Nowa "budżetowa" seria S marki Auralic obejmuje kompaktowe urządzenia o atrakcyjnym wyglądzie i wyjątkowej funkcjonalności. W chwili obecnej należą do niej dwie konstrukcje: transport sieciowy (Streaming Processor) Aries S1 i DAC strumieniujący (Streaming DAC) Vega S1. Ich uzupełnieniem jest dedykowany zasilacz zewnętrzny PSU S1 (dla każdego ze "źródeł" osobno).
Nazwy Aries i Vega są już doskonale znane miłośnikom Auralic-a, m.in. za sprawą hi-endowej serii G. Producent postanowił, że oba te urządzenia zmniejszy, zachowując ich nazwy i sposób działania (działają dokładnie tak samo, jak produkty z serii G, w oparciu o platformę Tesla oraz aplikację sterującą Lightning DS), a następnie zaoferuje je w bardziej przystępnej cenie. Najważniejsza różnica użytkowa w porównaniu z serią G polega na tym, że "eski" nie mają Wi-Fi, więc aby połączyć je z routerem, należy użyć kabla Ethernet.
Budowa budową, wygląd wyglądem, ale jak to gra? Sprawdziłem to, testując przetwornik Vega S1 zasilany przez PSU S1.
Budowa i funkcjonalność
Obudowy obu komponentów o identycznych wymiarach wykonano z anodyzowanego aluminium w matowej czerni. Ściankę przednią zasilacza zdobi duży biały logotyp marki i dioda LED. Z tyłu obok gniazda zasilającego zintegrowanego z bezpiecznikiem i głównym włącznikiem umieszczono wyjście (PSU OUT) w postaci złącza HDMI. Podłączanie/rozłączanie zasilacza do/od DAC-a za pośrednictwem dołączonego kabla HDMI nie może odbywać się "w locie", tzn. najpierw oba urządzenia należy wyłączyć (główne włączniki w pozycji O), w przeciwnym razie PSU może ulec uszkodzeniu.
Ściankę przednią DAC-a wypełnia gładki panel, za którym umieszczono czterocalowy kolorowy wyświetlacz (można go wyłączyć w ustawieniach). W trybie streamera wyświetlana jest na nim okładka odtwarzanej płyty "zaszyta" w pliku albo okładka wraz z dodatkowymi elementami, jak pasek postępu, numer utworu, czas od rozpoczęcia oraz całkowity, głośność (przy włączonym pre-ampie) itp., zaś w trybie DAC-a – informacje o głośności (w przypadku włączenia tej opcji), przetwarzanej częstotliwości próbkowania i nadpróbkowania, aktywnym filtrze oraz barwie – zob. dalej).
Wszystkie przyciski służące do sterowania DAC-iem/streamerem przeniesiono na ściankę górną. Od lewej są to: Power (przy wyłączaniu pojawiają się opcje Standby oraz Sleep; siedmiosekundowe przytrzymanie aktywuje Force Off, co może się przydać przy ewentualnym zawieszeniu systemu), Play (play/pause oraz zatwierdzanie w menu), M (od menu; powrót do początkowego menu, powrót do poprzedniego poziomu menu po krótkim naciśnięciu lub powrót do początkowego menu po długim naciśnięciu), a także Up i Down (regulacja głośności oraz poruszanie się po menu i podświetlanie wybranych opcji).
Tył DAC-a/streamera zawiera komplet wejść cyfrowych (dwa Toslinki plus złącze współosiowe), USB-B (dla komputera), USB-A (dla HDD; nośniki muszą być sformatowane w systemie FAT32, exFAT, NTFS, Linux Ext2/3/4, HFS+, APFS) oraz LAN, a ponadto po jednym wyjściu zbalansowanym (XLR) i niezbalansowanym (RCA), złącze HDMI oznaczone jako EXT PSU (czyli do podłączenia zewnętrznego zasilacza) i gniazdo zasilające we wspólnej obudowie z bezpiecznikiem oraz głównym włącznikiem. Wejścia Toslink i koaksjalne wspierają PCM-y do 192kHz, zaś USB – PCM-y do 32bit/384kHz i DSD do DSD512.
