Przyznaję, że wiele wody upłynęło w Wiśle od czasu, gdy ostatni raz miałem do czynienia z budżetowym gramofonem, jako że zwykle testuję konstrukcje kosztujące od kilku, do kilkudziesięciu razy więcej. Niemniej jako fan czarnej płyty doceniający wkład Regi w utrzymanie w najczarniejszych (sic!) czasach tego formatu przy życiu, z przyjemnością przyjąłem propozycję przetestowania otwierającego obecną ofertę modelu Planar 1, którą dostałem od nowego dystrybutora marki w Polsce, One Audio z Pabianic. W przeszłości miałem okazję posłuchać u siebie i opisać kilka konstrukcji tego producenta, ale pochodziły one raczej z górnej połowy jego oferty.
Dziś portfolio marki jest bardzo rozbudowane. Doliczyłem się ośmiu modeli gramofonów, sześciu wzmacniaczy, pięciu przedwzmacniaczy gramofonowych, czterech odtwarzaczy CD, pięciu modeli kolumn, aż ośmiu wkładek i czterech ramion gramofonowych, plus sporej ilości akcesoriów. Tak, Rega to obecnie producent kompletnych systemów audio. Jednym z istotnych elementów filozofia marki przez niemal 50 lat istnienia - jubileusz wypada w przyszłym, 2023, roku - było zawsze tworzenie produktów oferujących dobre brzmienie za rozsądne pieniądze. I tak pozostało do dziś. Dla ciekawych historii napiszę, że pierwszy gramofon Planar zadebiutował na rynku w 1975 roku(!) w limitowanej ilości 200 sztuk.
Otwierający ofertę Regi gramofon PL1 w najnowszej wersji, jako że tych na przestrzeni 49 lat było już kilka, przeznaczony jest dla osób, które dopiero zamierzają wkroczyć w świat płyt winylowych. Z jego pomocą mogą sprawdzić relatywnie niewielkim kosztem, czy jest to coś dla nich. Zainteresowani mogą być również ci, którzy wracając po latach do młodzieńczej fascynacji i zakurzonych kolekcji płyt szukają niedrogich rozwiązań, które pozwolą im sobie przypomnieć, co takiego widzieli w tych kruchych, wymagających odpowiedniej troski, analogowych nośnikach muzyki, które zaliczyły tak duży comeback w ostatnich latach. Brytyjski producent proponuje więc rozwiązanie, które nie wymaga niemal żadnej wiedzy i doświadczenia związanych z gramofonami, by rozpocząć, bądź odnowić przygodę z winylami. Jak twierdzi producent, po wyjęciu z pudełka PL1 może być gotowy do pracy nawet w 30 sekund.
Rega Planar 1
Testowany gramofon to konstrukcja prosta, minimalistyczna, ale i klasyczna, rzec można. Prostokątna plinta z MDFu wykończona matowym lakierem w kolorze białym lub czarnym dostarczana jest w komplecie z akrylową pokrywą na zawiasach. Ta dodaje konstrukcji elegancji, ale przede wszystkim chroni gramofon przed kurzem. Dodam, że w bieżącym roku producent wprowadził dodatkowe wykończenie - Walnut (orzech), za które (na dziś) trzeba dopłacić 100 złotych. Całość ustawiona jest na trzech antywibracyjnych nóżkach. Gramofon jest lekki i nie zajmuje zbyt wiele miejsca, ale, jak zawsze w przypadku gramofonów, będzie istotne gdzie zostanie ustawiony. Powierzchnia musi być płaska i solidna. W ofercie, swoją drogą, dostępna jest również wersja 'Plus', na pokładzie której zamontowano fabrycznie przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek z ruchomym magnesem (czyli tzw. MM).
Kolejne istotne elementy tej konstrukcji to proste, fabrycznie zamontowane i skalibrowane ramię ze zintegrowaną główką, oznaczone symbolem RB110. Zostało ono oparte na nowych łożyskach o niskim współczynniku tarcia. Z ramienia wyprowadzono zamontowany na stałe interkonekt zakończony wtykami RCA. Jak to u Regi, nie znajdziecie w nim żyły uziemiającej. Wszystko, co użytkownik musi zrobić z ramieniem przed uruchomieniem gramofonu, to nasunąć na jego koniec przeciwwagę. Nie jest nawet konieczne używanie wagi (przynajmniej dopóki korzystamy z montowanej fabrycznie wkładki), jako że przeciwwagę należy wsunąć do określonego, wyraźnie zaznaczonego na rurce ramienia miejsca (pierścień oporowy). Konstrukcja ramienia zawiera w sobie automatyczny anty-skating, więc o ten parametr użytkownik nie musi się martwić. W ramieniu, także fabrycznie, montowana jest wkładka typu MM, Rega Carbon. To najtańszy model Regi wyposażony w karbonowy wspornik i igłę o profilu stożkowym. Wkładka dostarcza sygnał na poziomie 2,5mV, a sugerowana siła nacisku igły powinna się mieścić w przedziale od 2 do 3g.
