Do tej pory w katalogu marki Moon by Simaudio można było znaleźć wyłącznie elektronikę: zarówno tradycyjne konstrukcje stereofoniczne, jak i zaawansowane systemy kina domowego. Po ponad 40 latach od rozpoczęcia działalności producent z Quebecu postanowił włączyć do swojej oferty kolumny – podstawkowe Voice 22. Ich prezentacji dokonano na tegorocznej wystawie High End w Monachium, gdzie towarzyszył im m.in. znany już firmowy wzmacniacz streamujący/DAC o nazwie ACE (dokładnie takie, polecane przez producenta i dystrybutora zestawienie, trafiło do testu). Czy oznacza to otwarcie nowego rozdziału w historii kanadyjskiej firmy? Oby, ponieważ Voice'y 22 udały się znakomicie.
Budowa
Voice 22 to zestawy dwudrożne typu bas-refleks z wylotem kanału umieszczonym na tylnej ściance. Zastosowane głośniki z wyglądu przypominają (zwłaszcza woofer) wyroby marki SB Acoustics, ale najprawdopodobniej zostały od podstaw zaprojektowane przez Simaudio. Uwagę zwraca ich staranny montaż. Oznaczenie tweetera (145-00115) jest tyleż wyraziste, co zagadkowe; bardziej wymowny jest umieszczony na nim napis: "zaprojektowany w Kanadzie, precyzyjnie wykonany w Indonezji" oraz logo Moona. Miękką kopułkę o średnicy 29mm umieszczono w falowodzie zapewniającym dobre charakterystyki kierunkowe. Membranę głośnika nisko-średniotonowego o średnicy 155mm wykonano z polipropylenu wzbogaconego domieszkami substancji mineralnych. Uwagę zwraca jego solidne zawieszenie zapewniające niskie zniekształcenia. Podział między przetwornikami następuje stosunkowo nisko, bo przy częstotliwości 1,5kHz. Zadanie to realizują filtry 2. rzędu (12dB/okt.) na dwuwarstwowej płytce PCB.
Umieszczenie obu przetworników (zrównanie w płaszczyźnie pionowej) sugeruje, że podczas opracowywania projektu dużą wagę przywiązywano do osiągnięcia właściwej odpowiedzi fazowej, a co za tym idzie – stabilnej, dobrze zogniskowanej sceny. Równie starannie potraktowano kwestię obudów. Wykonano je z MDF-u, strategicznie rozmieszczając wieńce zwiększające sztywność całej konstrukcji. Zastosowano przy tym technologię CGD (Curved Groove Damping), rzeźbiąc w wewnętrznych ściankach rowki, a następnie wypełniając je polimerem o właściwościach tłumiących. Z zewnątrz Voice'y prezentują się bardzo szykownie, wykończone na wysoki połysk w kolorze białym lub czarnym. Jakość wykończenia jest bardzo wysoka. Staranności i zaangażowania projektantów dowodzą zarówno detale, takie jak np. wygodne, szeroko rozstawione pojedyncze zaciski zatopione w przezroczystym plastiku oraz etykieta informująca o 6-omowej impedancji i zalecanej mocy wzmacniacza (50–150W), jak i "pływająca podstawa" Simaudio Hover Base, której zadaniem jest tłumienie drgań. Nie wyklucza ona rzecz jasna możliwości zastosowania podstawek. Mało tego, Simaudio zaprojektowało własne standy z malowanej proszkowo stali, wykończone czarnym matem. Każdy głośnik pasuje jak ulał do dedykowanej podstawki, a użytkownik sam może zdecydować, jaki rodzaj nóżek (kolce albo gumowe stopy) zapewni stabilne ustawienie.
ACE doczekał się już na łamach HFC osobnej recenzji w 2018 roku. Przypomnę więc tylko, że mamy do czynienia ze wzmacniaczem streamującym/USB-DAC-iem o mocy 85W/4Ω i 50W/8Ω, którego końcówki mocy zbudowano na układach scalonych Texas Instruments LM3886T z serii Overture, pracujących w klasie AB. Ponadto urządzenie to oparto na module sieciowym MiND (Moon inteligent Network Device) oraz przetworniku ESS Sabre ES9010, dzięki któremu przez wejście USB można odtwarzać muzykę z plików PCM 32bit/384kHz oraz DSD 11,2MHz (w trybie sieciowym odtworzymy maksymalnie PCM 24/192 i DSD64). Wyposażenie ACE'a uzupełniają m.in. po dwa cyfrowe wejścia optyczne i elektryczne (współosiowe), trzy wejścia analogowe RCA (dwa z funkcją Bypass; jedno dedykowane dla gramofonów z wkładkami MM), wyjście analogowe pre-out/sub-out do podłączenia końcówki mocy albo subwoofera, gniazdo dla anteny Wi-Fi, port LAN, a ponadto pojedyncze wyjścia głośnikowe (akceptują gołe przewody, widełki oraz banany) i gniazdo zasilające IEC. Nie zabrakło także modułu Bluetooth zapewniającego transmisję w standardzie aptX oraz obsługi formatu MQA. Dopełnieniem możliwości tego niezwykle wszechstronnego "grajka" jest aplikacja dostosowana do autorskiego systemu MiND, obsługującego zarówno serwery UPnP/zasoby lokalne, jak i radio internetowe oraz serwisy Deezer, Highresaudio, Qobuz, Spotify i TIDAL (w tym Spotify connect i TIDAL connect).
