Klasa A w audiofilskiej świadomości jest uosobieniem "dobroci". Czy niewielkie zniekształcenia i wysoką jakość dźwięku równoważą bardzo niska sprawność? Większa moc to większe koszty, rozmiary i dodatkowe źródło ciepła... miłośnicy ekologii ich nie kupią. Ale dla wielu miłośników dobrego brzmienia to wciąż szczyt marzeń. Spośród produkowanych niegdyś urządzeń A-klasowych wybraliśmy trzy zasługujące na miano najlepszych. Wybór nie był łatwy, a zawdzięczamy go Adamowi Kilyansky'emu niezwykle doświadczonemu audiofilowi dysponującemu olbrzymią wiedzą.
Na pierwszy ogień idzie Accuphase E-550 produkowany w latach 2005-2009. Accuphase to japońska firma z wieloletnią tradycją. Historia marki rozpoczęła się w czerwcu 1972 roku, a założyli ją dwaj elektronicy Nakaichi Kasugą oraz Jiro Kasugą. Kasuga z firmy Trio-Kenwood. Jiro miał już duże doświadczenie, gdyż pracował wcześniej z najlepszymi specjalistami od znanych marek, jak na przykład Marantz czy Luxman.
Accuphase to firma niezwykle konserwatywna. Nie podąża za modą i nie zmienia wyglądu swoich urządzeń żeby tylko nadążyć za nowymi trendami. Od samego początku po dzień dzisiejszy ich urządzenia wyglądają dostojnie i mam nadzieję, że tak zostanie po wsze czasy.
Urządzeniom marki Accuphase od zawsze towarzyszyła najwyższa jakość wykonania. Głównymi założeniami konstruktorów były przede wszystkim najwyższa jakość dźwięku, bezawaryjność i długowieczność. To trzy filary, dzięki którym firma zdobyła zaufanie klientów na całym świecie. Do dziś takie modele jak P-300, P400, T-100, E-206, czy E-303X służą swoim użytkownikom. I o to właśnie chodzi w tradycji. Tu nie ma miejsca na fuszerkę, niedociągnięcia, czy wersje Mk.II, MkIII itd.
Domeną tych japońskich urządzeń jest także niezwykle wysoki poziom montażu, selekcja komponentów, jakość druku PCB, oraz logika w przypadku konieczności serwisu urządzenia. Zdolny i doświadczony elektronik z przyjemnością zabiera się do pracy nad takim sprzętem. Nie obgryza paznokci i nie rzuca mięsem. Nie przekłada naprawy na kolejne tygodnie, bo wie, czym to pachnie...
Model E-550 to pierwszy wzmacniacz zintegrowany tej marki pracujący w czystej klasie A. Do tamtej pory producent miał w swojej ofercie jedynie wzmacniacze mocy o takiej charakterystyce. Do dziś model A-50V jest marzeniem wielu melomanów i miłośników sprzętu klasy hi-end. Mimo pełnoletności nadal może pokazać miejsce w szeregu wielu nowoczesnym, markowym urządzeniom. Wzmacniacz prezentuje się doskonale. Jest niczym dopracowane auto klasy premium. Front wzmacniacza jest bogaty. Uwagę przyciągają oczywiście wychyłowe wskaźniki, które ani trochę nie są tandetne czy odpustowe. Ale gdyby jednak komuś przeszkadzały to producent przewidział możliwość ich wyłączenia. Po wyłączeniu podświetlenia przechodzą automatycznie w stan spoczynku.
Mniej przydatne ustawienia i przełączniki ukryto pod klapką. Czuć, że nawet jej otwieraniu i zamykaniu poświęcono wiele uwagi. Po jej odchyleniu naszym oczkom ukaże się regulacja barwy dźwięku, balans kanałów, wybór źródeł nagrywania i kierunku kopiowania, przyciski aktywujące pre out, przedwzmacniacz phono (jako opcjonalna karta MM/MC). Jest nawet loudness, który może być niezwykle przydany przy odsłuchu starszych, czy gorzej zrealizowanych nagrań. Przecież słuchanie muzyki ma być relaksem, a nie udręką!