Gramofon wyposażony jest w tradycyjny, napęd paskowy. 24-woltowy silnik synchroniczny, zaczerpnięty z droższych modeli, zabudowany jest w podstawie gramofonu, ale należycie od niej izolowany, by jego drgania nie przenosiły się na igłę odczytującą informacje z rowków płyt. Napęd z silnika (rolka na jego osi wykonana jest z aluminium) przenosi na tzw. subplatter krótki pasek napędowy EBLT, który, zdaniem producenta, zapewnia większą dokładność i lepszą precyzję obrotów. Całość napędu ukryta jest pod talerzem. Sprawia to, że aby zmienić prędkość obrotową talerza trzeba go zdjąć, jako że konieczne jest przełożenie paska na rolce napędowej silnika.
Oś talerza pracuje w łożysku, którego centralną część wykonano z mosiądzu. Ciągle dość lekki, acz cięższy niż w poprzedniej wersji tego modelu, talerz wykonano z żywicy fenolowej, a jego krawędź dociążono by poprawić stabilność obrotów wykorzystując efekt koła zamachowego. Włącznik obrotów umieszczono na spodniej powierzchni podstawy, w jej lewym przednim rogu. W komplecie otrzymujemy również matę.
Jakość brzmienia
W przypadku egzemplarza dostarczonego do testu jego przygotowanie do pracy sprowadziło się do wyciągnięcia go z kartonu, usunięcia zabezpieczeń transportowych, ustawienia na stoliku ALPIN-line, wypoziomowania, założenia przeciwwagi i podłączenia kabli - interkonektu do wejścia przedwzmacniacza gramofonowego, oraz kabla zasilającego do stosownego gniazda pod plintą obok silnika. Na koniec pozostało mi podłączyć zasilacz wtyczkowy do prądu i rozpocząć odsłuchy. W teście korzystałem zarówno ze starego dobrego ifi Phono 1, jak i z absolutnej nowości testowanej równolegle, czyli przedwzmacniacza gramofonowego Gold Note PH5. Reszta systemu to moje referencyjne urządzenia - wzmacniacz Grandi Note Shinai i kolumny tego samego producenta, MACH4. O zasilanie dbał GigaWatt PC3 SE EVO+, a całość okablowana była produktami GigaWatta (zasilające) i Soyaton (interkonekt i głośnikowe).
Pamiętając moje poprzednie doświadczenia z (droższymi) Regami oraz biorąc pod uwagę zamontowaną w ramieniu wkładkę typu MM odsłuch zacząłem od całkiem dynamicznej muzyki Marka Knopflera. Wkładki z ruchomym magnesem zwykle dobrze spisują się z muzyką, która potrzebuje wysokiego poziomu energii, jest dynamiczna i szybka, a i znane mi inne modele Regi radziły sobie zwykle z taką muzyką bardzo dobrze. Jak się szybko okazało, najtańsza propozycja tego producenta nie różni się zbytnio charakterem od droższych braci. Krążek "The Best of Dire Straits & Mark Knofpler" PL1 zagrał z wigorem, dynamicznie, w sposób, który powodował odruchowe tupanie nogą w rytm doskonale znanych mi utworów. Była w tym graniu również pewna płynność i pierwiastek emocjonalny, które sprawiały, że łatwo było się zaangażować w dźwięki płynące z głośników.
Ważny aspektem było dość równe pasmo od nie aż tak niskiego basu, jak z moim wielokrotnie droższym gramofonem J.Sikora, ale wystarczającego na potrzeby muzyki rockowej, poprzez całkiem gęstą, nasyconą średnicę, po czystą, dźwięczną górę. Wbrew pozorom to właśnie średnica jest kluczowa w takiej muzyce, bo w tym zakresie grają przecież kluczowe gitary elektryczne i to ona decyduje również o klasie prezentacji wokali. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się, że gramofon za mniej niż 2 tysiące złotych (z wkładką!) może zagrać dobrze mi znany krążek na tyle dobrze, żebym zamiast rozpatrywać, co robi gorzej, od drogich gramofonów, po prostu miał frajdę ze słuchania muzyki. Dodam, muzyki podanej w żywy, otwarty, entuzjastyczny sposób wymuszający nie tylko wystukiwanie rytmu, ale i uśmiech na twarzy.
OK, elektryczny bas, czy stopa perkusji, nie miały takiej masy, takiej siły uderzenia, jakie znam z odsłuchów na swoim gramofonie. Knopfler i jego gitara nie materializowali się kilka metrów ode mnie, a dźwięk nie był tak rozdzielczy, nie zawierał tak dużej ilości detali i subtelności. Tyle że, raz jeszcze powtórzę, nie miało to aż tak dużego znaczenia, jak się spodziewałem. To było bardzo fajne granie, dynamiczne, płynne, spójne, nieźle poukładane i sprawiało, że śpiewałem z Markiem "Money For Nothing" przebierając palcami po gryfie wyimaginowanej gitary. I o to przecież chodzi - o przyjemność obcowania z muzyką, tu uzyskaną w dobrym wydaniu.
