Po niedawnym teście Mojo 2 do sprawdzenia została mi już ostatnia z "dwójek" w ofercie headampów/DAC-ów marki Chord Electronics: Hugo 2. Nie zastanawiając się długo, poprosiłem dystrybutora o jego wypożyczenie. Swoje wrażenia z odsłuchu prezentuję poniżej.
Budowa i funkcjonalność
Wzornictwo urządzeń Chorda jest estetyczne i, w pewnym sensie, zunifikowane – choć każdy DAC wygląda nieco inaczej, to design ma wspólny mianownik w postaci niewielkich, acz bardzo solidnych, metalowych obudów i kolorowych kulek-wskaźników. Hugo 2 wpisuje się w ten schemat bez zająknięcia: podobny do przenośnego dysku HDD, nieco większy od supermobilnego Mojo 2, bez problemu zmieści się w kieszeni spodni, więc można go zabrać na spacer razem ze smartfonem.
Wzrok przyciąga przede wszystkim ścianka górna z pięcioma podświetlanymi sferycznymi przyciskami (włącznik, którego kolor podświetlenia wskazuje na stan naładowania baterii; X-PHD uaktywniający układ Crossfeed odpowiedzialny za kreowanie przestrzeni w przypadku słuchawek; INPUT – tu do wyboru m.in. Bluetooth z obsługą kodeka aptX; FILTER – do wyboru cztery cyfrowe filtry; potencjometr – kolor wskazuje natężenie dźwięku) oraz akrylowym "okienkiem", pod którym widać fragment układów elektronicznych, z diodą, której kolor wskazuje parametry przetwarzanego pliku, na czele. To, że kolory mają w obsłudze urządzeń Chorda kluczowe znaczenie, nie jest niczym nowym, podobnie jak konstatacja, że obsługa Hugo 2 nie należy do intuicyjnych, więc dobrze mieć pod ręką (przynajmniej na początku) przygotowaną przez producenta instrukcję w formie składanego folderu.
Krótsze ścianki boczne w obudowie Hugo 2 wypełniono złączami. Z lewej strony umieszczono wyjścia słuchawkowe w postaci dużego i małego jacka (obsługujący je układ napędzi słuchawki o impedancji 4–800Ω), wyjścia analogowe RCA, jak również wejścia cyfrowe w postaci "koaksjala" (24-bit/192kHz) i "optyka". Po przeciwnej stronie znalazły się dwa gniazda micro-USB: jedno do ładowania akumulatorów, a drugie dla sygnałów audio (obsługuje PCM-y do 32-bit/768kHz oraz, uwaga, natywne Octa DSD, czyli DSD512).
Sercem układu elektronicznego jest kość FPGA – procesor Xilinx Artix 7, który odpowiada za najważniejsze operacje: konwersję cyfrowo-analogową, cyfrowe filtrowanie sygnału oraz regulację głośności. Jego częścią jest 10-elementowy przetwornik Pulse Array bazujący na 49.152 współczynnikach (ang. taps; w "pierwszym" Hugo układ ten składał się z czterech elementów). Obie strony niewielkiej płytki drukowanej okupują ogniwa litowo-jonowe ENIX Energies 2600mAh/3,7V. Choć ich pojemność się nie zmieniła ("jedynka" miała identyczne baterie), to czas pracy na jednym ładowaniu, z uwagi na większe zapotrzebowanie na energię, uległ skróceniu – wynosi teraz mniej więcej 7–8godz. (wcześniej nawet 10godz.). Tak jak poprzednio, ładowanie odbywa się za pomocą 10-watowego impulsowego zasilacza wtyczkowego (5V/2,1A). Jeśli Hugo 2 zostanie do niego podłączony na stałe, to po 24 godzinach przejdzie w tryb Intelligent Desktop Mode, w którym bateria nie jest ani ładowana, ani rozładowywana (co jednak jest równoznaczne z dezaktywacją funkcji automatycznego wyłączania po 15min bezczynności).
Miłym dodatkiem (i przy okazji ulepszeniem w stosunku do pierwowzoru) jest zgrabny pilot na podczerwień, który zapewnia dostęp do wszystkich opcji urządzenia.
