Niedawno miałem okazję testować topowe trójdrożne kolumny Raptor 9 marki Wilson, więc gdy wyjąłem z pudeł najnowsze podłogówki tej firmy, czyli model Seven, byłem zaskoczony, że są tak bardzo podobne do Raptorów. Jednak mimo niewielkiej różnicy w wyglądzie obydwie konstrukcje należą do różnych serii. Model Seven przypisano bowiem do najnowszej serii Digits, w skład której wchodzą jeszcze dwa inne modele podłogowe: Six Power oraz Six. Co ciekawe w kolumnach Six Power zastosowano aktywną sekcję niskotonową – dwa dodatkowe głośniki niskotonowe napędzane są przez wbudowany wzmacniacz. Natomiast kolumny Six oraz Seven są w pełni pasywnymi konstrukcjami.
Model Seven jest najdroższą propozycją z serii Digits, stworzoną z myślą o bardziej wymagających użytkownikach, dysponujących pomieszczeniem odsłuchowym o znacznej powierzchni.
Budowa
Seven bazują na trójdrożnym układzie głośnikowym wykorzystującym dwa woofery obsługujące pasmo najniższych tonów. Duet głośników niskotonowych uzupełnia oczywiście średniotonowy oraz miękka kopułka wysokotonowa. Rozwiązanie bazujące na dwóch głośnikach niskotonowych jest obecnie dosyć często stosowane ze względu na dużą wydajność w paśmie niskich tonów. Dwa woofery, nawet stosunkowo niewielkie, są w stanie zapewnić lepszą rozpiętość basu oraz masę, niż jeden duży. Ponadto taki zestaw głośnikowy oferuje zwykle lepszą dynamikę, gdyż dwa mniejsze woofery żwawiej reagują na sygnały ze wzmacniacza niż jeden z dużą, a tym samym cięższą membraną.
Zakres wysokich tonów obsługuje miękka tekstylna, nasączana silikonem kopułka, natomiast reprodukcją średnich tonów zajmuje się celulozowy głośnik stożkowy. Bas odtwarzany jest przez woofery bazujące na udoskonalonych, powlekanych membranach stożkowych o wysokim współczynniku tłumienia, a więc odpornych na rezonanse. Filtry dostarczające sygnał do głośników charakteryzują się tłumieniem o spadku 12dB/okt. Są to typowe układy, po które często sięgają producenci ze względu na nieskomplikowaną budowę oraz sprawne działanie.
W zwrotnicy znajdziemy takie elementy, jak kondensator elektrolityczny, cewkę powietrzną w torze wysokotonowym, a także kondensatory elektrolityczne i cewki rdzeniowe w torze średniotonowym oraz niskotonowym. Sygnał ze zwrotnicy do głośników doprowadzany jest przez kable z miedzi OFC poprowadzone w specjalnie przygotowanych otworach.
Maskownice bez względu na opcję kolorystyczną są czarne i montuje się je do frontowej płyty za pomocą najprostszego systemu opartego na kołkach.
Wilson Seven cechują się wysoką skutecznością na poziomie 91dB oraz zdolnością do pracy w szerokim zakresie mocy. Oznacza to, że te kolumny można łączyć z niemal dowolnymi wzmacniaczami.
Seven zbudowano w oparciu o solidne skrzynie w całości wykonane z płyt MDF. Wewnątrz znalazły się dodatkowe wzmocnienia, usztywniające całą konstrukcję. Komorę w której pracują dwa głośniki niskotonowe wytłumiono wełną syntetyczną, pokrywającą praktycznie wszystkie wewnętrzne ścianki. Wełna syntetyczna znalazła się również w szczelnej komorze głośnika średniotonowego. Dwa tunele rezonansowe układu bas-refleks wyprowadzono z tyłu. Od spodu umieszczono metalowe, nagwintowane tuleje, w które należy wkręcić kolce, umożliwiające właściwe wypoziomowanie kolumn, jak i zapewniające dobrą izolację od drgań podłoża.
Frontowa ścianka jest pokryta lakierem i w zależności od wersji kolorystycznej występuje w delikatnie połyskującej czerni lub bieli. Największą powierzchnię obudowy pokryto drewnopodobną folią winylową w wersji czarnej lub w jasnym dębie. Podwójne terminale wejściowe są zdecydowanie solidniejsze niż w kolumnach Raptor 9, bo wyposażono je w solidne metalowe, pozłacane nakrętki, zapewniające lepszy kontakt z końcówkami kabla, niezależnie czy będą to widły, czy wtyki. Podczas testu sprawdziłem również, jaki wpływ na dźwięk Seven ma użycie podwójnego okablowania, ale o tym później.
Jakość dźwięku
Wilson Seven są konstrukcjami niemal bliźniaczymi z Raptor 9. Podobny wygląd, jak i konstrukcja. Taki sam trójdrożny układ głośnikowy, ale już same przetworniki zostały poddane pewnym modyfikacjom. Zabiegi te sprawdziły, że kolumny Seven zyskały na jakości dźwięku, względem modelu Raptor 9.
