Nowa seria Roksana o nazwie Attessa to skromna acz starannie przemyślana, kompletna propozycja dla miłośników hi-fi. W jej skład wchodzą cztery urządzenia: dwa wzmacniacze zintegrowane z przetwornikami C/A i technologią Bluetooth (w tym jeden z modułem streamującym), transport CD oraz gramofon. Ten ostatni to prosta konstrukcja, która korzysta z nowych elementów, przede wszystkim stworzonego przy pomocy modelowania komputerowego ramienia. Kładziemy więc czarną płytę na talerz, wciskamy start, opuszczamy to nowe ramię i...
Budowa i konfiguracja
Cała konstrukcja jest zaskakująco lekka i zgrabna. Plintę dostępną w dwóch kolorach, czarnym lub białym, przygotowano w taki sposób, by wytłumić większość wibracji. Efekt dodatkowo wzmacnia zarówno gumopodobny materiał, przy którego pomocy od podstawy odseparowano silnik, jak i trzy regulowane, antywibracyjne nóżki. Z przodu, przez niemal całą szerokość plinty, biegnie charakterystyczna dla serii Attessa wstawka z tworzywa, w którą w tym wypadku wkomponowano włącznik i dwa przyciski prędkości: 33 i 45.
À propos silnika – zastosowano synchroniczną, 24-biegunową, sterowaną elektronicznie jednostkę, zasilaną za pośrednictwem zasilacza gniazdkowego 5V DC. Talerz z ważonego dynamicznie szkła o grubości 10mm, z aluminiowym kołnierzem poprawiającym stabilność obrotów, nakłada się na pomarańczowy subtalerz – moment obrotowy z aluminiowego kółka napędowego zamontowanego na osi silnika jest przenoszony za pośrednictwem płaskiego paska. Na powierzchnię talerza należy nałożyć matę z prasowanego filcu z otworami, bardzo podobną do tej znanej z innego gramofonu Roksana – Xerxesa.
Lekko ocieplony czy może raczej zagęszczony środek pasma – ale bez przesłodzonych barw – to zdecydowanie najciekawsza część tego brzmienia.
Wspomniane ramię o nazwie Dana – o długości efektywnej 240mm i masie efektywnej 14,9g – to konstrukcja opracowana specjalnie z myślą o Attessie, zbudowana z aluminium lotniczego o podwyższonej wytrzymałości oraz ABS-u. Podparcie jest jednopunktowe (tzw. unipivot), a zapewnia je szpikulec osadzony w gnieździe umieszczonym w górnej części ramienia (z zewnątrz miejsce to ozdobiono charakterystycznym dla całej serii motywem przypominającym turbinę).
Antyskating ma postać ciężarka zawieszonego na nitce zakończonej małym gumowym O-ringiem. Jego zamocowanie ułatwiają nacięcia (wybieramy drugie albo trzecie) na metalowym trzpieniu zespolonym z górną, płaską częścią ramienia.
Choć ramię jest już zainstalowane, a wkładka (również Dana; MM z igłą o szlifie eliptycznym) skalibrowana, to Attessa nie jest do końca plug'n'play – trzeba ustawić przeciwwagę, korzystając albo z mechanicznej wagi dołączonej do zestawu, albo (najlepiej) z wagi elektronicznej (zalecany nacisk mieści się w przedziale 1,8–2,2g), a następnie zdecydować, czy sygnał wypuszcza się z wykorzystaniem wbudowanego przedwzmacniacza gramofonowego (dla wkładek MM, o wzmocnieniu 42dB; pozycja Active) czy z jego pominięciem (Passive). Służący do tego dwupozycyjny przełącznik umieszczony z tyłu podstawy, za ramieniem, obok niezłoconych gniazd RCA, jest bardzo mały, niewygodny (przestawienie palcem nie wchodzi w grę) i teoretycznie podatny na uszkodzenia, więc najlepiej zbyt często z niego nie korzystać. W razie potrzeby, tzn. gdy okaże się, że główka ramienia nie jest równoległa do powierzchni płyty, należy także wyregulować azymut – służy do tego śruba umieszczona za przeciwwagą oraz przesuwana (w prawo bądź w lewo) metalowa poprzeczka.
