Na stronie internetowej Devialet wita nas hasłem "Demand the unreasonable. We do." (Żądaj niemożliwego. My tak robimy.). To coś więcej niż zgrabny slogan, to idea, na dodatek wywrotowa. Świetnie podsumowuje to, co dzieje się w głowach założycieli francuskiej marki, którzy zbudowali ją od podstaw w zaledwie kilka lat i zadziwili cały świat śmiałymi, unikatowymi rozwiązaniami. Bez wątpienia przewodnią ideą działania Devialeta jest postęp. Wystarczy prześledzić, jak ewoluowały wzmacniacze, które w ciągu 10 lat (D-Premier, pierwszy produkt firmy, zadebiutował w 2010 roku) osiągnęły doskonałość, czego wcieleniem jest seria Expert Pro. Punktem wyjścia w aktualnej ofercie jest model 140 i to właśnie jemu miałem okazję przyjrzeć się bliżej.
Budowa i funkcjonalność
Dla kogoś, kto wcześniej nie zetknął się z firmą Devialet, wygląd jej wzmacniaczy może być szokujący. Nie tylko nie wyglądają jak typowe "piece", ale są wręcz zaprzeczeniem (świadomym) obowiązującego wcześniej kanonu: wielkich kloców zajmujących połowę stolika hi-fi.
Expert Pro 140 przy np. podobnie wycenionym Edge A Cambridge'a wygląda jak efekt spotkania kawałka metalu z walcem drogowym. Bardziej niż high-end pasuje tu określenie high-tech, czyli supernowoczesny. Wypolerowana ręcznie na wysoki połysk, aluminiowa powierzchnia obudowy, okrągły wyświetlacz na górnej ściance, zaledwie jeden przycisk w kształcie logo Devialeta na niespotykanie wąskim froncie – wszystko to wygląda bardzo nowocześnie. Do tego niesamowity pilot będący... pokrętłem głośności "wyjętym" ze wzmacniacza. W porównaniu z pierwszymi wzmacniaczami zintegrowanymi to niebo a ziemia. Myślę, że nie będzie przesadą stwierdzenie, iż francuski producent wynalazł to urządzenie na nowo. I jego wygląd, i topologia, i funkcjonalność wykraczają daleko poza to, co w momencie pojawienia się wzmacniaczy Devialeta na rynku oferowała konkurencja. Pomijając to, że Expert Pro 140 nie do końca nadąża z obsługą plików DSD (w tej chwili jego możliwości kończą się na podstawowym DSD64 w trybie DoP, co jednak – przynajmniej teoretycznie – powinno być jedynie kwestią aktualizacji oprogramowania), nadal jest to urządzenie, którego funkcjonalność i jakość brzmienia deklasuje większość rywali.
Kończąc temat wyposażenia, należy jeszcze zerknąć na ściankę tylną. Gniazda (Ethernet, USB-B, Toslink, dwa "koaksjale", wejście linowe/phono/2x SPDIF, wyjścia głośnikowe, RS232/optyczne mini, Trigger In/Out oraz zasilające) ukryto we wnęce, pod maskownicą poruszającą się po szynach, której kształt dopasowano do obudowy. Na pierwszy rzut oka nie ma tu niczego niezwykłego, jednak dokładne oględziny ujawniają slot na kartę SD – element kluczowy, służący do wczytania konfiguracji urządzenia, którą przeprowadza się na stronie producenta, w zakładce Expert Pro Configurator. Gotowy "log" (plik .txt) należy zapisać na karcie (stanowi ona część wyposażenia) przy użyciu komputera, a następnie przenieść ją do Experta.
Po każdym włączeniu wzmacniacz wczytuje tę konfigurację – to podstawa jego działania, a jednocześnie tzw. wąskie gardło całego systemu, bez którego Expert działa w oparciu o ustawienia fabryczne.
Konfigurator online na poziomie podstawowym pozwala na włączenie/wyłączenie poszczególnych wejść/wyjść, albo przypisanie im konkretnej funkcji, np. wejście RCA może być albo liniowe, albo phono, albo cyfrowe (2x SPDIF). Jednak prawdziwa "zabawa" zaczyna się na poziomie ustawień zaawansowanych. Najważniejsze (opisanie ich wszystkich zajęłoby mnóstwo miejsca i czasu) obejmują: zaawansowany system sterowania barwą dźwięku, dopasowanie i zmianę w czasie rzeczywistym parametrów wkładki gramofonowej, a także dostosowanie sygnału audio do charakterystyki kolumn głośnikowych (zob. dalej).
