Do tej pory "dokanałówki" Bluetooth kojarzyły się z dwoma słuchaweczkami połączonymi krótkim odcinkiem kabla, z umieszczonym na nim pilotem i gniazdem do ładowania akumulatora. Były to słuchawki bezprzewodowe, które co prawda ze źródłem dźwięku łączyły się poprzez transmisję BT, ale same potrzebowały fizycznego połączenia.
W końcu jednak pojawiły się takie modele, w których prawa i lewa słuchawka są od siebie całkiem odseparowane. Jednym z nich jest Free JBL-a. Trudno o lepszą nazwę, prawda? Sprawdźmy więc, jaka jest jego funkcjonalność oraz brzmienie.
Budowa i funkcjonalność
Elementem kluczowym dla tego typu konstrukcji – co widać także na przykładzie recenzowanych niedawno Sennheiserów Momentum TW – jest etui ładujące. W przypadku JBL-i ma ono kształt krążka i przypomina, zwłaszcza po otwarciu, puderniczkę. Góra jest częściowo transparentna, dzięki czemu można zobaczyć umieszczone w dolnej części pudełka cztery białe diody – wskaźniki poziomu naładowania baterii oraz podświetlane pierścienie słuchawek (ciągłe białe światło oznacza ładowanie). Etui jest, co zdradza już jego nazwa, ładowarką. Z boku ma zaślepione gniazdo micro-USB. Dzięki temu słuchawki Free umożliwiają do 24 godzin pracy: 4 godziny ciągłego słuchania przy użyciu samych słuchawek plus 20 godzin dzięki etui ładującemu (etui ładuje się ok. 2 godzin).
Co ciekawe, słuchawki i etui są pakowane osobno. Podczas wyciągania słuchawki z opakowania włącza się ona automatycznie, wchodząc w tryb parowania (pierścienie migają na zmianę na biało/niebiesko). Po umieszczeniu w opakowaniu słuchawki automatycznie się wyłączają (można to także zrobić manualnie) i ładują. Warto też dodać, że producent zadbał o funkcję szybkiego ładowania, dzięki czemu 15-minutowe "leżakowanie" słuchawek/słuchawki w etui wystarczy na jedną godzinę odtwarzania.
Słuchawki charakteryzują się ergonomicznym, komfortowym kształtem, przy czym należy pamiętać o odpowiednim dopasowaniu (oznaczenia L i R nie są zbyt wyraźne). Obie wyposażono w przyciski, które pełnią funkcję pilota – miejsca te ozdobiono logo JBL-a i wspomnianymi już świecącymi obrączkami. Instrukcja dokładnie wyjaśnia sposób wywoływania kolejnych poleceń (naciskamy jedno-, dwu- lub trzykrotnie), w tym odbierania rozmów telefonicznych i uruchamiania asystenta głosowego (Siri/Google Now).
Tu kolejna ciekawostka, a mianowicie ze słuchawek Free można korzystać na różne sposoby: używając tylko jednej (prawej) do rozmów (staje się ona wówczas "klasyczną słuchawką Bluetooth"; wbudowany mikrofon pozwala automatycznie przełączać się między trybem stereo i mono w celu zapewnienia naturalnego dźwięku rozmów), dwóch słuchawek do słuchania muzyki, a ponadto dodając silikonowe nakładki na "body" (w komplecie), zapewniające bezpieczne dopasowanie w trakcie ćwiczeń. Do ostatniej z wymienionych aktywności JBL Free są przygotowane w jeszcze jeden sposób: zadbano o stopień ochrony IPX5, który gwarantuje odporność na pot, deszcz oraz zachlapanie.
Jakość brzmienia
Zacząłem od wymiany silikonowych nakładek dousznych. Te, które dostajemy w komplecie, są moim zdaniem za cienkie. Inna rzecz, że zestaw, który testowałem, był pozbawiony jednej nakładki w rozmiarze M, akurat tej, która w moim wypadku mogłaby się sprawdzić. Z "elkami" brzmienie było zbyt lekkie, momentami wręcz przenikliwe. Na szczęście pod ręką miałem Sennheisery Momentum TW, których producent poświęcił "gumkom" nieco więcej starań (są grubsze i, co widać gołym okiem, solidniejsze).
Dzięki nim brzmienie JBL-i nabrało wypełnienia i masy. Po raz kolejny okazało się, że w przypadku "dokanałówek" silikonowe wkładki douszne mają ogromne znaczenie dla brzmienia. Z drugiej strony daje to jakiś manewr osobom, które chcą pokombinować z dźwiękiem, zwłaszcza że wkładki są ogólnie dostępne i tanie jak barszcz.
Free grają podbitymi skrajami pasma, co z jednej strony daje efekt niezłej selektywności, a z drugiej całkiem solidny fundament basowy. Niskie tony w najniższym podzakresie są zaokrąglone (żeby nie powiedzieć rozmyte), trochę przeciągłe, co osłabia ich kontrolę. Daje to jednak wrażenie rozciągnięcia, mięsistości, "dużego dźwięku", a nawet rozmachu, na czym przede wszystkim opiera się dynamika tego modelu. Wyższe partie basu są już lepiej "zebrane" i wyraziste, co razem daje przyjemne, przekonujące połączenie.
Dźwięki z przełomu średnich i wysokich częstotliwości są prezentowane odważnie. Góra lubi zaszeleścić i cyknąć, i nie boi się sybilantów, choć na szczęście nie dominują one w przekazie. Tak podane wysokie tony stanowią dobrą przeciwwagę dla basu, bo dzięki nim w przekazie nie pojawia się efekt dominacji niskich składowych nad pozostałymi zakresami. Free podają szczegóły bezpośrednio i mocno, bez ceregieli. Prawdopodobnie trzeba więc będzie użyć jakiegoś korektora. U mnie (z Samsungiem Galaxy S7) jak zwykle sprawdził się odtwarzacz HF Player z EQ z presetem "flat".
Mocną stroną małych Free jest stereofonia i pogłosowość. Zarówno miejsce, jak i rozmiar poszczególnych instrumentów nie budzą poważniejszych zastrzeżeń. Poczucie realizmu w tej dziedzinie jest jednak słabsze niż to, co oferują słuchawki Momentum TW Sennheisera.
Podsumowanie
JBL Free to kawałek ładnie opakowanej, funkcjonalnej i solidnie brzmiącej technologii. Sprawdzą się w wielu sytuacjach (w podróży, podczas ćwiczeń, w pracy), co czyni z nich bardzo uniwersalne narzędzie, nie tylko do słuchania muzyki.