Vega S1 bazuje na firmowych rozwiązaniach konstrukcyjnych. Należą do nich m.in. moduły ORFEO klasy A, szybkie izolatory galwaniczne rozmieszczone pomiędzy platformą przetwarzania Tesla G3 a obwodem audio czy przetwornik cyfrowo-analogowy Fusion łączący elementy konstrukcji dyskretnej drabinki oraz przetwornika C/A Delta-Sigma (producent wykorzystuje własne technologie rekonstrukcji zegara, filtra cyfrowego i oversamplingu). Ponadto Vega S1 korzysta z funkcji bezpośredniego zapisu danych (Direct Data Recording – DDR), co oznacza, że dane audio są najpierw zapisywane w 2GB pamięci systemowej, a następnie przetwarzane i wysyłane do przetwornika cyfrowo-analogowego z podwójnym zegarem – jednym dla częstotliwości próbkowania 44,1x (nadpróbkowanie do 1,4112MHz), a drugim dla 48x (do 1,536MHz). Oczywiście Vega S1 ma także wbudowany własny zasilacz, co oznacza, że do jego działania PSU S1 nie jest niezbędny, aczkolwiek, jak pokazał test, warto z tego rozwiązania skorzystać.
O tym, z jak zaawansowanym urządzeniem mamy do czynienia, najlepiej świadczy ilość ustawień dostępnych za pośrednictwem platformy Lightning DS – są one widoczne w aplikacji na urządzenia marki Apple (niestety nie mogą z niej skorzystać "androidowcy") oraz w internetowej przeglądarce – wystarczy w pasek adresu wpisać adres sieciowy wyświetlany przez S1 na ekranie głównym w trybie Streamer. Oczywiście ustawienia można również zmieniać za pomocą przycisków na górnej ściance, wykorzystując wyświetlacz, co jednak nie jest zbyt wygodne. Cztery kolejne plansze (Library Setup, Streamer Setup, DAC Setup i Hardware Setup) zawierają w sumie kilkadziesiąt(!) opcji.
Do najważniejszych należą: ustalenie poziomu sygnału na wyjściach analogowych RCA i XLR (przy włączonym preampie; 2V/6V), zdefiniowanie jakości streamingu dla wybranych serwisów (TIDAL, Qobuz, Amazon Music, KKBOX, NetEase Music: MP3 Low/MP3 High/FLAC Lossless/FLAC Up to 384k), wybór trybu pracy (Streamer/PureDAC; w przypadku tego drugiego urządzenie automatycznie zatrzymuje całe "środowisko internetowe", co wpływa na jakość sygnału na wyjściach analogowych), włączenie preampu (analogowa regulacja głośności), wybór "trybu tonalnego" Tone Mode (Clear/Mellow; ten drugi dodaje do sygnału składowe harmoniczne) oraz trybu pracy cyfrowego filtru (Precise, Dynamic, Balance i Smooth), a także określenie czasu buforowania sygnału na wejściach optycznych i elektrycznym (50–500ms).
Warto także dodać, że Vega S1 jest w pełni kompatybilna z oprogramowaniem sterującym opartym na OpenHome, takim jak BubbleUPnP oraz Linn Kazoo, ma funkcję Smart-IR Remote Control (czyli de facto można ją obsłużyć dowolnym pilotem), a także jest certyfikowanym punktem końcowym RoonReady.
