O muzyce:
Brytyjka urodzona w Pakistanie, Sarah Joyce, bardziej znana jako Rumer, od początku swojej kariery nawiązywała, w mniejszym lub większym stopniu, do muzyki Burta Bacharacha. A jak wiemy, ten ostatni to mistrz easy listeningu, muzyki lekkiej, łatwej i przyjemnej. Z pozoru, szczególnie jeśli weźmiemy pod lupę słowo "łatwa". Bacharach jest mistrzem subtelnych melodii, zawartych w nieoczywistych akordach, podziałach rytmicznych i harmoniach. Jeśli do tego dołożymy przejmujące teksty Halla Davida, to w efekcie dostajemy jedne z najlepszych, najbardziej eleganckich melodii, jakie powstały w historii muzyki pop. Zresztą nagrywane po stokroć w różnych, przedziwnych wersjach, językach i przez artystów reprezentujących różne kultury i religie. Dlatego z pewną nieśmiałością podchodziłem do kolejnego zestawu zawierającego w dużej mierze znane na pamięć piosenki. Jednak po pierwszych taktach zrozumiałem, że Rumer po prostu musiała nagrać taką płytę, rozliczyć się i zmierzyć w całości z twórczością swojego mentora. Uniosła ciężar gatunkowy, dodając od siebie delikatność, głębię, absolutnie zniewalający głos i emocjonalną dojrzałość (artystka, jak wiadomo, nie jest już nastolatką, a i życie nie zawsze ją rozpieszczało). Oczywiście zawsze już będzie, ze względu na barwę głosu, porównywana do Karen Carpenter, a jej wersja słynnego przeboju The Carpenters "(They Long To Be) Close To You" tylko te podobieństwa nasili. Nie powinno się ingerować w materię prawie doskonałą, a takie są w większości utwory Bacharacha/Davida. Z tego założenia wyszli zdaje się Rumer i Rob Shirakbari i w porównaniu z oryginałami mamy tylko subtelne zmiany dotyczące tempa lub nastroju danej kompozycji.
Kapitalnym posunięciem było sięgnięcie po lekko już zapomniane kompozycje Bacharacha, jak choćby "One Less Bell To Answer" wylansowane w 1970 roku przez formację The 5th Dimension, "Land Of Make Believe" ze znakomitego albumu Dusty Springfield "Dusty In Memphis" czy "The Last One To Be Loved" z "Make Way For Dionne Warwick" z 1964 roku.
Mistrz Burt Bacharach jest na tej płycie nie tylko duchem, ale i głosem (co prawda kruchym i załamującym się, ale zawsze) we wstępie do tematu "This Girl's In Love". Wzruszające, ale jednocześnie świadczące o nieuchronności upływającego czasu (skończył już 88 lat).
Z tej muzyki bije prawda. Również przywiązanie, szacunek do tradycji i oryginalnych wykonań. Wydaje mi się, że w innym wypadku Burt Bacharach nie "pobłogosławiłby" tego projektu. ★ ★ ★ ★
O dźwięku:
Podobnie jak płytę "Into Color", album zaaranżował i wyprodukował Rob Shirakbari, prywatnie mąż Rumer, którego poznała po przeprowadzce do Los Angeles kilka lat temu. Rob był wcześniej dyrektorem muzycznym zespołu Burta Bacharacha oraz Dionne Warwick i w tym sensie życie zatoczyło koło. Piękne koło. Zna kompozycje Bacharacha jak własną kieszeń i wie, w jakim otoczeniu najlepiej zabrzmią. Postawił więc na tradycyjną sekcję rytmiczną, naturalne smyczki (czasami jest to kwartet, oktet, a także 22-osobowa sekcja) i, jakże by inaczej, dęciaki (w składzie 6–7-osobowym). Czy można się do czegoś przyczepić? Może jedynie do sterylności, która z początku nie przeszkadza, a z czasem staje się trochę dokuczliwa, jak wizyta na OIOM-ie w szpitalu. Po chwili dochodzimy do wniosku, że wolimy nie do końca sterylne własne cztery kąty. Podobnie jest z muzyką. ★ ★ ★ ★