Indonezyjski Vermouth Audio znany jest z produkcji okablowania do systemów audio, a jego obecność na europejskim rynku potwierdza wysokie aspiracje firmy. Po kilku testach kabli tej marki, wyrobiłem sobie zdanie o ich klasie. Generalnie są to bardzo solidne przewody i uczciwie wycenione w stosunku do swoich możliwości. Nie dziwi mnie zatem strach europejskich producentów przed nadmierną ekspansją produktów tej marki na Starym Kontynencie.
Tańsze produkty z serii Rhapsody wcale nie są gorzej wykonane względem wyższej Black Pearl a jedynie drobne szczegóły konstrukcyjne sprawiają, że znalazły się one niżej w hierarchii produktów z katalogu Vermouth Audio. W skład serii Rhapsody wchodzą kable wykonane na bazie przewodników z miedzi monokrystalicznej UPOCC o wysokiej czystości, więc już sam ten fakt sprawia, że zasługują na uwagę potencjalnych nabywców.
Budowa
Rhapsody w wersji RCA są wykonane z przewodników z monokrystalicznej miedzi UPOCC, czyli z materiału o wysokiej czystości, co zdradzają pierwsze litery UP (Ultra Pure). Centralnie biegnącą żyłę gorącą zaizolowano teflonową otuliną i otoczono teflonowymi rurkami powietrznymi na całym obwodzie. Dopiero w kolejnej warstwie, znalazł się ekran z gęstej plecionki miedzianej pełniący jednocześnie funkcję żyły masowej. Całość pokryto jeszcze płaszczem z PVC oraz zewnętrzną, nylonową plecionką. Producent przykłada wielką wagę zarówno do obróbki materiałów, jak i staranności samego montażu. Luty wykonane są bardzo precyzyjnie z użyciem niezbędnej ilości topnika.
Z kolei wtyki RCA wykonano z obrobionych tulei miedzianych, w których centralny bolec dla żyły gorącej jest odizolowany od reszty korpusu teflonową tuleją. Wtyk pokryto na całej powierzchni cienką warstwą złota, a wkręcany zewnętrzny korpus jest z anodyzowanego na czarno aluminium. Całość prezentuje się estetycznie i solidnie. Zauważyłem, że wtyki nie mają systemu regulacji siły docisku, jak ma to miejsce w przypadku interkonektów analogowych z wyższej serii Black Pearl. Mimo to, nawet podczas łączenia kabla z bardzo precyzyjnymi wtykami RCA obsługującymi wyjścia sygnałowe z odtwarzacza CD Ayona, nie odnotowałem żadnych problemów z niewłaściwym spasowaniem – wtyk dobrze przylegał do gniazda, bez najmniejszych luzów.
Warto podkreślić, że Vermouth Audio do konfekcjonowania kabli stosuje wtyki własnej produkcji, co przekłada się na atrakcyjniejszą cenę i gwarancję wysokiej jakości końcówek dla każdego produktu z oferty.
Jakość dźwięku
Rhapsody RCA testowałem w dwóch systemach. Pierwszy to odtwarzacz NAD C546 BEE oraz wzmacniacz AMC XIA, połączonym z kolumnami podstawkowymi Chario Premium 1000 za pośrednictwem testowanego wcześniej, kabla głośnikowego Vermouth Audio Rhapsody. Natomiast drugi system, znacznie bardziej wyśrubowany jakościowo, składał się z odtwarzacza Ayon CD-10II Ultimate oraz wzmacniacza Octave V 70 Class A napędzającego wolnostojące, dwudrożne kolumny mojego autorstwa za pośrednictwem znakomitych kabli głośnikowych Ricable Invictus Speaker Reference.
W pierwszym, budżetowym systemie, interkonekt Rhapsody konkurował z kablem Ricable Magnus Signal. Muszę jednak podkreślić, że do testu otrzymaliśmy również interkonekt Rhapsody w wersji XLR - ten siłą rzeczy przetestowałem w droższym systemie, wpinając się między odtwarzacz Ayon CD-10II Ultimate a wzmacniacz Octave V 70 Class A. Rhapsody XLR jest prawie dwa razy droższy od modelu RCA.
W przypadku Rhapsody RCA byłem miło zaskoczony już na samym starcie testu. Ten interkonekt w tańszym systemie zwracał uwagę krystalicznie czystymi wysokimi tonami i barwną, oraz plastyczną średnicą, co jest typowe dla kabli z wyższej serii Black Pearl. W przypadku tych droższych mamy do czynienia z wyższą rozdzielczością. Bas również nosił znamiona grania typowego dla miedzi UPOCC, co objawiało się gładkim i plastycznym przekazem.
Rhapsody dał się poznać przede wszystkim od strony ponadprzeciętnej plastyki brzmienia i typowej dla Vermouth Audio aksamitności brzmienia.
