Pro-Ject ma już za sobą okres ekspansji i umacniania pozycji rynkowej. Obecnie ta austriacka firma, wciąż kierowana przez swojego założyciela Heinza Lichteneggera, uchodzi – całkiem słusznie – za gramofonowego potentata. W ofercie ma zarówno urządzenia budżetowe (np. Elemental), jak i zaawansowane konstrukcje z najwyższej półki (Signature 12).
Udoskonalanie swoich produktów Pro-Ject ma we krwi. Dowodem może być ewolucja najpopularniejszej bodaj serii w historii marki, Debut, w której wyniku do oferty stosunkowo niedawno dołączyły dwa naprawdę ciekawe, relatywnie niedrogie gramofony: Debut Pro i Debut Pro S. Od niedawna w ofercie znajdują się także automaty. Najpierw, jakby badając grunt, na rynek wypuszczono A1 – bardzo prosty gramofon dla początkujących adeptów winylu. Teraz przyszła kolej na "dwójkę" – Automat A2. Zmiany są tak wyraźne, że można mówić o zupełnie nowym gramofonie.
Budowa
Automat A2 jest wykonany z widoczną dbałością o urodę. Główne chassis z MDF-u, zaprojektowane i wyprodukowane w Austrii, ręcznie pomalowane ośmioma warstwami czarnego matowego lakieru, wygląda rewelacyjnie. Popracowano zarówno nad uniknięciem rezonansów, jak i wytłumieniem wibracji. Ciężka "rama" zapewnia solidną podstawę dla pływającego sub-chassis, w którym zamocowano ramię, łożysko talerza oraz silnik. Taka konstrukcja izoluje wszystkie najbardziej krytyczne elementy gramofonu (niejako odłącza je od obudowy) i zapewnia dodatkową warstwę ochrony przed zakłóceniami oraz zewnętrznymi wibracjami. Istotnym elementem takiego podejścia są także nowe, aluminiowe nóżki skutecznie oddzielające gramofon od podłoża za pomocą wewnętrznej silikonowej warstwy tłumiącej.
Sub-chassis i mechanizm automatu w większości wykonano z aluminiowego odlewu ciśnieniowego. Jego obsługa to czysta przyjemność: każda dźwignia i pokrętło działają pewnie i lekko, wystarczy je delikatnie przesunąć/przekręcić, czemu zazwyczaj towarzyszy przyjemne kliknięcie. Aby rozpocząć odtwarzanie płyty, należy przesunąć dźwignię w położenie Start – ramię automatycznie przesuwa się wówczas na wysokość rowka i zostaje automatycznie opuszczone na płytę. Po zakończeniu odtwarzania jest cofane i delikatnie opuszczane na podpórkę, a silnik wyłączany.
À propos ramienia: A2 wyposażono w 8,3-calowe ultralekkie aluminiowe ramię, które zakończono główką z kompozytu polimerowo-węglowego (zapewnia efektywne wewnętrzne tłumienie rezonansów) uzbrojoną w popularnego Ortofona 2M-Red. Ramię jest konstrukcją typu gimballed, z łożyskiem kardanowym, z dwiema osiami przechyłu. Regulacja siły nacisku jest bezmasowa – najpierw należy wypoziomować ramię za pomocą wytłumionej przeciwwagi, a następnie ustawić siłę nacisku (dla 2M-Red wynosi 1,7), obracając wyskalowane pokrętło bezpośrednio na łożysku ramienia. Na podstawie ramienia można również wyregulować anty-skating (system sprężynowy; także wartość 1,7).
Silnik w A2 jest sterowany elektronicznie. Niewielki przełącznik umieszczony z przodu po lewej stronie pozwala na wygodne przełączanie obrotów (33, 45 i 78). Talerz napędzany za pośrednictwem płaskiego gumowego paska także jest aluminiowy (produkuje się go, podobnie jak większość części, w Niemczech). Aby zwiększyć jego masę i zmniejszyć rezonanse, dodano do niego wewnętrzny pierścień tłumiący.
Gramofon wyposażono w przejrzystą pokrywę antykurzową, zewnętrzny zasilacz o konstrukcji wtyczkowej, adapter do singli, filcową matę i firmową, ekranowaną łączówkę Connect it E o niskiej pojemności.
