Firma Dan Clark Audio (znana wcześniej jako MrSpeakers) ma w aktualnej ofercie dwie skromnie prezentujące się serie słuchawek – ÆON i ETHER (katalog uzupełniają osobne konstrukcje VOCE i STEALTH). Do pierwszej z wymienionych serii należą trzy modele: ÆON RT, ÆON 2 i opisywany poniżej ÆON 2 Noire (różnice między 2 i 2 Noire są w zasadzie kosmetyczne). Priorytetem przy ich projektowaniu było pogodzenie dużego formatu (pełnowymiarowe przetworniki planarne) z mobilnością/łatwością transportu. W efekcie powstała jedyna w swoim rodzaju, ergonomiczna konstrukcja pozwalająca na przechowywanie dużych słuchawek w rzadko spotykanej kompaktowej formie.
Budowa
Jeśli dobrze prześledziłem kolejność procesu udoskonalania ÆON-ów, to pierwowzorem dla niebieskich ÆON RT (Re-Tuned) był model ÆON Flow. Na bazie tego pierwszego powstały czerwone "dwójki", zaś model 2 Noire (czarny) to ich kolejne wcielenie. Oczywiście sama zmiana koloru wydaje się tu najmniej istotna, aczkolwiek należy odnotować, że wersja czarna pojawiła się na skutek próśb klientów, którzy zażyczyli sobie czegoś bardziej klasycznego (mniej rzucającego się w oczy).
Stanowiący przedmiot dumy konstruktorów sprytny system składnia (gimbal design; wystarczy jedną ręką złapać za pałąk, kciukiem i środkowym palcem drugiej ręki objąć obie muszle od dołu, a następnie pchnąć je do wewnątrz, w stronę skórzanej opaski/pałąka) zadebiutował w czerwonych "dwójkach". Dzięki niemu złożone "nauszniki" zmniejszają się o połowę, co automatycznie redukuje rozmiary podróżnego etui. Efektem jest "backpack-friendly form factor", czyli dopasowanie rozmiaru transportowanych słuchawek do bagażu podręcznego.
Jak już wspomniałem, jedną ze zmian w wersji 2 Noire w stosunku do "dwójek" jest elegancki, czarny lakier, którym wykończono szerokie obrzeża muszli. Poprawiono też pady wykonane z japońskiej syntetycznej skóry proteinowej – nowe są wygodniejsze i mają wewnętrzną perforację pozwalającą uszom i głowie w miarę swobodnie "oddychać". Pozostałe elementy konstrukcji są takie same, jak w modelu ÆON 2. Należą do nich: pozbawiony zawiasów pałąk z nitinolu (stop niklu z tytanem) w formie dwóch elastycznych drutów, skórzana opaska umożliwiająca dopasowanie słuchawek do rozmiaru głowy, muszle zbudowane z aluminium i włókna węglowego oraz złącza E-Valucon.
Jak cała ta konstrukcja leży na głowie? Trzeba przyznać, że zaskakująco dobrze, biorąc pod uwagę zarówno niebudzące zaufania cienkie druty pałąka, jak i trójkątne kształty muszli oraz padów. Te ostatnie są pojemne (uszy mieszczą się w nich z łatwością), przyjemnie miękkie i świetnie przylegają do skroni, co zwiększa tłumienie. ÆON-y są też bardzo lekkie, co sprawia, że niemal nie czuć ich na głowie. Z kolei sprężyste druty pałąka i miękka opaska oferują optymalny, równomiernie rozłożony nacisk.
A co z przetwornikami? Co prawda one same się nie zmieniły – nadal mamy do czynienia z "planarami" single-ended o wymiarach 62x34mm, wykorzystującymi te same opatentowane technologie TrueFlow (przegrody) oraz V-Planar (membrany) co droższe modele, przede wszystkim ETHER 2 – ale nowością jest ich strojenie według krzywej Harmana, która powstała na podstawie wieloletnich badań oraz setek testów i pomiarów. Pytanie tylko, czy brzmienie, które podoba się większości ludzi, zyska uznanie wymagających audiofilów.
