Niżej pozycjonowane od serii są linie Chorus, Aria i Elektra, wyżej zaś ustawiono Soprę i Utopię oraz Utopię Evo. Seria Kanta obejmuje dwa modele wolnostojące, No 2 i No 3, testowane kolumny podstawkowe No 1 oraz kolumnę centralną, nazwaną trafnie Kanta Center.
Ponieważ moje wcześniejsze doświadczenie z kolumnami Chorus 716 było nader pozytywne, usłyszawszy o możliwości przetestowania modelu umieszczonego wyżej w katalogu, bardzo się ucieszyłem. Będę miał bowiem okazję posłuchać odwróconej kopułki berylowej, będącej swego rodzaju znakiem rozpoznawczym Focala, w moim systemie i porównać je bezpośrednio z wysokotonowcami w własnymi B&W 804, jak i ze słuchanymi nie tak dawno diamentami w B&W 805 D3.
Audiofilski lifestyle
Kanta No 1 od razu zwracają na siebie uwagę. Najmniejsze kolumny z tej serii są wykonane w taki sam sposób, jak więksi bracia. Z przodu mamy gruby front polimerowy, lekko wygięty w sposób przypominający topowe Utopie, który może być lakierowany na jeden z ośmiu dostępnych kolorów. W moim przypadku, był lakierowany na czarno, na wysoki połysk. Reszta obudowy jest prostokątna, ale z zaokrąglonymi rogami i też polakierowana na czarno.
Charakterystyczna jest jej górna część, bowiem wykonano ją z czarnego szkła, co daje całości nietypowy wygląd, jak i dodatkowo chroni – posiadacze latających po mieszkaniu papużek mogą się nie martwić kleksami, łatwo będzie je usunąć. Na froncie znajdziemy, w odpowiednich podfrezowaniach, wysokotonowy głośnik IAL3 z membraną berylową, w postaci charakterystycznej dla tej firmy odwróconej kopułki, oraz średnio-niskotonowy głośnik Flax.
O zaletach tej pierwszej producent napisał, że beryl pozwala na stworzenie bardzo lekkiej i bardzo sztywnej membrany, siedmiokrotnie sztywniejszej niż tytan, czy aluminium o podobnej masie. Pozwala to na lepszą liniowość przetwarzania dźwięku oraz lepszą odpowiedź impulsową. Jednocześnie wysokotonowce Focala są w stanie przenieść pasmo od 1 do 40 kHz.
Z kolei membrana Flax to konstrukcja kanapkowa, złożona z dwóch cienkich warstw włókna szklanego oraz ... warstwy lnu umieszczonej między nimi. Według Francuzów, włókno lniane jest trzykrotnie lżejsze niż szklane przy podobnej charakterystyce, do tego charakteryzuje się świetnym tłumieniem wewnętrznym. "Kanapka" złożona z włókien szklanych i lnianych jest więc bardzo lekka i jednocześnie bardzo sztywna, co pozwoliło wyśrubować parametry głośników. Także napęd i zawieszenie tego głośnika są własnymi opracowaniami firmy, pozwalającymi minimalizować zniekształcenia powstające w cewce napędowej i podczas ruchu membrany.
Niestety nadal producent nie informuje o budowie wewnętrznej kolumn, nie mogę wiec napisać niczego odkrywczego o zwrotnicach.
Focal oczywiście oferuje pasujące do kolumn kolce i maskownice. Te ostatnie zakrywają jedynie głośnik średnio-niskotonowy i są mocowane na magnesy (trzeba jednak trafić magnesem na jego umieszczony w kolumnie odpowiednik) bo kopułka ukryta jest za zamontowaną na stałe metalową siateczką.
Haute couture
Kanty No 1 stoją w katalogu dwie półki wyżej niż Chorusy i to słychać od pierwszej zagranej przez nie nuty. Tak, główne cechy brzmienia są takie same, grają tak samo wciągająco i ładnie, ale lepiej, w każdym aspekcie brzmienia. O ile Chorusy 716. są rozdzielcze i otwarte, to Kanty są jeszcze bardziej. Tak jak wcześniej zaintrygowała mnie scena dźwiękowa, tak tutaj było jeszcze lepiej – pod tym względem francuskie podłogówki zbliżały się do najlepszych, w tym aspekcie, kolumn jakie słyszałem. Przesłuchanie "Missa Criolla" w wykonaniu Mercedes Sosa, nagranej w kościele, było wręcz mistycznym przeżyciem. Pogłosy z nawy, szum powietrza, głos wokalistki – wszystko razem ułożyło się w naprawdę wyjątkową całość. Szeroka i holograficzna scena jest, w moim odczuciu, pochodną jakości wysokich tonów, te zbliżają się bowiem niebezpiecznie do tego, co słyszałem z Bowersów 805 D3 z diamentowym wysokotonowcem. Dźwięczne, otwarte, czyste a jednocześnie bez podkreślania sybilantów czy zapiaszczania – w zasadzie można o nich pisać w samych superlatywach.
