s-e-r-v-e-r-a-d-s-3

hi-fi

Fidata HFU2

test |
Kabel Audio USB - Fidata HFU2

Przetestowaliśmy przyjaźnie wyceniony, jak na standardy audiofilskie, kabel USB marki Fidata oznaczony symbolem HFU2.

Blisko dwa lata temu nowa japońska marka Fidata zaskoczyła rynek proponując własny serwer muzyczny HFAS1-S10U, który miałem przyjemność dla Państwa testować. Okazał się on jednym z najlepszych ze znanych mi urządzeń tego typu. Od tego czasu firma rozbudowuje swoje portfolio, a jednym z nowych dodatków jest kabel USB.

Wspomniany wcześniej serwer HFAS1-S10U był doskonałym przykładem japońskiego podejścia do produkcji urządzeń audio (i nie tylko). Rzecz w dbałości o najdrobniejsze szczegóły, precyzję wykonania, czy stosowanie głęboko przemyślanych rozwiązań służących uzyskaniu możliwego najdoskonalszego efektu. W tym przypadku, dobrego brzmienia. Dlatego właśnie japoński serwer wyposażony był jedynie w jeden port USB, co sprawiało, że użytkownicy DAC-ów USB nie mogli jednocześnie podłączyć do serwera zewnętrznego dysku. Czemu konstruktorzy zdecydowali się na to niepraktyczne rozwiązanie? Dlatego, iż doświadczalnie sprawdzili, że dodatkowy port USB wprowadzał zakłócenia, a więc obniżał jakość uzyskiwanego dźwięku, a to było nie do przyjęcia.

Wygoda użytkowania musiała więc ustąpić głównemu celowi tego urządzenia. Jedno co mogę powiedzieć po tamtym teście to fakt,- że Japończycy naprawdę wiedzą co robią, bo było to jedno z tych nielicznych urządzeń, które bez wahania włączyłbym do swojego systemu. Jedyną przeszkodą była cena. Perfekcjonizm firm z Kraju Kwitnącej Wiśni (plus koszty produkcji, wysyłki i podatki) przekłada się na wysoką kwotę, jaką trzeba dysponować, by cieszyć się jego owocami. Warto zaznaczyć, iż po pierwszym serwerze pojawił się kolejny, bardziej zaawansowany model HFAS1-XS20U, ulokowany na szczycie cennika.

Kabel Audio USB Fidata HFU2

Kolejnym krokiem Fidaty okazało się przygotowanie dwóch rodzajów kabli mających służyć do połączenia ich serwerów z innymi urządzeniami (nic nie stoi na przeszkodzie, by stosować je w dowolnym systemie, który takich kabli wymaga). Pierwszy z nich to kabel LAN oznaczony symbolem HFLC, który może służyć do podłączenia serwera do routera, bądź do DAC-a ze stosownym wejściem. Drugi, który trafił do testu, to kabel Audio USB o symbolu HFU2. O ile ten pierwszy, kosztujący blisko 4 tysiące złotych za 1,5 m odcinek, można uznać za wyceniony adekwatnie do rynkowych realiów (choć nie brakuje kabli dużo, dużo droższych), to ten drugi, na który w wersji nawet 3m trzeba wydać ledwie 1.800zł, mocno zaskakuje.

Może nie ceną jako taką, bo na rynku można znaleźć inne podobnie wycenione przewody, ale faktem, że to produkt japoński i na dodatek mocno odstający cenowo od innych produktów w ofercie. Fani teorii spiskowych pewnie od razu pomyśleli, że Fidata po prostu rebrandowała jakiś "marketowy" kabel i dlatego może oferować go w takiej cenie. Proszę się jednak przez chwilę zastanowić. Czy nowa marka, pochodząca z Japonii, która od kilku lat buduje renomę producenta najwyższej klasy komponentów audio, naraziłaby osiągnięty już sukces na ryzyko oferując słaby produkt? Jedyna logiczna odpowiedź brzmi - nie!

Można przyjąć, że w wielu przypadkach kable LAN i USB będą grały z własnymi serwerami Fidaty, więc nie mogą być elementami ograniczającymi jakość brzmienia tych doskonałych urządzeń. Z drugiej strony cena może skusić wielu użytkowników innych produktów do zakupu kabla, a gdy ten sprawdzi się w systemie, może w przyszłości nabędą inne produkty tej samej marki.

