Firma Yamaha to jeden z pierwszych "dużych" producentów, który na serio potraktowały temat streamingu, dostrzegając w nim ogromny potencjał. Wysiłki japońskich inżynierów zaowocowały m.in. technologią sieciową o nazwie MusicCast, która umożliwia zintegrowanie wielu różnych urządzeń AV – amplitunerów, zestawów hi-fi, miniwież, soundbarów i głośników bezprzewodowych. Dziś MusicCast to właściwie znak rozpoznawczy tej części firmy, która odpowiada za "praktyki audiowizualne", a charakterystyczny, rozpoznawalny logotyp ląduje na niemal każdym nowym urządzeniu AV Yamahy – np. ostatnio na gramofonie MusicCast Vinyl 500, połączeniu klasycznej "szlifierki" do czarnych płyt z odtwarzaczem sieciowym.
MusicCast to także, a może przede wszystkim zaawansowane środowisko multiroom, pozwalające na różnorakie konfiguracje. Niezbędnym elementem takiej układanki są głośniki bezprzewodowe, które można sparować (MusicCast Stereo) lub wykorzystać jako satelitki (MusicCast Surround) w bezprzewodowym połączeniu z amplitunerem AV bądź soundbarem. Yamaha ma w ofercie kilka takich głośników, wśród nich MusicCast 20, którym warto przyjrzeć się z bliska.
Budowa i funkcjonalność
"Pożegnaj się z przewodami głośnikowymi!" – takim hasłem oficjalnie promowane są "dwudziestki". Z tą bezprzewodowością to jednak spece od marketingu Yamahy trochę zaszaleli. Zdjęcia reklamujące opisywane głośniki robią znakomite wrażenie, ale na żadnym z nich nie widać kabli zasilających. Tymczasem każdy głośnik musi być podłączony do gniazdka. Ale odkrycie, prawda? Naprawdę dałem się nabrać, myślałem, że MC20 mają wbudowane akumulatory i wystarczy je podładować 2–3 godziny, żeby potem pograć na nich przez cały dzień. Nope, nic z tych rzeczy, 230V i basta, bez tego nie pociągną. Można się tylko domyślać, że zastosowanie baterii skomplikowałoby projekt, podniosłoby cenę i wpłynęłoby niekorzystnie na wygląd. A wygląd to w przypadku takiego głośnika sprawa niebagatelna. Nikt przecież nie chce wstawiać do salonu nieustawnych potworków (wystarczy, że trzeba się nieźle nakombinować, by schować subwoofer, który zwykle odstrasza swoją prezencją), głośniki mają być kompaktowe i eleganckie, gustowne. Trzeba przyznać, że MusicCasty 20 spełniają te założenia, w związku z czym aż się prosi, by je odpowiednio wyeksponować, aczkolwiek niezbędna bliskość gniazdek i kable zasilające trochę psują cały efekt.
"Dwudziestkom" nadano kształt spłaszczonych walców, których niemal całą powierzchnię pokryto metalową siateczką-maskownicą. Wybieramy albo wersję w bieli, albo w czarni. Szkoda, że nie pomyślano o innych kolorach, np. czerwieni, barwie owoców pomarańczy, fiolecie czy modnej ostatnio szarości. Z tyłu "walca" umieszczono otwór na wkręt do montażu naściennego oraz panel ze złączami, z których interesują nas tak naprawdę tylko dwa: zasilająca "ósemka" oraz gniazdo LAN, jeśli zamiast Wi-Fi zdecydujemy się na połączenie kablowe (pozostałe, w tym USB-A, są używane do celów serwisowych). Przyciski sterowania typu soft-touch (wystarczy delikatnie musnąć ikonki) zlokalizowano na panelu górnym. Do tych oznaczonych cyframi od 1 do 3 przypiszemy ulubione z obsługiwanych źródeł (serwerów mediów, czyli komputerów lub dysków NAS, a także stacji radia internetowego, popularnych serwisów transmisji strumieniowej, w tym Tidala, oraz źródeł Bluetooth), które zostaną zarejestrowane w aplikacji MusicCast Controller. Jak odtworzyć muzykę z ulubionego źródła sygnału? Nic prostszego – wystarczy dotknąć 1, 2 lub 3. Pozostałe przyciski na górnej powierzchni głośnika to: odtwarzanie/wstrzymanie odtwarzania utworu, automatyczny tryb czuwania, regulacja poziomu głośności i programowanie budzika. Panel górny uzupełniają jeszcze cztery LED-owe wskaźniki: zasilania, budzika, sieci bezprzewodowej i Bluetooth.