Mamy bardzo dobrą rozdzielczość, dobre odwzorowanie naturalnych i syntetycznych brzmień, ale bez nacisku na któryś z elementów.
Focal jest przywiązany do berylu, ale słysząc No 1 trudno mieć o to pretensję. Swoją drogą, chętnie posłuchałbym u siebie Utopii, jeśli grają jeszcze lepiej, to może przesunęły by dalej moją referencję? Ale to temat na zupełnie inną recenzję.
Idąc w dół pasma akustycznego trzeba na chwilę zatrzymać się przy średnicy. Stereotypowo dla kolumn podstawkowych jest to główny element brzmienia. Z Focalami jest nieco inaczej. Nie, nie chodzi mi o to, że średnica jest zła, czy gorsza od reszty – absolutnie nie. Mam na myśli to, że stanowi spójną całość z resztą pasma, zarówno w kierunku wysokich jak i niskich częstotliwości, a nie jest prezentowana z przodu, jako najistotniejszy element brzmienia. A to wbrew pozorom trudniej osiągnąć, niż wspomniane wypchnięcie.
Inżynierowie z Francji musieli nieźle się napocić, żeby średnica była równie dobra jak brzmienie "ćwierkacza", ale oddajmy im należny szacunek – udało się. Mamy bardzo dobrą rozdzielczość, dobre odwzorowanie naturalnych i syntetycznych brzmień, ale bez nacisku na któryś z elementów. Nie ma dopalenia wokali, czy zagęszczenia brzmienia. Jest naturalnie i tak jak twórca materiału źródłowego sobie zaplanował. Nagrania jazzowe, a tymi głównie maltretowałem kolumny oceniając ten fragment pasma, brzmiały bardzo naturalnie. W połączeniu ze świetnym oddaniem przestrzeni nagrania instrumenty i głosy układały się w opowieść o jazzowym klubie, bądź sterylnym studio nagraniowym, w zależności od tego, czego w danej chwili słuchałem. Ale zawsze było to podane w przyjazny dla słuchacza sposób, akcentując emocje muzyków i pozwalając słuchaczowi wybrać, na jakim aspekcie muzyki ma ochotę się skupić.
Kolejny krok w kierunku nut oznaczanych kluczem basowym i kolejne pozytywne zaskoczenie. Oczywiście nie należy oczekiwać, że przy niektórych basowych pomrukach posypie się tynk ze ścian, albo niskie tony zahaczą o bramy piekieł, ale basu jest na tyle dużo, że w moim pokoju odsłuchowym, o powierzchni 21m2, nie odczuwałem jego braku. Do tego ma on ciekawą charakterystykę. Kanty nie usiłują za wszelką cenę zejść jak najniżej czy przekonać nas, że mają kubaturę małej wanny. Prezentują najniższe oktawy w ładnie wypełniony sposób, z ostrymi krawędziami i dużą ilością detali. Nawet syntetyczne pomruki z płyt Bjork czy "Scream" Chrisa Cornella nie zrobiły na testowanych podstawkowcach większego wrażenia. Oczywiście nie było masowania brzucha w stylu B&W 804, ale dźwięk schodził całkiem nisko i nie czułem niedosytu. A (kontra)basy, elektryczne i akustyczne, grane rockowo i jazzowo, pokazywały większość swojego uroku. Większość – bo jednak część składowych ich brzmienia nie była bezpośrednio odtworzona, a jedynie pokazana przy pomocy wyższych harmonicznych. Ale nie zmniejszało to przyjemności ze słuchania, naprawdę, dosłownie chwilę po przesiadce z moich podłogówek na testowane Francuzki niczego mi nie brakowało.
