Nowa seria urządzeń Roksan o nazwie Attessa obejmuje cztery konstrukcje: dwa wzmacniacze (zintegrowany i sieciowy z platformą BluOS), transport CD oraz gramofon. Łączą je eleganckie nowoczesne wzornictwo, nieprzeciętna funkcjonalność, a także fakt, że zaprojektowano i wyprodukowano je w Wielkiej Brytanii.
Co ciekawe, nazwa Attessa nie jest dla Roksana nowa: wprowadzony na rynek w 1992 r. system Attessa CD składał się z transportu CD, oddzielnego DAC-a oraz zasilacza i zastąpił pierwszy odtwarzacz CD w ofercie tej firmy – ROK DP1. Po latach tę włosko brzmiącą nazwę (attessa w j. włoskim oznacza "oczekiwany") postanowiono wskrzesić. O tym, czy faktycznie warto było czekać, przekonałem się, testując wzmacniacz Attessa Integrated.
Budowa
Urządzenia Roksana zawsze miały wyrazisty design: od supernowoczesnych Oxygene po bardziej klasyczne Blak. Projektanci dużą uwagę przywiązywali zwłaszcza do ścianek frontowych, starając się nadać im świeży wygląd, np. poprzez ścięcie rogów – taki "outfit" prezentowała seria Caspian. Z Attessą jest podobnie, tyle że ścięto tylko rogi dolne. Wzmacniacz, mimo że bardzo niski, prezentuje się naprawdę ładnie. Jego obudowa jest w całości metalowa: panel przedni wykonano z anodyzowanego aluminium, a boki uformowano ze stali; całość pomalowano matową farbą proszkową i usadowiono na czterech zgrabnych gumowych stopkach, na spodzie których wytłoczono kształt przypominający turbinę (identyczny pojawia się na podświetlanym włączniku Standby).
Pośrodku czołówki umieszczono gałkę – enkoder (kręcąc zmieniamy głośność; wciskając i kręcąc – wejścia). Niemal przez całą szerokość frontu biegnie wstawka z pleksi, za którą umieszczono bursztynowy wyświetlacz OLED. Wskazania głośności obrazują pionowe kreski (jest ich 20) pojawiające się po prawej stronie gałki. Wejścia oznaczone ikonami – kółkami oraz ustawienia menu są wyświetlane po stronie lewej. Na końcach długiego wąskiego "okienka" umieszczono włącznik (z lewej) oraz 3,5mm gniazdo słuchawkowe (z prawej).
W ściance górnej wycięto dwa długie, wąskie owalne otwory, które zabezpieczono perforowaną blachą – to elementy "układu chłodzenia" (ten z prawej strony pokrywa się niemal w całości z radiatorem). I choć wzmacniacz nie nagrzewa się zbytnio podczas pracy, to zalecenia producenta są jasne – integra ma stać na górze "wieży".
Ścianka tylna nie zaskakuje. Pojedyncze terminale głośnikowe umieszczono po prawej stronie. Tuż obok znalazł się bolec masowy i trzy pary wejść analogowych RCA, w tym dla gramofonu z wkładką MM. Wyjście analogowe jest jedno: pre-out/sub-out. Oprócz tego uwzględniono wejścia cyfrowe: dwa koaksjalne i dwa optyczne. Listę gniazd uzupełniają dwa 12V triggery, wejście IR oraz gniazdo zasilające IEC. Przed tym ostatnim umieszczono plastikową zaślepkę dla anteny odbiornika Bluetooth – wewnątrz umieszczono układ Wi-Fi/Bluetooth ESP-WROOM-32. Karta Wi-Fi służy jednak tylko do aktualizacji firmware'u OTA. Dzięki dedykowanej aplikacji o nazwie MaestroUnite (po sparowaniu wzmacniacza ze smartfonem przez Bluetooth i wpisaniu hasła do domowej sieci) zmian w menu można dokonywać suwakami na ekranie smartfona, co jest wygodniejsze niż operowanie małym plastikowym pilotem zdalnego sterowania. Menu obejmuje możliwość sprawdzenia wersji oprogramowania/aktualizację, włączenie/wyłączenie Triggerów oraz wejścia IR, ustawienie funkcji Standby Plus (przy wyłączonym Triggerze 12V, na wejściu A2 działa wówczas funkcja Auto Music Sense – wzmacniacz można wybudzić poprzez rozpoczęcie odtwarzania muzyki na podłączonym do niego źródle dźwięku)/Auto Standby, balansu, połączenia systemu dwukanałowego z kinem domowym (AV Bypass), a także ustawienie czułości wejść: słuchawkowego, analogowych 1 i 2 oraz gramofonowego (w każdym wypadku trzy możliwości: Low/Mid/High). Oprócz tego można zmienić wygląd ikonek przypisanych do każdego wejścia, wyświetlanych na OLED-owym displeju.