Liczy się tylko frajda ze słuchania muzyki!
Aby sprawdzić, jak Planar 1 spisuje się z lepszą realizacją sięgnąłem po album "High & Low" Agi Zaryan. Teraz nieco łatwiej było wskazać pewne braki choćby w rozdzielczości, a dźwięk nie był tak barwny i nasycony, jak zapisano to w rowkach tego albumu. Tyle że różnica nie była tak kosmiczne, jak przepaść cenowa między tymi gramofonami. Wystarczyło zaledwie kilka minut po "wyłączeniu trybu analizy", żeby słuchanie pięknego głosu artystki całkowicie mnie wciągnęło. Choć nie była to muzyka tak dynamiczna i energetyczna, jak Knopflera, raczej spokojna, melodyjna, a chwilami wręcz liryczna, Rega i teraz pokazała się z dobrej strony. Zagrała ten krążek w bardzo przyjemny, bujający, że tak to ujmę, sposób, skłaniający do uśmiechu i kiwania głową w (spokojny) rytm muzyki. Kluczem do udanej prezentacji Planara 1 wydaje się po prostu równe, spójne granie bez jakichś wyróżniających się elementów (choć dynamika i energia grania są jej mocnymi stronami). Sprawia to, że każda płyta, niezależnie od gatunku muzycznego, tempa i nastroju brzmi tak, jak powinna w sensie charakteru, nawet jeśli poziom prezentacji nie dorównuje temu, co potrafią zaprezentować droższe gramofony.
Kilkanaście kolejnych krążków z różnymi gatunkami muzyki, wydanych współcześnie, jak i kilkadziesiąt lat temu, w stanie doskonałym i nieco już zużytych pozwoliło mi wyrobić sobie ostateczne zadanie o najtańszej propozycji Regi. Uważam, że to uczciwa i naprawdę ciekawa propozycja dla tych, którzy przygodę z winylem dopiero zaczynają, którzy nie znają się na ustawianiu gramofonu i wkładki i niekoniecznie chcą się w to zagłębiać.
Kupując Regę Planar 1 dostają produkt (niemal) gotowy do odtwarzania muzyki, poza kilkoma czynnościami, z którymi łatwo sobie poradzić. W ciągu góra kilku minut (zakładając, że posiadają przedwzmacniacz gramofonowy i resztę systemu) będą mogli zacząć słuchać muzyki. A ta popłynie do nich z głośników prezentując swoje raczej dynamiczne, żywe oblicze. Nie będzie ono superwyrafinowane, nie będzie w nim tylu detali i subtelności, ale zastąpi to spójna, gładka całość, wystarczająco barwna i przestrzenna, na pewno na tyle ekspresyjna, by z łatwością angażować słuchacza w ulubione kawałki. Chcecie więcej? Od tego są droższe modele, do których sami dobierzecie wyższej klasy wkładki, sami je ustawicie i, zapewne, uzyskacie z nimi dźwięk równie przyjazny, ale już wyższej klasy. Wymaga to jednakże i zasobniejszej kieszeni i zaangażowania, chęci zdobycia wiedzy w zakresie kalibracji gramofonów, do czego oczywiście zachęcam, bo to fajna zabawa. A Rega Planar 1 może być dobrym pierwszym krokiem w cudowny świat analogu.
Podsumowanie
Z ciekawością podchodziłem do spotkania z Regą Planar 1 chcąc się przekonać, jakie brzmienie można dziś mieć za niecałe 2 tysiące złotych w wersji 'plug&play'. I jak się okazuje, nie jest tak źle, jak wydawało mi się przed testem. Proszę mnie dobrze zrozumieć - droższe gramofony i wkładki zaoferują bardziej wyrafinowany, bardziej rozdzielczy, po prostu lepszy, bardziej "audiofilski" dźwięk. Niemniej dla wszystkich, którzy chcą niewielkim kosztem wejść do świata czarnych płyt; albo go sobie przypomnieć, najtańszy gramofon Regi będzie bardzo dobrą, zachętą do kontynuacji tej przygody. Pozwoli im cieszyć się nie tylko wysokiej klasy wydaniami, ale i tymi zwykłymi, być może sprzed 30-40 lat, nawet trochę porysowanymi. Brzmienie równe, spójne i gładkie będzie dawało frajdę z obcowania z muzyką. Pokaże Wam dlaczego właśnie z płyt winylowych wszystko brzmi inaczej niż z CD, zdaniem wielu melomanów, w tym niżej podpisanego, przyjemniej. A wszystko to za 1.800 złotych! Urządzenie jest dość niepozorne, nie robi wrażenia gabarytami ani wagą, ale gdy zaczyna grać, wszystko to przestaje mieć znaczenie. Liczy się tylko frajda ze słuchania muzyki!