Jak już jesteśmy przy masujących organy wewnętrzne utworach, to warto wspomnieć, że Focale są niebywale szybkimi kolumnami, co przekłada się na świetną rytmikę (tzw. PRAT – Pace Rhythm and Timing). Nawet najbardziej karkołomne wyczyny instrumentalne i syntezatorowe, jako że mało słucham ostrych brzmień, jako wyznacznik musiał wystarczyć Yello, nie spowodowały utraty czy opóźnienia choćby jednego dźwięku. Na szczęście nie było też zjawiska, z którym zetknąłem się już kilkakrotnie, że dźwięk niemal wyprzedza to co jest nagrane na płycie. Z muzyką Yello może nie przeszkadzałoby to zbytnio, ale z jakimkolwiek innym repertuarem, już tak. W przypadku Kanty No 1 czasowość jest w punkt.
Na koniec opisu brzmienia myślę, że warto wspomnieć o odbiorze tych kolumn bez rozbierania dźwięku na poszczególne składowe. Jako całość Kanty No 1 zabrzmiały bardzo neutralnie, poradziły sobie bardzo dobrze z każdym repertuarem jaki im zadałem. Nawet filmy, testowo puściłem kilka co bardziej wybuchowych, nie wymagały natychmiastowego poszukiwania subwoofera, a reprodukcja efektów dźwiękowych spowodowała, że zacząłem się zastanawiać, czy ktoś nie ukrył w moich ścianach dodatkowych głośników. Te kolumny to prawdziwie "wysokie krawiectwo" dźwięku.
Warto wiedzieć
Tak jak Bowers and Wilkins może kojarzyć się z "pryszczem" na górze obudowy i wysokotonowym głośnikiem z membraną diamentową, tak Focal pewnie większości osób, choćby przelotnie zainteresowanych Hi-Fi i High-Endem kojarzy się z odwróconą kopułką berylową i membranami kanapkowymi, które firma produkuje samodzielnie.
Testowane Kanta No 1 są już wyposażone w oba wynalazki Francuzów. Wysokotonowy głośnik IAL3 ma właśnie wklęsłą membranę berylową. Według producenta ten materiał charakteryzuje się wyjątkową sztywnością, wielokrotnie większą niż popularne w tym zastosowaniu aluminium czy tytan. W połączeniu z niską masą pozwala to na osiągnięcie wysokich częstotliwości pracy, rzędu 40 kHz, a także szerokie pasmo przenoszenia – już od 1kHz przy znikomych zniekształceniach. Francuscy inżynierowie opracowali też specjalne zawieszenie i napęd tej membrany, co w całości daje bardzo charakterystyczny, dla tej firmy, głośnik.
Także głośnik średnio-niskotonowy został opracowany przez Focala. Ma nietypową membranę złożoną z włókien szklanych i lnianych w postaci sandwicha (warstwa lnu znajduje się między cienkimi warstwami włókien szklanych). Całość tworzy bardzo lekką i sztywną membranę o dobrych właściwościach tłumienia wewnętrznego. Inżynierowie chwalą się również specjalnie opracowanym zawieszeniem i napędem tego głośnika, o neutralnej induktancji, co pozwala w pełni wykorzystać właściwości kanapkowej membrany.
Do tego wszystkiego należy dodać fakt, że produkcja głośników i kolumn odbywa się cały czas we Francji, nie została delegowana do Chin, co w dzisiejszych czasach jest samo w sobie dużym osiągnięciem.
Podsumowanie
Drugie z kolei Focale, które miałem okazję testować, zdecydowanie mi się podobały. Równe, neutralnie grające i w zupełności wystarczające do około dwudziestometrowych pomieszczeń. Rewelacyjne, jak na ich cenę, wysokie tony, fenomenalna, holograficzna przestrzeń i świetny PRAT. Oczywiście nie walną basem jak z armaty, ale przecież do tego są podłogowe No 2 i No 3. Warto im zapewnić porządne standy, myślę też, że nie należy skąpić na wzmacniaczu, te kolumny naprawdę mają spory potencjał. Patrząc na ich charakterystykę impedancji, powinny dobrze współpracować z lampowcami, z moją tranzystorową końcówką Linna zgrały się bardzo fajnie. Ale ja w sumie też mam lampę w torze – przedwzmacniacz Manley Shrimp jest w pełni lampowy. Oczywiście jest "firmowy" Naim – możemy zdobyć elektronikę i kolumny z jednej stajni. Polecam ich posłuchać, jak to kolokwialnie mówią "będzie Pan/Pani zadowolony/zadowolona".