. Jest to z jednej strony na tyle subtelne, że w zasadzie prezentacja nie wychodzi poza granice neutralności, a z drugiej na tyle wyraźne, że jednak można mówić o delikatnym podkolorowaniu. Rzecz w tym, że wszystko to odbywa się na granicy percepcji, więc trudno to zwerbalizować. Niemniej, Powernode ma swój charakter i potrafi przemycić do brzmienia swego rodzaju masywność, której źródło zdaje się tkwić, jak już wspomniałem, na przełomie niskich i średnich tonów.
Ale to nie wszystko. Czuć tu także pewnego rodzaju zaokrąglenie, może nawet delikatne wycofanie w najwyższej części pasma. Razem daje to nad wyraz atrakcyjne brzmienie: żywe, barwne, pełne, dynamiczne, z rozmachem. "Dopalenie" niższej średnicy uczyniło je treściwym i ciepłym. Nie są to jednak tzw. "ciepłe kluchy". Powernode nie brzmi ociężale, jest zdyscyplinowany i rytmiczny. Drzemie w nim spora moc i energia zdolna wysterować prawie każde kolumny. Bardzo dobrze prezentują się na nim zwłaszcza staranne, stricte audiofilskie realizacje – ich brzmienie jest całkiem wyrafinowane, pełne i naturalne.
Podsumowanie
Powernode jest w swojej cenie jednym z najciekawszych wzmacniaczy streamujących na rynku. Jego obsługa to sama przyjemność, podobnie jak brzmienie – pełne, spójne i rytmiczne.