Czy warto grać przez wbudowany phono stage? Na początek to rozwiązanie z pewnością wystarczy, ale w miarę możliwości warto zastąpić go czymś lepszym. Podczas testu gramofon współpracował z phono stage'ami wbudowanymi we wzmacniacze zintegrowane Roksan Attessa Integrated oraz Shanling A3.2 mk2 – w obu wypadkach uzyskane brzmienie było lepsze od tego, co zapewnia "tryb aktywny".
Razem z gramofonem otrzymujemy zestaw niezbędnych akcesoriów, począwszy od przezroczystej pokrywy przeciwkurzowej, przez interkonekt RCA (bez żyły masowej), wspomniany ciężarek antyskatingu, małą poziomicę oczkową, aż po zestaw do aplikacji oleju (aby gramofon pracował optymalnie, zaleca się wymianę oleju co pół roku).
Jakość dźwięku
Osoby szukające "analogowego klimatu" z łatwością odnajdą w brzmieniu Attessy elementy charakterystyczne dla tego typu prezentacji. Gramofon gra przyjemnie, gęsto i "kolorowo", a do tego wystarczająco szczegółowo, abyśmy nie odczuwali niedosytu detali. Stara się pogodzić romantyzm z ekspresją i trzeba przyznać, że wychodzi mu to całkiem zgrabnie. Z jednej strony jego brzmienie z pewnością nie zawodzi, a z drugiej... nie odbiega jakoś szczególnie od tego, co oferują gramofony w porównywalnej cenie.
Basu jest całkiem sporo, więc zachodzi obawa, że w systemach, które "basem stoją", taka ekspresja na dłuższą metę może nieco przytłaczać. Rzecz w tym, że charakter niskich składowych nie do końca zależy od nagrania. Nie chodzi nawet o samą ilość basu, ile o brak jego lepszej czytelności, co prowadzi do swoistej efuzji. Mogłoby tu również pasować określenie zmiękczony – bas wydaje się miękki, bo brakuje mu nieco "wykopu", utwardzenia, sprężystości i rytmiczności. Reasumując, gdyby Attessa lepiej różnicowała barwy, siłę i potęgę w dole pasma, to – biorąc pod uwagę cenę – niewiele można by jej zarzucić.
Wyżej nie ma już żadnych kłopotliwych niespodzianek, bo zarówno średnica, jak i wysokie tony charakteryzują się płynnością i nieskrępowaniem. Lekko ocieplony czy może raczej zagęszczony środek pasma – ale bez przesłodzonych barw – to zdecydowanie najciekawsza część tego brzmienia. Dzięki swobodnej dynamice (bardziej w skali mikro), sporej ilości detali i zwracającej uwagę rozdzielczości w brzmieniu czuje się świeżość i energię. Im lepsze tłoczenie wybierzemy, tym lepszy efekt osiągniemy, bez trzasków, z ciepłem i nasyceniem niespotykanym w brzmieniu odtwarzaczy CD i streamerów w porównywalnej cenie, a jednocześnie z bardzo ładnie podanymi szczegółami oraz czytelnymi planami na szerokiej i stabilnej scenie.
Udanym zwieńczeniem brzmienia Attessy są soprany – ładnie zespolone ze średnicą, jak gdyby do niej domieszane, delikatne, a jednocześnie bogate w szczegóły. Z jednej strony wyciszone, a z drugiej potrafiące zabłysnąć, zwrócić na siebie uwagę. Mikrodetale są przekazywane bez większego wysiłku i w całkiem (na tle konkurencji) rozdzielczy sposób. Cieszy fakt, że w brzmienie nie wkrada się większa natarczywość. To znak, że analityczności nie przeforsowano sztucznie kosztem płynności i muzykalności.
Podsumowanie
Gramofon Attessa sprawdzi się wszędzie tam, gdzie poszukiwana jest muzykalność, płynność i odrobina analogowej "magii".