Budżetowe słuchawki nie są dla Sennheisera niczym nowym, choć z pewnością stanowią dla niego wyzwanie – od tak uznanego producenta wymaga się przecież znacznie więcej niż od firmy "no name". W przypadku modelu CX 150BT – najtańszego przedstawiciela serii CX – przyjęto założenie, by połączyć solidność, komfort i wysoką jakość brzmienia w cenie na każdą kieszeń. Pozostaje sprawdzić, czy to się udało.
Budowa
Producent nie dostarczył zbyt wielu szczegółów na temat budowy "stopięćdziesiątek". Pochwalił się technologią Bluetooth 5.0, obsługą kodeków AAC i SBC, pasmem przenoszenia, kilkoma innymi parametrami i... to by było na tyle. Jakie przetworniki zastosował? Znamy tylko ich średnicę (9,7mm) i rodzaj (dynamiczne). Zamknięto je w maleńkich plastikowych obudowach w kształcie baryłek. Jakiej użyto baterii? Litowo-polimerowej, 3,7V/100 mAh. Czas pracy na akumulatorze (10 godzin z kodekiem SBC, 340 godzin w trybie standby) nie jest zbyt imponujący, ale jeśli popatrzymy na tę wartość przez pryzmat pojemności i rozmiaru baterii dyndającej na kabelku typu neckband łączącym słuchawki prawą i lewą, to wynik ten wydaje się całkiem niezły. Na pocieszenie dostajemy złącze USB-C i przyzwoity czas ładowania akumulatora: ok. 1 godziny 30 minut.
Obsługa modelu CX 150BT jest banalnie prosta. Służy do tego trzyprzyciskowy pilot umieszczony tuż pod prawą słuchaweczką. Dwoma skrajnymi przyciskami wyregulujemy głośność ("+" i "–"), a środkowym włączymy/wyłączymy słuchawki, obsłużymy odtwarzacz oraz rozmowy (w obudowę pilota wbudowano mikrofon). Mały LED-owy wskaźnik umieszczony nad przyciskiem "+" informuje m.in. o stanie naładowania baterii. Informacje dotyczące obsługi CX 150BT wyświetlimy za pośrednictwem aplikacji Smart Control – niestety w przypadku tego modelu to w zasadzie jedyne, co "apka" ma do zaoferowania.
Wyposażenie modelu CX 150BT jest skromne, obejmuje tylko cztery pary silikonowych wkładek w różnych rozmiarach i króciuteńki kabel USB-C→USB-A. Słuchawki są dostępne w dwóch uniwersalnych kolorach: czarnym oraz białym.
Jakość brzmienia
CX 150BT wyraźnie eksponują zakres wysokotonowy i wyższą średnicę. Daje to dźwięk żywy, świeży, otwarty i bogaty w szczegóły. Detaliczność góry sugeruje znacznie wyższy od faktycznego przedział cenowy. Bardzo przekonująco brzmią zarówno perkusyjne blachy, jak i np. skrzypce.
Średnica jest czysta i komunikatywna, na czym korzystają głównie wokale, ale także instrumenty akustyczne i elektroniczne. "Odchodząc" Republiki (TIDAL) zabrzmiało w zaskakująco pełny, namacalny sposób. Przejrzystość CX 150BT to jednak broń obosieczna, co potwierdziła sztuczna góra i nadmuchany bas na remasterze płyty "Tak! Tak!" Obywatela G.C. (paradoksalnie MASTER brzmi gorzej niż wersja HIFI).
Detaliczność góry sugeruje znacznie wyższy od faktycznego przedział cenowy.
Bas siłą rzeczy jest dość płytki, ale nadrabia to skocznością, energią, dobrą kontrolą. Jest całkiem szybki i różnorodny. Warunkiem pojawienia się wyraźnej podstawy niskotonowej jest po pierwsze uważny dobór silikonowych wkładek, a po drugie prawidłowe umieszczenie słuchawek w uszach. Można, a nawet należy ulokować je w uchu nieco głębiej niż zwykle, w czym pomagają małe rozmiary "baryłek". Obszernego, głębokiego basu co prawda i tak nie uświadczymy, ale już np. rytmiczność i dynamika niskich tonów potrafią mile zaskoczyć.
I właśnie dobra dynamika, a także doświetlenie wysokich częstotliwości skutkuje nieprzeciętną przestrzennością brzmienia. Stereofonia także nie może być powodem do krytyki. W efekcie "obraz dźwiękowy" jest ekspansywny, stabilny, rysowany cienką, ale pewną kreską, a lokalizacja wykonawców na scenie łatwa do uchwycenia.
Podsumowanie
CX 150BT sprawdzą się tam, gdzie niezbędna jest konieczność rozjaśnienia brzmienia. Ich największymi zaletami są wygoda użytkowania, a także precyzja, świeżość i witalność dźwięku.