Miłośnikom słuchawek marka Krüger&Matz może kojarzyć się z niedrogimi, ale też nietypowo wyglądającymi "nausznikami", łączącymi takie materiały, jak drewno, np. orzecha czy klonu, metal i ekoskórę. W ofercie dominują modele nauszne, choć "dokanałówki" depczą im po piętach. Do przedstawicieli pierwszej z tych grup należą bezprzewodowe F7A. Słuchawki te oferowane są także w bliźniaczo podobnej wersji Lite, nieco tańszej, ale okrojonej ze wsparcia dla kodeka aptX, funkcji NFC oraz etui transportowego.
Budowa
Tym razem mamy do czynienia ze słuchawkami wykonanymi niemal w całości z tworzywa sztucznego, które uzupełniono elementami metalowymi (szyna pałąka, zawiasy oraz chromowane na czarno spinki na pałąku), a także sztuczną skórą (pady i wewnętrzna strona pałąka). Plastik jest matowy i pokryty czarną warstwą satyny. Wygląda to całkiem ładnie, podobnie jak czarne logo i opisy przycisków – też czarne, ale ciemniejsze i błyszczące. Muszle z zewnątrz mają specjalnie wyprofilowany, falisty kształt. W ich górnej części umieszczono mikrofony obsługujące funkcję ANC.
W lewej słuchawce umieszczono mikrofon do rozmów, gniazdo micro-USB do ładowania akumulatora (czas pracy podczas słuchania muzyki/rozmów z włączoną funkcją ANC to tylko 12 godzin), wskaźnik LED (ładowanie/parowanie/działanie), a ponadto trzy przyciski o odmiennym kształcie, łatwe do odróżnienia "na dotyk". Główny włącznik/przycisk parowania jest bardziej okrągły niż otaczające go podłużne, owalne regulatory głośności (+ i -). Jego jednokrotne naciśnięcie w trybie BT rozpoczyna/wstrzymuje odtwarzanie albo odbiera/kończy połączenie. Z kolei naciśnięcie dwukrotne automatycznie łączy z ostatnio wybieranym numerem. Z lewej strony jest także moduł NFC.
Z prawej strony znalazło się gniazdo audio minijack (słuchawki działają w trybie pasywnym; można wtedy włączyć funkcję ANC), nieco toporny w obsłudze, dwupozycyjny przełącznik funkcji automatycznej redukcji szumu i wskaźnik jej działania (zielona dioda LED).
Regulacja jest typowa: plastikowo-stalowa szyna wsuwa bądź wysuwa się z obudowy pałąka. Działa skokowo, ale przy czwartej czy piątej zapadce nie pojawia się już charakterystyczny klik, więc przydałaby się podziałka.
Jeśli ktoś zdecyduje się na włączenie ANC, to F7A dostarczą do jego uszu muzykę z rozmachem i swobodą (...)
Słuchawki F7A są lekkie i wygodne, siła nacisku na uszy jest trafiona "w punkt", na czym zyskuje izolacja pasywna. Składają się w rogalik (zawiasy wydają się solidne), dzięki czemu mieszczą się w dołączonym do nich sztywnym etui transportowym zapinanym na zamek. Do niezbędnego wyposażenia należą także dwa kable: audio minijack oraz micro-USB.
Jakość brzmienia
Wypada zacząć od tego, że funkcja ANC działa przede wszystkim jak... korektor. Nie tyle odfiltrowuje hałas, ile zmienia dźwięk. Jeśli ją wyłączymy, brzmienie stanie się bardziej "płaskie", jeśli włączymy – wyraźnie dopali bas i podkręci górę, brzmienie zyska bogatsze barwy, ale też straci neutralność. Co lepsze? Początkowo nie włączałem redukcji szumów i wydawało mi się, że jest OK (jak na słuchawki za mniej więcej 200zł). Ale po włączeniu, a następnie wyłączeniu ANC na twarzy prawie zawsze pojawiał się grymas niezadowolenia: brzmienie wyraźnie szarzało, stawało się płytsze, bezbarwne.
Ostatecznie ANC staje się obowiązkowe, jeśli ktoś zamierza słuchać muzyki rockowej, metalowej czy hip-hopu. Słuchawki F7A dostarczają wtedy do uszu muzykę ze sporym rozmachem i swobodą, co jednak zostaje okupione lekko rozmytymi konturami w dole pasma (perkusyjna stopa nie zawsze jest wystarczająco "kopiąca", a obfity, mrukliwy bas ma trochę słabszy atak), wrażeniem wycofania części środka i dominacji najwyższych składowych. W górnych rejestrach instrumentów mogą też okazjonalnie pojawiać się przybrudzenia, lekka chropowatość, choć nie powoduje ona drażniących efektów typu ostrość czy agresja. Mimo wszystko brzmienie pozostaje całkiem czytelne i różnorodne, a po kilkunastominutowej akomodacji zaczyna nawet sprawiać wrażenie przyjemnego.
Podsumowanie
Słuchawki F7A w wersji "na surowo" (bez włączonej aktywnej redukcji szumów) nie są szczególnie porywające. Z kolei z włączoną funkcją ANC oferują dobitne, obecne, choć jednocześnie podbarwione brzmienie. Jeśli nie przeszkadzają Wam takie uchybienia w neutralności, to ta propozycja marki Krüger&Matz jest warta zainteresowania.