Kabel Audio USB Fidata HFU2

Niezależnie od faktycznych intencji twórców dla mnie jasne było, że skoro to produkt Fidaty, to musi oferować wysoką jakość brzmienia. A to z kolei prowadziło do wniosku, że to może być jedna z nielicznych perełek rynku audio, które oferują wyjątkowy stosunek jakości brzmienia do ceny. Gdy kabelek trafił do mnie przekonałem się, że jakość wykonania jest ponadprzeciętna. Począwszy od prostego, ale eleganckiego pudełka, na złoconych wtykach z aluminiowymi obudowami kończąc. Te ostatnie, jak wyjaśnia producent na swojej stronie, zastosowano nie (wyłącznie) z powodów estetycznych, ale by dodać masy wtykom, co eliminuje mikrowibracje. Dodatkowo w każdej zastosowano podłużną szczelinę, która ma zapobiegać powstawaniu zakłóceń.

To oczywiście kabel klasy USB 2.0 High Speed. Na stronie producenta można znaleźć rysunek z przekrojem kabla HFU2, z którego dowiadujemy się, iż zbudowano go z czterech wiązek skręconych ze sobą drucików wykonanych z posrebrzanej miedzi beztlenowej. Dwie wiązki odpowiedzialne za przesyłanie sygnału wykonano z drutów o grubości 24 AWG, są one również niezależnie ekranowane. Kolejne dwie, odseparowane od sygnałowych, żyły zasilające wykonano z tego samego materiału, ale o grubości 20AWG i równie solidnie zaekranowano. Cały kabel ma okrągły przekrój, jego średnica wynosi 7mm i jest on dość giętki. Dostępne są wersje o długościach: 1, 2 i 3m, jedynie nieznacznie różniące się ceną.

Brzmienie

Na co dzień w swoim systemie do plików składającym się z dedykowanego, pasywnego komputera z kartą JCAT USB na pokładzie i odtwarzaczem Roon, który sygnał za pośrednictwem izolatora USB (także polskiej marki JCAT) wysyła do wejścia DAC-a LampizatOr Golden Atlantic używam kabla USB TelluriumQ Ultra Silver (2.300 zł) i do niego w tym systemie porównywany był produkt Fidaty.

Wyboru kabli do systemu można dokonywać kierując się różnymi kryteriami. Jedna metoda to poszukiwanie modelu, który dokona zmian w brzmieniu idących w określonym, pożądanym przez nas kierunku. Druga to dobór kabli maksymalnie przezroczystych sonicznie. Takich, które nie będą dokładać od siebie kolejnej cegiełki do końcowego brzmienia, ale raczej, na ile to możliwe, bez własnego wpływu (jakiś zawsze jest, ale chodzi o to, żeby był jak najmniejszy) po prostu przekażą sygnał z jednego komponentu do kolejnego.

Kabel Fidaty to wyjątkowo przestrzenna i plastyczna prezentacja, duże, precyzyjnie rysowane źródła pozorne, ekspansywna w każdym z trzech kierunków scena i ogólne wrażenie naturalności wydarzeń rozgrywających się przed słuchaczem.

Ujmując rzecz inaczej, kabel nie powinien być wąskim gardłem systemu, elementem, który nie pozwala nam docenić klasy połączonych nim komponentów. Nie zamierzam nikogo przekonywać do wyższości jednej metody nad drugą, gdyż każda jest dobra, jeśli prowadzi do celu, którym jest brzmienie takie, jakie podoba się danemu użytkownikowi i jakie to jemu sprawia frajdę. Warto jednak zdecydować się na jedną z metod i konsekwentnie się jej trzymać dokonując wyborów.

Bardzo szybko po wpięciu Fidaty w miejsce TelluriumQ zakwalifikowałem ten kabel do drugiej z wymienionych kategorii. Bardzo lubię TelluriumQ ponieważ dodaje dźwiękowi trochę masy i ciepełka, co jest kierunkiem, który mi odpowiada. Ważne żeby nie wiązało się to z utratą przejrzystości, czy zmniejszeniem ilości informacji i te warunki Ultra Silver także spełnia.

