W 2017 roku na monachijskiej wystawie High-End firma AURALiC zorganizowała konferencję prasową, na której ogłosiła, że opracowuje nowe wersje (oznaczone symbolem G2) przetwornika cyfrowo-analogowego VEGA oraz transportu strumieniującego ARIES. Towarzyszyć miały im – wedle zapowiedzi producenta – zegar taktujący o nazwie LEO oraz procesor upsamplujący SIRIUS.
Jak zapowiedziano, tak zrobiono – po kilku latach projektowania i wnikliwych testów AURALiC wprowadził wyżej wymienione produkty do sprzedaży, przekonując jednocześnie, że oto wkroczył na nową drogę w dziedzinie cyfrowego przetwarzania audio. Tego typu "okrągłe" slogany są zazwyczaj zuchwałą akcją działu PR, ale po odsłuchu DAC-a VEGA G2 nie mam wątpliwości, że nadeszło "nowe".
Budowa i funkcjonalność
VEGA G2 to DAC strumieniujący (ciekawe, że jeszcze całkiem niedawno w audiofilskiej nomenklaturze taka nazwa nie istniała), nie można jednak na tym określeniu poprzestać, bo prawie każdy producent ma swoją wizję tego typu urządzenia i nie inaczej jest z AURALiC-iem. Na przykład zupełnie pominięto tu możliwość strumieniowania przez Wi-Fi. Krótko mówiąc, bez podłączenia G2 do routera kablem LAN będzie klops, a nie słuchanie.
Z jednej strony takie podejście wydaje się zrozumiałe – ten typ transmisji jest zawsze najpewniejszy – a z drugiej budzi jednak pewnego rodzaju zawód: są już przecież na rynku urządzenia, które pozwalają bezprzewodowo i bezproblemowo przesyłać "gęste" pliki, np. z Devialeta czy Naima. Można też zapomnieć o Bluetooth, aczkolwiek dostępne jest AirPlay, a ponadto Spotify Connect, TIDAL (z możliwością wyboru formatu FLAC MQA lub FLAC Lossless) i, niestety wciąż nieobecny w Polsce, Quobuz.
VEGA G2 oferuje sporo funkcji rozszerzonych względem swojego poprzednika wprowadzonego na rynek w 2013 roku – jest nie tylko DAC-iem i przedwzmacniaczem, ale też streamerem i wzmacniaczem słuchawkowym. I to nie byle jakim. Na przykład zastosowany regulator głośności wykorzystuje drabinkową sieć rezystorów R-2R napędzaną przez zestaw ośmiu przekaźników impulsowych, które po ustawieniu nie pobierają prądu, a tym samym nie generują zakłóceń EMI.
Producent przyznaje, że choć tak skonstruowana pasywna kontrola głośności generuje wysokie koszty, to jednak wynikające z niej korzyści brzmieniowe uzasadniają większy wydatek. Dwa gniazda słuchawkowe 6,3mm na froncie obudowy wykonanej z jednego kawałka aluminium, która sama w sobie jest małym dziełem sztuki, też nie są od parady, choć z trudnymi do wysterowania słuchawkami może być różnie. Podczas testu korzystałem przede wszystkim z "nauszników" Neumanna NDH 20, z których VEGA G2 wycisnęła zaskakująco soczyste, barwne brzmienie z basiskiem głębokim jak studnia.
Obrazy instrumentów są bardzo namacalne, uwagę zwraca wyśmienita trójwymiarowość prezentacji i precyzyjna lokalizacja.
Rzut oka do wnętrza VEGI G2 pozbawi złudzeń każdego, komu wydaje się, że budowa hi-endowego DAC-a to bułka z masłem – to urządzenie z zupełnie innej bajki niż streamery, z którymi miałem wcześniej do czynienia. Cyfrowe przetwarzanie dźwięku jest obsługiwane przez platformę o nazwie Tesla, opartą na układzie Quad-Core A9 1GHz, z pamięcią 1GB DDR3 i 4GB pamięci masowej. Jak zapewnia producent, procesor G2 jest jakieś 25 razy mocniejszy niż ten zastosowany w pierwszym DAC-u VEGA – jego wydajność to trudne do wyobrażenia 25.000 MIPS.