Z jednej strony wszystko to jest imponujące, a z drugiej jednak w pewnym stopniu irytujące, ponieważ większość zmian wymaga nieco fatygi, tzn. wygenerowania/zapisania nowego logu (po rejestracji i zalogowaniu można zmieniać tylko wybrane parametry), wgrania go na kartę, a następnie przeniesienia do Experta. Sam początkowo trzykrotnie zmieniałem tylko jedno ustawienie i bieganie od komputera do wzmacniacza i z powrotem uświadomiło mi, jak niepraktyczne w gruncie rzeczy jest to rozwiązanie. Zwłaszcza że Expert Pro 140 jest urządzeniem sieciowym, więc jego pełna konfiguracja powinna być możliwa bezpośrednio z poziomu przeglądarki (w ten sposób można tylko np. skonfigurować sieć Wi-Fi albo wgrać nowy firmware).
Równie niecodzienna jak design i obsługa Experta 140 Pro jest jego budowa wewnętrzna. Zastosowano tu połączenie impulsowej końcówki mocy z analogowym układem pracującym w klasie A. Ta autorska technika wzmacniania sygnałów nosi nazwę ADH (Analog Digital Hybrid) i pozwala uzyskać przynajmniej kilka imponujących parametrów pracy, na czele z kosmicznym współczynnikiem tłumienia (8000), praktycznie pomijalnymi zniekształceniami (0,0005%), 130-decybelowym stosunkiem sygnał/szum i mocą 140W na kanał przy obciążeniu 6Ω.
ADH to zaledwie początek listy opatentowanych rozwiązań Devialeta zaimplementowanych w Expert Pro 140. Należą do nich także: SAM v2 (Speaker Active Matching, czyli aktywne dopasowanie kolumn głośnikowych; inżynierowie Devialeta opracowali urządzenie SAM Lab, dzięki któremu są w stanie utworzyć specjalny profil dla każdego istniejącego zestawu głośnikowego; jeśli nasze kolumny znajdują się w bazie Devialeta, to sygnał audio można dopasować do ich charakterystyki), RAM (Record Active Matching, aktywne dopasowanie przedwzmacniacza gramofonowego do posiadanej wkładki gramofonowej; przewidziano 256 kombinacji dla wkładek MM i MC plus 13 korekcji krzywych RIAA), AIR (system strumieniowania bit perfect dowolnych danych zgromadzonych lub odtwarzanych np. z komputera w rozdzielczości do 24bitów/192kHz), EVO (rodzaj architektury elektronicznej zarządzanej przez oprogramowanie, które można aktualizować) i DAC Magic Wire (skrócenie odległości pomiędzy przetwornikiem C/A i złączami głośnikowymi do zaledwie 5cm, skutkujące idealnym dopasowaniem impedancji oraz ograniczeniem zniekształceń do minimum).
U podstaw całego tego dobrostanu leży Core Infinity, de facto komputer z procesorem Quadcore ARM taktowanym częstotliwością 1GHz, z 1GB RAM-u DDR3 i 4GB pamięci flash. Procesor wspomagają: układ FPGA (zarządzający przesyłaniem sygnału i minimializujący jitter), procesor DSP (dbający o obróbkę dźwięku), trzy asynchroniczne konwertery częstotliwości próbkowania, interfejs USB oraz moduł łączności sieciowej. Streaming obejmuje wspomniany AIR, jak również UPnP, Airplay oraz Spotify Connect, jednak – jak informuje producent – "more to come". Ponadto Expert Pro 140 jest urządzeniem Roon Ready, czującym się w tym środowisku jak ryba w wodzie, czego dowodzi bogata lista dostępnych stref audio (zwłaszcza po zainstalowaniu sterownika dla USB i Devialet AIR).
