Ofertę marki Parasound stanowią cztery główne serie, wśród których znajduje się NewClassic łącząca klasyczny styl wzorniczy z funkcjonalnością i wydajnością. W jej skład wchodzą wzmacniacz zintegrowany NewClassic 200 Integrated wraz z przetwornikiem cyfrowo-analogowym, dwa przedwzmacniacze NewClassic 200 Pre i NewClassic 275 v.2 oraz dwie końcówki mocy NewClassic 2125 v.2 i NewClassic 2250 v.2.
Testowane urządzenia 200 Pre/2125 v.2 tworzące system dzielony dają możliwość skorzystania z przetwornika cyfrowo-analogowego znajdującego się na pokładzie przedwzmacniacza NewClassic 200 Pre, a także, dzięki wydajnej dwukanałowej końcówce mocy, wysterowania zestawów głośnikowych o impedancji spadającej nawet do wartości ok. 2&Omega.
Budowa
Przedwzmacniacz NewClassic 200 Pre cechuje się płaską obudową typu slim o wysokości nieco ponad sześciu centymetrów, łącznie ze stopkami antywibracyjnymi. Chassis wykonano ze stalowych, grubych, powlekanych, ale i lakierowanych blach, natomiast front z anodyzowanego na czarno aluminium. Preampem można sterować za pośrednictwem pilota, jak i ręcznie za pomocą pokręteł znajdujących się na przednim panelu. Z tyłu urządzenia znajdziemy całkiem bogaty zestaw złączy. Uwagę zwracają trzy pary analogowych wejść stereo w wersji RCA, z których jedną można przełączyć do obsługi przedwzmacniacza gramofonowego, współpracującego zarówno z wkładkami typu MM, jak i MC. Warto również podkreślić, że NewClassic 200 Pre dysponuje dwoma wyjściami subwooferowymi, przy czym jedno z nich jest regulowane od 20Hz do 140Hz, co może okazać się pomocnym rozwiązaniem. Oprócz tego NewClassic 200 Pre posiada trzy typy wejść cyfrowych prowadzących sygnał do wbudowanego przetwornika cyfrowo-analogowego: optyczne, koaksjalne oraz asynchroniczne USB.
We wnętrzu przedwzmacniacza na oddzielnych płytkach drukowanych umieszczono wydajny impulsowy układ zasilający oraz sekcję przetwornika cyfrowo-analogowego. Z kolei na głównej płytce drukowanej, znalazły się analogowe sekcje wejściowe i wyjściowe, a także przedwzmacniacz gramofonowy. Oprócz elementów miniaturowych oraz pełnowymiarowych zastosowano hermetyczne przekaźniki w obwodzie selektora źródeł oraz układ regulacji głośności oparty na scalaku firmy JRC.
Chciałbym mieć pewność, że wybierając świadomie konstrukcję tranzystorową, będzie ona grała jak na tranzystory przystało.
Obudowę dwukanałowej końcówki mocy NewClassic 2125 v.2 wykonano z takich samych materiałów co przedwzmacniacz, ale ze względu na układ chłodzenia końcówek mocy górną pokrywę wyposażono w gęsto usiane szczeliny wentylacyjne, których zadaniem jest odprowadzanie ciepła poza chassis. Wewnątrz urządzenia uwagę zwraca potężny i wydajny toroid, znacznie przewyższający mocą zapotrzebowanie na prąd końcówek mocy. To właśnie m.in. dzięki nadwyżce mocy transformatora końcówki mocy są w stanie wygenerować dodatkowe dawki prądu, by sprostać zasilaniu kolumn, których impedancja może spadać nawet do mniej więcej dwóch omów.
Podzielony na dwie części magazyn prądowy (do osobnego zasilania końcówek mocy obsługujących kanał lewy oraz prawy) tworzą elektrolity marki Jamicon. Zarówno jeden, jak i drugi kanał dysponuje dwoma kondensatorami (jeden o pojemności 8.600µF, a drugi 4.700µF). Dzięki zastosowaniu dwóch kondensatorów o różnej pojemności na kanał zamiast jednego udało się obniżyć impedancję układu magazynującego prąd, co w konsekwencji prowadzi do szybszej reakcji w dostawach prądu do stopni końcowych. Poprawia się wtedy dynamika wzmacniacza, co przekłada się na żywszy, bardziej konturowy i energiczny przekaz. W stopniach końcowych, naturalnie podzielonych na sekcję lewego i prawego kanału, pracują tranzystory mocy marki Sanken (po dwie pary A1386+C3519 na kanał). Przymocowano je do aluminiowych, jednoczęściowych radiatorów wraz z czujnikiem temperatury wchodzącym w skład termicznego układu zabezpieczającego końcówki przed przegrzaniem.