HFU2 pokazał od razu, że można podejść do tematu inaczej i pozwolić źródłu i komponentowi docelowemu (DAC-owi) decydować o brzmieniu. Bez owej kapki ciepełka i dociążenia serwowanych przez TelluriumQ, moja uwaga skupiła się na innych elementach/zaletach brzmienia. Po pierwsze dźwięk bardziej się otworzył, pojawiło się w nim więcej powietrza. Naturalną konsekwencją były wprawdzie niewielkie, ale w tym przypadku istotne, różnice w długości wybrzmienia i bardziej naturalnie brzmiący pogłos.

Miało to szczególne znaczenie przy nagraniach akustycznych, a wręcz fundamentalne, gdy zostały zarejestrowane na żywo. Od legendarnego "Friday Night In San Francisco", przez "Jazz at the Pawnshop" po koncert Patricii Barber w Green Mill – każde z tych nagrań nabrało nowego życia, że tak powiem. Brało się ono właśnie z owej większej ilości powietrza, które otaczało instrumenty oraz z bardzo dobrego pokazania akustyki tychże instrumentów i sali. Co ciekawe, nawet reakcje publiczności brzmiały spontaniczniej, choć ten element być może był wynikiem projekcji moich wrażeń.

Kabel Audio USB Fidata HFU2

Do czystości ani transparentności brzmienia brytyjskiego kabelka TelluriumQ nie miałem nigdy specjalnych zastrzeżeń (zdając sobie sprawę oczywiście, że istnieją kable jeszcze wyższej klasy), ale ten japoński Fidata HFU2 pokazał, że da się w tym zakresie jeszcze lepiej. Nie chodzi nawet o pokazanie większej ilości informacji, bo oba kable były porównywalne w tym zakresie i prezentowały naprawdę wysoki poziom. Rzecz w większej ich wyrazistości, klarowności – po prostu lepiej te wszystkie drobne informacje było słychać. Co ważne, nie odbywało się to kosztem utraty spójności i gładkości dźwięku – to, co oferował produkt Fidaty nie było analityczną sekcją dźwięku, rozbieraniem go na czynniki pierwsze i prezentowaniem każdego z nich z osobna.

Był to raczej wynik, po części przynajmniej, nieco wyższej energii dźwięku, w tym każdego detalu, która sprawiała, że przy ogólnej wysokiej czystości i transparentności prezentacji nawet subtelności, mikroinformacje były doskonale słyszalne. To dlatego gdy słuchałem "Wesela Figara" Mozarta większą uwagę zwracałem na bogactwo pobocznych linii melodycznych, czy popisy poszczególnych grup instrumentów, natomiast w przypadku TelluriumQ Ultra Silver bardziej skupiałem się na śledzeniu akcji i klasie śpiewaków. W obu przypadkach całość prezentacji była naturalna, zrelaksowana (czyli pozbawiona jakichkolwiek oznak nerwowości) i pozwalała na wiele godzin słuchania bez zmęczenia.

Kabel Fidaty to również wyjątkowo przestrzenna i plastyczna prezentacja. Duże, precyzyjnie rysowane źródła pozorne, ekspansywna w każdym z trzech kierunków scena i ogólne wrażenie naturalności wydarzeń rozgrywających się przed słuchaczem, to jego mocne zalety. Owe źródła pozorne z Ultra Silver miały większą masę, były nieco gęstsze, ich trójwymiarowość brała się z namacalności. Z HFU2 precyzyjniej rysowany był ich kontur, acz był on w nieco mniejszym stopniu wypełniony. Japoński kabel proponował też nieco precyzyjniejszą lokalizację na scenie. Oba kable prezentowały porównywalny, wysoki poziom w wielu innych aspektach brzmienia. Choćby w zakresie dynamiki, której nic nie można zarzucić, pewnego prowadzenia tempa i rytmu, czy dobrego wypełnienia średnicy kluczowej przecież właściwie dla każdego rodzaju muzyki.