Jak sterować Expertem? Producent przygotował aplikację Devialet Expert Remote, ale odtwarzanie plików z jej poziomu ogranicza się tylko do tych, które są zapisane w smartfonie czy tablecie (czyli w urządzeniu, na którym zainstalowana jest aplikacja; opcja My Music). Do tego celu wykorzystywana jest autorska transmisja danych Devialet AIR. Jednak do obsługi biblioteki plików zgromadzonych np. na dysku sieciowym potrzebna będzie "apka" UPnP, najlepiej BubbleUPnP, która umożliwia m.in. dostęp do TIDAL-a (wymagane konto), a w połączeniu z XiiaLive pozwala na odsłuch radia internetowego. Aplikacja Devialeta pozwala wybierać wejścia, zarządzać głośnością (bardzo dobra responsywność) i włączać bądź wyłączać urządzenie. Uzupełnieniem smartfona jest wspomniany już pilot: duże, wygodne pokrętło głośności pracujące z przyjemnym oporem i cztery przyciski, z czego dwa są programowalne (w konfiguratorze online).
Opakowanie Experta (oprócz jego samego, pilota, karty SD, instrukcji etc.) zawiera także całkiem niezły kabel zasilający marki AudioQuest NRG-X (z wtykiem o niskim profilu, mieszczącym się pod maskownicą), parę rękawiczek, ściereczkę z mikrofibry i dużą płócienną torbę na ramię.
Jakość brzmienia
Zanim mogłem wyrobić sobie zdanie na temat Experta Pro 140 na podstawie odsłuchów, naczytałem się o tym, jaki to wzorcowo neutralny i obiektywny wzmacniacz. Możliwe, że moje pierwsze wrażenie było poddaniem się tej sugestii, bo dokładnie tak odebrałem jego brzmienie. A jednocześnie – w porównaniu z zestawem marki Chord Electronics (Hugo TT 2/Hugo M Scaler/TToby) – jako trochę beznamiętne, pozbawione "body", coś à la solidny kościec bez tkanki. Ten pierwszy odsłuch, tzw. sprawdzający, trwał ok. godziny, co wystarczyło, by mnie trochę zniechęcić. Spodziewałem się petardy i poniekąd ją dostałem (szybkość, timing, dynamika od razu zrobiły na mnie duże wrażenie), ale nie wszystko zagrało jak należy – muzyka nie miała "duszy". Jednak właściwe odsłuchy sprawiły, że zmieniłem zdanie. I to diametralnie.
Być może Devialet potrzebuje trochę czasu, by "złapać swój sound", może konieczne jest stałe trzymanie go pod prądem – dość powiedzieć, że po mniej więcej tygodniu nie miałem już takiej ochoty na powrót do (mniej więcej trzykrotnie droższego) zestawu Chorda. A brzmienie Experta Pro 140 momentami odbierałem jako ciepłe, a nawet gorące. Zgadzam się z tym, że jest to urządzenie neutralne – w tym sensie, że zagra ono tak dobrze, jak na to pozwoli nagranie i kolumny.
Jeszcze na etapie konfiguracji ucieszyłem się, że monitory ATC SCM 7 mają swój profil SAM. Są to głośniki pracujące w obudowach zamkniętych, co wpływa przede wszystkim na bas – jego definicja, kontur, szybkość itp. są bardzo dobre (jak na mały monitor zdecydowanie wybijające się ponad przeciętność), ale zejście ma umiarkowane. Dlatego każda możliwość wyciągnięcia z tych małych skrzynek czegoś więcej, zwłaszcza jeśli wiąże się to z rzetelnymi pomiarami, a nie pójściem na skróty, czyli jakimś rodzajem standardowego korektora, jest dla mnie bardzo interesująca. Jak poradził sobie z nimi Expert Pro 140? Zejście basu, jego "potęga" bez wątpienia zyskały. Dzięki możliwości przypisania do jednego z przycisków na pilocie funkcji włączenia/wyłączenia funkcji SAM, porównania mogłem dokonać "w locie". Wprowadzonej zmiany nie nazwałbym jednak spektakularną, raczej kosmetyczną, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie oczekiwałbym więc pojawienia się w brzmieniu jakiejś brutalnej siły czy nieznanej wcześniej energii w niskich rejestrach; bas stanie się trochę głębszy, na czym zyska wolumen brzmienia. Nie wykluczam jednak sytuacji, że w przypadku kolumn podłogowych z bas-refleksem różnica będzie niemal pomijalna. Jako ciekawostkę mogę dodać, że początkowo nie zauważyłem, iż na liście dostępnych głośników marki ATC wybrałem SCM 7 w wersji mk1 zamiast posiadanej mk2. Wprowadzona zmiana w zakresie basu była niedwuznaczna, zejście bardziej zdecydowane niż dla wersji mk2, ale zróżnicowanie niskich tonów wyraźnie gorsze. Reasumując: SAM działa, jednak stosunkowo łagodnie, z umiarem i z pewnością nie na zasadzie: jedno naprawił, drugie zepsuł.