Urządzeniom marki Accuphase od zawsze towarzyszyła najwyższa jakość wykonania.
Selektor odpowiadający za wybór wejścia znajduje się z lewej strony urządzenia. Pod nim jest włącznik wzmacniacza. Z prawej strony jest gałka odpowiadająca za zmianę poziomu wzmocnienia oraz gniazdo słuchawkowe. Wszystko zachowuje poziom najwyższego pietyzmu. Dotykanie gałek to wręcz intymna przyjemność. Perfekcjoniści zwracający uwagę na takie szczegóły, nie będą zawiedzeni. Tył wzmacniacza prezentuje się równie okazale. Na górze ulokowano bardzo dobrej jakości gniazda RCA. Do dyspozycji mamy 4 wejścia liniowe (Tuner, CD, Line 1, Line 2) oraz dwie pętle magnetofonowe. Stara szkoła, ktoś może mieć przecież dwa magnetofony – kasetowy i szpulowy.
Poniżej są dwa wejścia do połączeń symetrycznych z wejściami XLR. Bardzo przydanym dodatkiem jest również możliwość wykorzystania sekcji przedwzmacniacza oraz bezpośrednie wejście na końcówkę mocy z pominięciem preampu. Na samym dole umieszczono standardowe gniazdo zasilające IEC. Zapewne konstruktorzy pomyśleli o tym, że ktoś może zechcieć podłączyć do wzmacniacza gruby i ciężki kabel zasilający. Wąż będzie częściowo oparty na meblu, na którym ustawiony jest wzmacniacz i nie obciąży niepotrzebnie elementów montażowych gniazda. Logika.
Wzmacniacz ma również dwa sloty na opcjonalne karty. To bardzo dobre rozwiązanie. Właściciel wzmacniacza może doposażyć go o dodatkowe wejście liniowe, przedwzmacniacz gramofonowy lub przetwornik cyfrowo-analogowy. Oczywiście są jeszcze zaciski głośnikowe. Mimo że ich obudowa jest wykonana z tworzywa, to są one niezwykle solidne. Nie przestraszą się żadnych kabli, nawet tych, z których śmieje się internet. Akceptują chyba wszystko, co wymyślono poza DINem. Nóżki wzmacniacza również zasługują na uwagę. Są niezwykle solidne i z całą pewnością mają bardzo korzystny wpływ na prace urządzenia. Wykonano je ze stali pokrytej specjalną mieszanką gumy i kauczuku. Po tych wszystkich zachwytach nad wyglądem "550" najwyższy czas, aby zajrzeć do środka. Może tu będzie można coś skrytykować, znaleźć jakieś słabe punkty. Nic z tych rzeczy! Accuphase wywiązuje się ze swoich obietnic. Oczywiście, że można jeszcze lepiej – pozłocić, przykleić diamencik. W tym wypadku byłoby to jednak zbytnią przesadą.
Po zdjęciu górnej pokrywy widzimy idealną harmonię. Wnętrze podzielone jest na sekcje, które to mają budowę modułową. Końcówka mocy została oparta na 3 parach komplementarnych MOSSFET-ów produkcji Toshiby (J618/K3497). Zdaje się, że część wzmacniacza mocy jest niemal identyczna, jak w modelu A30 (niezależna końcówka mocy).
Każdy z modułów można wyciągnąć, niczym kartę graficzną. To świetne udogodnienie konstrukcyjne.