Bas schodził odpowiednio nisko i był odpowiednio energetyczny. Góra, otwarta, czysta i dźwięczna, była jednocześnie gładka, pozbawiona jakichkolwiek cyfrowych artefaktów. Słowem, było to po prostu równe, pełne, pozbawione słabych punktów granie.

Ciekawym eksperymentem, choć jego wynik był przewidywalny, było sprawdzenie różnicy między Fidatą wpiętą do audiofilskiej karty USB JCAT-a i do standardowego portu USB tego samego komputera. Karty JCAT-a używam od dobrych kilku lat, najpierw pierwotnej wersji, potem nowszej Femto, a ta otrzymała ostatnio jeszcze (bezpłatny!) upgrade oprogramowania, który wniósł kolejną poprawę.

Kabel Audio USB Fidata HFU2

Takich porównań wykonywałem w przeszłości wiele przy różnych okazjach (nie tylko zakupu karty) i efekt był za każdym razem ten sam – czystszy, czyli pozbawiony dużej części zakłóceń, bardziej zrelaksowany, poukładany dźwięk, gdy DAC dostawał sygnał z JCAT-a. Nie inaczej było teraz z tym, że Fidata ową różnicę pokazała jeszcze wyraźniej niż kilka kabli używanych w takich porównaniach wcześniej. Słowem, potwierdziło się to, o czym pisałem na początku – Fidata jest kablem mocno przeźroczystym i wyraźnie pokazującym różnicę między lepszym a słabszym źródłem sygnału.

Podsumowanie

Fidata HFU2 to doskonały dowód na to, że wbrew ogólnemu trendowi wpychania komponentów audio do kategorii produktów luksusowych przez stosowne ich wycenianie, da się zrobić produkt w relatywnie rozsądnej cenie. Wprawdzie nie jest to najlepszy znany mi kabel USB, bo uważam, że to miano należy do naszego rodzimego produktu firmy StavEssence, ale to produkt z zupełnie innej półki cenowej. Niemniej wśród znanych mi rozsądnie wycenionych konkurentów Fidata wyróżnia się zdecydowanie na plus.

To kabel USB dla tych, którzy potrzebują solidnego produktu, który nie będzie (prawie) niczego dodawał od siebie, czy upiększał, ale zagwarantuje niezakłócony transfer sygnału wysokiej jakości, jeśli tylko takowy otrzyma. Z nim w torze, jeśli tylko nie zawiodą pozostałe komponenty, powinniście usłyszeć otwarty, transparentny, bogaty w informacje dźwięk o wysokiej energii.

Czarne tło i znikomy poziom szumów (zakłóceń) dołożą swoją cegiełkę do żywej, raczej neutralnej, ale jednocześnie naturalnej, wciągającej i niemęczącej prezentacji, której można słuchać godzinami. Są lepsze kable, ale kosztują kilka razy więcej. W większości systemów Fidata HFU2 sprawdzi się doskonale i pozwoli zaoszczędzić pieniądze na inne przyjemności. Chyba, że szukacie kabla do kształtowania dźwięku w innym kierunku, niż to robią połączone nim komponenty, ale w tym japoński produkt Wam raczej nie pomoże.

Werdykt: Fidata HFU2

  • Jakość dźwięku

  • Jakość / Cena

  • Wykonanie

  • Możliwości

Plusy: Czyste, transparentne, przestrzenne granie pełne powietrza.

Minusy: Cena, która jednak nie zrobi wielkiego wrażenia na większości audiofilów.

Ogółem: Atrakcyjnie wyceniony kabel wysokiej klasy, który zajmuje się wiernym transferem sygnału, a nie jego kształtowaniem.

Ocena ogólna:

PRODUKT
Fidata HFU2
RODZAJ
Kabel Audio USB
CENA
1.499 zł/1m
1.649 zł/2m
1.799 zł/3m
DYSTRYBUCJA
Audio Atelier
www.audioatelier.pl
NAJWAŻNIEJSZE CECHY
  • Średnica przewodnika: sygnałowy: 24AWG/zasilający:20AWG
  • Terminacja: wtyka USB typ A/wtyk USB typ B, pozłacane, obudowy z aluminium
  • Przewodnik: posrebrzana miedź beztlenowa
  • Dostępne długości: 1, 2, 3m