Marka ADL, czyli Alpha Design Labs należy do japońskiego Furutecha, kojarzonego przede wszystkim z kablami audio, wtykami i listwami zasilającymi. W ofercie ADL-a także znajdziemy kable, ale bardziej "wyspecjalizowane" (np. stereo zakończone minijackami albo dedykowane do urządzeń marki Apple, ze złączem Lightning, a ponadto USB, słuchawkowe, HDMI, cyfrowe "optyki" i OTG).
Jednak to nie kable, a urządzenia z segmentu desktop/portable wydają się najważniejsze w katalogu ADL-a. Poza słuchawkami są to DAC-i/headampy – zarówno przenośne, jak i stacjonarne. Do tej ostatniej grupy należy Stratos, niepozornie wyglądający "daczek" o niepospolitych możliwościach.
Budowa i funkcjonalność
Stratos to niewielkie, zgrabne urządzenie, które bez problemu zmieści się na biurku. Jego obudowa może kojarzyć się z DIY: góra i dół, a także boki wykonane z metalowych profilów tworzą charakterystyczną "skorupę", podczas gdy front i tył to przykręcane czterema imbusowymi śrubami sztywne, choć niezbyt grube (5mm z przodu i 2mm z tyłu) panele z czarnego szczotkowanego aluminium. Wykończenie jest staranne i estetyczne, dzięki czemu urządzenie już samym wyglądem wzbudza zaufanie.
Na froncie uwagę zwraca łącznie 18 LED-ów, które w ciemności (na szczęście nie wszystkie naraz) świecą jak diabli. Obok niebieskich, umieszczonych w dwóch rzędach, które wskazują na częstotliwość sygnału PCM (44,1/48/88,2/96/176,4/192/352,8/384kHz) i wybrane źródło (Phono, Line, USB, Coaxial i Optical) są jeszcze zielone (oznaczają częstotliwość sygnału DSD: 2,8/5,6/11,2MHz) oraz czerwone (Clip Signal i Mute). Całości dopełniają: fizyczny włącznik Power/Stand By, hebelkowy trójpozycyjny przełącznik gainu (-6, 0 i +6dB), niewielki wyświetlacz, dwa gniazda dla słuchawek: zbalansowane XLR i niezbalansowane 6,3mm oraz ładna, metalowa, toczona gałka Input Select/Volume (źródło wybieramy wciskając pokrętło).
Zarówno małe akustyczne składy, jak i te większe, uzupełnione "dęciakami", tętnią życiem i energią.
Tył Stratosa zdradza, że jest to urządzenie o nieprzeciętnych możliwościach. O ile wyjście liniowe w standardzie XLR można spotkać w niektórych "biurkowych" DAC-ach, o tyle wejście dla gramofonu, z przełącznikiem dla wkładek MM i MC, należy uznać za ewenement. Pozostałe wysokiej jakości gniazda (oczywiście produkcji Furutecha) to cyfrowe wyjście USB-B i optyczne, wejścia koaksjalne i cyfrowe (Stratos jest także przetwornikiem analogowo-cyfrowym, co w połączeniu z funkcją phono-stage'a umożliwia zdigitalizowanie kolekcji winyli), jak również wejście i wyjście liniowe RCA. Zasilanie dostarcza zwykły zasilacz wtyczkowy (15V DC) i jest to bodaj jedyny element, który nie wzbudza większego entuzjazmu – inwestycja w porządny zasilacz powinna pozytywnie wpłynąć na jakość brzmienia.
DAC Stratosa opiera się na kości Sabre ESS ES9018K2M, która pozwala "ogarnąć" praktycznie wszystkie audiofilskie pliki DSD i PCM, w tym kodowanie MQA. Wyjścia słuchawkowe oparto na trzech kościach TI TPA6120A2, z których dwie obsługują zbalansowane (XLR), zaś trzecia niezbalansowane (jack 6,3mm). Digitalizację winyli, jak również nagrywanie audycji z radia internetowego, np. koncertów (można w tym celu skorzystać z bezpłatnego programu Audacity), umożliwia kość CS5340 ADC – zgrane pliki mogą mieć parametry maksymalnie 24bit/192kHz. W sekcji analogowej wykorzystano wzmacniacze operacyjne TI NE 5532, aczkolwiek phonostage ma własnego op-ampa – JRC NJM2068DD.