Oznacza to, że zapowiedziane przez AURALiC-a "najbardziej zaawansowane algorytmy filtrowania i techniki nadpróbkowania" wydają się całkiem prawdopodobne. A skoro już o filtrach cyfrowych mowa – G2 oferuje do wyboru cztery ich rodzaje: Precise, Dynamic, Balance i Smooth. W subiektywnych testach przeprowadzonych przez AURALiC-a wygrał ten ostatni (eliminuje pre-ringing), aczkolwiek różnice między nimi "na ucho" nie są zbyt wielkie (a w każdym razie mniejsze niż pomiędzy wejściami Ethernet i USB – zob. dalej).
W stopniu wyjściowym VEGI G2 zastosowano sztandarowe dla AURALIC-a moduły mocy ORFEO pracujące w klasie A, których projekt był inspirowany obwodami klasycznej analogowej konsoli Neve 8078, słynącej z dźwięku łączącego wysoki poziom przezroczystości z naturalnym, "organicznym" ciepłem. W projekcie przetwornika wiele miejsca poświęcono minimalizacji zniekształceń, szumów oraz wibracji. Nie zabrakło specjalnych niskoszumnych zasilaczy – jeden z nich zasila dwa hiperdokładne, 72-femtosekundowe zegary, z których pierwszy zajmuje się próbkami o wielokrotności 44,1kHz, a drugi obsługuje te o wielokrotności 48kHz. W szerokim zakresie zastosowano także izolację galwaniczną, dzięki której przetwornik cyfrowo-analogowy, femto-zegary i analogowe obwody audio są odizolowane od obwodu przetwarzającego w celu wyeliminowania zakłóceń EMI.
I wreszcie zasilacz, a właściwie para charakterystycznych dla AURALiC-a liniowych zasilaczy Purer-Power. Jeden z nich zasila obwód przetwarzający G2, interfejs sieciowy oraz wyświetlacz LCD, podczas gdy drugi dostarcza energię do przetwornika C/A, femto-zegarów i analogowych sekcji audio. Podwójne zasilacze Purer-Power pomagają izolować "głośniejsze" obwody od tych wrażliwych na zakłócenia – one także są od siebie odizolowane galwanicznie. Temat zasilacza zastosowanego w G2 podjął w jednym z wywiadów Xuanqian Wang (zob. Warto wiedzieć), który powiedział, że "konstrukcja zasilacza VEGA G2 wykorzystuje jeden główny transformator i cztery grupy indywidualnych zasilaczy (trzy analogowe i jeden cyfrowy), z analogowymi oraz cyfrowymi zasilaczami izolowanymi galwanicznie".
Sekcja DAC bazująca na zmodyfikowanej kości ESS Sabre (jej oznaczenia są sprytnie zamaskowane) przetwarza pliki PCM z częstotliwością próbkowania 44,1–384kHz i z głębią do 32 bitów; nie gardzi również plikami DSD do DSD512 włącznie. Obsługiwane przez przetwornik cyfrowe pliki audio obejmują zarówno formaty stratne (AAC, MP3, MQA i WMA), jak i bezstratne (AIFF, ALAC, APE, DIFF, DSF, FLAC, OGG, WAV i WV).
Front DAC-a wygląda elegancko i minimalistycznie. Z prawej strony umieszczono dwa gniazda słuchawkowe 6,3mm, pośrodku, w niewielkim zagłębieniu kolorowy, 4-calowy wyświetlacz LCD, a po lewej gałkę, którą można zarówno kręcić (przechodząc w ten sposób przez poszczególne ustawienia w rozbudowanym menu, a także regulować głośność przy korzystaniu z G2 jako preampu/wzmacniacza słuchawkowego), jak i ją wciskać (zatwierdzając tym samym wybrane ustawienie).
Pokrętło wraz z wyświetlaczem pozwala na manualne sterowanie DAC-iem, ale maleńkie napisy na wyświetlaczu dosłownie błagają o to, by użyć aplikacji mobilnej. W lepszej sytuacji są właściciele urządzeń marki Apple, bo AURALiC przygotował "apkę" pod iOS-a o nazwie Lightning DS (minimalna wymagana wersja iOS-a to 11), choć ustawienia można też zmienić z poziomu przeglądarki na komputerze. Z kolei właściciele smartfonów z Androidem mogą wykorzystać fakt, iż VEGA G2 obsługuje protokoły strumieniowe OpenHome i zainstalować np. BubbleUPnP, BubbleDS, Linn Kazoo czy Lumin.
