W rankingach miniwież czołowe miejsca zajmują urządzenia znanych producentów: Yamaha, Denon, Panasonic, Philips czy Sony to globalne marki, o których słyszał chyba każdy bez względu na wiek, płeć i upodobania. Należący do polskiego Lechpola Krüger&Matz nie wypłynął na aż tak szerokie wody, ale jego asortyment (w tym np. telewizory, telefony komórkowe, tablety i zegarki/opaski) robi wrażenie. W konsekwentnie uzupełnianym segmencie home audio tej marki nie brakuje popularnych głośników Bluetooth, bezprzewodowych słuchawek, soundbarów, a nawet gramofonów. Swoje miejsce mają tam także wspomniane miniwieże, najwyraźniej wciąż mające swoich zwolenników. Nowym tego typu urządzeniem jest KM 1995 o miłym dla oka wyglądzie w stylu retro.
Budowa i funkcjonalność
Na zestaw składają się dwa elementy: tzw. jednostka centralna (wzmacniacz z modułem Bluetooth, odtwarzaczem CD oraz tunerem DAB/FM) oraz dwa całkiem pokaźne monitory w wiśniowym wykończeniu na wysoki połysk.
Aluminiowy front elektroniki ma kolor grafitowy. Większą jego część stanowi "oldskulowe" podświetlane okienko z analogowymi wskaźnikami wysterowania. Poniżej w jednej linii umieszczono szufladę napędu optycznego i przyciski do obsługi najbardziej podstawowych funkcji: wybór źródła, poprzedni/następny, otwieranie/zamykanie, start/pauza oraz stop. Kolejne piętro (najniższe) tworzą przycisk zasilania (stand-by/tryb ECO), dwa minijacki: słuchawkowy i wejście AUX, czytelny wyświetlacz o regulowanej jasności oraz dwa małe pokrętła-enkodery (pierwszy służy do zmiany barwy dźwięku Bass/Treble, a drugi do regulacji głośności oraz obsługi gotowych presetów korektora: Flat/Pop/Jazz/Rock/Classic).
Tył nie przynosi większych niespodzianek. Pojedynczym terminalom głośnikowym towarzyszy gniazdo anteny DAB/FM, cyfrowe wejście optyczne, wejście liniowe RCA, gniazdo USB do odtwarzania plików z pendrive'a i ładowania urządzeń zewnętrznych (jego ulokowanie w tym miejscu należy jednak uznać za cokolwiek niefortunne) oraz gniazdo zasilania (tzw. ósemka).
Stanowiące część zestawu monitory to konstrukcje dwudrożne wentylowane wąskimi szczelinami bas-refleksu na froncie, oparte na bliżej nieznanych przetwornikach: tekstylnych tweeterach oraz wooferach z powlekanego papieru, z nakładkami przeciwpyłowymi oraz gumowymi zawieszeniami. Pokryte fornirem i wykończone lakierem na wysoki połysk obudowy wykonano z MDF-u. Wewnątrz nie zastosowano żadnego wytłumienia ani usztywnień. Pojedyncze gniazda ulokowane z tyłu akceptują zarówno "gołe" przewody, jak i banany oraz widełki. Zwrotnica robi dobre wrażenie: tworzą ją dobrej jakości elementy, m.in. cewka powietrzna, rdzeniowa oraz żółty kondensator Spirit. Ścianki frontowe zasłonięto estetycznie wyglądającymi, zdejmowanymi maskownicami, do których przymocowano plakietki z nazwą marki.
Warto podkreślić, że częścią zestawu KM 1995 jest kompletne okablowanie, w skład którego wchodzą m.in. zakończone bananami z obu stron przewody głośnikowe, cyfrowy "optyk" oraz interkonekt minijack 3,5mm.
Jakość dźwięku
Wyjęta prosto z kartonu, pachnąca nowością, miniwieża KM 1995 zagrała płasko, bez życia, bez basu, bez sensu. To pułapka, na którą nie wolno dać się nabrać: nawet urządzenia mini wymagają solidnej rozgrzewki, o głośnikach nie wspominając. Mniej więcej po godzinie dźwięk zaczął nabierać charakteru, a po kolejnej zmienił się tak bardzo, że musiałem przysiąść i "przekalibrować czujniki". Co się okazało? KM 1995 gra obszernym, zamaszystym, mięsistym, wyraźnie ocieplonym dźwiękiem o nasyconych, pastelowych barwach. Jego charakterystyka jest ukształtowana trochę na podobieństwo loudnessu, przy czym średnica nie jest specjalnie wycofana. Precyzja i neutralność schodzą tu na dalszy plan, ale nie ma to chyba większego znaczenia, skoro muzyki słucha się z przyjemnością – tym większą, że widok podświetlanego, analogowego miernika wysterowania poziomu dodatkowo potęguje pozytywne wrażenia.
Brzmienie KM 1995 jest skoncentrowane wokół basu – krągłego i mięsistego, o całkiem niezłej energii.
Brzmienie KM 1995 jest skoncentrowane wokół basu – krągłego i mięsistego, o całkiem niezłej energii. Nie schodzi on w czeluście, bo głośniki mają swoje ograniczenia, to jasne, ale jego wyższy podzakres zaskakuje wyraźnymi konturami, dobrą definicją i kontrolą. Dynamika jest reprodukowana prawidłowo, przy czym ewidentnie lepiej wypada skala makro. Reszta pasma także jest ładnie zdefiniowana – średnica jest dobrze nasycona i zrównoważona, a góra szczegółowa i rześka. Zjawiska przestrzenne nie ustępują niczym możliwościom odtwarzaczy CD z niskich pułapów cenowych – w brzmienie nie wkrada się chaos, rozmieszczenie muzyków jest logiczne, a ich śledzenie nie nastręcza trudności.
Podsumowanie
Brzmienie KM 1995 jako całość jest efektowne i przyjemne, więc nawet po długich sesjach odsłuchowych Wasze uszy będą się czuły komfortowo. Warto przekonać się o tym osobiście.