Trójdrożny układ głośnikowy zapewnia wyraźnie odczuwalną rezerwę mocy. Seven połączone ze wzmacniaczem Hegel H80 (2x80W/8Ω) nie dostawały zadyszki nawet przy wyższych poziomach głośności kolumny. Można je zatem stosować ze wzmacniaczami dysponującymi dwukrotnie wyższą mocą, co w jeszcze większym stopniu wpływa na ograniczenie zniekształceń przy najwyższych poziomach głośności. W parze z szerokim zakresem przyjmowanej mocy idzie dynamika, zwłaszcza w skali makro. Przekonałem się o tym, gdy sięgnąłem po moją ulubioną płytę do testowania kolumn pod tym względem, a mianowicie "Amarok" Mike'a Oldfielda. Zabrzmiała ona za pośrednictwem kolumn Seven charakternie, zwłaszcza w momentach, gdy do głosu dochodziło błyskawicznie spiętrzające się, nagle atakujące pełne instrumentarium. Wilsony szybko odpowiadały na wszelkie impulsy ze wzmacniacza, przez cały czas trzymając rytm wyznaczany przez kipiący dynamiką materiał muzyczny zawarty na płycie "Amarok". Jeśli więc chodzi o dynamikę, to odniosłem wrażenie, że Seven są w stanie przenosić jeszcze większe skoki w skali makro niż Raptor 9. Natomiast pod względem odwzorowania dynamiki w skali mikro, Seven prezentują niemal ten sam poziom, co Raptor 9.
W zakresie wysokich tonów oraz w subtelniejszych partiach instrumentalnych, zwłaszcza w średnicy, drobne dźwięki były na tyle dobrze akcentowane, że nie miałem większych problemów z ich wychwyceniem w poszczególnych momentach danego utworu. Zazwyczaj lepiej z odwzorowaniem dynamiki w skali mikro radzą sobie głośniki wysokotonowe wyposażone w metalowe kopułki. Po prostu ten materiał jest zdolny do przetwarzania większych ilości energii o czym przekonywałem się testując np. kolumny marki Taga Harmony, jak chociażby Platinum F-100 V.3, wyposażonych właśnie w tytanową kopułkę wysokotonową. Jednak Seven mogą pozwolić sobie na więcej subtelności w zakresie wysokich tonów, niż taką bezpośredniość w oddaniu energii, jak robi to Taga Harmony. Drobne dźwięki z albumu "Libera Me" Larsa Danielssona nie brzmiały tak dobitnie, jak za pośrednictwem Platinum F-100 V.3, ale za to były cyzelowane z większą gładkością i spokojem. W zakresie niskich tonów Seven może i nieco tonują brzmienie, ale z drugiej strony, taka prezentacja powinna bardziej przypaść do gustu osobom preferującym bas w mniej inwazyjnej formie.
Nie ma tu mowy o kameralnym, monitorowym graniu, jest za to koncertowy rozmach.
Podwójny tunel bas-refleks, znajdujący się na tylnej ściance, daje jednak pewne możliwości "dopalenia" niskich tonów w zakresie masy, jak i siły przebicia. Gdy zachowamy dystans około 1,5-metra od ściany znajdującej się za Seven, to bas będzie odtwarzany w sposób bardziej zmanierowany i nie narzucający się. Jednak gdy kolumny dosuniemy do ściany na odległość mniejszą niż 1 metr, wtedy bas zyska na masie i efektywności, stając się bardziej bitowy w formie i pełniejszy. Szczególnie dobrze to było słychać z muzyką synth-popową, gdzie rytmiczne i pulsujące energią, utwory np. z repertuaru De/Vision były odtwarzane bardziej zadziornie i energicznie.
Wilson Seven budują obraz stereo w oparciu o dosyć wyraźną lokalizację poszczególnych źródeł pozornych. Kolumny, jak w przypadku większości konstrukcji dla trójdrożnych, generują źródła pozorne o dużych rozmiarach i zachwycają obficie budowaną przestrzenią. Nie ma tu mowy o kameralnym, monitorowym graniu, jest za to koncertowy rozmach. Dzięki tak rozłożystemu i dobitnemu stylowi prezentacji obrazu stereo, Seven brzmią dobrze z muzyką koncertową. Nagrania live z repertuaru Genesis zabrzmiały realistycznie i z typową dla koncertowych realizacji manierą - lekkim zadziorem, zwłaszcza gdy do głosu dochodziło pełne instrumentarium.
Po podłączeniu kabla DNM Reson Solid Core w wersji Bi-wire, okazało się, że Seven zyskały nieco na rozdzielczości brzmienia, ale też konturowości basu. Dźwięk odwzorowany był dokładniej i precyzyjniej.
Podsumowanie
Wilson na przykładzie kolumn Seven pokazuje, że nieustannie się rozwija, systematycznie podnosząc jakość brzmienia swoich zestawów głośnikowych. To już kolejna trójdrożna konstrukcja w katalogu tej marki, oparta na dwóch głośnikach niskotonowych, zdolna nagłośnić pomieszczenia o znacznej powierzchni. Cechą szczególną tych kolumn jest obszernie budowana stereofonia oraz dynamika w skali makro. Kolumny są zdolne przenosić spory zakres mocy i co ważne, są łatwe w napędzaniu, co czyni je uniwersalnymi zespołami głośnikowymi pod względem współpracy z różnymi wzmacniaczami mocy.