W tylnej części wzmacniacza widać podwójne wyjścia głośnikowe, co ułatwia połączenie wzmacniacza z kolumnami, jeśli zdecydujemy się zastosować podwójne okablowanie. Uwagę zwraca jedna para analogowych wejść na złączach RCA, a także jedna para wyjść z pętli sygnałowej. Obok terminali wyjściowych z końcówek mocy znalazły się też przełączniki hebelkowe do ustawienia częstotliwości odcięcia dla małych kolumn w zakresie 20Hz oraz 40Hz, jak również włącznik trybu mostkowania przełączającego stereofoniczne końcówki mocy do trybu monofonicznego ze zwiększoną mocą. Końcówka mocy NewClassic 2125 v.2 może też z powodzeniem być stosowana w wysokiej klasy wielokanałowych instalacjach kina domowego, ponieważ spełnia surowe kryteria THX Ultra2.
Jakość dźwięku
Dawno nie spotkałem się z tak modelowo brzmiącym zestawieniem tranzystorowym. Prezentuje on wszystkie najlepsze cechy konstrukcji półprzewodnikowych, przede wszystkim doskonałą kontrolę dźwięku w całym paśmie, rewelacyjną dynamikę – zarówno w skali mikro, jak i makro – jak również analityczność wspartą naturalną barwą instrumentów. Parasound sprawia mnóstwo frajdy z odsłuchu, ponieważ każdy rodzaj muzyki odtwarzanej za jego pośrednictwem brzmi dojrzale, efektownie, a zarazem neutralnie.
Góra pasma ujawnia pokłady wigoru i niespożytej energii. W pierwszych chwilach odsłuchu odniosłem wrażenie, że wysokie tony są nieco przytępione, ale było to związane z jeszcze nie do końca wygrzaną końcówką mocy, która z każdą kolejną minutą odsłuchu zyskiwała na jakości brzmienia. Wysokie tony cechują się przyzwoitą rozdzielczością, pozwalającą swobodnie wyławiać z muzyki wiele szczegółów i detali. Uwagę zwraca nieco mocniej zaakcentowany niższy podzakres sopranów, co wzmacnia integrację z wyższymi partiami tonów średnich. Brzmienie w zakresie średnio-wysokotonowym jest bezpośrednie, namacalne, a jednocześnie konturowe i wyraźne.
Mocną stroną systemu Parasound są tony średnie. Sięgając po rewelacyjny album zespołu INXS zawierający m.in. utwór "By My Side", nie spodziewałem się, że wokal Michaela Hutchence'a rozbroi mnie tak wiernym, autentycznym brzmieniem! Dźwięk w zakresie średnich tonów był bezpośredni i dynamiczny, podkreślający energię każdego dźwięku. Mimo że w średnicy nie było zbyt wielu elementów kojarzących się z tzw. brzmieniem lampowym, to i tak frajda z odsłuchu była duża. Wzmacniacz 200 Pre/2125 v.2 stworzył niepowtarzalny spektakl z lawiną dźwięku przy doskonałej kontroli i dużej dawce emocji.
Konturowy i zróżnicowany zakres niskich tonów niesie mnóstwo informacji. Końcówka mocy 2125 v.2 oferuje w tym zakresie nie tylko imponującą dynamikę, ale też rozciągnięcie do najniższych partii basu. Niskie składowe są odtwarzane przez system Parasounda bardzo szybko i efektownie, a jednocześnie neutralnie. Oznacza to, że zestaw 200 Pre/2125 v.2 w paśmie niskich tonów zachowuje barwy charakterystyczne dla danego instrumentu, nie uatrakcyjniając jego brzmienia na siłę.
Stereofonia cechuje się typową dla systemów dzielonych, wyraźną separacją kanałów, dzięki czemu muzyka odtwarzana jest wielowarstwowo, zwłaszcza pod względem prezentacji poszczególnych planów. Scena dźwiękowa jest budowana z rozmachem, wykracza daleko poza granice wyznaczane przez rozstaw kolumn głośnikowych. Do tego dochodzi sugestywnie ukazana głębia, o czym przekonałem się podczas odsłuchu utworów Marka Bilińskiego – w "Fontannie radości" czy "Po drugiej stronie świata". W oddali pojawiało się wiele dźwięków, które zostały wyraźnie zarysowane w przestrzeni, nawet w jej najdalszych zakątkach.
Podsumowanie
Po serii testów konstrukcji tranzystorowych udających lampowe oraz lamp udających (pod pewnymi względami) tranzystory zatęskniłem za urządzeniem brzmiącym, jak rasowy tranzystor. Chodzi mi o brzmienie bezpośrednie, może nieco suche i sterylne, ale podawane bez owijania w bawełnę, pulsujące energią wytwarzaną przez muskularne stopnie końcowe. I to wszystko zaoferował mi testowany Parasound NewClassic 2125 v.2. Słuchanie muzyki za jego pośrednictwem było dla mnie bardzo ciekawym, wciągającym doświadczeniem.
Nie twierdzę, że jest coś złego w tym, że współczesne wzmacniacze tranzystorowe brzmią bardziej lampowo niż kiedykolwiek, bo taki przekaz jest przyjemny w odbiorze i ma wielu zwolenników. Chciałbym jednak mieć pewność, że wybierając świadomie konstrukcję tranzystorową, będzie ona grała jak na tranzystory przystało. I to samo dotyczy lamp – jeśli decyduję się na zakup takiego wzmacniacza, to akceptuję prawdziwie lampowe brzmienie, a nie udające tranzystorowe.