W pudełku ze Stratosem znajdziemy krótki kabel USB-A→USB-B, wspomniany już zasilacz oraz niewielki pilot zdalnego sterowania, który po umieszczeniu DAC-a na biurku raczej się nie przyda, ale w "dużym" systemie jak najbardziej.
Jakość brzmienia
Podczas testu wykorzystałem Stratosa jako przetwornik cyfrowo-analogowy i wzmacniacz słuchawkowy – napędzał m.in. genialne planary MrSpeakers Ether Flow z kablem Vivo. Przez większość czasu "grałem" przez wyjście zbalansowane (zapewniło większy "power", a przez to lepszą namacalność brzmienia niż gniazdo 6,3mm). Mocy było aż nadto i to w środkowym położeniu przełącznika gainu, czyli przy 0dB.
Nasycenie i plastyczność przekazu Stratosa mogą sprawiać wrażenie, że jego brzmienie jest ciemnawe, jednak wysokie tony są odrobinę rozświetlone, co powoduje, że dźwięk pomimo swojej gęstości, a nawet smolistości jest ożywiony i atrakcyjny. Na pewno nie brakuje w nim szczegółów, choć nie nazwałbym go cyzelatorem, który pedantycznie wyłuskuje najdrobniejsze detale.
Stratos charakteryzuje się dobrą dynamiką, bez większych problemów operuje kontrastami i radzi sobie z cichymi fragmentami. Z kolei ciche odsłuchy nie wywołują wrażenia, że dźwięk jest zbyt lekki w średnicy czy pozbawiony basowego fundamentu. Przy tzw. silnym uderzeniu nie brakuje mocy. Bas potrafi "przywalić", ma potęgę, ale też niezłą rozdzielczość.
W większości wypadków DAC/wzmacniacz go nie rozmywa, dzięki czemu dolny zakres pasma nie gubi szczegółów. Zarówno małe akustyczne składy, jak i te większe, uzupełnione "dęciakami" (George Benson "Inspiration", FLAC 24/96), tętnią życiem i energią. Nie ma tu jednak efektu "turbo" – w dziedzinie rytmu, kontroli i prawdziwie swobodnej dynamiki (a także selektywności) Stratos jest mimo wszystko dżentelmenem, choć z pewnością nie grzecznisiem.
Wspomniana gęstość, wrażenie przyciemnienia etc. powoduje, że Stratos potrafi wygenerować bardzo przyjemną, intymną atmosferę. Z kolei delikatne rozjaśnienie w górze pozwala zagłębić się w świat mikrodźwięków, w tylne plany i detale głębi. DAC/head-amp ADL-a buduje scenę z prawdziwym rozmachem, bardzo obszerną i konkretną. W parze z jej dużymi rozmiarami idą odpowiedniej wielkości źródła. Ich kontury są na tyle wyraźne (minimalnie rozmywają się tylko w dole pasma), że one same (tzn. źródła pozorne) są łatwe do wyodrębnienia w przestrzeni.
Podsumowanie
Oprócz tego, że jest to "Najlepszy zakup", to także jeden z bezpieczniejszych. Stratos jest w zasadzie wolny od wad, wysteruje nawet wymagające "nauszniki", obsłuży wszystkie pliki i, co najważniejsze, pozwoli cieszyć się muzyką. Phonostage dla obu rodzajów wkładek i przetwornik analogowo-cyfrowy można potraktować jako bonus, bo nawet bez tego urządzenie ADL-a spokojnie "daje radę". Cena nie należy może do specjalnie niskich, ale też nie odstrasza, w związku z czym polecam ten mały kombajn z czystym sumieniem.