Wszystkie wzmacniacze chińskiej marki Line Magnetic łączy wykorzystanie lamp elektronowych (prowadzący firmę bracia Zheng to koneserzy tej techniki, którzy wiele lat temu swoją działalność zaczynali od budowy replik urządzeń takich marek, jak Western Electric, Altec czy Jensen) oraz korzystny w porównaniu z konkurencją stosunek jakość/cena. Jak taki "patent" działa w praktyce? Sądząc po odsłuchu integry plasującej się mniej więcej w połowie stawki, LM-88IA, nadzwyczaj dobrze.
Budowa
Jak na "lampowca" przystało, LM-88IA wyróżnia się klasyczną urodą. Jest urządzeniem nieprzeciętnie masywnym – za jego wagę (30kg!) odpowiadają przede wszystkim spore transformatory (zasilające z rdzeniem Z11 oraz wyjściowe, japońskie, audio grade typu EI) zamontowane na płycie wierzchniej. Tę wraz z osłonami pomalowano czarnym lakierem o wysokim połysku. Z przodu umieszczono cztery "lampki" przedwzmacniacza: dwie 6CL8A (Mullard) i dwie 12BH7 (Electro Harmonix). Za nimi w sekcji wzmacniacza pracują cztery lampy KT88 (JJ). Z lewej strony znalazło się podświetlane "okienko" amperomierza ze wskaźnikiem wychyłowym, na którym odczytuje się wartość prądu spoczynkowego w przypadku ręcznej regulacji BIAS-u (Fixed). Dokonuje się jej czterema trymerami i dwoma przełącznikami V1/V2 i V3/V4 rozlokowanymi symetrycznie przy lampach, tuż obok gniazd dla trzpieni mocujących ochronną klatkę.
Panel przedni wykonano ze starannie obrobionego, grubego płata aluminium, także w kolorze czarnym, ale bez połysku. Po lewej stronie umieszczono duży okrągły włącznik, a nad nim diodę (działanie/wyciszenie), logo Line Magnetic i oznaczenie/nazwę modelu. Znacznie więcej dzieje się po stronie prawej, gdzie ulokowano "oczko" podczerwieni dla pilota, dwie diody wskazujące automatyczną (Cathode) bądź ręczną (Fixed) regulację BIAS-u wraz z dwupozycyjnym przełącznikiem BIAS Select, selektor wejść Line 1–3/Pre In oraz wygodne pokrętło głośności (potencjometr ALPS) z wbudowaną diodą, która miganiem sygnalizuje działanie obwodu zwłoki czasowej (30s).
Z tyłu znajdziemy solidnie zamocowane gniazdo zasilania, pozłacane wyjścia głośnikowe umożliwiające dopasowanie impedancji do głośników 4-, 8- i 16-omowych, trzy wejścia sygnałowe RCA oraz jedno Pre-In służące do podłączenia zewnętrznego przedwzmacniacza (LM-88IA pracuje wtedy jako wzmacniacz mocy).
Wzmacniacz pracuje w klasie AB, oferując 2x42W w trybie Fixed oraz 2x30W w trybie Cathode. Dostępne tryby różnią się także charakterem brzmienia. Cathode oferuje dźwięk gęstszy, bardziej "okrągły" i płynny, słowem bardziej lampowy, zaś Fixed – żywszy i nieco bardziej neutralny.
Podczas testu LM-88IA pracował przede wszystkim w trybie Cathode, podłączony do przetwornika C/A Rockna Audio Wavelight (ten z kolei do PC z Roonem/Fidelizerem) oraz "podstawek" ATC SCM 7. Mimo że kolumny te nie grzeszą efektywnością, to 30W na kanał w zupełności im wystarczyło: potencjometr wzmacniacza rzadko kiedy wędrował poza godzinę 11.
Jakość dźwięku
Już pierwsze dźwięki przynoszą to, czego należy oczekiwać od wysokiej klasy konstrukcji lampowej: pełnię i bogactwo dźwięku, wyjątkową mikrodynamikę, znakomitą stereofonię oraz lokalizację źródeł. LM-88IA nie "przegrzewa" brzmienia, nie "leje miodu"; jego dźwięk jest nasycony i pełny, bezkolizyjny i gładki, a jednocześnie stanowczy, zdecydowany, acz nigdy wyostrzony. "Osiemdziesiątka ósemka" równie przekonująco delikatnie cieniuje niuanse brzmienia, jak i – kiedy trzeba – pokazuje pazury.