We wnętrzu Attessy uwagę zwraca solidny zasilacz oparty na dużym transformatorze toroidalnym Noratel, dwóch parach diod prostowniczych oraz banku czterech kondensatorów Epcos (6.800µF każdy). Pracujące w każdym kanale dwie pary tranzystorów Toshiba 2SC5200/2SA1943 zapewniają moc 80W na kanał przy 8-omowym obciążeniu (2x130W/4Ω). Na płytce "cyfrowej" znajduje się m.in. odbiornik marki Burr Brown PCM9211 oraz DAC PCM5242. Przy wyjściach pracują "kostki" buforujące 5532.
Jakość dźwięku
Brzmienie Attessy w niczym nie przypomina zimnej i bezdusznej tranzystorowej maszyny, w której najważniejszy jest aspekt analityczny. Osoby odpowiedzialne za ten projekt nie tylko nie zapomniały o przyjemności, jaką ma dawać słuchanie muzyki, ale wręcz uczyniły z tego aspektu brzmienia, czyli z muzykalności, zasadę nadrzędną. Nie jest to jednak jedyna zaskakująca cecha tej integry. Równie efektownie prezentuje się dynamika, przestrzeń, stereofonia i barwy. Nie byłoby w tym może niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że mówimy o wzmacniaczu entry-level, czyli w zasadzie budżetowym. Owszem, Roksan nie omieszkał podkreślić, że w przygotowanie nowej linii urządzeń włożono wiele pracy, ale powtarza to praktycznie każdy producent (tudzież zatrudnieni przez niego spece od PR). Tymczasem brzmienie Attessy autentycznie zaskakuje i dowodzi, że zapewnienia Roksana nie są tylko typową "pijarowską" zagrywką.
Co by nie mówić, bas z pewnością nie jest budżetowy. Ma świetne zejście, jest potężny i efektowny, zwłaszcza że Attessa nie ma problemów z dynamiką. Słuchając kontrabasu na płycie "Turn Up The Quiet" (FLAC 24/192) Diany Krall, a następnie syntetycznego basu na "Re: ECM" (24/44,1) duetu Ricardo Villalobos/Max Loderbauer, patrzyłem raz na głośniki ("siódemki" ATC), raz na wzmacniacz, nie dowierzając, że tak głęboki i soczysty bas może wydobywać się z małych zamkniętych skrzynek. To, co słyszałem, pasowało do jakiegoś dużego "pieca", a nie "naleśnika" stojącego na stoliku przede mną.