Liczne profile poprawiają sztywność konstrukcji. Przestrzeń na opcjonalne moduły również oddzielono. Dużo uwagi poświęcono ekranowaniu i tłumieniu drgań – wygaszaniu rezonansów. Z tego słynęły unikatowe wzmacniacze innej japońskiej marki Sansui, które dostępne były tylko i wyłącznie na tamtejszym rynku. Mowa o modelach takich jak Alpha 607 Limited czy AU-07 Anniversary. To prawdziwe klejnoty i rarytasy. Sekcja zasilacza E-550 znajduje się na spodzie urządzenia. Jego sercem jest pokaźny transformator toiroidalny, który oczywiście jest ekranowany. Filtracja oparta została na 8. bardzo dobrej jakości kondensatorach o łącznej pojemności 80.000 mikrofaradów.
Regulacja głośności jest bardzo rozbudowana, a oparto ją na autorskim układzie konwersji napięcia AAVA (Accuphase Analog Vari-gain Amplifier). W przeciwieństwie do klasycznego potencjometru zachowuje wzorową precyzję zrównoważenia kanałów oraz eliminuje jego ułomności takie jak rozbieżność rezystancji, czy spadki dynamiki. Jak widzicie, w odróżnieniu od dwóch poprzednich wzmacniaczy, ten Japończyk nie jest prostą maszyną. Jest diabelnie ambitny i dopracowany. Kosztuje sporo, ale jest to w pełni usprawiedliwione. Jednakże czy te wszystkie rozwiązania konstrukcyjne można przełożyć na jakość i klasę brzmienia ? Moja odpowiedź brzmi TAK. Ten wzmacniacz brzmi po prostu bajecznie. W dodatku producent zapewnia, że bez problemu obsługuje kolumny ze spadkiem impedancji do 2Ω. To ważne, gdyż niestraszne mu będą nawet ambitne i rozbudowane zespoły głośnikowe.
Accuphase E-550 brzmi jedwabiście i powabnie. Jest niczym piękny spektakl. Gra cieni świateł, dźwięków i szmerów - równowagi. Wzmacniacz pokazuje swoje możliwości już przy niewielkich poziomach głośności. To tu właśnie klasa A czuje się najlepiej. Wtedy może zademonstrować skalę mikrodynamiki, która w przy odpowiednio wydajnym zasilaczu jest niczym bezwstydna femme fatale.
Ten wzmacniacz jest niczym dzika rzeka. Na pozór spokojny, ale też nieprzewidywalny. Zagorzali lampiarze na pewno będą mieli grymas na twarzy czytając moje słowa. Niech mają. Długo musieli by mnie przekonywać, że ich super trioda wykazuje wyższość nad tym wzmacniaczem. Ale wiem, wiem nie mogę jej włączać/wyłączać niczym kierunkowskazu w aucie, bo to nie służy żarówkom. Żarty na bok, lampiarze nie złośćcie się. Accuphase prezentuje dźwięk godny audiofila, a nie kierowcy wyścigowego. Tu chodzi o bycie dżentelmenem, nie playboyem i awanturnikiem. To jest dźwięk dojrzały i tyle w tym temacie!
Parametry Accuphase E-550
- Moc: 30W 8Ω/60W 4Ω/ 120W 2Ω
- Zniekształcenie THD: 0,02%
- Czułość wejściowa: 78mV
- Impedancja wejściowa: 20 kΩ RCA, 40kΩ XLR
- Współczynnik tłumienia (Dumping factor): 140 (8Ω, 50Hz)
- Pasmo przenoszenia: 2 – 150.000Hz
- Odstęp sygnału od szumu: 98dB RCA, 92dB XLR
- Waga: 24kg
Cena wzmacniacza w 2006 roku wynosiła 24.900 zł. Accuphase E-550 był produkowany w latach 2005-2009, nie ma więc co liczyć na kupno nowego egzemplarza, natomiast na rynku wtórnym w dalszym ciągu trzymają wysoką cenę, która zamyka się w przedziale 17.000 – 19.000 złotych.
Artykuł został pierwotnie opublikowany w naszej grupie facebookowej. Jeśli chcesz poznać opinie i komentarze osób o podobnych zainteresowaniach, to zapraszamy do grupy Najlepsze kolumny Audio.