Warto także podkreślić, że przetwornik AURALiC-a wspiera funkcję Smart-IR Remote Control, więc bardzo łatwo można go "sparować" z praktycznie dowolnym pilotem. Ponadto, jak przystało na hi-endowego DAC-a, nie zabrakło wsparcia dla Roona – VEGA G2 działa jako certyfikowany punkt końcowy RoonReady i może być skonfigurowana pod Roona jako strefa lub wyjście, aczkolwiek nie może działać jako Roon Core lub serwer Roon. Z Roonem jednakowoż wiąże się moje jedyne zastrzeżenie w stosunku do VEGI G2 jako USB-DAC-a – otóż podczas odtwarzania playlisty z utworami w formatach mieszanych podczas "przejścia" z plików DSD do PCM generowane są nieprzyjemne trzaski.
Złącza na tylnym panelu są chronione grubymi kołnierzami. Dostępnych jest sześć wejść cyfrowych: AES/EBU, Toslink, koncentryczne S/PDIF, Gigabit Ethernet, USB oraz firmowe wejście L-Link (Lightning Link), które korzysta ze złącza podobnego do HDMI/I²S i zostało zaprojektowane w celu umożliwienia wymiany danych o wysokiej przepustowości/niskim poziomie zniekształceń między komponentami serii AURALiC G2 wyposażonymi w stosowny interfejs. Gwoli ścisłości VEGA G2 ma dwa takie gniazda, oznaczone jako Source i Clock. Do podłączenia zewnętrznego zegara taktującego służy także gniazdo MCK IN, aczkolwiek taki upgrade wymaga wymiany kabla wewnątrz G2, co ilustruje filmik przygotowany przez producenta. Całości złączy dopełniają analogowe wejście single-ended na konektorach RCA, a także wyjścia (po jednej parze) zbalansowane XLR i niezbalansowane RCA.
Na koniec tej części opisu wracam jeszcze do obudowy streaming-DAC-a o znaczącej nazwie Unity. To wyfrezowany kawał aluminium w gustownym, czarnym matowym wykończeniu, który zaprojektowano pod kątem ochrony obwodów wewnętrznych przed zakłóceniami elektromagnetycznymi oraz tłumienia (pochłaniania) niepożądanych wibracji. Ten ostatni element realizują specjalne stopy antywibracyjne – element, o którym "zapomina" wielu producentów hi-endowej elektroniki. Chassis z wyciętym laserowo logo na górnej ściance jest mniejsze od standardowych klocków audio, ale dzięki temu VEGA G2 (podobnie jak inne komponenty serii) wygląda bardzo zgrabnie.
Jakość brzmienia
Teoretycznie – tak to zostało pokazane na schemacie blokowym przygotowanym przez producenta – jeśli sygnał dostarczymy przez wejście Ethernet, to zostanie on zbuforowany bez potrzeby blokowania częstotliwości sygnału źródłowego, a potem trafi do DAC-a, aczkolwiek ustawienia (w zakresie 50–500ms) pozwalają na modyfikację wielkości bufora tylko dla wejść L-Link, AES/EBU, Coaxial, Toslink i USB. Tak czy inaczej, jako streamer, czyli przez wejście Ethernet, nowa VEGA prezentuje brzmienie wysokiej klasy, ale da się z niej wycisnąć jeszcze więcej – przez USB. Różnica jest wyraźna i sprowadza się do większej precyzji, lepszego ogniskowania instrumentów i bardziej trójwymiarowej prezentacji. Dlatego zdecydowaną większość czasu podczas testu VEGA G2 grała właśnie jako USB-DAC w towarzystwie znakomitego wzmacniacza zintegrowanego Moon 600i v2.
O brzmieniu, jakie prezentuje VEGA G2, można powiedzieć, że od początku do końca jest trzymane "pod wysokim napięciem" – dominuje w nim szybkość, witalność, dynamika. Jest diabelnie precyzyjne, ale ma też wyraźną "tkankę", wypełnienie. Innymi słowy, choć mamy do czynienia z dźwiękiem superdokładnym, nie jest on chłodny i bezduszny. Prezentacja "gie-dwójki" opiera się na czystych i żywych barwach, świetnej dynamice w obu skalach, namacalności oraz ofensywności, ale w dobrym tego słowa znaczeniu.