Jakość brzmienia
Lubię urządzenia, których klasa staje się ewidentna już kilka chwil po ich uruchomieniu. Od razu wiadomo, że ma się do czynienia z czymś wyjątkowym, czego nie trzeba "odkrywać" w trakcie mozolnych odsłuchów. Albo coś brzmi, jak należy, albo jest po prostu przeciętne, nijakie. DAC Auralic-a przekonuje słuchacza po zaledwie kilku chwilach. Z preferowanymi przeze mnie ustawieniami (Operation Mode: PureDAC, Tone Mode: Clear oraz Filter Mode: Dynamic) jego brzmienie charakteryzuje się wyraźną dawką ciepła, spokojem i dojrzałością, a także piękną, gładką i całkiem rozdzielczą górą pasma. To ważne spostrzeżenie, ponieważ czasami ciepło obecne w dźwięku danego źródła wynika z uspokojenia wyższych rejestrów. W przypadku S1 aż tak bardzo tego nie słychać, a w każdym razie charakter wysokich tonów nie wiąże się z pogorszeniem szczegółowości.
Brzmienie S1 jest świetnie umocowane w średnicy. To stąd bierze się jego "analogowość" i ciepło. Zarówno barwy, jak i rytm są oparte na zjawisku koherencji. Spójność i dojrzałość prezentacji są zaskakujące, odtwarzana muzyka zdaje się płynąć niezwykle swobodnie i lekko, przekaz jest wolny od najmniejszych nawet cyfrowych naleciałości, twardości czy wyostrzeń. Stopień wypełnienia, gładkość i płynność faktur brzmieniowych prezentowanych przez "es-jedynkę" moim zdaniem prezentują poziom hi-endowy. Realistyczne, bogate, nieprzesłodzone barwy składają się na dźwięk wyjątkowo treściwy i muzykalny, rzadko spotykany na tym poziomie cenowym.
Realistyczne, bogate, nieprzesłodzone barwy składają się na dźwięk wyjątkowo treściwy i muzykalny, rzadko spotykany na tym poziomie cenowym.
Czy w takim razie S1 ma jakieś wady? Nazwałbym je raczej słabszymi stronami. Należą do nich nie najlepsze (w skali bezwzględnej) akcentowanie kontrastów dynamicznych w dolnych rejestrach oraz pewnego rodzaju "nieścisłość" w basie. O ile zwartość, barwa i rozciągnięcie niskich składowych mogą się podobać, o tyle ich motoryka i precyzja nie rzucają na kolana. Bas jest ogólnie delikatnie zmiękczony, zaokrąglony i gładki, co dobrze pasuje do spokojnego, odprężającego charakteru brzmienia S1, niemniej brak mu uderzenia znanego z innych (zazwyczaj jednak wyraźnie droższych, jak np. Rockna Audio Wavelight czy Chord Hugo TT 2) przetworników C/A.
Na "otarcie łez" zostaje nam przeciwny skraj pasma, który nie wykazuje większych niedoskonałości. Jakość i realizm oddania tonów wysokich dorównuje znacznie droższym DAC-om. Pomimo delikatnego zaokrąglenia krawędzi ataku oraz obniżenia najwyższej energii precyzja góry jest znakomita, podobnie jak sposób, w jaki S1 prezentuje zjawiska przestrzenne. Obraz stereo jest szeroki, podany z rozmachem, bardzo swobodny i plastyczny. Świetnie czuć zarówno masę instrumentów (np. talerzy perkusyjnych), jak i powietrze wokół nich. Pierwszy plan jest otwarty, namacalny, charakteryzuje się dużą bezpośredniością dźwięków, a dalsze – bardzo wyraźne.
Podsumowanie
Kiedyś miarą klasy przetwornika cyfrowo-analogowego było to, jak prezentował się na tle porównywalnych cenowo dyskofonów. Dzisiaj to już chyba nieaktualne, ale i tak nie ma to większego znaczenia, ponieważ Vega S1 jest klasą dla siebie. Urządzenie to swoim brzmieniem wprost deklasuje najlepsze odtwarzacze CD ze swojej półki cenowej. Jest to bodaj najlepszy przetwornik ze złączem USB do 15 tys. złotych (razem z zasilaczem), jaki znam – zarówno pod względem brzmienia, jak i funkcjonalności (jako streamer także sprawdza się świetnie).