Aktualna oferta Denona prezentuje się nieco skromniej, niż miało to miejsce jeszcze rok temu. Wynika to głównie z wciąż rosnącej popularności serwisów muzycznych, a także niemalejącego zainteresowania płytami analogowymi i gramofonami. Mimo wszystko muzyka wciąż jest wydawana na srebrnych krążkach, a fanów dobrego brzmienia z klasycznego CD nie brakuje. Odpowiedzią Denona na taki stan rzeczy są cztery odtwarzacze CD: szczytowy model z jubileuszowej serii A-110, czyli DCD-A110 w cenie 16.499zł, a także trzy konstrukcje w bardziej przystępnych cenach – średniej klasy model DCD-1700NE i budżetowe DCD-900NE oraz DCD-600NE.
Dobrym wyborem dla nieco bardziej wymagającego klienta, który nie chce wydawać majątku na odtwarzacz CD, może być model DCD-1700NE. Kosztuje on znacznie mniej od "flagowca" A-110, a jednocześnie daje poczucie obcowania z produktem funkcjonalnym i dopracowanym w najdrobniejszych szczegółach.
Budowa
DCD-1700NE znacznie różni się od tańszego, wcześniej testowanego na naszych łamach DCD-900NE. Przede wszystkim jest odtwarzaczem CD/SACD i nie ma wejścia USB, aczkolwiek potrafi dekodować formaty FLAC, WAV, DSD (DIFF/DSF 5,6MHz) z płyt DVD R/RW. Poza tym droższy "cedek" jest konstrukcją bardziej zaawansowaną, bazującą nie tylko na wyższej jakości przetworniku cyfrowo-analogowym, ale też na bardziej rozbudowanej sekcji analogowej, nie wspominając o lepszych jakościowo elementach elektronicznych, wyselekcjonowanych w procesie strojenia określanym przez Denona jako Sound Master.
DCD-1700NE wyposażono w antywibracyjną obudowę charakteryzującą się licznymi wzmocnieniami oraz dodatkowymi platformami usztywniającymi całą konstrukcję w newralgicznych obszarach, gdzie znalazły się kluczowe podzespoły. W centralnym miejscu platformy antywibracyjnej umieszczono napęd z opatentowanym mechanizmem S.V.H., skonstruowanym z myślą o jak najskuteczniejszej eliminacji drgań. Nawet szufladę napędu pokryto specjalną farbą, która fakturą przypomina zamsz i ma pochłaniać mikrodrgania.
Tuż obok napędu, po lewej stronie ulokowano wydajny klasyczny transformator, a po prawej stabilizowaną sekcję zasilającą dla toru analogowego, zbudowaną m.in. z wysokiej jakości kondensatorów elektrolitycznych i elementów dyskretnych wchodzących w skład prostownika. Układ cyfrowy także ma swój układ zasilający – impulsowy, dostarczający jednocześnie prąd do obwodów logiki i sterowania. Uwagę zwraca również dopracowana sekcja analogowa, na której wejściu znalazł się cyfrowo-analogowy przetwornik PCM1795 (192kHz/32bit). W torze analogowym zastosowano wysokiej jakości selekcjonowane kondensatory elektrolityczne marki Elna oraz wzmacniacze operacyjne Texas Instruments OPA1688.
DCD-1700NE wyposażono w jedną parę analogowych niezbalansowanych wyjść stereo. W sekcji wyjściowej dla sygnału cyfrowego zastosowano po jednym wyjściu optycznym i koaksjalnym.
Obsługa odtwarzacza jest całkiem przyjemna, chociaż napęd reaguje z pewnym opóźnieniem na komendy wydawane zarówno za pośrednictwem pilota, jak i podczas sterowania ręcznego.
Jakość dźwięku
Pozytywne doświadczenia z odtwarzaczem DCD-900NE sprawiły, że z DCD-1700NE wiązałem duże nadzieje – jest to w końcu urządzenie trzy razy droższe i zdecydowanie bardziej rozbudowane, o czym świadczy chociażby wspomniany już tor analogowy. Podobnie jak w przypadku testowanej jesienią "dziewięćsetki", droższy odtwarzacz także postanowiłem połączyć z lampowym wzmacniaczem Leben CS-300F.
W brzmieniu DCD-1700NE uwagę zwraca swoboda, z jaką odtwarzacz ten wyławia z muzycznej treści wszelakie dźwięki, zarówno te najbardziej subtelne, ukryte zwłaszcza w zakresie wysokich tonów, jak i te w średnicy, gdzie również pojawia się dużo informacji na temat charakteru poszczególnych instrumentów. Dużą przyjemność sprawiło mi np. słuchanie za pośrednictwem japońskiego odtwarzacza płyt Mike'a Oldfielda. Tego typu muzyka, w której zawarto mnóstwo szczegółów ulokowanych na rozłożystej, precyzyjnie oddanej scenie z czytelną głębią (zwłaszcza na albumie "Amarok" w wersji HDCD), jest przez Denona odtwarzana bardzo skrupulatnie, z uwzględnieniem wszelkich zawiłości związanych zarówno z lokalizacją, jak i barwą instrumentów.
Największym zaskoczeniem w brzmieniu DCD-1700NE okazała się średnica. Szczerze mówiąc, jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się słuchać CD-playera w tej cenie, który operowałby tak wysuniętą na pierwszy plan średnicą. Dzięki otwartości tego zakresu Denon świetnie radzi sobie z odtwarzaniem nie tylko muzyki instrumentalnej, ale również jazzu i klasyki. Oczywiście nie ma tu co liczyć na tak wyrafinowane brzmienie, jak w przypadku znacznie droższych odtwarzaczy CD wyposażonych w lampową sekcję wyjściową (np. Ayona), ale w połączeniu ze wzmacniaczem lampowym, który jest w stanie "doprawić" dźwięk Denona intensywnie nasyconymi barwami, z łatwością uzyska się brzmienie, które zdoła zaangażować słuchacza.
W muzyce odtwarzanej z krążków SACD dźwięk zyskuje na tzw. analogowym klimacie. Na przykład "The Dark Side Of The Moon" Pink Floyd z hybrydowego krążka CD/SACD miała w sobie głębię i typową dla "analogu" gęstość oraz plastyczność. Z kolei na płycie Wyntona Marsalisa odtwarzacz Denona zdołał intensywnie zobrazować brzmienie sekcji dętej, nie pomijając przy tym wielu drobnych szczegółów.
Brzmienie DCD-1700NE nie jest w żaden sposób agresywne, dzięki czemu muzyka obfitująca w detale, zwłaszcza w średnicy i w zakresie wysokich tonów – jak np. na dwupłytowym albumie "Rites" Jana Garbarka – brzmi kulturalnie, spokojnie, a jednocześnie szczegółowo. Denon operuje barwnym i plastycznym basem, do którego kontroli nie można mieć większych zastrzeżeń – sprężyste i kipiące energią dźwiękowe pasaże w najbardziej ekspresyjnych momentach albumu "Amarok" zostały przez japoński odtwarzacz odtworzone z dbałością o każdy szczegół.
Podsumowanie
DCD-1700NE czaruje brzmieniem w analogowych klimatach i barwach. Jego dźwięk jest precyzyjny, a jednocześnie plastyczny, pozbawiony cyfrowych artefaktów. Japoński odtwarzacz bezbłędnie wychwytuje niuanse zawarte w muzyce i nie pompuje brzmienia na siłę, zachowując swobodny oraz zrównoważony przekaz w całym paśmie, z fenomenalnie otwartym środkiem, pozwalającym wielu instrumentom zaistnieć w pełnej krasie.