Góra pasma w tańszym systemie cechowała się dość wysoką przepustowością informacji, dzięki czemu bez wysiłku mogłem wychwycić drobne detale w utworach Jana Garbarka z dwupłytowego albumu "Rites". Z kolei w droższym systemie, co zaskakujące, interkonekt w wersji RCA, wcale nie odstawał od wersji XLR. Owszem, słychać było, że Rhapsody lepiej radził sobie w transmisji zbalansowanej między odtwarzaczem Ayona a wzmacniaczem lampowym Octave. Ale wynikało to bardziej z samego sposobu transmisji sygnału analogowego niż przewagi samej konstrukcji XLR nad RCA. Z kolei, gdy w tańszym systemie dokonałem porównania z interkonektem Magnus włoskiej marki Ricable, od razu można było usłyszeć, że włoski konkurent bardziej skupiał się na detaliczności brzmienia i pokazywaniu subtelnych dźwięków, zwłaszcza pod względem dynamiki w skali mikro. Natomiast Rhapsody dał się poznać przede wszystkim od strony ponadprzeciętnej plastyki brzmienia i tej typowej dla Vermouth Audio aksamitności, która również dawała o sobie znać w paśmie średnich i niskich tonów.
Średnica w wykonaniu Rhapsody, tak jak w przypadku testowanego ostatnio kabla głośnikowego z tej samej serii, okazała się być nie tyle jakoś intensywnie otwarta (jak niektórych kabli włoskiego Ricable), co mocno nasycona w barwy i wyraźnie uplastyczniona. Słuchanie za pośrednictwem Rhapsody muzyki jazzowej i klasycznej to sama przyjemność. Instrumenty dęte w utworach z płyty "The Magic Hour" Wyntona Marsalisa miały w sobie ten charakterystyczny blask i ciepło oraz gęstość sprawiającą, że odbierałem je jako wyraźniejsze i pełniejsze niż w sytuacji, gdy tej samej muzyki słuchałem za pośrednictwem innych kabli.
Rhapsody delikatnie "dopala" średnicę w ciepło sprawiając, że instrumenty dęte brzmią efektowniej. Może nie jest to coś, czego oczekują miłośnicy bezwzględnie neutralnego przekazu, ale osobom kładącym nacisk na kwiecistość i piękno średnicy, taki styl powinien przypaść do gustu. Co ciekawe, obydwa kable Rhapsody, zarówno w wersji XLR i RCA zachowywały się niemal identycznie, pod względem prezentacji środkowego zakresu częstotliwości. Natomiast niewielkie różnice wychwyciłem w nieco bardziej otwartym brzmieniu na rzecz kabla w wersji XLR. Wynikało to głównie z innego sposobu transmisji sygnału, niż samych różnic w brzmieniu kabli, bo przecież wykonano je z identycznych materiałów.
Pasmo niskich tonów doskonale integrowało się ze średnicą i górą. Dźwięk w tym zakresie nosił znamiona plastyczności i wyrafinowania pod względem prezentacji barw, a bas był znakomicie kontrolowany. W porównaniu do sygnałowego Ricable Magnus, który stanowił dla mnie w tym teście punkt odniesienia, również Rhapsody mógł pochwalić się równo brzmiącym i konturowym basem, prezentowanym z pełną motoryką. Dynamika w tym paśmie urzekała mnie, zwłaszcza w utworach Pink Floyd i Depeche Mode. Bas miał w sobie spory ładunek energii. Również kontrola wybrzmień stała na wysokim poziomie, bo dźwięki które błyskawicznie narastały, równie szybko wygasały, co szczególnie dobrze było słychać w kultowym utworze "Personal Jesus" ze zwinnie brzmiącą perkusją. A jeśli chodzi o zasięg w basie, to w tej materii Rhapsody również szedł łeb w łeb z włoskim Ricable Magnus. W muzyce Pink Floyd z albumu "The Endless River" brzmienie organów zostało odtworzone z potęga adekwatną dla tego instrumentu. Bas co prawda zmierzał w kierunku delikatnego zmiękczenia struktury, co nadawało poszczególnym instrumentom jeszcze większej masy.
Scena dźwiękowa budowana jest przez Rhapsody z dbałością o zróżnicowanie planów i pokazanie głębi sceny dźwiękowej o czym świadczy solidnie wykonany system ekranujący. Vermouth Audio może i nie prezentuje tak obłędnej trójwymiarowości brzmienia, jak kable takich producentów jak niderlandzkiego Siltecha czy japońskiej Kryny, ale za to wyraźniej wyodrębnia poszczególne plany. Muzyka jest uporządkowana, a dzięki wyraźnemu rozdzieleniu tego co działo się na pierwszym planie oraz dalszych, mogłem śledzić wiele dźwięków pojawiających się w przestrzeni w mniej oczywistych miejscach.
Podsumowanie
Interkonekty sygnałowe z serii Rhapsody, zarówno w wersji XLR, jak i RCA oferują zrównoważony, balsamiczny przekaz z dźwięczną i detaliczną górą oraz aksamitnymi gęstymi tonami średnimi. Bas idzie w parze z plastycznym zakresem średnio-wysokotonowym, ale też nadaje brzmieniu właściwej motoryki i jest konturowy.
O dobrym projekcie i konstrukcji świadczy chociażby fakt, że Rhapsody spisał się dobrze zarówno w systemie budżetowym, jak i wyższej klasy. Wersja XLR spokojnie może być stosowana w systemach nieco droższych średniej klasy, natomiast RCA, sprawdzi się przede wszystkim w systemach budżetowych i ze średniej półki cenowej.
Zastosowanie Rhapsody łagodzi nadmierną agresję i przejaskrawienia dźwięku. Dzięki analogowemu stylowi brzmienia, sprawdzi się w każdym systemie, w przypadku którego zależy nam na zrównoważonym, nasyconym i barwnym dźwięku.