Oferta przedwzmacniaczy gramofonowych kanadyjskiej marki Moon by Simaudio obejmuje aktualnie cztery propozycje, z czego dwa najwyżej pozycjonowane urządzenia, 610LP oraz 810LP, to urządzenia high-endowe. Niżej w ofercie zajdziemy coś dla posiadaczy gramofonów klasy średniej – 310LP oraz 110LP v2. Ten ostatni choć niepozorny, to jednak potrafi obsłużyć zarówno wkładki MM, jak i MC.
Budowa
Jeśli chodzi o wygląd i jakość wykonania, to "stodziesiątce" nie można nic zarzucić. Urządzenie jest kompaktowe (możliwe, że zmieści się pod niejednym gramofonem) i świetnie wykonane. Na solidną aluminiową obudowę składają się minimalistyczny front (z niebieską diodą statusu; układ zaprojektowano tak, aby był zasilany przez cały czas, stąd brak włącznika), tył z niezbędnymi gniazdami (złocone wejście i wyjście RCA, zasilające 24V DC) i śrubą masową oraz korpus, na którego spodzie umieszczono sporo mikroprzełączników. Za pomocą specjalnego narzędzia przypominającego długopis ustawia się nimi, osobno dla każdego kanału, impedancję obciążenia (47kΩ, 475Ω, 100Ω, 10Ω), pojemność obciążenia (0pF, 100pF, 330pF, 430pF), wzmocnienie (40dB, 50dB, 54dB, 60dB, 66dB) oraz krzywą wzmocnienia (IEC/RIAA).
Wnętrze robi bardzo dobre wrażenie, bo jak zwykle u Moona (Simaudio) montaż jest bardzo czysty. Cały układ zmieścił się na pojedynczej czterowarstwowej płytce PCB ze ścieżkami z czystej miedzi o niskiej oporności. Dominuje montaż SMD, uwagę zwracają bardzo dobre jakościowo komponenty pasywne, przede wszystkim czerwone kondensatory WIMA. Jedyne do czego można się przyczepić to zasilanie. Phono Moona zasługuje na zasilacz liniowy, co zresztą zauważyli już liczni producenci tego typu urządzeń – oferta PSU dedykowanych do 110LP v2 jest całkiem spora i z pewnością warto taki upgrade rozważyć.
Jakość dźwięku
Moon 110LP v2 oferuje brzmienie żywe, szczegółowe, o wyraźnej i czystej górze pasma oraz zwartym, solidnym basie. Góruje nad niejednym przedwzmacniaczem korekcyjnym wbudowanym w integrę z budżetowego/średniego przedziału cenowego. Przykładowo wejście phono (MM) Roksana Attessy, skądinąd bardzo ciekawego w swojej grupie cenowej wzmacniacza, wypadło przy "stodziesiątce" dość blado. Wyraźne maskowanie wyższych alikwotów, ocieplenie i wyeksponowanie wyższego basu/dolnej średnicy, ogólne pogorszenie precyzji brzmienia, słabsza bezpośredniość i żywość brzmienia – Moon obnażył wszystkie niedoskonałości wbudowanego phonostage'a, rozwiewając mit o nonsensowności inwestowania w oddzielny phono stage. Tak, nawet na tym poziomie cenowym ma to sens, oczywiście pod warunkiem, że priorytetem jest jakość brzmienia.
Niezależnie od rodzaju słuchanej muzyki dźwięk systemu z 110LP v2 pozostaje swobodny, szybki, przejrzysty i szczegółowy. Zyskują na tym starsze płyty, których rozliczne reedycje dosłownie zalały rynek, a których jakość czasami woła o pomstę do nieba. Oznaką dobrego wyważenia jest m.in. to, że nie ma się wrażenia nadmiaru masy, a jednocześnie nie czuje się braku w tej dziedzinie. Ukłon w stronę szybkości i lekkości to konsekwencja rozciągnięcia pasma w górę oraz dobrej jakości wysokich tonów. Cechuje je dobre doświetlenie, co w połączeniu z namacalną średnicą sprawia, że przekazywane jest mnóstwo informacji nagranych na płytach. Owszem, brzmienie 110LP v2 jest analityczne, jednak w dobrze zrównoważonym systemie cecha ta powinna skutkować jedynie szczegółami bez natarczywości.
O tym, że szczegółowość dźwięku nie musi stać w sprzeczności z plastycznością, świadczy średnica Moona, która w połączeniu z basem – zwartym i sprężystym – daje odczuć szczególną energię typową tylko dla płyt winylowych.
O tym, że szczegółowość dźwięku nie musi stać w sprzeczności z plastycznością, świadczy średnica Moona, która w połączeniu z basem – zwartym i sprężystym – daje odczuć szczególną energię typową tylko dla płyt winylowych. Połączenie to jest bardzo udane zwłaszcza w muzyce rockowej, która wymaga dobrego uderzenia, a jednocześnie "mięcha", tkanki, wypełnienia. Wszystko to razem, tj. bas, dynamika, szczegółowość i namacalność, plus jeszcze jedna cecha – przyjemność słuchania – jest ważne nie tylko z punktu widzenia recenzenta/audiofila, ale także, a może przede wszystkim – melomana.
Podsumowanie
Druga wersja najtańszego przedwzmacniacza gramofonowego Moona przynosi świetnie zbalansowany układ cech, dzięki któremu słuchanie winyli może stać się jeszcze bardziej wciągające.