Audeze powstało 14 lat temu i jest obecnie jedną z najbardziej liczących się firm audiofilskich zajmujących się produkcją słuchawek. Kolejne modele, które nie raz i nie dwa opisywaliśmy na naszych łamach, najpierw budowały pozycję marki na rynku, a następnie potwierdzały jej status. CRBN (co należy wymawiać jako "karbon"; nazwa odnosi się do membran – polimerowych folii z zawieszonymi nanorurkami węglowymi) stanowi wyjątek w ofercie – to pierwszy i jak na razie jedyny w historii Audeze model elektrostatyczny.
Geneza "karbonów" jest nietypowa, ma związek z medycyną, a konkretnie z badaniem za pomocą rezonansu magnetycznego (potrzeba komunikacji między lekarzem a pacjentami). Jak wiadomo, w polu rezonansu nie może znajdować się nic metalowego, stąd konieczność zastosowania słuchawek niemetalowych. Jak głosi stare przysłowie: potrzeba jest matką wynalazku. W tym wypadku wynalazkiem okazała się specjalna cienka folia z zawieszonymi rurkami z węgla.
Budowa
CRBN-y prezentują się luksusowo, mimo że oprawy muszli pokryto połyskującym tworzywem o marbelizowanym wzorze. Na konstrukcję składają się jednak również elementy metalowe (pod tworzywem znajduje się magnez), skórzane (ręcznie szyte pady, opaska) oraz karbonowe (pałąk) – wszystko wyśmienitej jakości. Uwagę przyciągają zwłaszcza duże, precyzyjnie wykonane ażurowe grille tworzące wzór z sześcianów na zewnętrznej stronie muszli.
Na głowie słuchawki leżą jak trzeba – komfort noszenia jest wysoki, ponieważ konstrukcja jest lekka, a nacisk optymalny. Regulacja pałąka (tworzą go de facto dwa elementy: kabłąk z włókna węglowego oraz skórzana, perforowana opaska) odbywa się tradycyjnie dla Audeze – za pomocą karbowanych prowadnic. Mierzący 2,5 metra długości kabel w czarnym materiałowym oplocie jest zamocowany na stałe i zakończony 5-pinowym złączem.
Clou całej konstrukcji stanowią oczywiście przetworniki, od których wzięła się nazwa CRBN. Ważą 75 gramów i są zbudowane ze wspomnianych już rurek węglowych. Taka konstrukcja rozwiązuje największy problem elektrostatów, jakim jest niewystarczająco mocny bas, co ma związek ze zbyt małymi wychyłami membran (w CRBN-ach membrany znajdują się wystarczająco daleko od statorów, do których doprowadzany jest sygnał, by wychyły były większe, co skutkuje potężniejszym basem).
Ponieważ sygnał przesyłany do statorów musi mieć znacznie wyższe napięcie niż w przypadku słuchawek z przetwornikami dynamicznymi (napięcie na statorach wywołuje ruch membrany), wysterowanie elektrostatów stanowi pewne wyzwanie – wzmacniacz musi być odpowiednio mocy i, rzecz jasna, wyposażony w stosowne wyjście. CRBN-y są kompatybilne ze wzmacniaczami "Stax Pro Bias" 580 Volt, takimi jak Woo Audio, Linear Tube Audio, Mjolnir Audio, Headamp oraz, co oczywiste, Stax (podczas testu pracowały ze Staxem SRM-400S, acz z pewnością warto celować w coś jeszcze lepszego, jak np. SRM-700S albo hybryda SRM-700T).
Słuchając CRBN-ów, ma się wrażenie idealnej spójności, nic w ich brzmieniu nie jest powierzchowne, obliczone jedynie na wywarcie wrażenia.
Czy poza wzmacniaczem o odpowiednim napięciu polaryzacji CRBN-y wymagają specjalnego traktowania? Zachowanie pewnych rutyn pozwoli uniknąć nieprzyjemnych trzasków typowych dla słuchawek elektrostatycznych. Należy zacząć od założenia słuchawek na głowę i ich dokładnego dopasowania. Dopiero potem powinno się je podłączyć do włączonego wzmacniacza. Aby rozładować ładunki gromadzące się na membranach (czego objawem są owe nieprzyjemne trzaski), można wyjąć wtyk z gniazda i dotknąć palcem końcówek konektorów złącza 5-pin. W anodyzowanym na czarno aluminiowym neseserze, w który pakowane są CRBN-y, powinna znajdować się specjalna nakładka z pianki przewodzącej, która służy do tego samego celu (a przy okazji chroni konektory przed oksydacją i brudem, zaś słuchawki przed porysowaniem), dlatego po każdym użyciu słuchawek powinno się ją zakładać na konektory.