Bas potrafi zaimponować zamaszystością, rozmachem, dynamicznym uderzeniem – elementy te świetnie słychać w utworze rozpoczynającym ostatni album Adama Bałdycha "Sacrum Profanum" (FLAC 24/88,2). Intensywność niskich tonów ma związek przede wszystkim z dynamiką, ale też z barwą; VEGA G2 wyzwala w tej części pasma niesamowitą energię, a jednocześnie nie sposób narzekać czy to na nadmierne ochłodzenie, czy też ocieplenie. Jak zawsze probierzem punktualności i walorów motorycznych basu był dla mnie utwór "Luminol" Stevena Wilsona (FLAC 24/96). Na G2 w nagraniu tym nie było podbarwień, niskie składowe imponowały równomiernym rozciągnięciem, były płynne i swobodne. Timing był bezbłędny, podobnie jak rozdzielczość, rytm nie ginął w gąszczu innych dźwięków.
Średnica jest bardzo neutralna, w sumie trudno przypisać jej jakieś cechy, które opisywałyby konkretny typ brzmienia: nie jest ani ostra, ani łagodna, ani ciepła, ani zimna. Wokale są kapitalnie zogniskowane na środku sceny – ładnie została podkreślona obecność głosu Etty Cameron na płycie "Etta" (FLAC 24/96); "obraz" jej głosu pojawił się blisko i był bardzo namacalny.
Brzmienie G2 jest wysoce transjentowe, co przekłada się na bardzo solidną górę pasma – ze wzorowym różnicowaniem barw i precyzyjnymi wybrzmieniami. Takie instrumenty, jak trąbka mają jasny i "błyszczący" charakter, z kolei perkusyjne talerze grają bardzo "szeroko", tzn. nie brakuje ani mikroskopijnych detali, ani głośnych eksplozji, raz są subtelnym akompaniamentem, a kiedy indziej zaskakują ostrym i metalicznym brzmieniem. Krótko mówiąc, góra w "wykonaniu" G2 nie pozwala się nudzić, choć trzeba też zaznaczyć, że w brzmieniu sopranów nie doszukamy się zbyt wielu takich elementów, jak słodycz, miękkość czy aksamitność. Ta góra zawsze jest konkretna, nawet wówczas, gdy nagranie obfituje w delikatne uderzenia.
Na bardzo wysokie noty zasługuje także sposób, w jaki VEGA G2 przedstawia zjawiska przestrzenne. Obrazy instrumentów są namacalne, uwagę zwraca wyśmienita trójwymiarowość prezentacji i precyzyjna lokalizacja. Sporo dzieje się z tyłu sceny, bo przetwornik nie ma najmniejszych problemów z jej wielowarstwowością.
Warto wiedzieć
Góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem zawsze – to znane powiedzenie świetnie opisuje sytuację z 2008 r., kiedy to w słynnym berlińskim amfiteatrze Waldbühne spotkali się Xuanqian Wang i Yuan Wang. Początek AURALiC-a, firmy z siedzibą w Hongkongu, był więc zrządzeniem losu. Panowie szybko odkryli, że łączy ich pasja do muzyki i... jakości dźwięku. Xuanqian Wang, prezes i dyrektor generalny AURALiC-a, odbył formalne szkolenie jako inżynier nagrań elektrycznych i audio, a ponadto jest pianistą klasycznym, natomiast jego partner biznesowy Yuan Wang studiował socjologię i zarządzanie.
Podsumowanie
VEGA G2 jest urządzeniem o wielu zaletach. Jego najważniejsze atuty to precyzja, neutralność, dynamika i holograficzna akustyka. Być może znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że za mało w tym brzmieniu ciepła i miękkości, ale tego typu cechy dźwięku podlegają już stricte subiektywnym upodobaniom. Osobiście nurtuje mnie tylko jedna myśl – jak VEGA G2 zagra z referencyjnym zewnętrznym zegarem taktującym LEO GX? Mam nadzieję, że kiedyś się o tym przekonam.