Kolumny Indiana Line to wprawdzie projekt włoski (Designed in Italy), ale mający swój wątek amerykański (na początku całego przedsięwzięcia firma Selectra – właściciel marki Revac – zajmowała się importem do Włoch amerykańskich zespołów głośnikowych, a właściwe części do nich, marki Utah), a nawet polski (na tabliczkach znamionowych kolumn przygotowanych na rynek polski znajdziemy dane Audio Klanu (Producer/Importer). Aktualny katalog obejmuje sześć serii: Diva, Nowa Tesi, Tesi, Nota, DJ i Basso. Pierwsza z wymienionych skupia najbardziej zaawansowane konstrukcje, a mimo to wciąż całkiem przystępne cenowo. Na przykład opisywane tu monitory kosztują niespełna dwa i pół tysiąca złotych.
Budowa
Monitory Diva 3 to smukłe i zgrabne, a jednocześnie całkiem spore "paczki" dostępne w dwóch wersjach kolorystycznych: klasycznej czerni oraz modnym ostatnio połączeniu białych satynowych frontów z dębową okleiną. To właśnie w wykończeniu skrzynek widać pewne oszczędności: zamiast forniru zastosowano winylową okleinę PVC, ale przecież lepsze to niż wypasione z wyglądu skrzynki o wątłym brzmieniu. Producent słusznie przekierował większość budżetu na przetworniki i zwrotnice, co wcale nie znaczy, że na "trójkach" nie można zawiesić oka. W gruncie rzeczy kolumny te prezentują się całkiem atrakcyjnie i mogą stanowić ozdobę niejednego pomieszczenia.
Górę pasma w tej dwudrożnej konstrukcji powierzono 26mm tekstylnej kopułce z odlewanym i gumowanym z zewnątrz prostokątnym kołnierzem stanowiącym płytki falowód, zaś od wewnątrz wyposażonej w Radial Vent Chamber – radialną komorę tłumiącą w postaci pierścienia otaczającego cewkę. Membranę 150-milimetrowego głośnika nisko-średniotonowego wykonano z plecionego polipropylenu (CURV) i wyposażono w zawieszenie Dual-Wave, aluminiowy kosz oraz wypukłą centralną nakładkę.
Punkt podziału między przetwornikami ustalono na 3,5kHz. Drivery przymocowano z przodu do nieznacznie odchylonej ku tyłowi ściance, wykonanej z 25mm płyty MDF. Przed kurzem chroni je czarna maskownica mocowana na magnesach. Umieszczony z przodu, ładnie wyprofilowany wylot bas-refleksu można zatkać dołączonym do zestawu piankowym walcem. Z kolei na ściance tylnej każdej z kolumn, tuż przy podstawie, umieszczono plastikowy profil z pojedynczymi gniazdami głośnikowymi akceptującymi każdy rodzaj zakończenia kabli głośnikowych.
Jak zapewnia producent, Diva 3 zapuszczają się aż do 45Hz, a dzięki skuteczności na poziomie 90dB i impedancji 4–8Ω nie stanowią dla wzmacniacza praktycznie żadnego wyzwania.
Jakość brzmienia
Diva 3 to jedne z najciekawszych podstawkowych zestawów głośnikowych w przystępnej cenie, z jakimi ostatnio miałem do czynienia. Producent postarał się, by charakter ich brzmienia nie odbiegał od neutralności. Płaskiej charakterystyki przenoszenia nie starano się jednak uzyskać za wszelką cenę. Dążono raczej do tego, by brzmienie było przyjemne, potrafiło zainteresować tak, aby kolejnych płyt słuchało się z zaangażowaniem. Ostatniego z wymienionych aspektów brzmienia, tj. zaangażowania słuchacza, nie gwarantują żadne dane w tabelce, parametry techniczne czy nawet ogólne zasady konstruowania zestawów głośnikowych.
Jest to wynik żmudnej pracy projektantów i umiejętnego zgrania kilku spraw. W efekcie kolumny albo mają to "coś", co przyciąga słuchacza, albo nie. Model Diva 3 bez wątpienia należy do pierwszej z tych grup. Jest to o tyle zaskakujące, że mamy do czynienia z zestawami za naprawdę niewielkie pieniądze. Na "trójki" powinno być stać każdego i to bez większych wyrzeczeń. Takie podejście budzi może nie tyle podziw, ile szczerą sympatię dla producenta i jednocześnie stanowi niemałe zaskoczenie.
Przekaz, jaki zapewniają, obfituje w szczegóły, a jednocześnie jest daleki od anemiczności ze względu na całkiem soczyste barwy i pewną stale obecną krągłość dźwięków.
Receptą na sukces w tym wypadku okazał się rozsądek i umiar. Diva 3 nie są w żadnym aspekcie swojego brzmienia bezkompromisowe, nie brzmią najenergiczniej, najdynamiczniej, najżywiej czy najekspresyjniej. Są jednak energiczne, dynamiczne, żywe i ekspresyjne. Dzięki temu bez większych problemów nadążają za muzycznymi impulsami, utrzymują wartki rytm i są gotowe do zmiany głośności w krótkim czasie.
Ich brzmienie odbiera się jako wciągające, żywe. Przekaz, jaki zapewniają, obfituje w szczegóły, a jednocześnie jest daleki od anemiczności ze względu na soczyste barwy i pewną stale obecną krągłość dźwięków. Poza tym jest dynamiczny, co niewątpliwie ma związek z 90-decybelową skutecznością: zapewnienie tym monitorom komfortowych warunków pracy nie jest specjalnym wyzwaniem, wystarczy kilkudziesięciowatowy wzmacniacz, by pokazały drzemiący w nich potencjał (podczas testu pracowały m.in. z Marantzem Model M1 oraz Dragonem Rogue Audio, z którymi "dogadywały się" bez najmniejszych problemów).
Co ważne, Indiany nie wybierają repertuaru za słuchacza. Dobrze radzą sobie zarówno z pop-rockiem typu Sade czy Annie Lenox, prezentując przy tym soczysty, prężny, pozbawiony spowolnienia i dynamiczny bas, jak i z jazzem czy muzyką kameralną, w przekazie których ważne są niezmienione barwy instrumentów oraz brak zakolorowania głosów wokalistów. Poza tym Diva 3 mają jeszcze jedną ważną zaletę: kreują całkiem swobodną scenę dźwiękową z niezłą gradacją planów i stabilnym ogniskowaniem. W efekcie słuchacz może cieszyć się przekonującym realizmem przestrzennym, tj. oderwanym od głośników spektaklem muzycznym.
Podsumowanie
Niewiele niewielkich i niedrogich kolumn głośnikowych potrafi naprawdę zaangażować w słuchanie odtwarzanej muzyki i zatrzymać uwagę słuchacza na dłużej. Monitorom Diva 3 udaje się to bez większego problemu.