Bas Devialeta można uznać za wyjątkowy, ale pozostałym zakresom także niczego nie brakuje.
Wracając do basu Experta: zachowuje on świetną energię i dynamikę, "atakuje" bardzo sugestywnie. Timing, rytmiczność są nieprzeciętne. W kilku stricte rockowych, wymagających dla wzmacniacza nagraniach (jak np. "Home Invasion/Regret #9" Stevena Wilsona; FLAC 24/96) wydawało mi się, że "stoczterdziestka" gra aż za szybko. Nie zauważyłem jakiegokolwiek zamazania niskich tonów czy ich niepożądanego rozmiękczenia. Ich selektywność okazała się tak dobra, że nie miałem wątpliwości, czy gitara basowa gra razem ze stopą albo kontrabas razem z fortepianem. Z satysfakcją odnotowałem także, że z małych wooferów "siódemek" Expertowi udało się wycisnąć całkiem sporo twardego ataku i niezłą rozpiętość dynamiczną. Na tym etapie odsłuchów pojawiła się następująca konkluzja: to wzmacniacz wprost stworzony do elektrycznego i akustycznego jazzu, rocka, a także muzyki elektronicznej. À propos tej ostatniej: polecam wszystkim odsłuch utworu "Recat" z płyty "Re: ECM" Ricarda Villalobosa i Maxa Loderbauera (FLAC 24/44,1). Wszystkie sztuczki z fazą, skutkujące tym, że niektóre dźwięki pojawiają się za głową, Expert Pro 140 przekazał po mistrzowsku.
Bas Devialeta można uznać za wyjątkowy, ale pozostałym zakresom także niczego nie brakuje. Za wrażenie pełni dźwięku (czego brakowało mi na samym początku) odpowiada przede wszystkim średnica. Aby dobrze oddać jej charakter, słowo "naturalność" należałoby (najlepiej wielokrotnie) odmienić przez wszystkie przypadki. Nie ma takiego instrumentu, którego brzmienie Expert Pro 140 w jakiś sposób by "wykrzywił". Skrzypce zachowują naturalne, dźwięczne, swobodne brzmienie. Gitary elektryczne są szorstkie i chropawe albo delikatne i "łkające". Głosy tak prawdziwe, że następuje automatyczne "wyłączenie analizy"; zamiast tego skupiamy się na walorach artystycznych prezentowanej muzyki.
Francuski wzmacniacz nie tylko nie wykazuje szczególnych preferencji podczas odtwarzania różnego rodzaju muzyki, ale jest przy tym bardzo przezroczysty, co skutkuje nieprzeciętną szczegółowością. Każdym szczegółem tego "obrazu" można się zachwycać, jednak wrażenie tego, że mamy do czynienia z czymś większym, jest dojmujące. Sprzyja temu szeroka panorama dźwięków, precyzyjna lokalizacja, duża głębia i plastyczność przekazu.
O tym, że detale kapitalnie wiążą się w większą całość, przekonują zwłaszcza soprany. Gładkość góry pasma zachwyca równie mocno jak jej rozdzielczość. Co prawda wybrzmienia Experta Pro 140 nie zyskują takiego sznytu, jak z Hugo TT 2 Chorda, wyczuwa się tu delikatną "mgiełkę" alikwotów, ale wrażenie spójności brzmienia jest zdecydowanie lepsze. Wysokie tony potrafią przykuć uwagę, jednak nigdy nie próbują przejąć pałeczki, zawsze grają zespołowo, w kontekście. Perkusyjne blachy mają w sobie sporo miękkości, są świetnie ułożone, Devialet nie robi z nich "golarki" – uwagę zwraca zarówno ich barwa, jak i płynność, powiewność wybrzmiewania.
Podsumowanie
Brzmienie Experta Pro 140 nie jest naznaczone żadną cechą – moim zdaniem to jego największa zaleta. Komfort "odbioru" tego urządzenia (nie tylko samego brzmienia) jest bardzo wysoki. Swego czasu Devialet promował hasło "One day, everyone will own a Devialet". Nawet jeśli było to tylko myślenie życzeniowe, coś w rodzaju optymistycznego scenariusza, to trudno temu nie przyklasnąć. Parafrazując nieco ten slogan: każdy powinien mieć takiego Eksperta.