Produkty serii Classic Legend już od początku jej powstania budziły zachwyt wielu recenzentów z całego świata, w tym również mój, przynosząc znaczącą poprawę jakości dźwięku względem poprzedniej linii Classic Anniversary, głównie za sprawą doskonalszej konstrukcji, nad którą, co potwierdził szef Siltecha Edwin van der Kley Rynveld, pracowano najdłużej i najefektywniej.
Kolejnej generacji stop srebra i złota użyty do produkcji przewodników okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzięki udoskonalonej obróbce metalurgicznej, stosowanej w celu wypełnienia złotem mikropęknięć w srebrnych przewodnikach, znacznie poprawiono ich parametry. Ponadto zdecydowano się użyć wyższej jakości izolatorów znacznie redukujących szumy.
Budowa
Model 880L, tak jak wszystkie kable głośnikowe z serii Classic Legend, zbudowano w oparciu o przewodniki wykonane ze stopu srebra i złota G9, tworzące dwurdzeniowy układ powstały ze skręconych z sobą litych żył (w 880L zastosowano żyły o największym przekroju poprzecznym). Jeśli chodzi o izolację, to zdecydowano się na DuPont Teflon oraz PEEK (polimer termoplastyczny). Zaizolowane główne przewodniki zamknięto w ostatniej osłonie, określanej przez producenta jako "pływająca" superosłona. 880L jest zdolny do przenoszenia mocy rzędu 1800W – jest to najwyższa wartość wśród wszystkich kabli głośnikowych należących do serii Classic Legend.
Kupujący może wybrać wersję konfekcjonowaną konkretnymi wtykami, decydując się np. na pokryte złotem i bardzo wygodne w użytkowaniu wtyki bananowe SB006. Oprócz tego dostępne są jeszcze trzy inne rodzaje zakończeń: pokryte rodem wtyki bananowe SB007, pozłacane widełki SSP006 oraz pokryte rodem widełki SSP007.
Warto dodać, że w przypadku produktów należących do serii Classic Legend zastosowano zupełnie nowy elektroniczny system certyfikacji, współpracujący z technologią NFC i internetem, dający poświadczoną przez producenta gwarancję zakupu oryginalnych produktów i wykluczający dostanie się do obiegu podróbek.
Jakość dźwięku
Na co dzień korzystam z najniższego modelu 380L, z którego jestem bardzo zadowolony, i jeśli mam być szczery, nie oczekiwałem po 880L jakichś szczególnych zmian w dźwięku. Wyższy model kabla z tej samej serii zwykle projektuje się pod kątem obsługi systemów o wyższej mocy, ale w przypadku Siltecha na takim twierdzeniu można się łatwo "przejechać". W systemie opartym na odtwarzaczu Ayon CD-10 II Ultimate, zmodyfikowanym wzmacniaczu Gold Note S1 napędzającym skonstruowane przeze mnie dwudrożne kolumny wolnostojące (które niebawem pojawią się w sprzedaży w wybranych sklepach audio) oraz interkonektach Siltech Classic Legend 380i, 880L pokazał, że zakładanie z góry określonego rezultatu nijak ma się do rzeczywistości.
W początkowej fazie odsłuchów sięgnąłem po znany mi na pamięć album "The Magic Hour" Wyntona Marsalisa. To, co usłyszałem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Instrumenty dęte nabrały takiego kolorytu, że ktoś niedoświadczony mógłby pomyśleć, iż wzmacniacz tranzystorowy wymieniłem na lampowy. Wypada w tym miejscu zaznaczyć, że Gold Note S1 po mojej przeróbce rzeczywiście brzmi jak wzmacniacz lampowy i oferuje barwę zbliżoną charakterem do wielu znakomitych "lampowców", acz nie każdy kabel głośnikowy jest w stanie pokazać to w pełnej krasie. Jednak zmiany, jakie wprowadził 880L, okazały się dalej idące, równoznaczne ze znaczną poprawą brzmienia całego systemu. Dźwięk zmienił się na lepsze niemal w każdym aspekcie!
Moją uwagę od razu zwrócił bas, który w porównaniu z 380L jeszcze chętniej i swobodniej zapuszczał się w najniższe partie – było to słychać w brzmieniu kontrabasu Carlosa Henriqueza. Instrument ten nabrał też nieco więcej masy i z większą werwą operował wybrzmieniami, mimo że kontrola stała na równie wysokim poziomie jak w przypadku tańszego 380L. Średnica, jak już wspomniałem, nabrała bardziej intensywnych i nasyconych barw. Dzięki poprawie jej "saturacji" dźwięki trąbki Wyntona Marsalisa i fortepianu Erica Lewisa stały się pełniejsze, treściwe, ale również bardziej zróżnicowane. Z kolei soprany prezentowały ten sam wysoki poziom znany z modelu 380L, zwłaszcza pod względem rozdzielczości i detaliczności, acz bez cienia agresji zwykle będącej pochodną wyższych zniekształceń. Górny zakres częstotliwości był jednak jeszcze bardziej wyrafinowany i nasycony.
Prawdziwy szok przeżyłem, gdy w odtwarzaczu wylądowała płyta "Amused to Death" Rogera Watersa, po którą ostatnio znowu sięgam coraz częściej. Przestrzeń budowana przez mój system po wpięciu 880L w miejsce 380L wskoczyła na zupełnie nowy poziom. Nigdy wcześniej nie słyszałem tak obłędnie i realistycznie przejeżdżających sań zaprzężonych w konie na początku utworu "Too Much Rope", a poprzedzające je odgłosy rąbania drewna miały w sobie jeszcze większy ładunek realizmu, głównie za sprawą precyzyjnie odwzorowanej dynamiki.
Wrażenia przestrzenne, jakich doświadczyłem odsłuchując "Amused To Death", nie przypominały niczego, co do tej pory słyszałem. 880L wywindował brzmienie mojego systemu na niebotyczny poziom. Przestrzeń w moim ponad 30-metrowym salonie rozciągała się szeroko na boki i do tyłu niczym w bardzo drogim systemie kina domowego! Z każdym kolejnym dźwiękiem uświadamiałem sobie, że właśnie tak powinna brzmieć płyta Watersa: realistycznie, z przestrzenią budowaną tak intensywnie i tak trójwymiarowo, jakby system stereo dosłownie zamienił się w maszynkę do produkcji przestrzennych efektów specjalnych, których zwykle na próżno szukać w konfiguracji dwukanałowej.
Podsumowanie
Classic Legend 880L oferuje niespotykanie naturalny dźwięk, którego wyznacznikiem są reprodukowane z najwyższym realizmem barwy i perfekcyjnie budowana przestrzeń. Można (a nawet należy!) stosować go bez obaw w najlepiej dopracowanych, bezkompromisowo brzmiących systemach.