Jakość brzmienia
Już kilka pierwszych sekund odsłuchu wystarczyło, by rozwiać moje wątpliwości dotyczące sensu inwestowania w Hugo 2. Jeszcze przed przystąpieniem do tego testu sądziłem, że to Mojo 2 "rozbił bank", tymczasem jego starszy i nieco większy "brat" zdecydowanie podniósł komfort odsłuchu – oferowane przez niego brzmienie jest jeszcze bardziej klarowne, dynamiczne i rozdzielcze.
Tonalnie Hugo 2 zachowuje się wzorowo – nie brzmi zbyt jasno czy analitycznie, mimo że analityczność brzmienia jest cechą, którą słychać od samego początku (podobnie jak doskonała kontrola basu i dynamika). Rzecz w tym, że nie jest to tylko samo bogactwo szczegółów. Wyraźnie zarysowane kontury dźwięków wypełnia ich treść, która umożliwia realistyczną reprodukcję barw. Poczucie realizmu, wypełnienia, jak również czystości brzmienia jest w przypadku Hugo 2 bardzo silne bez względu na repertuar.
Poczucie realizmu, wypełnienia, jak również czystości brzmienia jest w przypadku Hugo 2 bardzo silne bez względu na repertuar.
Na samym początku celowo sięgnąłem po nie najlepiej zrealizowaną płytę, tj. "Time Clocks" Joego Bonamassy (a właściwie pliki FLAC 24/96) i słuchawki, które wyraźnie dobarwiają brzmienie – Airmotiv GR-1 Emotivy. Mojo 2 w takim "towarzystwie" nie czuł się zbyt komfortowo, brzmienie było nieco zbyt stłamszone i mętne. Hugo 2 natychmiast pokazał swoją wyższość: zaoferował lepszą separację dźwięków w obrębie średnicy i wyższych rejestrów, jak również lepszą definicję skrajów pasma. Wysokie tony, wyraziste i swobodne, zapewniały większą ilość powietrza otaczającego instrumenty i wykonawców. Z kolei bas odebrałem jako zdyscyplinowany, twardy, a jednocześnie swobodny i ciepły. W kategoriach ogólnych niskie tony Hugo 2 są pełne, dobrze rozciągnięte i krzepkie. Poczucie ich realizmu jest bardzo wysokie, co tylko prowokuje do mocniejszego "odkręcania" kolorowej kulki potencjometru.
Z taką samą łatwością, z jaką adaptuje się do każdego materiału muzycznego, Hugo 2 podchodzi także do realizacji. Jego brzmienie można określić jako homogeniczne, co wynika z tego, że poszczególne zakresy pasują do siebie pod względem charakteru, są wolne od szorstkości i agresji. I tak słabsze nagrania są traktowane wyrozumiale, podczas gdy te wybitne, jak np. "Etta" Etty Cameron & Nikolaja Hessa (FLAC 24/96), wywołują niekłamany zachwyt. Średnica w tym nagraniu jest wyrazista i barwna, ma elegancki sznyt i sprawia, że brzmienie odbiera się jako plastyczne oraz spójne – i dokładnie w taki sposób zabrzmiała na Hugo 2 i słuchawkach HE-R10P. Świetnie wypadł najważniejszy na tym albumie wokal – treściwie i komunikatywnie. Sopranom nie brakowało dźwięczności, a bardzo dobra mikrodynamika sprawiła, że detale były wyraźne i namacalne. Kontrabas w "Love Me Or Leave Me" schodził bardzo nisko (co było również zasługą "nauszników" HiFiMAN-a, które są pod tym względem wyjątkowe), był sprężysty i miał przyjemną, ciepłą barwę. Jego wyraźne kontury podkreślały klarowność przekazu.
W połączeniu z HE-R10P, Hugo 2 pokazał również znakomitą stereofonię i przestrzeń. Scena nie ograniczała się tylko do szerokości, miła czytelną głębię i "efekt 3D". Wszelkie zdarzenia były kreowane z dużą swobodą i precyzją, co nadawało odsłuchowi nowy wymiar.
Podsumowanie
Toujours perdrix. Rekomendacja!