Na koniec ważna uwaga: A2, w przeciwieństwie do A1, nie ma phono stage'a – jeśli ktoś nie ma wzmacniacza wyposażonego w moduł phono (czasami jest to tylko opcja), będzie musiał dokupić przedwzmacniacz korekcyjny.
Jakość dźwięku
Estetyka brzmieniowa wielu współczesnych gramofonów nie różni się specjalnie od dźwięku oferowanego przez źródła cyfrowe – niektóre "szlifierki" przedkładają rozdzielczość i czystość przekazu nad tzw. muzykalność. Na szczęście A2 nie idzie tą drogą, a w każdym razie nie po trupach (czyli redukując to wszystko, co potocznie określa się mianem analogowości tudzież muzykalności): oferuje brzmienie o stosunkowo dużym gabarycie, nasycone, nieco ocieplone i zaokrąglone, a zarazem dość szczegółowe.
(...) oferuje brzmienie o stosunkowo dużym gabarycie, nasycone, nieco ocieplone i zaokrąglone, a zarazem dość szczegółowe.
Jednocześnie mamy tu bardzo wyraźny progres w porównaniu z modelem A1, który właściwie pod żadnym względem nie wznosił się ponad przeciętność. A2 to zupełnie inna historia, choć od razu należy zaznaczyć, że także mająca swoje, niejako naturalne, ograniczenia – nie daje ani tak silnego poczucia obecności, ani takiego szczegółu, jak droższe gramofony. Niemniej to, co nabywca otrzymuje za swoje pieniądze, prezentuje bardzo przyzwoity poziom.
Duży gabaryt, o którym wspomniałem, to przede wszystkim zasługa basu. Nie jest on ani przesadnie miękki, ani szczególnie twardy, ani ponad miarę szybki, a mimo to można odczuć jego energię będącą pochodną prędkości narastania i wygaszania impulsów. Wyczuwalny brak prawdziwej potęgi basu Automat A2 nadrabia wyraźnym, pewnie prowadzonym rytmem, acz z raczej umiarkowaną siłą i dynamiką. To rozsądny kompromis, jak najbardziej akceptowalny w tej cenie.
Średnica z powodzeniem łączy plastyczność dźwięku ze szczegółowością – zwłaszcza w repertuarze rockowym i elektronicznym (David Sylvian "Blemish" i To Rococo Rot "Hotel Morgen") takie połączenie okazało się bardzo udane. Dzięki temu udało mi się uzyskać coś w rodzaju analogowego ciepła (w tym namacalnego wokalu) połączonego z niezłym uderzeniem, co z kolei dało wrażenie niezbędnej dla czarnych płyt organiczności i elastyczności. Nie zabrakło także elementu świeżości, czegoś w rodzaju żywego usposobienia, a w efekcie namiastki obcowania z żywą muzyką – cecha ta daje o sobie znać w wyższym podzakresie środka pasma.
Góra gramofonu A2 zapewnia szczegóły bez natarczywości. Nie jest to ostateczne otwarcie, najwyższa energia jest wygaszana raczej szybko, brakuje nieco lepszego oddechu, dźwięczności i wejścia w mikroszczegóły (aczkolwiek na braki ilościowe nie można narzekać), talerze wybrzmiewają odrobinę krócej niż powinny i jakby bardziej powierzchownie. Brak pełni aury, atmosfery niektórych nagrań nie zubaża jednak przyjemności płynącej z odsłuchu – ta, o dziwo, pozostaje niemal nienaruszona.
Możliwe, że wynika to z tego, iż przekaz jest wolny od nadmiernej ostrości, lekkości i "przesolonych" sybilantów. Zastrzeżeń nie budzi też sposób operowania przestrzenią: płyta RGG "Mysterious Monuments on The Moon" ujawniła niemałe umiejętności A2 w dziedzinie precyzji lokalizacji i kreowania całkiem obszernej przestrzeni z wyraźną głębią oraz podziałem na plany.
Podsumowanie
Duża przyjemność ze słuchania to cecha ważna zwłaszcza dla melomana. Automat A2 jest gramofonem właśnie dla takiego odbiorcy – jest o włos po cieplejszej stronie "mocy", a zarazem wystarczająco szczegółowy i dynamiczny, by słuchanie czarnych płyt dawało satysfakcję.