Jednak to nie bas stanowi największą atrakcję brzmienia Attessy, tylko średnica: gęsta, zawiesista, a jednocześnie potrafiąca ukazać mnóstwo szczegółów, m.in. za sprawą znakomitej mikrodynamiki. Bliski pierwszy plan, nieprzeciętny wgląd w nagrania, mnóstwo szczegółów plus obszerna przestrzeń i precyzja lokalizacji sprawiają, że brzmienie integry Roksana jest realistyczne, namacalne i wciągające. Słychać to w zasadzie z każdym repertuarem, choć najbardziej efektownie wypada muzyka akustyczna i elektroniczna. Attessa genialnie przeniosła do pokoju odsłuchowego akustykę gdańskiej Starówki zarejestrowaną (tylko dwoma mikrofonami!) na płycie "Danziger Straßenmusik" Mikołaja Trzaski i braci Olesiów. O płycie "Re: ECM" już wspomniałem – sztuczki z fazą wypadły rewelacyjnie. A jeśli jakiś utwór jest połączeniem tych dwóch światów, tj. muzyki akustycznej i elektronicznej, jak np. "The Gravy Train" Iana Browna (do odsłuchu płyty "Music of the Spheres" wykorzystałem najpierw odtwarzacz Rose250 wraz ze stacją CD RSA780E, a następnie "transport" Arcama CD73, a Attessa przejęła funkcję DAC-a) – to efekt można określić jako spektakularny.
Brzmienie Attessy w niczym nie przypomina zimnej i bezdusznej tranzystorowej maszyny, w której najważniejszy jest aspekt analityczny.
Nieprzeciętna rozdzielczość i dynamika średniego zakresu Attessy dała o sobie znać także podczas odsłuchu płyty "Data Lords" Marii Schneider Orchestra (FLAC 16/44,1). Żaden inny znany mi wzmacniacz z tego zakresu cenowego nie poradził sobie z tym albumem tak dobrze. Jest on zrealizowany poprawnie, acz bez audiofilskich fajerwerków, w związku z czym elektronika o przeciętnej dynamice i rozdzielczości jak gdyby "zbryla" wszystkie gęste faktury i sprawia, że brzmienie staje się płaskie, zmulone i męczące. Większość wzmacniaczy nie tylko z budżetowej, ale także ze średniej półki cenowej, a nawet niektóre kosztujące dobrze ponad 10 tys. złotych na tej płycie po prostu się "wykłada". Ale nie Attessa – na tym wzmacniaczu płyta Marii Schneider może jeszcze nie błyszczy, ale ujawnia swoją złożoność, obfitość i bogactwo, i po prostu wciąga w odsłuch.
Jeśli miałbym wskazać nie tyle słabszą, ile potencjalnie kontrowersyjną stronę brzmienia Attessy, to byłby to najwyższy zakres pasma. Słychać tu delikatne "wstrzymanie ręki" projektantów, dzięki czemu z jednej strony przekaz jest wolny od wyostrzeń, a z drugiej nieco ograniczony, jeśli chodzi o oddawanie wybrzmień. Są one skracane, "smuga" jest wygaszana szybciej niż zwykle. Za to pod względem barwy soprany prezentują się moim zdaniem rewelacyjnie – są bardzo realistyczne, czasami brzmią jak na żywo.
Kolejną cechą brzmienia Attessy, którą należy podkreślić, jest przestrzenność i stereofonia. Tak przekonujących zjawisk przestrzennych ze wzmacniacza w cenie poniżej 6 tys. złotych nie słyszałem bodaj nigdy. Co prawda nie "wgryza się" on zbyt głęboko w scenę (aczkolwiek czasami naprawdę dobrze pokazuje dalsze plany i osadzone na nich instrumenty, nie tracąc przy tym ostrości lokalizacji), ale to, co dziele się z przodu, na wysuniętym przed kolumny pierwszym palnie, bywa (przynajmniej z niektórymi nagraniami) zjawiskowe. "Siódemki" ATC nie znikają tak łatwo z pokoju, jeśli wzmacniacz im na to nie pozwoli. Tymczasem Attessa sprawia, że z zamkniętymi oczami trudno je zlokalizować, bo scena się jak gdyby wirtualizuje, pojawia się wyraźnie odczuwalny dodatkowy wymiar. Jak na urządzenie entry-level to doprawdy zaskakujące osiągnięcie.
Podsumowanie
Takie brzmienie z integry entry-level? Czapki z głów!