Słuchawki m-Five należą do serii JAYS m, czyli Motion (ang. ruch). To wiele tłumaczy: zaprojektowane z myślą o osobach prowadzących aktywny tryb życia, powinny sprawdzić się w trudnych sytuacjach i warunkach. Są odporne na pot, zachlapanie, a nawet strugi wody, o czym świadczy certyfikat IPX5. Aby stały się najlepszym towarzyszem w ruchu, ich projektanci uwzględnili także sterowanie dotykowe. Cena "piątek" wydaje się całkiem przystępna, a co z brzmieniem?
Budowa i wygląd
Najpierw kilka słów na temat samej konstrukcji. m-Five są True Wireless, czyli prawdziwie bezprzewodowe, a więc do ich ładowania i przechowywania służy specjalne etui/powerbank. Wykonano je z plastiku o przyjemnym w dotyku satynowym wykończeniu. Ma kształt spłaszczonej beczułki i jest wyposażone w ruchome wieczko z metalowym zawiasem (na górze), gniazdo USB-C (na spodzie), cztery LED-owe wskaźniki naładowania baterii (z przodu; jedna świecąca dioda oznacza 25% naładowanej baterii) oraz przycisk pozwalający sprawdzić jej aktualny stan (z tyłu). Front puzderka przyozdobiono ładnym logo JAYS wyciętym w tworzywie, zaś tył ozdabia wykonany w taki sam sposób napis "Designed in Sweden".
Obudowy słuchawek złożono z kilku plastikowych elementów. W płaskich, zewnętrznych częściach z napisem JAYS, które służą do sterowania (zob. dalej) umieszczono LED-owe indykatory, po jednym na słuchawkę. Wystarczy wyjąć m-Five z etui (obie jednocześnie), by się włączyły i rozpoczęły proces parowania (najpierw ze sobą, a następnie ze smartfonem). Wyłączanie jest równie łatwe – w tym celu wkładamy słuchawki do etui. Jeśli wyłączymy Bluetooth w smartfonie, to po 3–5 minutach słuchawki wyłączą się automatycznie. À propos samego Bluetooth: zastosowano wersję 5.0, co (przynajmniej teoretycznie) powinno przełożyć się na dobry zasięg. Producent obiecuje stabilność połączenia do 15 metrów, jednak podczas testu zdarzało się, że już w połowie tej odległości sygnał zanikał. Lepiej więc podczas korzystania z m-Five nie rozstawać się ze swoim smartfonem.
Jedno ładowanie m-Five wystarcza na mniej więcej 4 godziny 30 minut słuchania, a trzy dodatkowe cykle "schowane" w etui oznaczają, że słuchawkom nie zabraknie życia przez 18 godzin. Samo ładowanie zajmuje jakieś półtorej godziny.
Największą atrakcję (poza brzmieniem) stanowi tu sterowanie dotykowe. Uderzając lub przytrzymując odpowiednio długo palec na jednej bądź drugiej słuchawce, można zarządzać odtwarzaniem, głośnością, rozmowami czy asystentem (Google lub Siri). A co jeśli np. mamy zajęte obie ręce, a chcemy szybko przerwać odtwarzanie muzyki? Wystarczy, że przechylimy głowę i ramieniem dotkniemy ucha/słuchawki.
Jakość brzmienia
m-Five są brzmieniowym przeciwieństwem opisywanych testowanych równolegle Sennheiserów CX 150BT. Niemieckie słuchawki stoją zdecydowanie po "jasnej stronie mocy", podczas gdy równowaga tonalna JAYS-ów jest przesunięta w stronę przeciwną, czyli w dół. Skutkuje to wrażeniem pełni brzmienia, jego dobrego dociążenia oraz nasyconych barw.
Po m-Five mogą śmiało sięgnąć ci, którzy szukają słuchawek z solidną podstawą basową. Niskie tony są przyjemnie zmiękczone, odbiera się je jako mięsiste i obszerne, ale trzeba przyznać, że sprawnie akcentują rytm.
Po m-Five mogą śmiało sięgnąć ci, którzy szukają słuchawek z solidną podstawą basową.
Średnica tworzy ciepłą, przytulną i intymną atmosferę, choć nie brakuje jej ekspresji i oddechu. Tak zwana prawda o nagraniu schodzi jednak na dalszy plan, na pierwszym zaś jest komfort słuchania. Nie ma tu przejaskrawień, m-Five potrafią jak gdyby zachować umiar w wyrażaniu emocji, co jednak nie jest wymuszone, a bardzo naturalne.
Drugi skraj pasma jest przede wszystkim poprawny. Soprany nie są tu priorytetem, nie wysuwają się (jak w przypadku CX 150BT) na prowadzenie. Zamiast tego elegancko i ze spokojem uzupełniają prezentację. Nie znaczy to, że wysokotonowych detali brakuje – kiedy trzeba, są one dobitniej akcentowane, czuć ich energię i ekspresję. Dzięki tej odrobinie wnikliwości muzykę odbiera się jako wystarczająco świeżą, żwawą i spontaniczną.
Podsumowanie
Jeśli nie macie wyjątkowych aspiracji audiofilskich i możecie pogodzić się z pewnymi kompromisami brzmieniowymi (równowaga tonalna), to m-Five w pełni zaspokoją Wasze oczekiwania. W grupie prawdziwie bezprzewodowych słuchawek dokanałowych trudno znaleźć lepszy kompromis pomiędzy jakością brzmienia, funkcjonalnością i ceną.