Jakość brzmienia
13-omowa impedancja i 92-decybelowa skuteczność wyglądają całkiem nieźle, ale o napędzeniu ÆON-ów 2 Noire "nieuzbrojonym" smartfonem można zapomnieć – gra to co najwyżej na pół gwizdka. Innymi słowy aby opisywane tu słuchawki pokazały, na co faktycznie je stać, niezbędny jest wzmacniacz/DAC. Podczas testu korzystałem m.in. z genialnego Mojo 2 marki Chord Electronics, dzięki któremu 2 Noire (po pewnej ingerencji w barwy – zob. dalej) mogły rozwinąć skrzydła.
Ogólny charakter brzmienia tych słuchawek określiłbym jako klarowny i delikatnie rozjaśniony w górnych rejestrach (jednak w stopniu niezakłócającym równowagi tonalnej). Soprany są drobiazgowe, precyzyjnie wykończone, a jednocześnie wolne od szorstkości czy ziarnistości. Przeciwny skraj pasma też prezentuje się korzystnie – bas jest głęboki, ma wyczuwalny ciężar i wyraźne krawędzie, aczkolwiek nie przyciąga uwagi przez cały czas: pojawia się i znika w określonych momentach, gwarantując dobrą rytmiczność brzmienia.
Soprany są drobiazgowe, precyzyjnie wykończone, a jednocześnie wolne od szorstkości czy ziarnistości.
Generalnie brzmienie odebrałem jako czyste, ale jednocześnie nieco chłodne, głównie za sprawą reprodukcji średniego zakresu. Ten jest szybki i klarowny, ale niespecjalnie dociążony i nasycony. Na przykład wokale charakteryzują się nieco węższą paletą tonalną, przez co wydają się lekko zubożone w barwy. Trochę to dziwne, biorąc pod uwagę strojenie według krzywej Harmana, obiecującej "najdoskonalszą znaną wartość matematyczną przyjemności ze słuchania". Jeśli miałbym zgadywać, co to znaczy, to postawiłbym właśnie na dobrze nasycone barwy w średnicy i jej solidne "umocowanie" w niższym podzakresie, a tymczasem ÆON-y 2 Noire skupiają się bardziej na wyższej średnicy, czego efektem jest bardzo dobra komunikatywność i wgląd w nagrania, ale też lekkość nie do końca sprzyjająca wrażeniu gęstości i spójności, które moim zdaniem są niezbędne do tego, by mówić o brzmieniu prawdziwie przyjemnym i muzykalnym.
Od czego jednak jest Mojo 2? Jedną z jego funkcji jest bezstratna kontrola barwy, która działa znakomicie. Dzięki niej podbiłem cztery główne zakresy regulacji: 20Hz o 6dB, 125Hz o 4dB, 3kHz o 2dB, a 20kHz o 1dB. W efekcie uzyskałem obiecywany przez producenta "przepastny bas, klarowną średnicę i szczegółowość detali" uzupełnione lepszą konsystencją (gęstość) i jeszcze szlachetniejszymi sopranami. Owszem, takie brzmienie odbiega od neutralności, ale drzemie w nim prawdziwa klasa. Oprócz tego, że komunikatywne, jest także angażujące i sprzyja słuchaniu płyt, które nagrano w nowoczesny sposób, z niewielkim zakresem dynamicznym (jak np. streamowane z TIDAL-a "Unlimited Love" Red Hot Chili Peppers czy "Fear Of The Dawn" Jacka White'a).
Na koniec zostawiłem crème de la crème brzmienia ÆON-ów 2 Noire: przestrzeń. Ta jest wyjątkowa nie tylko w porównaniu z innymi słuchawkami zamkniętymi. Scena dźwiękowa, głęboka i szeroka, wywołuje całkiem sugestywne wrażenie "dookólności" dźwięku. Muzycy/źródła pozorne są rozmieszczone w sposób precyzyjny. Test z ołówkiem w utworze "Letter" Yosiego Horikawy (TIDAL) słuchawki Dana Clarka zaliczyły celująco.
Podsumowanie
ÆON-y 2 pozostawiły po sobie zdecydowanie korzystne wrażenie. Ich brzmienie sprosta wymaganiom nawet tych słuchaczy, którzy mieli już kontakt z bardzo dobrymi słuchawkami planarnymi. Warto posłuchać!