Rzadko kiedy wzmacniacz z tej półki cenowej potrafi sprawić, że słuchacz ma wrażenie bycia "tam", ale dla LM-88IA to żaden problem".
O niskim basie niewiele mogę powiedzieć, bo "siódemki" ATC go nie przenoszą. Z kolei wyższe partie zakresu niskotonowego są w najmniejszych SCM-ach ładnie rozciągnięte, równe i dokładne, w związku z czym każde odejście od neutralności jest łatwe do wychwycenia. I wypada odnotować, że LM-88IA trochę ten wyższy bas "podpompowuje", dzięki czemu pojawia się efekt lepszego dociążenia i "potęgi". Z małymi kolumnami w obudowach zamkniętych rezultat jest całkiem przekonujący, "dźwięku jest więcej", niskie tony są zdecydowane, choć momentami chyba nie do końca precyzyjne. Ich kontury czasami tracą ostrość, bo "farby" jest nieco za dużo. Sporo zależy jednak od rodzaju odtwarzanej muzyki oraz jej realizacji. Na przykład odsłuch solowego albumu Jorge Roedera "El Suelo Mio" pokazał, że bas LM-88IA jest wielobarwny i różnorodny, a delikatnie zaokrąglone i pogrubione dźwięki kontrabasu nie przeszkadzają w przekazaniu czy to jego sprężystości, czy szczegółów artykulacyjnych.
À propos szczegółów: ich czytelność w zakresie średnicy i wysokich tonów jest poza zasięgiem wielu porównywalnych cenowo wzmacniaczy tranzystorowych. Przekaz obfituje w mikrodetale wypełniające całą przestrzeń. Perkusyjnym blachom nie brakuje blasku, ich wybrzmienia są długie i czyste. W efekcie góra tętni życiem, "oddycha powietrzem" i tworzy specyficzną aurę. Wydaje się, że LM-88IA jest w stanie wycisnąć z każdego nagrania maksimum informacji, a jedyne, co go ogranicza, to jakość realizacji (i rzecz jasna nośnik).
Bogactwo środka pasma idzie w parze z jego przejrzystością. Dzięki temu integra Line Magnetic gra żywo i witalnie, unikając przy tym ostrych czy poszarpanych krawędzi. Brak ostrości nie wynika jednak ze sztucznego ocieplenia, bo średnica jest ciepła w sposób naturalny (zgoda, w trybie Cathode faktycznie trochę ponad tę naturalność ocieplona). Słychać to zarówno w wokalach, które są bardzo prawdziwe i obecne, jak i w brzmieniu gitary elektrycznej (i tej jazzowej, i rockowej), jej barwie oraz ekspresji. Dominuje więc brzmienie ciepłe, ale niepodbarwione, a przez to bardzo miłe dla ucha. Można o nim śmiało powiedzieć, że jest naturalne – płynne, a jednocześnie bogate w szczegóły.
Znakomita jakość wysokich tonów wpływa na klasę stereofonii – dźwięk łatwo odrywający się od kolumn i panujący na scenie porządek, dzięki któremu wychwycenie miejsc, z których dobiegają dźwięki, nie nastręcza najmniejszych problemów ("Gaia" Gary Peacock Trio; FLAC 24/96). Szczególnie efektownie wypadają nagrania ze sztuczkami z fazą – w "Recat" Ricardo Villalobosa i Maxa Loderbauera (FLAC 24/44) sztucznie wygenerowane dźwięki pojawiają się wyraźnie za głową, tworząc scenę 360°. LM-88IA potrafi też oczarować przestrzennym realizmem i atmosferą, zwłaszcza gdy słucha się dobrej realizacji na żywo. Kameralny koncert Patricii Barber z chicagowskiego Zielonego Młyna ("Monday Night Live At The Green Mill Volume 3"; FLAC 24/96) swoją namacalnością, żywą dynamiką (perkusja!) i umiejętnością oddania emocji artystów wywoływało u mnie ciarki na plecach. Kapitalnie wypadły też wszystkie przypadkowe odgłosy tła, jak praca ekspresu do kawy czy przejeżdżający obok na sygnale radiowóz. Rzadko kiedy wzmacniacz z tej półki cenowej potrafi sprawić, że słuchacz ma wrażenie bycia "tam", ale dla LM-88IA to żaden problem.
Podsumowanie
Bardzo dobry dźwięk za rozsądne pieniądze. Jeśli ktoś rozgląda się za mocną "lampą", to LM-88IA powinien obowiązkowo znaleźć się na jego liście. Gorąca, nomen omen, rekomendacja!