Jakość brzmienia
Egzemplarz, który dojechał do testu, właściwie od razu zagrał znakomicie, więc wstępną opinię na temat tych słuchawek wydałem już po mniej więcej pół godzinie odsłuchu. Warto jednak mieć na uwadze, że im dłużej CRBN-y grają, tym ich dźwięk staje się lepszy. Generalnie rzecz ujmując, są to słuchawki o brzmieniu wyśmienicie spójnym, całkiem analitycznym i przestrzennym, choć... Jeśli mam być szczery, to znam przynajmniej jedne "planary", które są bardziej hipnotyzujące pod względem otwartości i szczegółowości – mowa o Phobosach V2021 Erzitecha podłączonych do firmowego wzmacniacza o nazwie Perfidus (recenzja tego zestawu niebawem pojawi się na łamach Hi-Fi Class).
Chodzi o to, jak słuchawki Audeze "ustawiają" średnicę względem wysokich tonów – moim zdaniem ta pierwsza jest w pewnym sensie "nadmiarowa", tzn. skupia na sobie większą uwagę słuchacza niż soprany. Nie chodzi jednak o efekt lekkości, rześkości czy szklistości w górnym podzakresie średnich tonów – CRBN-y brzmieniowo są raczej ciemnawe, nieprzeciętnie nasycone i dociążone. Zmieniając perspektywę, można powiedzieć, że wysokie tony słuchawek Audeze są jakby leciuteńko przygaszone – wspomniane Phobosy są bardziej transparentne i rozdzielcze w górze pasma, ale jednocześnie jaśniejsze i "lżejsze" w średnicy.
Bas CRBN-ów jest bardzo dobry. Nie słychać tu wielkiego ograniczenia, czego można by się spodziewać po "elektrostatach", choć znowu: Phobosy potrafią zejść niżej, co sprawia, że są nieco bardziej efektowne. Czy jednak nie nazbyt efekciarskie? Słuchając CRBN-ów, ma się wrażenie idealnej spójności, nic w ich brzmieniu nie jest powierzchowne, obliczone jedynie na wywarcie wrażenia.
Dlatego należy spojrzeć na ich brzmienie całościowo, a bas ocenić w kontekście tego, jak udało się pogodzić jego rozciągnięcie, kontrolę i definicję. Wydaje mi się, że uzyskanie lepszego kompromisu między tymi aspektami byłoby niezwykle trudne. Zresztą zarówno kontrabas, jak i gitara basowa brzmią na CRBN-ach bardzo dobrze, jedynie w muzyce elektronicznej czuć pewne, acz w gruncie rzeczy niewielkie ograniczenia.
Bez wątpienia brzmienie "karbonów" jest energetyczne i angażujące, ale nigdy agresywne. Rytmiczność przekazu, dynamika nie pozwalają na jakąkolwiek krytykę. Na wyróżnienie zasługuje także naturalność przekazu i barwa. Tym samym wracamy do średnicy, która moim zdaniem stanowi najmocniejszy atut słuchawek Audeze. Wokale brzmią na nich bardzo autentycznie i są doskonale zogniskowane (Peter Gabriel "Heroes", FLAC 24/48). Równie przekonująco, głównie za sprawą swojej plastyczności i namacalności, wypadają instrumenty – saksofon na płycie Henryka Miśkiewicza "Remembrances" (FLAC 16/44,1) zabrzmiał tak, jakby muzyk znajdował się tuż obok mnie. Przekaz odebrałem jako wyjątkowo muzykalny i "fizjologiczny".
Delikatne przygaszenie energii sopranów, o którym wspomniałem wcześniej, wpływa na sposób postrzegania sceny dźwiękowej. A ta jest w CRBN-ach niesamowita: nie tylko nie zwęża się z tyłu, ale wręcz potrafi tam być szersza niż z przodu (Henryk Miśkiewicz "Paulina's Secret"). Obraz dźwiękowy jest więc duży i proporcjonalny, i zupełnie nie czuć, że ma się go "w głowie".
Podsumowanie
Audeze CRBN rządzą – nie mam co do tego żadnych wątpliwości. To jedne z najlepszych "nauszników", jakich dotąd słuchałem. Ich brzmienie układa się w niezwykle spójny, a przez to wiarygodny przekaz muzyki. Tylko ta cena – litości...