Seria Limetree niemieckiego Lindemanna próbuje na nowo zdefiniować termin "klasa podstawowa", odwołując się do znanego już hasła "czasem mniej znaczy więcej". Wykorzystuje przy tym fakt, że ciągła miniaturyzacja w dziedzinie elektroniki umożliwia tworzenie małych, coraz doskonalszych i coraz bardziej wydajnych produktów. W chwili gdy piszę te słowa, w skład Limetree wchodzą cztery maleńkie urządzenia: gramofonowe Phono II dla wkładek MM i MC, adapter sieciowy/audio renderer Bridge II, przetwornik USB-DAC i odtwarzacz sieciowy Network II. Ostatni z wymienionych zaskakuje zarówno funkcjonalnością, jak i rasowym, audiofilskim brzmieniem.
Budowa
Trudno o bardziej minimalistyczny wygląd: obudowę Network II tworzy miniaturowy korpus wykonany z jednego kawałka anodowanego aluminium, do którego przykręcono niewielkie płytki – panele przedni i tylny. Na czołówce umieszczono włącznik, dwie diody – wskaźniki częstotliwości próbkowania sygnału SR i DSD (np. kolor zielony oznacza plik PCM 44,1/48kHz, niebieski PCM 176,4/192kHz, biały PCM 352,8/384kHz, a purpurowy DSD256), gniazdo słuchawkowe w standardzie minijack 3,5mm oraz odbiornik podczerwieni. Z tyłu uwzględniono jedno wyjście analogowe RCA, port USB-A (do którego można podłączyć zarówno dysk twardy, pendrive, jak i zewnętrzny napęd CD-ROM, np. Apple USB SuperDrive), gniazdo LAN, gniazdo anteny WLAN/Bluetooth (w zestawie), przycisk WPS do łatwego połączenia z routerem oraz gniazdo zasilania DC 5V (zasilacz wtyczkowy w zestawie). Pewien niedosyt może budzić jedynie brak cyfrowego wejścia/wyjścia. Ściankę górną ozdobiono nadrukiem liścia lipy – znakiem rozpoznawczym serii Limetree.
Sercem streamera jest układ ES9038 od Sabre, dzięki któremu Network II jest kompatybilny z kodekami WAV, FLAC, AIFF, ALAC, MP3, AAC, Ogg Vorbis, WMA i DSD. Za jego pośrednictwem odtworzymy pliki PCM do 24-bit/384kHz oraz DSD do 11,2MHz (DSD256).
Urządzeniem steruje się za pośrednictwem poręcznego plastikowego pilota oraz aplikacji na smartfony (Android/iOS) o nazwie Lindemann. Dzięki "apce" można np. ustawić rodzaj cyfrowego filtru (do wyboru siedem: Brick Wall, Corrected minimum phase fast roll-off, Apodizing fast roll-off, Minimum phase slow roll-off, Minimum phase fast roll-off, Linear phase slow roll-off oraz Linear phase fast roll-off), poziom wyjścia słuchawkowego (Low/High), balans (+/-6dB w 1-decybelowych krokach), poziom jasności LED-ów, bitrate streamu audio przez Wi-Fi, zalogować się do TIDAL-a, Deezera, Qobuza, HighResAudio, Spotify, włączyć radio internetowe czy zaktualizować firmware.
Maluch Lindemanna jest również gotowy na współpracę z Roonem (można ustawić stałą bądź regulowaną głośność) i wspiera Spotify Connect oraz TIDAL Connect, jednak nie obsługuje formatu MQA.
Jakość brzmienia
Przez te wszystkie lata testowania najrozmaitszych odtwarzaczy sieciowych z różnych półek cenowych powinienem już przywyknąć do myśli, że wygląd nie ma dla jakości brzmienia żadnego znaczenia, jednak za każdym razem gdy do testu trafia urządzenie mieszczące się w dłoni, a grające jak rasowy klocek hi-fi, ta lekcja jest tyleż pouczająca, co... bolesna. Limetree kosztuje mniej więcej tyle, ile ładnych parę lat temu płaciłem za NP-S2000 Yamahy, a pod względem funkcjonalności bije "japończyka" na głowę. Cyfrowe audio, a streamery w szczególności, starzeje się tak szybko, że można by, parafrazując słowa księdza Jana Twardowskiego, powiedzieć: śpieszmy się je kochać, bo tak szybko odchodzą... Tym razem jednak nie tylko o funkcjonalność chodzi. Odtwarzacz sieciowy Lindemanna oferuje dojrzały audiofilski dźwięk: czysty, dynamiczny i dobrze zrównoważony, z pełną paletą tonalną i świetnymi detalami. Taki, w którym na dobrą sprawę niczego nie brakuje.
Wspomniane dobre zrównoważenie jest w tym wypadku kluczem do sukcesu, wszystko odbywa się naturalnie, bez zbędnego efekciarstwa. Weźmy np. niskie składowe – nie próbują one zdominować prezentacji swoją obfitością. Charakteryzuje je pożądana twardość, dobra kontrola, a jednocześnie odpowiednie nasycenie i ciężar. Podobać może się zarówno precyzyjny timing, jak i dobra separacja poszczególnych dźwięków.
Realizm odtwarzanych nagrań w odniesieniu do wyglądu streamera – niepozornego pudełka nieco tylko większego od paczki papierosów – jest zdumiewający.
Średnica ujmuje bogactwem "zdarzeń" – w zakresie tym Limetree ukazuje pełnię brzmieniowego potencjału. Wokale są wolne od stwardnień i tłumienia sybilantów. W nagraniach live, jak np. "Monday Night Live At The Green Mill Volume 3" Patricii Barber (FLAC 24/96), można usłyszeć czyste i wyraźne odgłosy tła oraz mikroinformacje determinujące atmosferę klubowego pomieszczenia. Realizm odtwarzanych nagrań w odniesieniu do wyglądu streamera – niepozornego pudełka nieco tylko większego od paczki papierosów – jest zdumiewający.
Równie dobrze wypadają wysokie tony. Są czyste, otwarte, niesłychanie szczegółowe, a jednocześnie nieprzejaskrawione. Ich spójność ze średnicą, a konkretnie jej górnym podzakresem, nie budzi najmniejszych zastrzeżeń.
Scena jest odtwarzana z właściwymi proporcjami, bez uproszczeń czy tanich efektów. Obraz muzyczny jest rysowany precyzyjną kreską. Pojedyncze dźwięki są bardzo dobrze definiowane, mają wyraźne krawędzie. Nawet gęsto zaaranżowane nagrania pozostają czytelne, a jednocześnie nie powodują zmęczenia słuchacza natłokiem szczegółów. Streamer(ek) Lindemanna bardzo dobrze radzi sobie także z różnicowaniem nagrań i oddawaniem kontrastów dynamicznych.
Podsumowanie
Na pierwszy rzut oka cena Limetree Network II może wydawać się szokująca, ale płacimy nie za wygląd, tylko za brzmienie i funkcjonalność, a te prezentują naprawdę wysoki poziom. Ten miniaturowy streamer dostarcza emocji i prawdziwej radości ze słuchania ulubionej muzyki, a te są przecież bezcenne.