Głośniki ustawione w odpowiedni sposób (...) odwdzięczą się świetną lokalizacją i przestrzennością
Wspomniałem o aplikacji – pobiera się ją ze sklepu App Store (iOS) lub Google Play (Android). Jest to niezbędny element całego środowiska MusicCast, który służy do konfigurowania ustawień sieciowych. Dzięki "apce" możliwe jest np. używanie dwóch głośników w układzie stereofonicznym (jeden głośnik działa wówczas jako Pairing Master, a drugi jako Pairing Device) albo np. podłączenie głośnika do subwoofera w tej samej sieci czy użycie dwóch urządzeń jako głośników dźwięku przestrzennego. Z ciekawszych funkcji warto jeszcze wymienić zabezpieczenie przed dziećmi (po włączeniu blokady niektóre funkcje panelu sterowania są nieaktywne, co chroni przed niezamierzonym uruchomieniem) oraz budzik, do którego ustawienia można użyć aplikacji (sygnałem budzika może być zarówno brzęczyk, jak i dźwięk odtwarzany z zasobów sieciowych).
Jakość brzmienia
Z takimi głośnikami, jak MusicCasty 20 jest pewien problem, bo słuchacze nawykli do audiofilskiego odbioru muzyki na pewno zgłoszą do nich kilka zastrzeżeń. Dlatego też opis brzmienia głośników bezprzewodowych zwykle rozpoczynam od przypomnienia: to urządzenia konsumenckie, a nie audiofilskie. Oznacza to, że ich brzmienie dość wyraźnie odbiega od norm i standardów, do których przyzwyczajony jest audiofil. Oczywiście nie każdy odbiorca muzyki nim jest, nie każdy zwraca uwagę na takie detale, jak mikrodynamika, nosowe zabarwienie wokali itp. itd.
Najczęściej też głośniki takie od samego początku mają silnie zaznaczony charakter, są w określony sposób dostrojone, większość z nich stara się w jakiś sposób "podkolorować fakty". MusicCasty 20 (piszę w liczbie mnogiej, bo miałem okazję testować parę, którą skonfigurowałem jako stereo L+R) bez wątpienia mają swój charakter i wprawne ucho od razu wyłapie w ich dźwięku podbarwienia. Jeśli jednak uwolnimy się od myślenia typu "równowaga tonalna nie jest idealna", "bas mógłby być głębszy", "wysokie tony charakteryzuje nadmierna przenikliwość" itd., to okaże się, że głośniki te mają też mocne strony.
Przede wszystkim potrafią one prezentować muzykę w sposób witalny – właśnie ten element wywołuje pierwsze silne, pozytywne wrażenie przy mniej krytycznym odsłuchu. Brzmienie "dwudziestek" ma sporo werwy i rozmachu, niektóre nagrania wręcz zaskakują żywością, są skoczne, charakteryzują się dobrą rytmiką. Gitary mają w sobie trochę drapieżności, perkusja jest całkiem dynamiczna, nawet w forte orkiestry pojawia się niezła swoboda. Jak wspomniałem, nie ma większego sensu wdawać się w niuanse, zamiast tego warto ten przekaz odbierać w całości, z wszystkimi jego mocnymi i słabszymi stronami (te ostatnie warto przy okazji "oswoić" i nie bać się ustawień dźwięku, Bass Booster obowiązkowy!).
Na jedną rzecz warto jednak zwróć szczególną uwagę – chodzi o prezentację stereofoniczną. Głośniki ustawione w odpowiedni sposób (na wysokości ok. 60–70 cm, w odległości mniej więcej 2,5m) odwdzięczą się świetną lokalizacją i przestrzennością. Co prawda szerokość sceny zdecydowanie góruje nad głębokością, o wysokości nie wspominając, ale w niektórych nagraniach i tak robi imponujące wrażenie. I znowu – nie ma sensu wchodzić w to głębiej (bo np. ogniskowanie źródeł jest już przeciętne), lepiej skupić się na tym, co przyjemne, choćby na lekkim powiększaniu źródeł, które daje miłe dla ucha wrażenie obecności muzyków.
Podsumowanie
Trudno wymagać więcej od głośnika bezprzewodowego. MusicCast 20 jest solidnie wykonany, zapakowany w zgrabną obudowę, funkcjonalny, wygodny w użyciu, a do tego brzmi kompetentnie, czyli mówiąc kolokwialnie, dobrze zna się na swojej robocie. Połączenie dwóch głośników w parę stereo to bardzo dobry pomysł i właśnie taką konfigurację polecam.