Jakość brzmienia
W takich zestawieniach najważniejsza jest synergia. W tym wypadku jest ona bezdyskusyjna. Monitory bardzo ładnie uzupełniają koncepcję brzmienia wg Simaudio: w opisywanym systemie jest ono efektowne, barwne, gęste, wręcz zawiesiste, a zarazem rozdzielcze i szczegółowe. Harmonia oznacza tu dopełnianie się cech, które rzadko kiedy idą w parze, tj. delikatnego ocieplenia i detaliczności, muzykalności i rozdzielczości, dużej przestrzeni oraz nieskrępowanej dynamiki.
Bas jest udany, mimo że z oczywistych względów nie schodzi w najniższe zakamarki pasma. "Niedostatki" te nadrabia jednak ładną barwą, pożądaną miękkością, soczystością, tzw. "mięchem" oraz oddechem. Jest przy tym dobrze kontrolowany, co wzmacnia rytmiczność przekazu. Ostatnia cecha jest także pokłosiem nieprzeciętnej spójności rejestrów – absolutnie nic nie mąci wrażenia koherentnej całości. W niewielkim pomieszczeniu (ok. 14 metrów kw.) zatyczki portów BR nie były w ogóle potrzebne – niskie składowe były podane w odpowiednich proporcjach, nie potrzebowały żadnych "tłumików".
Średnica zestawu Simaudio potrafi wykreować bardzo sugestywne wokale – nasycone i barwne. Nie brakuje informacji na temat ich artykulacji, podobnie jak i wierności brzmienia instrumentów akustycznych, zwłaszcza dawnych (np. Michel Godard "Monteverdi. A Trace of Grace"; FLAC 24/192). Ich soczysta barwa, a także gęsta przestrzeń są niesamowicie angażujące, zwłaszcza że brzmienie tej części pasma jest też naprawdę przejrzyste. Łatwo to wychwycić, słuchając zróżnicowanego repertuaru. Właściwie każda muzyka, każdy dźwięk jest podany z werwą i zaangażowaniem, więc... po prostu chce się słuchać.
W efekcie brzmienie jest swobodne, pozbawione rozjaśnienia, a jednocześnie bogate w detale i różnego rodzaju niuanse oraz subtelności.
Wyjątkowej muzykalności Moonów nie uzyskano kosztem precyzji, zawoalowania czy stępienia góry. A nawet jeśli, to w stopniu minimalnym. Soprany są czyste, spokojne, niezmanierowane, wolne od hiperanalityczności. O ile w brzmieniu samego ACE'a wcześniej dawało się zauważyć lekkie rozjaśnienie wyższej średnicy, o tyle z firmowymi monitorami efekt ten praktycznie nie występuje. Góra w dużej mierze odpowiada za efekt finezyjności i delikatności brzmienia, perkusyjne talerze są głęboko artykułowane (barwa), a jednocześnie subtelne. W efekcie brzmienie jest swobodne, pozbawione rozjaśnienia, a jednocześnie bogate w detale i różnego rodzaju niuanse oraz subtelności.
Złego słowa nie można również powiedzieć na temat stereofonii tego zestawienia. Obrazy są duże, namacalne i dostatecznie ostre. Scena rozciąga się znaczcie szerzej niż baza kolumn, a efekt głębi – co prawda jeszcze bez tzw. holografii – także przemawia na korzyść Moona.
Podsumowanie
W podsumowaniu recenzji ACE'a pisałem, że kluczowe dla osiągnięcia pełnej satysfakcji z jego brzmienia będą pozostałe elementy toru – okablowanie i kolumny. O te ostatnie nie trzeba się już martwić, ponieważ ACE wespół z monitorami Voice 22 tworzy znakomite zestawienie, które przekracza umowny próg hi-endu. Najważniejsze jednak, że tego minimalistycznego systemu chce się słuchać godzinami. Bezdyskusyjna rekomendacja!